
„Jeśli zostanę uwięziony, będzie to dowód na to, iż Korea nie jest już krajem wolnym.” Takie słowa wypowiedział pastor Hyun-bo Son tuż przed wejściem na komisariat policji 8 września, gdzie miał się stawić na przesłuchanie w ramach postępowania sądowego. Od tamtej pory nie było z nim kontaktu.
Pastor Son usłyszał zarzuty naruszenia przepisów wyborczych – konkretnie chodzi o przeprowadzenie wywiadu z kandydatem, który według władz miał stanowić niedozwoloną agitację. Jako powód zatrzymania podano „ryzyko ucieczki i możliwość zatarcia dowodów”.
Syn pastora, Chance Son, poinformował, iż o aresztowaniu ojca rodzina dowiedziała się z mediów. Od tego czasu nie umożliwiono im kontaktu z pastorem, co – jak podkreślają – jest pogwałceniem jego praw.
– Trudno mówić o ryzyku ucieczki w przypadku starszego pastora, który od ponad 30 lat wiernie służy tej samej wspólnocie i lokalnej społeczności. Moim zdaniem to wyraźny akt politycznego odwetu i przejaw represji religijnych wymierzonych w kościoły w Korei – powiedział Chance Son.
Pastor Son znalazł się na celowniku władz już podczas pandemii COVID-19, gdy jego kościół złamał przepisy ograniczające liczbę uczestników nabożeństw do pięciu osób. W efekcie wspólnota została ukarana grzywną, a w pewnym momencie jej działalność została zawieszona.
W ubiegłym roku pastor zorganizował wiec, w którym – zarówno na miejscu, jak i online – udział wzięły dwa miliony osób. Protestowali oni przeciwko projektowi Ustawy o Zakazie Dyskryminacji, która według krytyków mogłaby penalizować głoszenie nauk sprzeciwiających się homoseksualizmowi i ograniczać wolność słowa w sferze religijnej.
Dr Daniel Cho, politolog, ocenił:
– Uważam, iż mamy do czynienia z celowym zatrzymaniem. Rząd wysyła sygnał do całego społeczeństwa – a szczególnie do chrześcijan – aby milczeli i podporządkowali się ofensywie władz wymierzonej w koreańską prawicę.
W Korei, gdzie chrześcijaństwo ma już 150-letnią historię, aresztowanie pastora Sona dla wielu stało się sygnałem ostrzegawczym – nie tylko w obronie wolności religijnej, ale także jako przypomnienie o roli Kościoła w ochronie demokracji.
Prawnik pastora, Dong Sub Sim, uważa, iż część odpowiedzialności spoczywa na samym Kościele.
– Wierzę, iż to forma Bożej dyscypliny. Nasi duchowi przodkowie przechodzili ciężkie próby ze względu na wiarę, a my zatraciliśmy wartość tego dziedzictwa. Módlmy się, aby Kościół odzyskał swoją wiarę i wpływ – powiedział mecenas Sim.
Z kolei profesor historii Kościoła, Myung Soo Park, zwraca uwagę, iż rozwój gospodarczy Korei często szedł w parze z siłą wspólnoty chrześcijańskiej. Teraz jednak ostrzega przed coraz większymi ograniczeniami wolności religijnej.
– W ostatnim czasie obserwujemy ograniczenia w modlitwach i aktywnościach chrześcijańskich choćby w szkołach chrześcijańskich, aby nie urazić uczniów innych wyznań – mówi Park.
– Rząd nakłada ograniczenia na publiczne wyrażanie wiary chrześcijańskiej. Choć ustawa antydyskryminacyjna nie została jeszcze przyjęta, niektóre szkoły już korzystają z podręczników promujących homoseksualność. Jesteśmy na rozdrożu – albo pozostaniemy wierni chrześcijańskim wartościom, albo je porzucimy na rzecz promowanych przez obecny rząd postępowych idei – dodaje.
Profesor Park wierzy, iż wspólny głos amerykańskich i koreańskich środowisk ewangelikalnych może wywrzeć skuteczniejszy nacisk na rzecz uwolnienia pastora Sona oraz w obronie wolności religijnej.
Według zespołu prawnego pastora, zarzuty mają charakter drobny i mogą zostać oddalone, jednak przeciągające się procedury mogą skutkować jego zatrzymaniem choćby na sześć miesięcy, a w skrajnym przypadku – dłużej. Tymczasem w całym kraju realizowane są demonstracje domagające się jego uwolnienia oraz obrony wolności religijnej i demokracji. Protesty mają być kontynuowane w najbliższych dniach.
Źródło: CBN News