Podryg uśmiechu / Koziorowska

publixo.com 1 tydzień temu

Ostatni, ale jakże przedwczesny
podryg uśmiechu.
Zerwany w połowie, uśmierzony
oddechem Boga koniec tej wędrówki.

Czystość serca wymusza u mnie
jeszcze jeden krok, jedno nieopisane szczęście.
Czy to niejednoznaczny blask
usiłuje przedostać się w ten parszywy sen?
Czy to słuszność obietnic
czyni ten świat lepszym
miejscem dla zaginionych?

Łza łączy się ze łzą w bolesnym spojrzeniu.
To, co jeszcze wczoraj przypominało
zmierzch, dziś stało się porankiem,
tyle iż zmartwychwstałym
jak zwykle o nieodpowiedniej porze.

Cicho, okrutnie cicho jest dziś w niebie.
Krzyk kojarzy się z jawą, tyle iż czekającą
za otwartymi drzwiami.
Powróć, tęsknoto za tym,
co nigdy nie odnajdzie pobocza
do mojego serca.

Odnajdź jutrzenkę, która nasyci gwiazdy,
uśmierzy rany księżyca.
Podaj mi na srebrnej tacy ubiegłoroczny
poranek – doszukaj się pustki tam,
gdzie w smutku rodzi się życie.
Idź do oryginalnego materiału