Zakończenie wojny na Ukrainie odebrałoby część paliwa partii Grzegorza Brauna, a choćby zagroziłoby jej istnieniu.
Roch Zygmunt: Co pan myśli, patrząc na wyniki sondażowe Grzegorza Brauna? Świat się kończy?
Rafał Chwedoruk: Nie, absolutnie nie. Pamiętam polską politykę lat 90., kiedy system partyjny był nieukształtowany. Wówczas zachodni badacze nie mogli pojąć, dlaczego nasze społeczeństwo jest ciągle w podróży i zmienia preferencje – nie to, co u nich. Dziś widzimy, iż jest odwrotnie. W Niemczech czy Francji świat partyjnych podziałów staje na głowie, a u nas zapanował spokój.
Spokój?
– Pojawienie się jednego ugrupowania, słusznie postrzeganego jako radykalne, z kilkuprocentowym poparciem, nie jest niczym zaskakującym i kilka zmienia w systemie partyjnym. A jeżeli zmienia, to wyłącznie w kontekście walki o większość w przyszłym Sejmie.
WIĘŹ – łączymy w czasach chaosu
Więź.pl to pogłębiona publicystyka, oryginalne śledztwa dziennikarskie i nieoczywiste podcasty – wszystko za darmo! Tu znajdziesz lifestyle myślący, przestrzeń dialogu, personalistyczną wrażliwość i opcję na rzecz skrzywdzonych.
Czytam – WIĘŹ jestem. Czytam – więc wspieram
Same wzrosty Grzegorza Brauna mnie nie dziwią. Po pierwszej, taka jest tendencja ogólnoeuropejska. Nasza skrajna prawica i tak była bardzo słaba, rachityczna i eklektyczna. Z większych podmiotów w Sejmach po 1989 roku w zasadzie jedynie Liga Polskich Rodzin spełniałaby częściowo kryteria takiej partii. Po drugie, polskie życie polityczne jest tak bardzo przesunięte na prawo, iż nic nas nie powinno dziwić.
Skąd ten sondażowy wzrost Brauna akurat teraz? Przecież lider Korony nie zrobił ostatnio niczego skandalicznego.
– Partie protestu z reguły rosną, gdy trafiają w odpowiedni moment i wykorzystują deficyty aktywności swojej konkurencji. Prawo i Sprawiedliwość jest partią establishmentową, przez lata było u władzy, z kolei Konfederacja cieszy się wizerunkiem partii młodzieżowej. Grzegorz Braun, co pokazały wybory prezydenckie, zyskuje poparcie przede wszystkim w elektoracie PiS-u. Czyli wśród mężczyzn w średnim wieku, zamieszkałych na słabiej zurbanizowanych terenach w południo-wschodniej Polsce.
Ci ludzie zagłosują na wyraźnego wolnorynkowca?
– Braun unika tematów gospodarczych. Wie, iż mimo iż ma wśród wyborców uciekinierów z Konfederacji, to większość przeszła do niego z PiS, czyli jest raczej egalitarna w podejściu do życia społecznego i nie po drodze jej z poglądami Janusza Korwin-Mikkego. Lawirowanie w tematach ekonomicznych dowodzi, iż nie jest to tak amatorski, oparty wyłącznie na skandalizowaniu ruch, jak niektórym by się wydawało.
Natomiast czego byśmy nie powiedzieli o Grzegorzu Braunie, nie uciekniemy od tematu Ukrainy. Przesunięcie się Konfederacji do głównego nurtu w tej sprawie, wytworzyło przestrzeń dla bardziej skrajnego podejścia.
Konfederacja przesunęła się do mainstreamu w sprawie Ukrainy?
– Ta partia siłą rzeczy odziedziczyła po obu nurtach, z których wyrasta – libertariańskim i endeckim – sceptycyzm wobec kwestii ukraińskiej. Postendecy postrzegali ją jako intrygę niemiecko-austriacką, którą kierowano przeciwko Polsce. Ale zbliżając się do mainstreamu, w miarę zyskiwania w sondażach, zaczęła bardziej akcentować kwestie pokoju, zakończenia wojny i jej niekorzystnych dla Polski konsekwencji, zamiast silniej ukrainosceptycznej retoryki.
Ale Krzysztof Bosak bezustannie mówi, iż nasz system ochrony zdrowia obsługuje dwa narody.
– Tak, ale to jest emocja większości społeczeństwa. PiS i Koalicja Obywatelska już dawno przeszły w tej sprawie ewolucję, a Konfederacja od początku rosyjskiej agresji zaczęła liczyć się ze słowami. Grzegorz Braun okazał się być tym, który nie respektuje żadnych ograniczeń, bo wie, iż jego paliwo to prosta, bezpośrednia komunikacja. jeżeli spojrzymy sobie na jego elektorat z geograficznego punktu widzenia, to widzimy, iż mieszka on głównie w województwach lubelskim i podkarpackim, w mniejszym stopniu w Małopolsce i na Podlasiu. Są to tereny położone blisko Ukrainy, które w największym stopniu mogą bać się wciągnięcia Polski w wojnę i które doświadczają asertywności Kijowa w dwóch wymiarach.
- Adam Strzembosz
- Stanisław Zakroczymski
Między prawem i sprawiedliwością
TWARDA OPRAWA, OUTLET
Po pierwsze w sprawie polityki gospodarczej, czując zagrożenie ze strony inaczej zorganizowanej, oligarchicznej Ukrainy, przy okazji niezwiązanej normami unijnymi np. w sprawie zboża. Po drugie w temacie polityki historycznej. Kijów toleruje gloryfikację UPA i innych nazistowskich kolaborantów. Polski rząd, bez względu na to, kto sprawuje władzę, milczy. Każdy zatem, kto w ogóle podejmie temat w jakikolwiek sposób, natychmiast zyskuje w ponadstandardowym stopniu. W takich miastach, jak Stalowa Wola, Chełm czy Biłgoraj mieszka wielu potomków uciekinierów z Wołynia. Sądzę, iż to jest główne źródło sukcesu Grzegorza Brauna.
Oskarżenia o prorosyjskość nie robią na tych ludziach wrażenia?
– PiS i KO bardzo pomogły w tym, żeby ten zarzut stracił swoją moc. Dwie główne formacje mówią o sobie nawzajem, iż działają na rzecz Rosji, co jest kpiną z nas wszystkich. W konsekwencji w świecie polityki wszystkich już zdążono o to oskarżyć i nie poszły za tym jakiejkolwiek dalsze kroki. Oczywiście taki zarzut byłby bardzo dotkliwy dla pojedynczego obywatela, przyłapanego na jakiejś prorosyjskiej aktywności, ale nie w sferze narracji politycznej i konfliktu między głównymi partiami.
A happeningi Brauna? Pomagają mu czy szkodzą?
– zwykle są dobrze przygotowane, bo prowokują opinię publiczną, której większość potępia wybryki Brauna, a jednocześnie niewielka, choć znacząca dla niewielkiej partii grupa jest za. Konfederacja już nie może się w tej sposób zachowywać, bo zależy jej na szerszym poparciu i musi uprawiać politykę typową dla formacji parlamentarnych, a nie uliczno-wiecową. Braun potrafi umiejętnie kreuje swój wizerunek.
Nie ma w polskiej polityce takiej koalicji, której nie można byłoby sobie wyobrazić. jeżeli ktoś nie wierzy, niech popatrzy sobie na sojusze w radach miast, które były zawiązywane na przestrzeni ostatnich trzech dekad
prof. Rafał Chwedoruk
Wyborcy PiS-u, do których stara się dotrzeć, oczekują polityki uprawianej w sposób tradycyjny. Treść może być radykalna, ale forma musi być dystyngowana. Pomimo skandali można zauważyć, iż Braun używa wyrafinowanej polszczyzny, prezentuje swego rodzaju inteligencki sznyt. To, w połączeniu z postendecką symboliką, robi wrażenie na wyborach średniego i starszego pokolenia.
Dlaczego adekwatnie tej endeckiej wrażliwości nie mógłby reprezentować PiS? Kaczyński ma na pokładzie Przemysława Czarnka, dobre kontakty z Radiem Maryja, przez lata posiadał monopol na chrześcijańsko-narodową symbolikę.
– Schodząc do centrum, PiS musi eksponować swoje związki z Kościołem w bardziej ogólny sposób, nie tak jak przed laty Zjednoczenie Chrześcijańsko-Narodowe, o którym Jarosław Kaczyński mawiał, iż było najszybszą drogą do dechrystianizacji Polski. Topniejąca liczba środowisk bardzo blisko związanych z Kościołem, często także osobiście, zostaje na politycznym rynku do zagospodarowania przez Brauna. Nie zrobi tego Konfederacja, bo obsługuje w dużym stopniu indywidualistyczny, wolnorynkowy elektorat, ale nieprzywiązany do religii. Braun jest też beneficjentem naszej antypolityczności.
Antypolityczności?
– Polscy politycy po 1989 roku regularnie odżegnują się od polityki. Moja ulubiona forma polemiczna brzmi: „argumenty mojego przeciwnika są polityczne”. A jakie mają być argumenty w ustach polityka? Nosimy w sobie niechęć do partii, co czasem skutkuje wypowiedziami brzmiącymi, jakby politycy robili nam łaskę, iż do tego świata wchodzą. „W zasadzie to nie chciałbym być politykiem, ale skoro mnie wszyscy proszę, to zostanę, choć w sercu dalej jestem piosenkarzem albo dziennikarzem”. W tę emocję wpisuje się Braun.
Dostosowuje też do tego sposób komunikacji. Dzisiejszy odbiorca – nie tylko ten najmłodszy – jest przyzwyczajony do bardzo zwartego komunikatu symbolicznego, gdzie jedna krótka zbitka znaczy więcej niż długi wywód. Stąd choćby „front gaśnicowy”, który stał się ważnym elementem tożsamości tego ruchu.
Kto bardziej martwi się wzrostami Brauna? Kaczyński czy Tusk?
– Z pewnością prezes PiS. To jego wyborcy są bardziej podatni na postinteligencki sznyt z elementami tradycji endeckiej i sceptycyzmem wobec obecnej Ukrainy. Poglądy elity PiS-u na kwestię ukraińską, nieróżniące się od poglądów ogółu polskich elit politycznych, stworzyły niszę w elektoracie PiS-u. Bo on patrzy na te sprawy inaczej niż PiS-owscy liderzy, inteligenci z Warszawy i Krakowa. Dla Tuska Braun jest zaś nadzieją.
Na co?
– Po pierwsze, na słabnięcie PiS-u. Rosnący Braun to większa szansa na to, iż Koalicja Obywatelska dojedzie na metę wyścigu wyborczego pierwsza. choćby gdyby Braun nie przekroczył progu, to stałoby się tak jak w 2015 roku, kiedy ponad 10 proc. głosów oddanych na mniejsze partie zostały „zmarnowane”, co teraz premiowałoby KO. Dlatego opłacać się może stymulacja wzrostów Brauna, straszenie nim, mimo iż jest biegunowo odległy od Tuska. Polityka bywa do bólu cyniczna.
A jak na te wzrosty patrzy Konfederacja?
– W Konfederacji budzą one ambiwalentne odczucia, bo z jednej strony Braun jest dysydentem, który zabrał jej część wyborców, próbując rozbić formację, ale z drugiej strony uczynił Konfederację łatwiej akceptowalną dla mainstreamu.
Kaczyński będzie się radykalizował?
– Już to robi. Oczywiście przede wszystkim rywalizuje z Konfederacją, bo to jednak byt z poparciem kilkukrotnie wyższym niż Korona. Żeby utrzymać status głównej partii na prawicy PiS musi się radykalizować.
- Krzysztof Bielawski
Zagłada cmentarzy żydowskich
Ale nie uwiarygadnia jednocześnie w ten sposób Brauna?
– Oczywiście bardziej pamiętliwi wyborcy z całą pewnością będą reagować alergicznie szczególnie na postać Mateusza Morawieckiego, ale elementem strategii PiS-u zawsze była anihilacja konkurencji na prawicy. Po raz pierwszy ma ona notowania dwucyfrowe, bo Mentzen i Braun łącznie w pierwszej turze wyborów prezydenckich zdobyli mieli 20 proc. głosów, a Nawrocki – 30 proc.
Wyobraża pan sobie koalicję Kaczyńskiego ze Sławomirem Mentzenem i Grzegorzem Braunem?
– Nie ma w polskiej polityce takiej koalicji, której nie można byłoby sobie wyobrazić. jeżeli ktoś nie wierzy, niech popatrzy sobie na sojusze w radach miast, które były zawiązywane na przestrzeni ostatnich trzech dekad. Albo na różne sytuacyjne koalicje w Sejmie – większość głosowań w izbie niższej kończy się wspólnym stanowiskiem PiS-u i KO. Gdyby zatem wciągnięcie na pokład Brauna stanowiło jedyną możliwość zawarcia koalicji całej prawicy, to by do tego doszło. Oczywiście nie obyłoby się bez sporów, ale żadna koalicja w dzisiejszej Polsce nie byłaby łatwa. O ile oczywiście Braun dalej będzie notował takie poparcie.
A może je tracić?
– Po pierwsze kilka wiemy o jego ogólnokrajowych strukturach. W wyborach prezydenckich da się powalczyć bez poważnej organizacji, ale w innych już niekoniecznie. Po drugie, w oczywisty sposób zakończenie wojny na Ukrainie odebrałoby mu część paliwa. Nie całość, bo wciąż będą trwały napięcia na tle perspektyw ewentualnej integracji europejskiej Ukrainy. Wbrew pozorom nie było dotychczas rosyjskiego weta wobec wejścia Kijowa do Unii Europejskiej, inaczej niż w przypadku NATO.
Część niepokojów więc zostanie, ale jeżeli zniknie poczucie bezpośredniego niebezpieczeństwa wojennego, a zatem odpłynie jakaś część wyborców protestu, to taka sytuacja może zagrozić popularności, a choćby samemu istnieniu, formacji Grzegorza Brauna.
Rafał Chwedoruk – dr hab., prof. UW, polski politolog, komentator polityczny. Specjalizuje się w tematach polityki historycznej, myśli politycznej, ruchów społecznych, ekstremizmu politycznego i geografii wyborczej.

2 godzin temu
















