Wierzę w Boga, wierzę w Kościół i chciałabym się mu przydawać. Ale muszę coś włożyć dzieciom do garnka – mówi jedna z bohaterek reportażu Ignacego Dudkiewicza o świeckich pracownikach Kościoła.
Ignacy Dudkiewicz w swoim reportażu, który ukazał się na łamach „Tygodnika Powszechnego”, przedstawia świat świeckich pracowników Kościoła katolickiego w Polsce – osób często niewidocznych, a jednak o kluczowym znaczeniu dla codziennego funkcjonowania parafii.
Tytułowe pytanie tekstu „Czy jestem antyklerykałem?” zadaje Wojciech, 35-letni organista, który przyznaje: „Kocham Kościół. Ale rzeczywiście praca w nim wpływa na postrzeganie księży. […] Bywają święci, a bywają też podli. I dlatego nie powinni mieć aż tyle władzy”.
To zdanie wprowadza czytelnika w główny temat: zderzenie idealistycznych wyobrażeń o Kościele z codzienną praktyką pracy pod silną kontrolą duchowieństwa. Świeccy – choć nierzadko głęboko wierzący – często doświadczają w tej strukturze nie tyle wspólnoty, co wyzysku i relacji zależności.

WIĘŹ – łączymy w czasach chaosu
Więź.pl to pogłębiona publicystyka, oryginalne śledztwa dziennikarskie i nieoczywiste podcasty – wszystko za darmo! Tu znajdziesz lifestyle myślący, przestrzeń dialogu, personalistyczną wrażliwość i opcję na rzecz skrzywdzonych.
Czytam – WIĘŹ jestem. Czytam – więc wspieram
„Nic tak nie wpływa na wzrost antyklerykalizmu w człowieku, jak praca w Kościele” – mówi Karol Kleczka, były pracownik Deon.pl. Świeccy zatrudnieni są w różnych miejscach – od organizacji charytatywnych i mediów, przez uczelnie, aż po parafie, gdzie zajmują się muzyką, obsługą liturgii, kuchnią i kancelarią. Ich status prawny i warunki pracy są jednak skrajnie zróżnicowane. Jak wskazuje jeden z bohaterów: „Im niższe miejsce zajmujesz, tym mniej możesz. Najgorzej mają świeccy, zwłaszcza kobiety”.
W rozmowach przewijają się świadectwa niestabilnych form zatrudnienia, braku składek, uznaniowości wynagrodzeń i zależności od charakteru proboszcza. Jak się okazuje, w parafiach brakuje uregulowanych zasad zatrudniania. Wojciech mówi: „U nas o wszystkim decyduje proboszcz. Jak bardziej sensowny, to da umowę o pracę albo chociaż zlecenie. […] Ale inni organiści mają umowy wolontariackie, choć przecież dostają pieniądze, albo w ogóle nie mają żadnych umów”.
W podobnym tonie wypowiada się Małgorzata, samotna matka dwójki dzieci, która walczy z nieformalną pracą i brakiem wsparcia: „To przykre, choćby upokarzające, iż muszę się wykłócać z państwem młodymi o każde 100 złotych. […] Proboszcz umywa ręce, mówi, iż to sprawa między nimi a mną”.
Często świeccy wykonują dodatkową, niepłatną pracę i mają bardzo ograniczone możliwości zmiany parafii. Sławomir, kościelny, mówi wprost: „[proboszcz] powiedział, iż jeżeli mi się nie podoba, mogę szukać pracy gdzie indziej. […] Pewnie będę pracował do śmierci albo tak długo, jak mi zdrowie pozwoli, a potem pójdę do DPS-u”.

- Marek Kita
Zostać w Kościele / Zostać Kościołem
W wielu opowieściach pojawia się temat mobbingu i nadużyć władzy. Maria i Andrzej wspominają o poprzednim proboszczu: „Groził, iż mnie wywali, czasem płacił mniej, niż było na umowie […]. Mówił, iż droga wolna, chętnych do pracy na moje miejsce nie brakuje”.
Jak podkreśla Dudkiewicz, w trudnych relacjach nie chodzi tylko o pieniądze – ważna jest też godność i traktowanie. Małgorzata zwraca uwagę na emocjonalne wykluczenie: „proboszcz nigdy nie poczęstował mnie kawą czy herbatą, nie mówiąc o obiedzie. […] Od kiedy poszłam na rozmowę do kurii, przestał się choćby ze mną witać”.
Szczególnie silne jest zjawisko wykorzystywania argumentów religijnych do wymuszania posłuszeństwa. Pracownikom mówi się, iż są „misjonarzami” i „budują wspólnotę”, co ma uzasadniać brak wynagrodzenia i nadgodziny. Sławomir komentuje gorzko:„«Misja» nie jest uznawana w szpitalach zamiast ubezpieczenia”.
Pracownicy próbujący dochodzić sprawiedliwości spotykają się z obojętnością kurii. Sławomir i Maria zgłosili sprawę do biskupa sufragana, który: „przyznał rację, iż to, co opowiadają, jest niezgodne z regulacjami […] wyrównał im z pieniędzy kurii zaległości w wypłatach, a także obiecał, iż porozmawia z proboszczem”. Jednak późniejsze działania proboszcza to zemsta i poniżenie: „zaczął nas publicznie obgadywać z ambony”.
Inna historia – Małgorzaty – pokazuje, jak kuria unika odpowiedzialności: „usłyszałam, iż w «Kościele musimy się dogadywać» […] A proboszcz gwałtownie się dowiedział, iż byłam w kurii. I zaczął mnie ignorować jeszcze usilniej niż wcześniej”.
Na końcu tekstu Dudkiewicz zadaje pytanie retoryczne: co z nauczaniem społecznym Kościoła? Czy zasady, które Kościół głosi wobec świata, obowiązują także w jego strukturach wewnętrznych? Przypadki opisywane w tekście pokazują, iż często nie. Sławomir usłyszał: „Składki to sprawa do załatwienia we własnym zakresie”.
Mimo wszystko wielu rozmówców nie chce rezygnować z pracy dla Kościoła – nie tylko z powodów materialnych, ale też z powodu autentycznego przywiązania do wspólnoty i wiary. Małgorzata mówi: „Ja naprawdę chcę pracować dla Kościoła. Wierzę w Boga, wierzę w Kościół i chciałabym się mu przydawać. Ale muszę coś włożyć dzieciom do garnka”.
Przeczytaj również: Bp Czaja: Świeccy nie tylko są w Kościele, ale sami są Kościołem
KG