
Przygotowania do Narodzenia Pana Jezusa.
W tym samym czasie ogłoszono w ziemi obiecanej edykt Cezara Augusta, nakazujący spis ludności i ściągnięcie podatków. I widziałam mnóstwo osób przebiegających krainę i udających się do różnych miejscowości.
Najświętsza Panienka od kilku dni przebywa na dolinie Zabulon, w domu Swej ukochanej Matki Św. Anny; do Nazaret zaś dla usłużenia Świętemu Józefowi posłała służące. Pokąd żyła Św. Anna, nie prowadzili oddzielnego gospodarstwa, wszystkiego im dostarczała, czego tylko potrzebowali. Posiadała bowiem wielkie pastwiska i liczne trzody, a więc obficie zaopatrywała Najświętszą Dziewicę we wszystko, co wymagał Jej stan.
Marya zajęta jest przygotowaniami do Narodzenia Pana Jezusa, przysposabia kołdry i pieluszki. Brzemienność Najświętszej Dziewicy zwiększała się znacznie. Siedząc, robiła z kilkoma niewiastami; była przy nich siedmioletnia dzieweczka, córka Marii Kleofasowej, imieniem Marylka. Najświętsza Marya Panna dawała jej lekcje. Święta Anna będąc pewną, iż rozwiązanie Maryi nastąpi w jej domu, i iż wszyscy krewni przyjdą ją nawiedzić, przysposobiła wszystko, co tylko potrzeba było dla dzieciątka obiecanego, mającego się narodzić. Robiono piękne kołdry i bogate dywany haftowane srebrem i złotem. Wprawdzie nie wszystko miało się dostać Najświętszej Panience; wielka część przeznaczoną była dla ubogich, o których nigdy, a zwłaszcza w podobnych okolicznościach nie zapominano. Św. Anna nadzwyczajnie zdawała się być zatrudnioną; rozdzielała wełnę służącym, naznaczała im robotę.
Józefa nie ma w domu, zaprowadził stado bydła na ofiarę do świątyni Jerozolimskiej. Stamtąd udał się do Betlejem, dla dowiedzenia się o spisie, który wymagał, żeby się każdy stawił w miejscu swoim rodzinnym. Jednakowoż nie dał się jeszcze wpisać, mając zamiar dopiero po oczyszczeniu Maryi w świątyni powrócić z Nią do Betlejem i tam się osiedlić. Milszą mu była ustroń Betlejemska, aniżeli Nazaret, ale nie wiem z jakiego powodu.
Wracając o północy przechodził przez płaszczyznę Khimki, sześć mil odległej od Nazaret, gdzie Anioł się jemu objawił i rozkazał Maryę zaprowadzić do Betlejem, ponieważ tam miała porodzić dzieciątko. Wymienił przedmioty, które ma zabrać z sobą, ograniczając je na bardzo małej ilości, a kołdry haftowane zupełnie wykluczone zostały. Powinien był także oprócz osła, który ma służyć za powóz Najświętszej Maryi Pannie, wziąć jednoroczną oślicę bezźrebną, puścić ją swobodnie i postępować drogą, którą ona pójdzie.
Św. Anna z Najświętszą Maryą Panną wiedząc, iż Józef ma dziś powrócić do Nazaret, podążyły tam wcześniej. Józef nadszedłszy wieczorem, oznajmił obydwom rozkaz Anioła, jaki odebrał przeszłej nocy. Anna wielce zasmucona, znowu z najmilszą Córką swoją udała się do własnego domu, dla przysposobienia rzeczy do spiesznego odjazdu. Najświętsza Marya Panna wiedziała, iż Pan Jezus miał się narodzić w Betlejem, ale Jej wielka pokora zniewalała ją do milczenia.
Wiedziała z pism proroczych o Narodzeniu Mesjasza; otrzymała w darze od swoich mistrzyń te szacowne upominki wraz z objaśnieniem ich znaczenia. Przechowywała je starannie w Nazaret, a odczytując je często, gorącymi modłami błagała o ich spełnienie. Zawsze nazywała błogosławioną Tę, która wyda światu to Najświętsze Dzieciątko, i pragnęła być ostatnią z Jej sług. Nigdy w Swej pokorze nie pomyślała, iż taki zaszczyt niezmierny mógł być dla niej przeznaczony. Wiedząc z proroctw, iż Zbawiciel miał się narodzić w Betlejem, z euforią zastosowała się do Woli Bożej, przedsiębiorąc podróż nader uciążliwą, w porze przykrej w miejscu, gdzie często osobliwie na dolinach przedzielających pasmo gór, zimno wilgotne dojmowało do żywego.
Odjazd Maryi i Józefa do Betlejem.
Tegoż wieczora Józef i Najświętsza Marya Panna opuścili dom Anny i w jej towarzystwie, tudzież Marii Kleofasowej i kilku służących udali się w drogę. Józef prowadził osiełka, który niósł Najświętszą Maryę Pannę i Jej rzeczy. Święci podróżni przybyli nad ranem na równinę Ghinnim, gdzie w przeddzień Anioł pokazał się Józefowi. W tym miejscu Anna posiadała pastwisko i stąd Józef wziął oślicę jednoletnią, która biegała raz naprzód, to znów krążyła około podróżnych. Niezadługo Anna z Marią Kleofasową, pełne wzruszenia, pełne rzewnych uczuć pożegnały Świętych Małżonków i wraz z służącymi wróciły do domu.
Józef i Marya postępowali drogą wzdłuż gór Gelboe, omijając miasta i idąc za młodą oślicą, która zawsze trzymała się dróg ubocznych. Zdążyli wreszcie do miasta Ghinim od strony Samarii, do jednej z majętności Łazarza. Dom wzniesiony był na szczycie wzgórza, otoczony sadami i alejami. Widok stamtąd piękny i rozległy. Józef i Marya żyli w przyjaznych stosunkach z Łazarzem, a intendent czyli nadzorca, który znał Ich poprzednio, przyjął Ich z wielką grzecznością. Oboje z żoną z głębokim uszanowaniem rozmawiali z Najświętszą Maryą Panną; dziwili się bardzo, iż przedsięwzięła tak daleką podróż, kiedy mogła wśród wszelkich wygód pozostać u Swojej Matki.
Pożegnawszy tę miłą ustroń, musieli przechodzić długą, wysoką górę, u stóp której ścieląca się dolina, bieliła się śnieżnym szronem. Drogą tą szli większą część nocy, Najświętsza Panienka cierpiąc dotkliwe zimno, rzekła do Józefa: „Trzeba nam się zatrzymać, nie mogę postępować dalej“. Zaledwie wymówiła te słowa, zaraz młoda oślica stanęła i podążyła pod wielki stary terebint, ocieniający fontannę. Tu odpoczęli. Józef urządził siedzenie dla Najświętszej Maryi Panny, pomógł Jej zejść z osiełka, przyczepił do gałęzi latarnię i usiedli oboje pod drzewem.
Marya błagała Pana Boga, by raczył złagodzić to zimno, i natychmiast objętą została takim gorącym, iż Swymi Niepokalanymi Rączkami ociepliła ręce Józefa. Potem jedli owoce, bułki i wodę zmieszaną z balsamem. Józef był dobry, wielce dobry zawsze. Usiłował pocieszyć Najświętszą Dziewicę. Cierpiał bardzo, iż ta podróż tak była uciążliwą! Mówił, iż się spodziewa w Betlejem wyszukać dla Niej dobre mieszkanie, znał tam bowiem pewną poczciwą rodzinę. Zachwalał całe miasto Betlejemskie, słowem, czym tylko mógł, starał się Jej sprawić ulgę i pociechę. Niepokoiło mnie to, bo wiedziałam, iż wszystko będzie inaczej.
Młoda ośliczka biegając swobodnie, miała coś odznaczającego się w swoich obrotach. Kiedy nie można było zbłądzić, np. między dwoma górami, szła za podróżnymi, albo wyprzedzała ich o wiele dalej; ale skoro tylko droga się dzieliła, zaraz pojawiała się, ażeby wskazać kierunek, którego się trzymać należało; oznaczała także liczbę i miejsce stacji, zatrzymując się sama, jak wówczas, kiedy obozowano pod terebintem.
To drzewo terebintowe było odwieczne, święte, pamiątkowe z lasku Moreha, blisko Sichem. Tam to Pan Bóg pokazał się Abrahamowi idącemu do Chanan, i obiecał jemu tę ziemię w dziedzictwo. Abraham przy tej okoliczności wzniósł ołtarz pod drzewem. Jakób, pierwej nim się udał do Bhetel dla złożenia Panu ofiary, ukrył u stóp tego drzewa bałwany Labana i klejnoty swej rodziny. Jozue tam urządził przybytek, w którym chwilowo spoczywała Arka przymierza, i tam kazał ludowi wyprzysiąc się swoich bożków. Marya, prawdziwa Arka przymierza i Przybytek Najświętszy, spoczywała w tym miejscu.
Dalsza podróż Świętej Rodziny.
Józef i Marya wytchnąwszy chwil kilka, puścili się w dalszą drogę. Po dwu milowym przejściu przybyli do wielkiej włości; gospodyni nie było w domu, a mąż jej odprawił Świętych Przychodniów mówiąc, iż gdzieindziej mogą znaleźć kącik dla siebie. Odszedłszy stąd, niebawem ujrzeli ośliczkę wchodzącą do jednej chatki; weszli za nią i z wielką uprzejmością zostali powitani przez pasterzy tam mieszkających, którzy zaraz przynieśli słomę na posłanie, trzciny i gałęzi na podpalenie ognia. Następnie pasterze udali się do dworu, skąd Józef i Marya byli odepchnięci, a gdy opowiedzieli pani jak Józef był dobry i pobożny, a żona jego piękna i święta, wymawiała mężowi brak ludzkości, iż nie przyjął tak zacnych ludzi, i pośpieszyła natychmiast przeprosić Maryę. Atoli nieśmiałość nie dozwoliła jej tam wejść, wróciła jeszcze do siebie, wzięła posilające potrawy i z dwojgiem swych dziatek zaniosła je Maryi. A gdy się pokrzepili i odpoczęli trochę, nadszedł także i sam pan, przepraszał Św. Józefa i poinformował go, iż o milę stąd, znajdzie porządną oberżę, gdzie wygodnie i spokojnie będzie mógł przępędzić czas sabatu.
Rzeczywiście po milowej podróży ujrzeli dom okazały, uwieńczony gajami i ogrodami; krzewy balsamowe rozciągały się po murze, roztaczając wokoło woń przyjemną. Najświętsza Marya Panna zsiadła z osiełka, którego Józef odprowadził na stronę i zapytał zaraz o miejsce spoczynku. Ale właściciel dał odmowną odpowiedź i oświadczył, iż już cały dom zapełniony gośćmi. Najświętsza Marya Panna ujrzawszy gospodynią z najrzewniejszą pokorą prosiła, by Ją raczyła umieścić u siebie; niewiasta ta głęboko wzruszona i sam gospodarz ujęty taką prośbą, niezwłocznie zajęli się przysposobieniem wygodnego noclegu w pobliskiej chacie. Osła umieszczono w stajni, a ośliczka biegała kędy chciała.
Józef zaświecił lampę i z rzewną pobożnością odmawiał wraz z Najświętszą Maryą Panną modlitwy Sabatnie; a po skromnej wieczerzy odpoczęli na matach rozciągnionych na ziemi.
Józef i Marya, przepędzili cały sabat w tym ustroniu. Gospodyni domu i inne kobiety przedstawiały Najświętszej Maryi Pannie swoje dziatki i rozmawiały z Nią poufnie, zachwycając się Jej skromnością i mądrością. Dzieci przyniosły zwitki pergaminowe, Najświętsza Marya Panna kazała im czytać i dawała im nauki tonem tak miłym i wdzięcznym, iż nie mogły się nasycić słuchaniem i patrzeniem na Nią. Po południu Św. Józef przechadzał się z gospodarzem po ogrodzie, a rozmowa ich była wielce budującą.
Poczciwi oberżyści powzięli wielką cześć i miłość dla Najświętszej Maryi Panny, a przez wzgląd na Jej stan poważny, prosili, żeby pozostała u nich aż do Swego rozwiązania. Gospodyni chciała Jej odstąpić własny pokój i ochotnym sercem ofiarowała się dla Niej na wszelkie usługi. Jednak nazajutrz rano Józef i Marya podążyli dalej; Najświętsza Marya Panna od czasu do czasu szła pieszo. Jej siedzenie na osiełku różniło się od siodła, jakiego zwykle używają nasi wieśniacy; z obu stron miało oparcie, na którym Marya spierała nogi. Postawa, ułożenie i ruchy Najświętszej Dziewicy były pełne wdzięku, powagi i nadziemskiej skromności. Przesiadywała kolejno na prawą i na lewą stronę. Św. Józef przestrzegał bardzo, ażeby Marya często odpoczywała i starał się zawsze wynaleźć miejsce wygodne.
Już noc zapowiadała swoje panowanie, kiedy przybyli do domku odosobionego, gdzie Józef prosił o przyjęcie. Gospodarz ofuknął go mówiąc, iż jego mieszkanie nie jest domem zajezdnym. Na próżno Józef przedstawiał mu stan Najświętszej Maryi Panny, Jej znużenie i niepodobieństwo dalszej podróży; na próżno chciał mu wynagrodzić za nocleg; hardy i nieużyty ten człowiek trwał w swojej zaciętości, i nieuchyliwszy choćby drzwi, naglił do najprędszego odejścia. Święci wędrowcy odeszli zaraz i niedługo znaleźli szopę, przed którą stanęła ośliczka. Józef zaświecił latarnię, przysposobił łóżko dla Najświętszej Dziewicy, wprowadził osła, znalazł dlań słomę i paszę. A sam z Maryą po modlitwie i skromnym posiłku, spał kilka godzin.
Dwadzieścia sześć mil od Nazaret, a dziesięć od Jeruzalem byli oddaleni. Dotąd trzymali się ciągle dróg ubocznych, które ciągnąc się od Jordanu do Samarii łączą się z wielkim gościńcem syryjskim w Egipcie. Drogi te były bardzo wąskie, urwiste i trudne do przebycia, mianowicie w górach; osły jednak postępowały krokiem pewnym.
W odległości kilkumilowej w stronie północno-wschodniej od Betanii, Marya znużona uczuła potrzebę posiłku i wytchnienia. Józef zwracając się z drogi zaprowadził Ją o pół mili dalej w miejsce, gdzie było drzewo figowe zwykle obfitujące w owoce, otoczone ławkami i wygodnymi do siedzenia. Przyszedłszy tam, z żalem ujrzeli, iż nie było ani jednego owocu, i z przykrością podążyli do bliskiego domu, prosząc o przyjęcie. W pierwszej chwili gospodarz okazał się bardzo niegrzeczny, przypatrywał się Najświętszej Pannie przy świetle latarni i żartował z Józefa, iż prowadzi z sobą tak młodą kobietę, godną zazdrości. ale żona jego zupełnie inaczej była usposobioną dla Maryi; szczerym sercem ofiarowała Jej swój pokój, przyniosła bułki i w czym jeno mogła, starała się uprzyjemnić. Wtedy i mąż zawstydził się z powodu swej rubaszności i usiłował naprawić swój błąd wszelką możliwą uprzejmością.
Stąd udali się do trzeciego domu, którego właścicielami było młode małżeństwo; przyjęto ich grzecznie, ale niechętnie; byli to ludzie bogaci, oddani handlowi, zgoła zajęci swoimi sprawami.
Józef przy końcu podróży często się zatrzymywał, bo Panna Najświętsza coraz więcej odczuwała utrudzenie. Siedem mil od Betlejem wstąpili do pewnego pasterza; poczciwiec był Im bardzo chętny; umieścił ich w wygodnej izdebce i nie zapomniał o ośle. Służący umył nogi Józefowi i dał mu inne suknie, a jego spruszone kurzawą oczyścił. Niewiasta też samą usługę oddała Maryi. Gospodyni kapryśna nie wyszła powitać świętych podróżnych, tylko ukradkiem spoglądała na nich; a iż była młodą i próżną, zazdrosnym okiem patrzyła na piękność Przeczystej Panienki i obawiając się, żeby nie chciała przedłużyć Swego pobytu w Jej domu, nie pokazała się ani razu, i swoją niegrzecznością przyspieszyła odjazd świętej rodziny. W trzydzieści lat później Pan Jezus w tym samym domu i tęż samą kobietę, skurczoną i niewidomą uleczył upominając, aby nie była tak próżną i więcej gościnną.
Po kilkomilowej drodze Józef i Marya przybyli do wielkiej oberży; zastali tam liczne zebranie osób przybyłych na pogrzeb. Wnętrze domu zamieniono na wielką salę przez zniesienie klecionek ruchomych. Ściany obito czarnymi kobiercami, trumna okryta była całunem, około której modliło się wielu mężczyzn w długich żałobnych sukniach, na których mieli białe krótsze. W drugim pokoju płakały kobiety, siedząc na podłodze, całe okryte płaszczami. Pan i pani domu zajęci pogrzebem, ograniczyli się na grzecznym powitaniu Józefa i Maryi; ale słudzy otoczyli ich prawdziwą życzliwością, przysposobili im osobne miejsce, zasłonione od ziemi aż do sufitu rogożami. Marya i Józef jak zwykle poświęciwszy dłuższy czas modlitwie, udali się na spoczynek.
Równo ze świtem odjechali do Betlejem, pomimo usilnych przedstawień gospodyni, która widząc Maryę bliską rozwiązania, chciała ją koniecznie zatrzymać u siebie. Marya spuściwszy welon, oświadczyła, iż jeszcze trzydzieści sześć godzin dzieli Ją od tej chwili. Gdy już mieli odjeżdżać, Józef z gospodarzem rozmawiał o osłach; chwalił te zwierzęta i powiedział, iż wziął ośliczkę, żeby w razie niedostatku mógł ją dać w zastaw. Przełożono mu ponownie trudność znalezienia miejsca w Betlejem, ale Józef oświadczył, iż tam ma życzliwych , którzy niezawodnie przyjmą go chętnie. Przykro mi było słyszeć takie jego zapewnienia; często o tym mówił Najświętszej Panience. Poznajmy stąd, iż choćby tak wielcy Święci, jak Św. Józef, pomylić się mogą.
Przybycie Rodziny Świętej do Betlejem.
Trzy mile dzieliło jeszcze naszych Świętych od kresu podróży. Zostawiwszy drogę na północ, puścili się ku zachodowi. Zatrzymali się pod drzewem, Najświętsza Panienka zsiadłszy z osiełka, poprawiła swoje ubranie. Po czym Józef podążył wraz z Nią do wielkiego pomieszkania o kilka kroków od miasta; dom ten starożytny otoczony budynkami i dziedzińcami, gdzie liczni przychodżcy rozłożyli namioty, należał do królewskiej familii Dawida; później odziedziczył go ojciec Józefa. I w tym czasie jeszcze mieszkali w nim jego krewni i znajomi, ale udawali, iż go nie znają i obchodzili się z nim, jak z cudzoziemcem. W obecnej chwili rzymscy urzędnicy zbierali tutaj podatki.
Józef prowadząc osła za uzdę, stanął w tym miejscu z Najświętszą Maryą Panną, gdyż wszyscy przybywający winni byli tu się przedstawić dla odebrania karty, bez której żaden obcy nie mógł wejść do miasta. Pytano Józefa o jego pochodzenie, a po śledczym badaniu pargaminów porozwieszanych na ścianie, odczytano dwa zawierające genealogią Józefa i Maryi. Wtedy dowiedział się Józef, iż Marya jako córka Joachima, jest prawdziwą latoroślą szczepu Dawidowego. Józef spóźnił się nieco z zapłatą cła, ale nie czyniono mu żadnego zarzutu; pytano się tylko o jego utrzymanie. Odpowiedział, iż nie ma żadnych posiadłości ziemskich, iż żyje z pracy rzemieślniczej i z maleńkiego procentu, który mu wypłaca macocha. Wreszcie przyszła kolej na Maryę, ale nie badano Jej wcale i powiedziano Józefowi, iż nie było potrzeby przyprowadzać Ją tutaj.
Józef nadaremnie szuka pomieszkania.
Józef i Marya dostali się do Betlejem przez zwaliska i bramę zniszczoną. Domy tego miasta dość były odległe jedne od drugich. Marya przy wejściu do jednej z ulic została z osiełkiem, a Józef w pobliżu szukał pomieszkania, ale na próżno, ponieważ miasto zapełnili cudzoziemcy, którzy kręcili się tłumnie tędy i owędy. Powrócił więc i powiedział Maryi, iż nie można znaleźć najmniejszego kącika, i iż trzeba iść dalej. Na wstępie do drugiej ulicy, Marya zatrzymała się znowu, a Józef chodził od domu do domu, ale w żadnym nie chciano go przyjąć. To niepowodzenie powtórzyło się niejednokrotnie; wszędzie miejsca były zajęte, wszędzie odpychano Św. Józefa, a Marya musiała długo, długo czekać. Wreszcie powrócił smutny i rzekł do Najświętszej Maryi Panny: „Pójdźmy w inną stronę miasta, tam niezawodnie znajdziemy schronienie“. Zwrócili się więc na wąską ulicę, skąd widać było domki odosobnione, zbudowane na pagórkach. ale i tu wszystkie poszukiwania okazały się nadaremne.
Przyszedłszy na przeciwległą stronę Betlejemu, ujrzeli w głębinie obszerne miejsce puste, gdzie stała szopa ocieniona wielkim, rozłożystym drzewem. Józef urządził siedzenie Najświętszej Maryi Pannie, żeby mogła odpocząć tymczasem, gdy on będzie szukał w pobliskich domach sposobniejszego mieszkania.
Marya stała wsparta na drzewie. Biały welon i suknia również biała, bez pasa, spadająca w szerokie fałdy, stanowiły ubranie Maryi w owej chwili. Przychodnie spoglądali na Nią, nie domyślając się, iż Zbawca świata tak blisko nich. Marya znużona długim czekaniem usiadła pod drzewem, skłoniła głowę, a ręce złożyła na piersi. Ach! jak pokorną, cierpliwą, zdaną na Wolę Bożą była ta Przeczysta Dziewica. Nadszedł wreszcie Józef Święty, ale nic pomyślnego nie mógł oznajmić; jego dawni przyjaciele zaledwie raczyli go poznać. Zniechęcony płakał, a Marya pocieszała go! Jeszcze spróbował ostatniego wysilenia, ażeby tym łatwiej uzyskać
skutek prośby swojej, nadmienił o bliskim rozwiązaniu Maryi, przez co jeszcze więcej zagrodził sobie wstęp. Józef stroskany, z nieśmiałością oświadczył Najświętszej Panience, iż wszystkie starania były bezskuteczne: ale iż jest za miastem znana mu dobrze grota, gdzie często pasterze z trzodami swymi zwykli byli przebywać, iż tam przynajmniej znajdą schronienie.
Wiemy już, iż to miejsce służyło Józefowi za ucieczkę przed dokuczliwością jego braci; tutaj przedłużał modły swoje. Sądził i teraz, iż gdyby choćby zastał pasterzy, łatwo się z nimi porozumieć może. Zresztą o tej porze tylko wyjątkowy traf mógłby ich tu zatrzymać. A miał zawsze nadzieję, iż później wynajdzie odpowiedniejszy przytułek.
Opisanie groty, żłóbka i jej otoczeń.
Natura była budowniczym groty Betlejemskiej; ona ją wydrążyła iście po mistrzowsku w tej opoczystej skale; tylko od strony południowej, gdzie ścieżka prowadzi na dolinę pasterzy, ręka ludzka wzniosła mur niekształtnie ulepiony. Wejście główne od północy wiodło wąską drożyną do piwnicy zaokrąglonej z jednej strony, a z drugiej zakończonej w trójkąt i ciągnącej się do części wschodniej wzgórza. W ścianie od południa trzy otwory były zakratowane, a czwarty im podobny w sklepieniu. I właśnie w części wschodniej tej groty naprzeciw wejścia, zostawała Najświętsza Dziewica w chwili, kiedy z Jej Łona wynikła światłość świata. W południowej części był żłóbek, gdzie oddawano cześć Dzieciątku Jezus. Żłób w kształcie rynny wydrążony w kamieniu, służył do napawania bydląt. Wzdłuż drogi prowadzącej z groty na dolinę pasterzy, bawiły oko domki wzniesione na wzgórzach, a w nizinie szopy osłonione trzcinową strzechą. Na zachód groty piękny pagórek posłusznie zniżał się ku dolinie, napełnionej drzewami, krzakami i łąkami zwilżanymi strumykiem. Na wschodniej pochyłości rozdołu otwierała się inna grota, mieszcząca w sobie grób Mahary, mamki Abrahama. Do tej to groty Najświętsza Panna często z Dzieciątkiem Jezus chodziła, a zowie się ona grotą mleczną.
Między wieloma szczegółami dotyczącymi groty i żłóbka, objawionym mi było, iż Ewa po siedmioletniej pokucie tutaj poczęła i wydała na świat Seta, dziecię obietnic, które wedle zapowiedzi Anioła, jaką otrzymała w tym samym ustroniu, Pan Bóg Jej miał dać na miejsce Abla.
Grota grobu mamki Abrahama miała symboliczny związek z Matką Zbawiciela karmiącą swe dzieciątko, w dniach prześladowania; ponieważ Abraham w młodości swojej cierpiał także prześladowanie, w którym mamka jego ocaliła mu życie, ukrywając go w grocie. W kraju, gdzie żył Abraham, przepowiedziano królowi, iż niedługo narodzi się dziecię jemu złowrogie. Król przedsięwziął zapobiegające środki. Matka Abrahama utaiła swą brzemienność i schroniła się do groty, gdzie porodziła syna Maraha, mamka jego, karmiła go również skrycie. Żyła jak biedna niewolnica pracując samotnie przy grocie, gdzie było pacholę, które żywiła swą piersią. Później rodzice wzięli go do siebie, a ponieważ większy był nad swój wiek, udano go za dziecko urodzone przed przepowiednią uczynioną królowi. Będąc jeszcze pacholęciem był narażony na wielkie niebezpieczeństwa, dla niektórych w nim cudownych objawów; mamka jego ukryła go powtórnie. Widziałam, jak go niosła pod swym szerokim płaszczem. Wiele dzieci jego wzrostu pomordowano wówczas.
Te fakty, których nam Pismo Święte nie przechowało, dają, nam pewne poczucie, do jakiego szczytu doskonałości Mądrość Przedwieczna raczyła wynieść zgodność proroczą obydwóch testamentów.
Do tej groty za czasów Abrahama niewiasty przychodziły odprawiać swoje nabożeństwo dla uczczenia pamięci mamki Abrahama, którą uważano jako typ Najświętszej Maryi Panny, tak samo jak Eliasz, gdy ją widział w obłoku przynoszącym deszcz, ustanowił na Karmelu zgromadzenie ku Jej czci. Maraha karmiąc swą piersią tego, który był odziomkiem Najświętszej Maryi Panny, przyczyniła się do przyjścia Mesjasza. Ogromny terebint wznoszący się ponad tą grotą roztaczał wokoło miły cień. Abraham z Melchizedehem odpoczywał niegdyś pod tym szacownym drzewem, przy którym ludność okoliczna lubiła się modlić. Maraha wszędzie towarzyszyła Abrahamowi; bawiła z nim długo w Sukkoth*), a później na dolinie pasterzy, gdzie rozłożył swe namioty w pobliżu groty. Przeżywszy lat sto i widząc zbliżającą się ostatnią chwilę, prosiła Abrahama, żeby mogła być pogrzebioną w tej grocie, o której wiele przepowiedziała i nazwała ją „Grotą mleczną“, albo „Grotą karmicielki“.
Józef i Marya osiedlają się w grocie.
Już dzień ostatnim błyskiem żegnał ziemię, ustępując prawa cieniom nocnym, kiedy Józef i Marya przybyli do groty. Oślica, która ich opuściła w chwili, gdy wstąpili w dom ojczysty Józefa, teraz przybiegła naprzeciw nim wyskakując z radości. Marya zwracając się do Józefa, rzekła: „Patrzcie, niezawodnie jest Wolą Bożą, żebyśmy tutaj zamieszkali“. Józef pospieszył urządzić siedzenie Najświętszej Maryi Pannie, ażeby mogła odpocząć zanim on uprzątnie grotę; udało mu się w końcu przysposobić w części wschodniej dość wygodne miejsce. Zaświeciwszy lampę, wprowadził Maryę, która usiadła na posłaniu starannie urządzonym. Józef ponowił swój żal, iż nie może służyć Jej lepszym mieszkaniem, ale Marya w głębi duszy była wielce zadowoloną i uradowaną.
Potem wciągnął osła i przywiązał w znacznym oddaleniu, żeby nie czynił żadnej przykrości, pozatykał otwory w sklepieniu dla uchronienia Maryi od zimnego powietrza i usłał sobie łóżko przy drzwiach groty.
Z pierwszą chwilą nadchodzącego Sabatu, odmówił z Najświętszą Maryą Panną modlitwy prawem przepisane; a po wieczerzy wyszedł do miasta. Marya uklękła, odprawiła wieczorne nabożeństwo i położyła się na bok, wsparłszy głowę na ramieniu leżącym na poduszce. Już późno w nocy Józef powrócił, pomodlił się i odpoczął na swym łóżku.
Żydzi w południowej godzinie Sabatu, mają zwyczaj przechadzać się; Józef zaprowadził Najświętszą Maryę Pannę do groty Marahy, gdzie trwali na modlitwie i rozmyślaniu aż do zamknięcia Sabatu, a stamtąd skierowali swe kroki pod drzewo święte. Marya uprzedziła Józefa, iż narodzenie dzieciątka nastąpi o godzinie północnej, o której właśnie kończy się dziewięć miesięcy od czasu, gdy Ją Anioł Pański pozdrowił. Prosiła, by nic nie szczędził dla godnego przyjęcia i uczczenia przy przyjściu na świat Dzieciątka obietnic Bożych, poczętego w sposób nadprzyrodzony. Chciała też, by wraz z Nią modlił się za tych wszystkich, którzy z taką nieludzkością odmówili Jej przytułku. Józef ze swojej strony przedłożył Najświętszej Maryi Pannie, żeby zawezwać dwie pobożne, znajome niewiasty; ale Marya odpowiedziała, iż nie potrzebuje żadnej pomocy.
Józef urządził w grocie oddzielny pokoik dla Maryi, powtykał żerdzie i osłonił je rogożami. Żłóbek napełnił mchem i ziołami i przykrył kołdrą. Wtedy Najświętsza Marya Panna oznajmiła mu, iż godzina Jej rozwiązania jest już bardzo bliską i prosiła, żeby poszedł się modlić. Przed oddaleniem się od Maryi, przytwierdził kilka lamp do sklepienia. W tej chwili słyszy jakiś niezwykły szelest na podwórzu; wychodzi dowiedzieć się przyczyny i znajduje tam ośliczkę, która pozostawiona samej sobie, biegała aż do tej pory po dolinie pasterskiej; a teraz pląsała z wielkiej euforii około niego. Przywiązał ją i dał jej paszę.
Józef wchodząc do groty, spojrzał na Pannę Najświętszą, Która klęcząc i modląc się na Swoim posłaniu miała oczy zwrócone ku wschodowi. Wszystka zalana była światłem nadprzyrodzonym, które napełniło całą grotę. Patrzał na te płomienie, jak niegdyś Mojżesz na krzak gorejący, ale zdjęty świętą bojaźnią, usunął się do swego kącika i padł twarzą na ziemię.
Źródło: Anna Katarzyna Emmerich – Życie Najświętszej Maryi Panny 1899r.
Zachęcamy do:
- poznania Nauki katolickiej na dzień Wigilii Bożego Narodzenia.
- uczczenia Tajemnicy Wcielenia Syna Bożego: Nabożeństwo na okres Adwentu.
- nabożnego przygotowania się i przeżycia Wigilii Bożego Narodzenia poprzez Nabożeństwo na dzień Wigilii Bożego Narodzenia.
- 🔉uczczenia Najświętszej Maryi Panny, Niepokalanie Poczętej w nabożeństwie miesiąca Grudnia ku Jej czci poświęconym: Nabożeństwo grudniowe ku czci Niepokalanego Poczęcia NMP — dzień 24
- 🔉Rodzina w okresie Bożego Narodzenia. Cz. 1. Przed Narodzeniem Pana Jezusowym. Dzień 24
- Nowenna na cześć Bożego Narodzenia na pamiątkę oczekiwania Najświętszego Dzieciątka Jezus –Dzień dziewiąty.
- Nowenna do Najświętszej Maryi Panny przez 9 dni oczekiwania porodzenia Zbawiciela świata przed Narodzeniem Jego – dzień 9
- 🎥Akcja ratunku dla Polski: Siła Katolickiego Patriotyzmu przez wstawiennictwo dusz czyśćcowych.
Poznaj również żywot Adama i Ewy napisanego przez:
- 🔉O. Prokopa Kapucyna.
- 🔉X. Piotra Skargę T.J.
🔉Poznaj także żywot Św. Irmy napisanego przez X. Juliana A. Łukaszkiewicza.















