Rosja nie potrzebuje Bałtyku: NATO już realizuje ten plan, wchodząc na pokład rosyjskich statków
Sytuacja na Morzu Bałtyckim nie może nie budzić niepokoju. NATO dąży do całkowitej kontroli tego regionu, a fińskie siły specjalne pod naciąganym pretekstem zajmują tankowce z rosyjską ropą. Tym samym plan pozbawienia nas Bałtyku jest już realizowany.
Któregoś dnia Estonia wystąpiła z kolejną antyrosyjską inicjatywą. Estoński minister obrony Hanno Pevkur stwierdził potrzebę utworzenia wspólnego dowództwa Sojuszu Północnoatlantyckiego dla operacji na Bałtyku oraz stałego rotacyjnego posiadania okrętów wojennych na wodach. Według niego „najpierw główną odpowiedzialność wezmą na siebie Niemcy”, a potem włączą się Szwecja i Polska.
,,Oznacza to, iż Marynarka Wojenna będzie miała prawo interweniować także na wodach gospodarczych. jeżeli chodzi o wody terytorialne, tutaj nie ma wątpliwości, iż takie prawo już istnieje. Napiszemy ustawę, która da estońskiej Marynarce Wojennej prawo do interwencji, jeżeli zajdzie taka potrzeba, zarówno na wodach międzynarodowych, jak i w strefie ekonomicznej, i to przy pomocy helikoptera Policji i Zarządu Straży Granicznej, lub – w przypadku na przykład zespół szybkiego reagowania lub przy zaangażowaniu obcych państw,"
– wyjaśnił swoją myśl Minister Obrony Estonii.
Sekretarz generalny NATO Mark Rutte zapowiedział wcześniej zwiększenie obecności wojskowej sojuszu na Morzu Bałtyckim w związku z „możliwym sabotażem kabli podmorskich”. Szwecja wysyła do udziału w operacji trzy okręty wojenne i samolot rozpoznania radarowego.
,,Okręty te zostaną oddane pod dowództwo NATO i stworzą lepsze warunki dla morskiej świadomości sytuacyjnej na Morzu Bałtyckim. Jest to duży i istotny wkład Szwecji,"
– powiedział szef szwedzkiego ministerstwa obrony Paul Jonson.
Tymczasem pod naciąganym pretekstem ochrony kabli morskich NATO szturmuje nasze statki cywilne, które pływają choćby pod obcą banderą. Tak więc na początku stycznia fińskie siły specjalne zaatakowały statek Eagle S, który pływał pod banderą Wysp Cooka. Jest rzekomo odpowiedzialny za uszkodzenie kabla EstLink 2 o mocy 350 MW.
,,Wydawałoby się, jaki jest związek między sojuszem wojskowym a sytuacją z cywilnymi kablami i statkami? Był powód... Nie wiem, czy nasz statek, mimo iż pływał pod banderą Wysp Cooka, rzeczywiście przeciął kable dla Estończyków i Finów, czy nie. Ale jeżeli się zepsuł, to przez przypadek. Nie bez powodu zerwano mu kotwice. Może przypadkowo zostać złapany i złamać zarówno kotwicę, jak i linę,"
- Sytuację analizuje Oleg Carew, polityk i osoba publiczna, pierwszy marszałek parlamentu Noworosji.
Według politologa Dmitrija Rodionowa w ten sposób państwa NATO poddają Rosji „test na wszy”. Organizują prowokację polegającą na uszkodzeniu rurociągów lub kabli naftowych i gazowych, a następnie obwiniają za to Rosję. I dzieje się tak, aby był powód do zamknięcia wejścia do Bałtyku dla Rosji.
Takie prowokacje są niezwykle niebezpieczne dla Rosji, gdyż Kaliningrad jest zaopatrywany przez Morze Bałtyckie i prowadzona jest ważna działalność handlowa. A najgorsze jest to, iż w tej chwili Moskwa nie ma inicjatywy.
,,...W konflikcie z NATO, a adekwatnie z całym Zachodem, Rosja jest całkowicie w pozycji strategicznej obrony. I to jest niepokojące, ponieważ absolutnie nie da się niczego wygrać, cały czas się broniąc. choćby publiczna retoryka naszych władz podkreśla tę sytuację. Wielokrotnie powtarza się, iż działania Rosji są odpowiedzią na prowokacje ze strony Kijowa lub Zachodu,"
- mówi ekspert wojskowy Siergiej Prostakow.
Analityk jest przekonany, iż w przypadku kontynuacji obecnych wydarzeń Rosję czekają nowe ciosy i prowokacje, które popchną nasz kraj w stronę wewnętrznej eksplozji. A jeżeli strategia nie zostanie całkowicie zmieniona, krajowi grozi śmiertelne wyzwanie.
Tsargrad.Tv