Pierwszy kanonizowany święty Kościoła greckokatolickiego. 12 listopada przypada wspomnienie św. Jozafata Kuncewicza, biskupa i męczennika. Jego relikwie znajdują się w Bazylice św. Piotra w Watykanie, a fragment w katedrze greckokatolickiej w Przemyślu.
Jan, bo pod takim imieniem został ochrzczony, urodził się ok. 1580 r. we Włodzimierzu Wołyńskim (obecnie Ukraina), w mieszczańskiej rodzinie Kunczyców. Gdy dorósł, rodzice przygotowywali go do zawodu kupieckiego i dla zdobycia potrzebnej wiedzy wysłali do Wilna. Tam, jako gorliwy wyznawca prawosławia, po raz pierwszy zetknął się z Kościołem greckokatolickim. Ten młody Kościół wyrosły z tęsknoty za jednością chrześcijan, powstał na mocy Unii Brzeskiej (1596 r.), i składał się z wiernych i duchownych tradycji wschodniej, uznających zwierzchnictwo papieża. W swojej liturgii i dyscyplinie zachowywał jednak ryt bizantyjski.
Idąc za głosem powołania Jan zrezygnował z kariery kupieckiej i wstąpił do greckokatolickiego zakonu bazylianów, przyjmując imię Jozafat. Pięć lat później został kapłanem, a w roku 1617 – biskupem Połocka. Jako pasterz olbrzymiej diecezji, obejmującej całą dzisiejszą Białoruś, starał się przede wszystkim ożywić życie religijne i budować jedność chrześcijan. Zadziwiał swoją gorliwością: wznosił kościoły i klasztory, wizytował parafie, troszczył się o biednych (w swoim pałacu zajął najmniejsze pomieszczenie, resztę oddał bezdomnym). Jego osobista asceza, wierność wschodniej tradycji i jedność z następcą św. Piotra, przyciągały coraz większe rzesze wiernych, zyskując mu przydomek „duszochwata”, czyli „zdobywcy ludzkich dusz”.
Z encykliki Papieża Piusa XI „Ecclesiam Dei”: „W arcybiskupie Połocka, Jozafacie, upatrujemy słusznie wspaniałą chlubę i ostoję wschodnich Słowian. Nikt chyba nie wsławił bardziej ich imienia, nikt bardziej nie przyczynił się do zbawienia tych ludów, jak właśnie ów pasterz i apostoł. Pod wpływem pochodzącego od Boga natchnienia zrozumiał, iż najwięcej będzie mógł przysłużyć się przywróceniu jedności, gdy w Kościele powszechnym zachowa wschodni obrządek. Zatroskany o jedność swoich współziomków z katedrą św. Piotra, szukał wszędzie sposobów budowania jedności i jej umacniania. Czynił to z tak wielką mocą, a zarazem łagodnością, i tak owocnie, iż sami wrogowie nazwali go «duszochwatem»”.
Pasterska gorliwość i sukcesy w budowaniu jedności Kościoła przysporzyły Jozafatowi wielu wrogów, którzy w zwalczaniu biskupa posuwali się do najgorszych oszczerstw. Głównym ich autorem był Melecjusz Smotrycki, prawosławny biskup Połocka. Wrogość wobec Jozafata przerodziła się niedługo w spisek. On sam przeczuwał grożące mu niebezpieczeństwo, mimo to nie odwołał wizytacji w Witebsku: „Daj Boże, abym przelał swą krew za zbłąkane owce”. 12 listopada 1623 r., po porannym nabożeństwie, jego siedzibę w Witebsku zaatakował tłum rozwścieczonych ludzi: „Bij, zabij papistę!” – krzyczano. Jeden z napastników uderzył go pałką, drugi zadał mu cios toporem. Wywleczone na podwórze ciało maltretowano: strzelano do niego, kopano, szydzono: „Czyż dzisiaj nie niedziela? Powiedz nam kazanie!” – drwiono. W obronie biskupa stanął tylko jego pies, broniąc zaciekle dostępu do ciała. Zginął, wraz ze swoim panem. Do zmasakrowanych zwłok biskupa oprawcy przyczepili kamienie i utopili w przepływającej przez Witebsk Dźwinie.
Winny śmierci Jozafata prawosławny biskup Smotrycki zbiegł po tej tragedii z kraju. Przebywał w Konstantynopolu i w Ziemi Świętej. Dręczony wyrzutami sumienia, wrócił jednak do Polski, gdzie, nawrócony, złożył wyznanie wiary na ręce metropolity greckokatolickiego. Ten sam obrządek, za który zginął biskup Jozafat, przyjęli później wszyscy jego zabójcy.
Jozafat Kuncewicz został beatyfikowany 16 maja 1643 r. przez Urbana VIII, a kanonizowany 29 czerwca 1867 r. przez Piusa IX. Jest patronem zakonu bazylianów.
Źródło: Vatican News