Przyjaźń, czyli dar, który wszystko zmienia

1 godzina temu
Zdjęcie: Bartosz Bartosik


Stawianie przyjaźni jako alternatywy do prawdziwego życia – niezależnie, jak je sobie wyobrażamy – jest okaleczaniem jednego i drugiego.

Edytorial do tygodnika „Więź co Tydzień” z 4 grudnia 2025:

Kiedy moja dziewczyna – a może wtedy już narzeczona? – zwróciła się do mnie po raz pierwszy per „przyjacielu”, obudziły się we mnie demony. Demony chłopięctwa, demony „friend zony”, demony maczyzmu – to wszystko, co każe młodym mężczyznom unikać przyjaźni z osobą, do której „czują coś więcej”, z którą chcieliby się związać.

Dziś, jakieś dziesięć lat później, „przyjacielu” to jedno z ulubionych, najcenniejszych określeń, jakie od tej kobiety, mojej żony, słyszę. Co się zmieniło? Zmieniła się nasza relacja, tak. Dojrzałem, to na pewno. Lepiej rozumiem przyjaźń, to pewnie też. Ale przede wszystkim pojąłem, iż przyjaźń to fundament – a nie zaledwie wprowadzenie do czy wręcz ersatz – relacji. Także, ale nie tylko, tej romantycznej.

Ma rację Agnieszka Budnik, gdy pisze, iż „nie ma «prawdziwego życia», które zaczyna się po ślubie lub narodzinach dziecka, spychając przyjaźń do roli hobby”. Stawianie przyjaźni jako alternatywy do prawdziwego życia – niezależnie, jak je sobie wyobrażamy – jest okaleczaniem jednego i drugiego. Umniejszanie, szufladkowanie przyjaźni w hierarchii relacji na podrzędnym miejscu to ucieczka od życia i dojrzałości.

Obecnie najbardziej lubię myśleć o przyjaźni w kontekście „logiki daru”, a zatem odrzucenia neoliberalizmu, który z chciwości i użyteczności uczynił ostateczne kryteria wartości. Przyjaźń rozumiana jako dar zmienia nie tylko nasze życie, ale i świat. Właśnie takich przyjaźni sobie i Wam życzę.

Przeczytaj również: A jeżeli jesteśmy sumą naszych przyjaźni?

Idź do oryginalnego materiału