Pozwoliłem sobie wczoraj na małą prowokację i zamieściłem na Facebooku taki tekst:
Była to moja reakcja na przeczytaną informację, iż katolicki uniwersytet odciął się od słów Papieża, które powiedział w Louvain.
Może warto przytoczyć słowa Franciszka:
Z tego uniwersytet wyciągnął fragment zaznaczony powyżej i wydał oświadczenie, iż nie zgadza się ze słowami Papieża.
Ponieważ Papież mówił o wzajemnym byciu dla drugiego i mężczyzn, i kobiet. Równie dobrze mógłbym napisać:
Tak sobie myślę, dokąd żeśmy doszli w tym tak zwanym współczesnym świecie. Gdy Papież mówi o wartościach: płodności, trosce, poświęceniu jest oskarżany o dyskryminację i konserwatyzm. Uniwersytet stwierdza w oświadczeniu, iż zwalcza seksistowską i seksualną przemoc. Brawo! Czy sugeruje, iż Papież popiera zbrodnie przeciw kobietom?
Obrzydliwa jest ta współczesna poprawność polityczna, która neguje tradycyjne pojęcia, chce wszystko stawiać na głowie, a każdego, kto ma czelność uważać inaczej, odsądza od czci i... wiary. To nie ma nic wspólnego z wolnością słowa. Oświadczenie uniwersytetu, katolickiego (!) uniwersytetu świadczy o tym, iż uczelnia przestała być miejscem wymiany myśli, dyskusji i szukania prawdy. Tu najważniejsza jest ideologia. Ideologia bezpłodności, beztroski i braku poświęceń. I to niezależnie od płci.
Przykro na to patrzeć. Również dlatego, iż wielu ludzi bezkrytycznie się takiej ideologii poddaje.
Czy się mylę?