Rozmowa z Księdzem Prałatem Zdzisławem Ciżmińskim

6 dni temu

Kontynuujemy prezentację monografii Roberta Makensona zatytułowanej „Działalność opozycyjna kolejarzy na terenie Wschodniego Okręgu Kolei Państwowych w Lublinie w latach 1980 – 1989” W bieżącym numerze część szesnasta.

.

Rozmowa z Księdzem Prałatem Zdzisławem Ciżmińskim

emerytowanym rektorem kościoła pw. Świętej Katarzyny Aleksandryjskiej w Zamościu

Jak wyglądały początki działalności duszpasterskiej Księdza z bracią kolejarską?

Ks. bp Bolesław Pylak 10 listopada 1989 r. mianował mnie rektorem Kościoła św. Katarzyny Aleksandryjskiej w Zamościu. Wtedy w Zamościu istniało już duszpasterstwo kolejarzy przy kościele Świętego Krzyża, gdzie proboszczem był wielki patriota ks. kan. Andrzej Jabłoński. To on organizował comiesięczne Msze św. za Ojczyznę, gdzie kolejarze się bardzo angażowali. Działał tam p. Piotr Kurzępa, którego kilka miesięcy wcześniej poznałem w Lublinie, w związku z ukrywanym sztandarem związkowym „NSZZ Solidarność” węzła PKP Zamość. Sztandar trafił do mnie na początku 1982 r., gdy byłem proboszczem w Sitańcu. Tam zgłosił się do mnie Wiesław Sałamacha, mój parafianin z Sitańca, prosząc o jego przechowanie. Sztandar był zrolowany i owinięty w białe płótno. Tak wstawiłem go do szafy z ubraniami, gdzie pozostał do 1989 r. Nie wiedziałem, iż był poszukiwany przez SB. Oni nie przypuszczali, iż sztandar może być u mnie. Był ze mną, gdy przeniosłem się do Łabuń w 1983 r. oraz kiedy po kilku latach zostałem skierowany przez Księdza Biskupa do Lublina, do Domu Rekolekcyjnego na Podwale.

Na początku 1989 r. pojawił się u mnie w Lublinie p. Piotr Kurzępa i wraz z p. Zbigniewem Gajewskim odebrali go, by przygotować uroczystość poświęcenia w dniu 16 kwietnia 1989 r. w kościele pw. Świętego Krzyża w Zamościu. Zostałem na nią zaproszony. Po uroczystym wniesieniu sztandaru do kościoła została odprawiona Msza św. podczas której został poświęcony przez ówczesnego biskupa pomocniczego diecezji lubelskiej ks. bpa prof. Piotra Hemperka. Kilka miesięcy później zostałem przeniesiony do Zamościa. Po trzech latach pracy duszpasterskiej w kościele św. Katarzyny Aleksandryjskiej, gdy w 1992 r. powstała diecezja zamojsko-lubaczowska przyszło do mnie kilku kolejarzy i powiedzieli: „Proszę księdza, byliśmy na pielgrzymce kolejarskiej na Jasnej Górze. Ze wszystkich diecezji kolejarze byli ze swoimi duszpasterzami, a z nami z Zamościa nie było żadnego kapłana. Chcemy duszpasterstwa kolejarzy przy kościele, Św. Katarzyny”. I tak zaczęła się moja posługa. Od tego momentu kolejarze spotykali się w kościele Świętej Katarzyny w Zamościu.

Jaki był powód przeniesienia ośrodka duszpasterstwa kolejarzy w Zamościu z kościoła Świętego Krzyża do kościoła, który był pod Księdza opieką?

Początkowo sami kolejarze prosili mnie o duszpasterstwo kolejarzy przy kościele św. Katarzyny. Św. Katarzyna Aleksandryjska jest patronką kolejarzy. Ks. bp Jan Śrutwa, ówczesny ordynariusz diecezji zamojsko-lubaczowskiej w 1993 r. mianował mnie diecezjalnym duszpasterzem kolejarzy, powierzając mi opiekę nad tym środowiskiem. Grupa kolejarzy, która wcześniej spotykała się w kościele Świętego Krzyża również włączała się w duszpasterstwo przy kościele św. Katarzyny. Po pewnym czasie oba środowiska zjednoczyły się. Od tego czasu wszelkie uroczystości z udziałem kolejarzy odbywały się już tutaj.

Potem nadszedł czas ratowania świątyni, bo stan techniczny kościoła Św. Katarzyny był tak zły, iż władze architektoniczne i konserwatorskie miasta zaleciły zamknięcie kościoła. Groził po prostu zawaleniem. Szczególnie dach był w stanie krytycznym. Nie trzymał się na tzw. murłatach, ale na łatach i blasze, która była dziurawa. Również belki w dachu były sfatygowane. Zrobiona przez architektów i konstruktorów fachowa ekspertyza wykazała, iż trzeba jak najszybciej wymieniać cały dach. Istniało niebezpieczeństwo, iż przy silnych opadach deszczu, czy śniegu, może się zawalić i runąć na pęknięte wzdłuż sklepienie. Wyglądało to tak, jakby kościół rozchodził się na dwie części. Ratując świątynię przed zamknięciem musiałem zaangażować różne środowiska, gdyż nie jesteśmy parafią, ale kościołem rektoralnym. Włączyło się wojsko i więźniowie. Ale pewne prace trzeba było zlecić ludziom, którzy przychodzili i pracowali dobrowolnie. Tymi, którzy pierwsi ruszyli na pomoc byli kolejarze. Zrobili ankry czyli stalowe ściągi tak, by kościół dalej się nie rozchodził. Dostarczono wprawdzie materiały, ale samą pracę wykonali kolejarze bezinteresownie. Zrobili wieniec żelbetowy opasujący górą część ściany kościoła. Przywieźli z tartaku drewno przeznaczone na dach. Ułożyli je obok kościoła, by schło. Wykonali wielką pracę. To zintegrowało całe środowisko duszpasterskie. Przychodzili całymi rodzinami, choćby z dziećmi.

Po uratowaniu kościoła przyszedł czas budowy Domu Trzeciego Tysiąclecia im. Kardynała Stefana Wyszyńskiego. Było to w 2004 r. Pierwsze wykopy rozpoczęli kolejarze. Mieli wielki wkład w budowę tego Domu-pomnika ku czci ks. kardynała Stefana Wyszyńskiego. Teraz już nie jestem duszpasterzem kolejarzy. Od kilku lat jestem na emeryturze, a w kościele św. Katarzyny w Zamościu jest już inny duszpasterz, jednak dalej realizowane są tu comiesięczne Msze św. w intencji kolejarzy i ich rodzin oraz nabożeństwa i spotkania formacyjne. Mam w swojej wdzięcznej pamięci wieloletnią i owocną współpracę ze środowiskiem kolejarzy. Mile wspominam spotkania opłatkowe i inne uroczystości. To była piękna praca. Staram się w miarę możliwości przez cały czas uczestniczyć w tym dziele.

Czy Msze św. organizowane dla kolejarzy w latach 80-tych miały charakter „Mszy za Ojczyznę”?

Tak, tutaj w kościele św. Katarzyny też podjęliśmy taką w III niedzielę miesiąca. Kolejarze przychodzili na nie i przychodzą cały czas. Od kilku lat po Mszy św. odbywa się procesja ulicami miasta – Pokutny Marsz Różańcowy za Ojczyznę. Kolejarze wychodzą na ulice miasta ze sztandarami i z krzyżem.

Czy w latach 80. SB próbowała ingerować w życie duszpasterstwa, np. poszukując sztandaru kolejarzy, nagrywając treści kazań bądź szykanując rozmowami?

Tego wszystkiego doświadczyłem w czasach, gdy byłem w Sitańcu, w latach 1979 do 1983 r. Byłem wielokrotnie wzywany do Wydziału Wyznań. Kierowano wobec mnie pouczenia i upomnienia, było też zastraszanie, iż np. nie dadzą mi paszportu itp. Kiedy jeszcze nie byłem proboszczem, to już mnie pilnowali, bo byłem mocno zaangażowany w Ruch Światło-Życie. Współpracowałem i byłem w bliskim kontakcie z ks. prof. Franciszkiem Blachnickim, założycielem tego ruchu. Były naciski, abym się z tej pracy wycofał. Chcieli, żebym się z nim nie kontaktował i straszyli, iż mnie nie zatwierdzą na proboszcza. W latach 70-tych jeździłem na rekolekcje oazowe do Krościenka. Bardzo się tym interesowali i miałem choćby kolegium za to, iż prowadziłem rekolekcje oazowe w Domu Rekolekcyjnym w Klemensowie-Parku. Na przesłuchaniu w trakcie kolegium argumentowałem, iż powinienem raczej otrzymać nagrodę a nie karę, bo ja wychowuję dzieci PRL-u. Mówiłem, iż jest to robione bezinteresownie, bo żaden z wychowawców grosza za to nie bierze. Nagrody też bym nie wziął. Oskarżał mnie komendant MO i żądał pięciu tys. zł kary. Ostatecznie zasądzono karę kolegium pięćset zł. W 1980 roku odprawiłem Mszę św. za tych, co zginęli w Katyniu, na prośbę krewnych pomordowanych. Już godzinę później pytali, po co odprawiłem Mszę za Katyń.

Składali na mnie rożne skargi do biskupa lubelskiego. Kiedyś choćby zaprosił mnie ks. bp Pylak i powiedział: „Dzwonił dyrektor Wydziału Wyznań z Zamościa i twierdził, iż się niegrzecznie zachowujesz. Mam ciebie upomnieć. Niniejszym to czynię”. Powiedział to z uśmiechem na twarzy. Wtedy ja poprosiłem księdza biskupa o błogosławieństwo, żebym mógł dalej jeszcze gorliwiej i odważniej pracować. Ten dyrektor także oskarżył mnie, iż moje postępowanie podważa sojusz z ZSRR. Naszą działalność obserwowano, zwłaszcza wtedy, gdy ludzie przyjeżdżali na rekolekcje. Spisywano numery rejestracyjne samochodów i nachodzono uczestników rekolekcji. Kiedyś w I sobotę miesiąca przyjechało na nabożeństwo pierwszosobotnie ponad dwieście osób. Spowiadaliśmy ich, a tu telefon. Mówi dyrektor Wydziału Wyznań: „Co wy tam robicie?” Ja na to: „Spowiadamy panie dyrektorze”. Postawił zarzut, iż jest tyle ludzi, ja na to, iż przyjechali się modlić. Szaleli, nakładali kary. Takie to były prześladowania.

Czy były rewizje bądź przeszukania w parafii w tamtym czasie? Czy działania formacyjne były przez władze uważane za działalność opozycyjną?

Ja rewizji osobiście nie doświadczyłem. Oni to traktowali jak działalność opozycyjną, chociaż nie poruszaliśmy tematów politycznych, ale sprawy pogłębiania wiary. Gdy ludzie będą mieli pogłębioną wiarę, to sami będą mogli przeciwstawić się złu. Tamten system był ateistyczny. Im chodziło o wykorzenienie wiary, a my mówiliśmy o życiu wg zasad wiary. Unikaliśmy tematów politycznych, bo wśród uczestników rekolekcji mogli być prowokatorzy.

Już na drugi dzień po objęciu pontyfikatu (23 października 1978 r.), na spotkaniu z Polakami Ojciec Święty Jan Paweł II powiedział: „Proszę, abyście przeciwstawili się wszystkiemu, co uwłacza ludzkiej godności i poniża obyczaje zdrowego społeczeństwa; co czasem może aż zagrażać jego egzystencji i dobru wspólnemu, co może umniejszać jego wkład do wspólnego skarbca ludzkości, narodów chrześcijańskich, Chrystusowego Kościoła” . Tymi słowami papież dokonał wielkich rzeczy. To wołanie papieża potraktował na serio założyciel Ruchu Światło-Życie Ks. Franciszek Blachnicki i w tym duchu formował uczestników rekolekcji oazowych, członków Ruchu Światło-Życie. Wezwanie papieża, zaowocowało m.in. deklaracją złożoną na Jasnej Górze w `80 r. gdzie przedstawiciele Ruchu Światło-Życie przyrzekli, iż nie będą uczestniczyć w marcowych wyborach do Sejmu PL, bo udział w wyborach oznacza poparcie dla ówczesnej władzy.

Działalność ks. prof. Franciszka Blachnickiego już od początku istnienia Ruchu Światło-Życie wywoływała ataki władz państwowych. Władze Polski Ludowej chciały zniszczyć całe to dzieło. Przykładem tego był atak skierowany na uczestników wakacyjnych rekolekcji oazowych w 1978 r., tzw. „karnawał”, czyli nawał kar. Nałożono kary na górali, którzy przyjmowali uczestników rekolekcji oazowych do swoich domów. Ks. prof. Blachnicki zwrócił się do uczestników rekolekcji, aby każdy włączył się w pomoc finansową dla górali, którzy zostali obciążeni tymi karami. Kary z terenu archidiecezji krakowskiej zapłaciła Kuria Arcybiskupia w Krakowie.

W 1980 r. byłem proboszczem parafii Sitaniec. Wtedy odbywały się marcowe wybory do Sejmu. Około godz. 13.00 pojawiło się dwóch panów z komisji wyborczej z sugestią, by księża poszli głosować. Powiedzieli, iż rzekomo wszyscy ludzie już zagłosowali, tylko księża nie byli na wyborach. Ja powiedziałem, iż nie będę głosować, bo nie będę popierać tego ustroju, który niszczy Naród i Kościół. Oni na to: „To może księża wikariusze by poszli?” Stwierdziłem, iż oni mają swoje lata, są choćby starsi ode mnie a poza tym w tej chwili są w kościele. Mimo informacji przekazanej przeze mnie komisji wyborczej w Sitańcu władze województwa w Zamościu kazały członkom komisji wyborczej czekać na nas do godz. 22.00. Żaden z księży nie poszedł na wybory.

Reasumując – był opór przy wyborach, strajki lipcowe na Lubelszczyźnie, później w sierpniu na Wybrzeżu i Śląsku walka o odzyskanie niepodległości. Czy wszystkie te wydarzenia przyczyniły się do wolnej Polski, którą mamy dzisiaj?

Oczywiście. Różni ludzie się do tego przyczynili, ale moim zdaniem wielkie zasługi w dziele odzyskania niepodległości ma Czcigodny Sługa Boży Prymas Kardynał Stefan Wyszyński. On wykonał w tym kierunku wielką pracę i sprawił umocnienie ducha Narodu, wskazując na godność człowieka. Także Kardynał Wojtyła ma tu wielkie zasługi, a gdy został papieżem, to obudził ducha Narodu do tej Solidarności. Wtedy ludzie się pozbierali i zobaczyli, ilu ich jest.

„Solidarność” zrobiła wielką rzecz, ale nie byłoby „Solidarności”, gdyby nie było Sługi Bożego Kardynała Stefana Wyszyńskiego, Prymasa Tysiąclecia, św. Jana Pawła II, Sługi Bożego ks. prof. Franciszka Blachnickiego oraz bł. ks. Jerzego Popiełuszki. Oni odegrali wielką rolę w odzyskaniu wolnej Polski. Mam nadzieję, iż zbliżająca się beatyfikacja kardynała Stefana Wyszyńskiego przyniesie odrodzenie Narodu Polskiego. Modlę się o to gorąco i ufam, iż Opatrzność Boża będzie przez cały czas nad naszą Ojczyzną czuwała, a Najświętsza Maryja Panna Królowa Polski będzie nas przed wszelkim złem broniła.

Bardzo dziękuję za rozmowę.

Robert Makenson

(opracował do druku K. Wieczorek)

Idź do oryginalnego materiału