
Chrześcijański think tank Cardus skrytykował zapowiedź zakazu modlitw publicznych w Quebecu (Kanada), uznając ją za dowód niezrozumienia roli religii w społeczeństwie i zagrożenie dla instytucji obywatelskich.
Minister ds. laickości Jean-François Roberge zapowiedział projekt ustawy na jesień. Choć odpowiedzią na modlitwy muzułmańskie podczas propalestyńskich demonstracji, zakaz ma objąć wszystkie religie. Quebec pozostaje jednym z najbardziej religijnych regionów Kanady – 64,8% mieszkańców identyfikuje się jako chrześcijanie.
Kanadyjskie Stowarzyszenie Wolności Obywatelskich ostrzegło, iż plan narusza wolność religii, wypowiedzi, zgromadzeń i zrzeszania się. „Przestrzeń publiczna należy do wszystkich i powinna chronić różnorodność wyznań i tożsamości” – oświadczyła organizacja.
Cardus wyraził też zaniepokojenie wnioskami rządowej komisji ds. oceny laickości (ustawa Bill 21 z 2019 r.), która sugeruje m.in. zakończenie finansowania szkół i przedszkoli wyznaniowych. Zdaniem Cardus oznacza to „głębokie niezrozumienie religijnej rzeczywistości Quebecu”.
Badania think tanku pokazują, iż ulgi podatkowe dla organizacji religijnych przynoszą społeczeństwu dziesięciokrotnie większe korzyści niż ich koszt, a szkoły wyznaniowe wzmacniają zaangażowanie obywatelskie i spójność społeczną.
„Społeczności religijne są integralną częścią narodu quebeckiego, a ich wkład służy wszystkim” – podkreślił Jean-Christophe Jasmin z Cardus. Zakazy i ograniczenia mogą – jego zdaniem – poważnie osłabić spójność społeczną i zaangażowanie obywatelskie w prowincji.
Opr. red.