Proboszcz utrudnia jej pracę. Zakład prawie zbankrutował

1 dzień temu

Właścicielka małego zakładu pogrzebowego w Świętochłowicach walczy z proboszczem jednej z parafii w centrum miasta. Twierdzi, iż ksiądz utrudnia jej pracę. Miał promować konkurencję, a jej choćby nie wpuszczać na teren nekropolii. Duchowny zarządza dwoma cmentarzami. Kobieta niemal zbankrutowała. Materiał "Interwencji".

Zobacz więcej

- Mojej firmie uniemożliwiał wykonywanie usług pogrzebowych na terenie parafii. Gdy przyszła rodzina załatwić pogrzeb, wręcz mówił, iż z moją firmą nie współpracuje, iż o ile będą u mnie robić pogrzeb, to nie pochowa na cmentarzu bliskiej osoby – twierdzi Aneta Sosinka-Włodarczyk, przedsiębiorca pogrzebowy.

- To nieprawda, nieprawda – odpowiada ksiądz.

"Interwencja". Musieli pochować ojca na innym cmentarzu. Ksiądz: Nie ma szans

Pani Aneta prowadzi od prawie dwudziestu lat zakład pogrzebowy. Pierwsze problemy pojawiły się dwa lata temu. Kiedy panu Tomaszowi zmarł ojciec, mężczyzna zlecił zorganizowanie pogrzebu w firmie pani Anety. Następnie poszedł ustalić termin z księdzem.

- Po śmierci ojca szukaliśmy zakładu pogrzebowego. Wybraliśmy Lacrime. Mam cmentarz 100 metrów od domu, udaliśmy się do proboszcza, przedstawiliśmy sytuację i pierwsze pytanie: z jaką firmą współpracujemy? Z Lacrimą. A to nie ma szans, nie wpuszczam ich. Musicie zmienić firmę. A już mieliśmy wszystko załatwione. Uznałem, iż nie będę się go prosił i ojca pochowałem na innym cmentarzu – mówi pan Tomasz.


To był jednak odosobniony przypadek, iż ktoś wolał zmienić cmentarz, a nie firmę pogrzebową. Większość osób po wizycie u proboszcza zrywała umowy z panią Anetą. Kiedy miesiącami nie miała żadnego zlecenia, wysłała mamę na plebanię pod pretekstem zorganizowania pogrzebu.

ZOBACZ: Ruszyliśmy tropem Izabeli Zabłockiej. Przełom w Wielkiej Brytanii

- W kancelarii nie było wówczas proboszcza, była sekretarka, ale powiedziała, iż nie może przyjmować bez proboszcza. To ja mówię, iż pójdę do zakładu załatwić pogrzeb i wrócę. A ona odpowiada, iż do każdego, tylko nie do Lacrima – wspomina pani Irena, mama pani Anety.

- Byliśmy zbulwersowani sytuacją. Padła jednoznaczna informacja, iż z Lacrimy nie wpuści na cmentarz. Nie było żadnej dyskusji – mówi kolejna klientka zakładu pogrzebowego, który prowadzi pani Aneta.

- Ksiądz nie może stwierdzić, iż nie wpuści konkretnej firmy na cmentarz. Nie ma uprawnień. Wybór przedsiębiorcy pogrzebowego powinien należeć do rodziny, a nie księdza - komentuje prawnik Aleksandra Cempura.

Właścicielka zakładu pogrzebowego: Proboszcz utrudnia mi pracę

Pani Aneta poszła na plebanię. Duchowny rozmawiał z nią przez domofon. Kobieta nagrała rozmowę. Proboszcz znalazł pretekst: zarzuca partnerowi pani Anety, iż powiadomił służby o nieprawidłowościach, kiedy na cmentarzu trwała ekshumacja z kilkunastu grobów.

Pani Aneta: - Czy mogę księdza prosić?

Ksiądz: - Nie ma możliwości.

Pani Aneta: - Czy my mamy spotkać się w sądzie?

Ksiądz: - To, co wy robicie, to jest dalekie od normalności, cały cyrk związany z ekshumacją.

Pani Aneta: - Nie mam z tym nic wspólnego.

Ksiądz: - Ale pani konkubent ma.

Pani Aneta: - Ksiądz nie może odmówić pochówku.

Ksiądz: - Mogę firmie, która chce przeprowadzić, jako zarządca.

Pani Aneta: - Czy mam iść do sądu?

Ksiądz: - Proszę złożyć pozew w sądzie.

Pani Aneta: - Rozumiem, iż ksiądz proboszcz będzie ciągle mówił, iż jak u mnie robią usługę, to nie będzie proboszcz pochówku czynił?

Ksiądz: - Mam do tego prawo.

Pani Aneta: - Ksiądz jest proboszczem, a jutro może nie być, a ja jestem parafianką.

Ksiądz: - Niech pani mi wierzy, iż kiedy przestanę tu być proboszczem, to będzie niezmierna radość. Powiedziałem, iż akurat firma nie jest przez nas obsługiwana.

Pani Aneta: - Czyli moja?

Ksiądz: - Pani firma.

Pani Aneta: - A ksiądz ma swoją firmę pogrzebową?

Ksiądz: - Ja mam wszystko swoje. Mam prawo odmówić wstępu na cmentarz.

- Ekshumacje polegały na tym, iż proboszcz wynajął firmę, która przyjechała koparką, rozkopano kilkanaście grobów naraz, zostawiono kości, czaszkę na wierzchu. Tam powinny być maty rozłożone, każda ziemia ze szczątkami powinna być na matach – wyjaśnia Aneta Sosinka-Włodarczyk.

WIDEO na stronie "Interwencji"

- Temat jest znany i nie wiemy, jak z tym walczyć. Ksiądz na parafii to Bóg, car i władca. I są parafie, gdzie dogaduje się z przedsiębiorcami i tylko ten ma prawo robić pogrzeb. Oczywiście jest to naganne. Takie przypadki są kierowane do UOKiK, bo prawo chowania i kopania grobów mają wszystkie firmy pogrzebowe. Ksiądz jako zarządca cmentarza ma monopol na prowadzenie tylko ksiąg cmentarnych - mówi Krzysztof Wolicki, prezes Polskiego Stowarzyszenia Pogrzebowego.

"Interwencja". Kobieta walczy o przetrwanie firmy

Pani Aneta choruje na raka. Zamiast poświęcać czas na rehabilitację, walczy o przetrwanie firmy. Przez decyzje księdza poniosła spore straty finansowe. Powiadomiła pisemnie kurię, ale kiedy nie było odpowiedzi, pojechała do niej osobiście. Spotkała tam przez przypadek biskupa. Ten nakazał księdzu wpuszczać firmę pani Anety na cmentarz.

- Kościół wykazał dobrą wolę, biskup pogroził, a proboszcz i tak ma to w nosie. Spełnił w pewnym sensie prośbę biskupa, zawsze może powiedzieć, iż nie jest moją winą, iż idą do tej firmy, a nie innej. Jest to nieuczciwe – ocenia Krzysztof Wolicki, prezes Polskiego Stowarzyszenia Pogrzebowego.

ZOBACZ: "Interwencja". Nie chce znać matki, ale musi płacić na jej pobyt w DPS

Co prawda teraz firma pani Anety na cmentarz jest wpuszczana, ale liczba pogrzebów jest znikoma. Przed zakazem miała ich kilkanaście miesięcznie. Teraz są dwa lub trzy. Kobieta twierdzi, iż ten, kto przyjdzie wcześniej na plebanię niż do zakładu pogrzebowego załatwić formalności, kierowany jest do jej konkurencji.

- Ja przypuszczam, iż gdzieś tam jeszcze klientów ksiądz kieruje gdzie indziej. Tam są wizytówki innej firmy, tam są reklamy innej firmy. Pomimo iż nasza firma też zostawia tam wizytówki, to naszych wizytówek nie ma – wskazuje Aneta Sosinka-Włodarczyk.

"Interwencja". Aneta: Ksiądz cały czas utrudnia

- Firma jest na skraju upadku, bo naszym zdaniem ksiądz wdał się we współpracę z jednym z zakładów pogrzebowych. Mój kolega chował matkę trzy miesiące przed ekshumacjami i już wtedy usłyszał taką wypowiedź: macie zakład pogrzebowy? Ale po co tak daleko chodzić, tutaj bliżej jest firma – mówi Arkadiusz Iwaniuk, partner pani Anety

- Nie było takiej sytuacji – odpowiada ksiądz pytany o tę sprawę.

ZOBACZ: "Interwencja". Regularnie odprowadzał składki. Po wypadku został bez niczego

Reporter: - Biskup nie dzwonił do księdza z interwencją w sprawie zakładu z ul. Katowickiej?

Ksiądz: - Absolutnie nie, wszystko jest wyjaśnione, nigdy nie kazałem zmieniać zakładu pogrzebowego.

Reporter: - Czyli ci ludzie kłamią?

Ksiądz: - Dziękuje bardzo, wszystko zostało wyjaśnione, o ile coś takiego było, do widzenia.

- Absolutnie sprawa nie jest wyjaśniona. Musiałam wszystkich zwolnić, zostałam sama z synem. Bo mnie nie było stać ma pracowników, na koszty. W tej chwili, jak mam pogrzeb, to pracowników mam na umowę zlecenie. Cały czas utrudnia, wysyła pogrzeby do innej firmy. Na placu są tablice, zrywane są nasze klepsydry. Ja takiej tablicy nie mogę mieć, bo mi ksiądz nie pozwala. Reklamy nie mogę mieć na cmentarzu – podsumowuje Aneta Sosinka-Włodarczyk.

WIDEO: Pałac Prezydencki przy Krakowskim Przedmieściu. Kulisy rezydencji
Idź do oryginalnego materiału