Ze szczytów porozumienia w 2022 r. relacje Polski i Ukrainy w następnych latach gwałtownie spadły na równiny. Choć było to do przewidzenia, tempo tego procesu budzi uzasadniony niepokój. Jakie można zaproponować ścieżki wyjścia z obecnej sytuacji?
Tekst ukazał się w kwartalniku „Więź” jesień 2024. W wolnym dostępie można przeczytać jedynie jego fragment. W całości jest otwarty tylko dla prenumeratorów naszego pisma i osób z wykupionym pakietem cyfrowym. Subskrypcję można kupić TUTAJ.
Relacje polsko-ukraińskie wydają się najważniejsze dla kształtowania nastrojów nie tylko w regionie Europy Środkowej. Po zakończeniu wojny rosyjsko-ukraińskiej mogą stać się one podstawą do budowania nowego porządku światowego. Oczywiście jedynie pod warunkiem, iż Polska i Ukraina zdołają wyjść z bieżącego kryzysu komunikacyjnego.
Jestem przekonany, iż – aby dojść do porozumienia – musimy nazywać rzeczy po imieniu. Zwłaszcza w kontekście największej wojny współczesnego świata, która toczy się w tej chwili na ziemi ukraińskiej, tuż za polską granicą.
Polska wyciągnęła rękę do Ukrainy po rozpoczęciu pełnoskalowej rosyjskiej inwazji. Warszawa odwróciła się o jakieś 170 stopni od swojej wcześniejszej dość sceptycznej postawy wobec Kijowa. Stało się tak z powodów pragmatycznych: kiedy rosyjska agresja zbrojna stała się rzeczywistością, polskie przywództwo polityczne podjęło działania na rzecz skutecznego wsparcia Ukrainy. Nierzadko znacznie przekraczało ono poziom przyjęty przez NATO czy UE.
Tekst ukazał się w kwartalniku „Więź” jesień 2024.