Otworzyć to, co pozamykane. Dlaczego właśnie kard. Grzegorz Ryś idzie do Krakowa?

1 godzina temu

Do tej pory był w episkopacie wyraźnie marginalizowany. Czy teraz bracia biskupi muszą liczyć się z nim dużo bardziej?

Dla Kościoła w Polsce decyzja Leona XIV o powołaniu nowego metropolity krakowskiego nie jest tylko jedną z wielu nominacji papieskich. Wokół tej sprawy toczył się długi wewnętrzny spór – a jego zakończenie daje nowe impulsy do myślenia o przyszłości Kościoła w naszym kraju.

Jeśli dokądś, to do Krakowa

Kard. Grzegorz Ryś, choć pochodzi z Krakowa, od 2017 roku doskonale zadomowił się w Łodzi. Skorzystał z okazji, by ożywić tamtejszy Kościół, co nie jest łatwe na terenach mocno zlaicyzowanych (diecezja łódzka „od zawsze” wykazuje najniższe wskaźniki deklaracji wiary i praktyk religijnych).

Mimo to nazwisko Rysia wielokrotnie pojawiało się na kościelnej giełdzie, np. gdy oczekiwano na nowego metropolitę warszawskiego. Uważałem jednak, iż jeżeli kardynał dokądś miałby się przenieść z Łodzi, to tylko do Krakowa (ze względu na swoją rodzinną bliskość z tym miastem i tamtejszym Kościołem lokalnym) lub do Watykanu (żeby podjąć jakieś obowiązki zlecone przez papieża).

WIĘŹ – łączymy w czasach chaosu

Więź.pl to pogłębiona publicystyka, oryginalne śledztwa dziennikarskie i nieoczywiste podcasty – wszystko za darmo! Tu znajdziesz lifestyle myślący, przestrzeń dialogu, personalistyczną wrażliwość i opcję na rzecz skrzywdzonych.

Czytam – WIĘŹ jestem. Czytam – więc wspieram

Dziś okazuje się, iż kard. Ryś zaryzykował, iż w Łodzi będą mieć do niego żal, bo odchodzi, w imię pierwszej miłości – do Krakowa. Skąd ta decyzja?

Prevost i Ryś – wspólna droga

Kluczową kwestią wydaje się tu umocnienie pozycji polskiego kardynała w Watykanie. Ryś był nie tylko, jak sądzili jego krytycy, faworytem – uważanego w Polsce za papieża przejściowego – Franciszka. Ma także zaufanie Leona XIV, który pozostanie na tronie Piotrowym przez dłuższy czas. Nic dziwnego, łączą ich wszak wspólne doświadczenia.

Poznali się dzięki kilkuletniej współpracy w watykańskiej Dykasterii ds. Biskupów, członkami której zostali obaj na mocy decyzji Franciszka – bp Robert Prevost od 2019 roku, abp Ryś rok później. W takim środowisku, przy trudnych dyskusjach o decyzjach personalnych dotyczących Kościoła powszechnego, można dobrze poznać, komu na czym zależy i komu można ufać.

Kluczowy okazał się rok 2023. W styczniu Franciszek mianował amerykańsko-peruwiańskiego bp. Prevosta szefem Dykasterii ds. Biskupów, zaś w lipcu ogłosił nowe nominacje kardynalskie. Wśród nowych purpuratów znaleźli się i Ryś, i Prevost. Konsystorz dał im wiele kolejnych okazji do spotkań i pogłębienia wzajemnego zaufania.

Nowość Nowość Promocja!
  • Wiesław Dawidowski OSA
  • Damian Jankowski

Leon XIV. Papież na niespokojne czasy

28,00 35,00
Do koszyka
Książka – 28,00 35,00 E-book – 25,20 31,50

Po wyborze kard. Prevosta na papieża kard. Ryś wielokrotnie wyrażał się o nim z dużą serdecznością i życzliwością. Udał się do Leona XIV również w sytuacji kryzysowej – po nieakceptowalnej dla siebie decyzji Konferencji Episkopatu Polski z czerwca 2025 roku o rozwiązaniu, kierowanego przez prymasa Polski, abp. Wojciecha Polaka, zespołu przygotowującego powołanie komisji niezależnych ekspertów do zbadania zjawiska wykorzystania seksualnego osób małoletnich w Kościele w Polsce.

Kilkanaście dni po spotkaniu z papieżem metropolita łódzki ogłosił swój głośny list pasterski o Ewangelii gościnności, po którym stał się przedmiotem ataków ze strony środowisk prawicowych i narodowych. Robert Winnicki napisał wtedy: „Jeśli kościół nie będzie z Narodem, to Naród od takiego kościoła się odwróci” (pisownia oryginalna). Na łamach „Do Rzeczy” Piotr Semka uznał zaś kard. Rysia za „patrona liberalnej Polski”. Dla współbraci w biskupstwie natomiast stał się wtedy wewnętrznym zagrożeniem poprzez decyzję o powołaniu własnej komisji diecezjalnej.

Nuncjusz czy kardynał?

Mając świadomość życzliwości i poparcia papieża, kard. Ryś mógł sobie pozwolić na więcej samodzielności niż dotychczas. Także w sprawach nominacji biskupich – prawdopodobnie pozostając w ostrym sporze z abp. Guido Filipazzim, od 2023 roku nuncjuszem apostolskim w Polsce.

Obaj duchowni posiadali (i przez cały czas posiadają) możliwości formalnego i faktycznego wpływania na proces decyzyjny w sprawie powoływania nowych biskupów. Do obowiązków nuncjusza należy bowiem przedstawianie odpowiednich kandydatów w danym kraju, zaś kard. Ryś, jako członek Dykasterii ds. Biskupów, uczestniczy w procesie opiniowania kandydatur, zanim zostaną one przedłożone papieżowi.

Kard. Ryś okazał się nie tylko, jak sądzili jego krytycy, faworytem – uważanego w Polsce za papieża przejściowego – Franciszka. Ma także zaufanie Leona XIV

Zbigniew Nosowski

Udostępnij tekst
Facebook
Twitter

Abp Filipazzi w kwestiach personalnych podejmuje decyzje bardzo zachowawcze, pozbawione szerszej i głębszej wizji. Proponowani przez niego kandydaci są najczęściej bezbarwni – tak jak dominująca większość w Konferencji Episkopatu Polski. Źle to świadczy jednak nie tyle o polskich duchownych – bo przecież są wśród nich także ludzie bardziej dalekowzroczni – ile o nuncjuszu, który po takich księży nie sięga, a wręcz ich nie poszukuje.

W przypadku Krakowa Filipazzi działał ręka w rękę z dotychczasowym metropolitą krakowskim, abp. Markiem Jędraszewskim, któremu zależało na nominacji kontynuującej jego linię programową: zwieranie szeregów w imię obrony (wąsko rozumianych) tradycji i wartości chrześcijańskich oraz bliski sojusz z konserwatywnymi środowiskami politycznymi. Nuncjusz był ponadto wysoce sceptyczny wobec niektórych pomysłów kard. Rysia, ostatnio miał mu za złe zwłaszcza wyłamanie się z jedności episkopatu poprzez powołanie diecezjalnej komisji ds. wykorzystywania seksualnego.

Łódź czy Kraków?

Kard. Ryś z kolei nigdy nie wchodził w publiczne polemiki z abp. Jędraszewskim, ale bez wątpienia myśli inaczej i z pewnością bardzo zależało mu na tym, aby archidiecezja krakowska otrzymała wreszcie pasterza z prawdziwego zdarzenia.

Przedłużający się proces decyzyjny w Watykanie co do krakowskiej nominacji (abp Jędraszewski osiągnął wiek emerytalny już prawie półtora roku temu) pozwala przypuszczać, iż odrzucane tam były kolejne propozycje personalne nuncjusza Filipazziego. Trudno powiedzieć, na ile aktywnie uczestniczył w tym procesie sam metropolita łódzki.

Wyraźnie jednak napięcie narastało. Nuncjusz przez cały czas często jeździł na spotkania z abp. Jędraszewskim i zaczął choćby publicznie krytykować diecezje czekające na nowego biskupa, w których pojawiają się jakieś oczekiwania, żale czy spory (to wyraźne aluzje do Krakowa). Przypuszczam, iż to właśnie na takim tle pojawiła się propozycja, by zażegnać istniejący spór poprzez nominację samego Rysia.

Nowość Nowość Promocja!
  • Zbigniew Nosowski

Szare, a piękne

31,20 39,00
Do koszyka
Książka – 31,20 39,00 E-book – 28,08 35,10

Kardynał stanął zatem przed trudnym wyborem: kontynuacja rozpoczętej misji w Łodzi czy powrót do macierzystej diecezji i podjęcie – jeszcze trudniejszego wysiłku – sprzątania po rządach poprzednika, sklejania podzielonego krakowskiego duchowieństwa, budowania wizji Kościoła przyszłości, na którą stolica Małopolski zasługuje.

Ryś zatroszczył się jeszcze o to, by dopełnić zobowiązań wobec Łodzi. Raptem 12 dni temu formalnie powołał diecezjalną komisję ds. wykorzystywania seksualnego w latach 1945–2025. W swoim dekrecie przyznał komisji całkowitą niezależność od biskupa i innych struktur kościelnych.

Z dzisiejszej perspektywy można powiedzieć, iż tą decyzją metropolita łódzki wyraźnie utorował drogę swemu następcy. Nowy tamtejszy arcybiskup, rzecz jasna, będzie mógł wydać inny dekret, ale gdyby jego decyzje istotnie zmieniały ustalenia poprzednika – zawsze będzie musiał się z tego publicznie tłumaczyć.

Tylko dla zadowolenia mediów?

Dla przyszłości Kościoła w Polsce bardzo istotny pozostało wpływ krakowskiej nominacji na sytuację wewnątrz Konferencji Episkopatu Polski. Jako metropolita łódzki abp Ryś był w niej wyraźnie marginalizowany. Tak zresztą zwykle bywa w tym gronie z osobami, które wyraźnie wyrastają ponad przeciętną (jak np. w przeszłości z abp. Józefem Życińskim).

Dobrym tego przykładem jest sytuacja z 2022 roku, gdy abp Ryś – już będąc członkiem watykańskiej Dykasterii ds. Biskupów – nie został przez KEP wybrany do kilkunastoosobowej Rady Stałej. Wybór członków tego gremium świadczy o sympatiach panujących w KEP. W następnym roku abp Ryś uzyskał dwie nominacje papieskie: najpierw do udziału w Synodzie Biskupów o synodalności, a następnie kardynalską. Wskutek tej ostatniej stał się członkiem Rady Stałej KEP z urzędu.

Na głowę, serce i sumienie kardynała Rysia spada w tej chwili wiele nadziei i oczekiwań. Wiadomo, iż nie spełni wszystkich. Oby nie zabrakło mu umiejętności podejmowania niepopularnych decyzji

Zbigniew Nosowski

Udostępnij tekst
Facebook
Twitter

Przez lata abp Ryś był aż do bólu lojalny wobec decyzji podejmowanych przez KEP (krytykowaliśmy go za to na łamach „Więzi” – zob. tutaj). Ale w końcu i on wypowiedział swoje „non possumus”. W przeciwieństwie do dominującej większości polskich hierarchów doskonale rozumiał, iż komisja ds. wykorzystywania seksualnego to kwestia wiarygodności Kościoła oraz iż niezbędnym warunkiem tej wiarygodności jest pełna niezależność komisji.

W ten sposób jeszcze wyraźniej kard. Ryś wybił się na samodzielność. Ale to nie znaczy, iż teraz będzie mu łatwiej w gronie tych, którzy zabiegają o życzliwość „grupy trzymającej władzę” w KEP. Zaledwie kilka dni temu dał temu wyraz ks. Adam Jaszcz, kanclerz kurii w Lublinie, który w wypowiedzi dla „Dziennika Wschodniego” zdystansował się od pomysłu powoływania komisji diecezjalnych. Lekceważąco stwierdził, iż takie działanie „może zadowoli np. niektóre media, ale nie zakończy się pełnym powodzeniem”.

Czy ziarno wyda owoc?

W ostatnich latach automarginalizacja głosu biskupów w Polsce zaszła bardzo daleko. Kardynał Ryś na tym tle wyróżniał się znacząco. Jego wypowiedzi były słuchane uważnie i pozostały znaczące społecznie. Teraz bracia biskupi muszą liczyć się z nim dużo bardziej – ale tylko formalnie. Merytorycznie przez cały czas mogą go lekceważyć. Ale nowa nominacja i świadomość zwycięstwa w sporze z nuncjuszem mogą też wzmocnić pozycję kardynała z Krakowa wewnątrz KEP.

Na głowę, serce i sumienie kardynała Rysia spada w tej chwili wiele nadziei i oczekiwań. Wiadomo, iż nie spełni wszystkich. Są one w oczywisty sposób nie do pogodzenia. Bycie biskupem oznacza także konieczność podejmowania decyzji, niekiedy bardzo niepopularnych. Oby takiej zdolności nie zabrakło nowemu metropolicie krakowskiemu.

Można spodziewać się, iż – jeżeli spór wewnątrz KEP nie znajdzie rozwiązania – to sprawdzianem dla kard. Rysia będzie, czy powoła w Krakowie komisję na wzór tej łódzkiej. najważniejsze jest jednak w moim przekonaniu to, iż z Krakowa będzie w tej chwili płynął bardziej ewangeliczny głos Kościoła.

Dotychczasowa (bardzo ryzykowna) strategia kardynała Rysia opierała się na przekonaniu, iż trzeba spokojnie robić swoje, a zwłaszcza „siać słowo”, rzucać ewangeliczne ziarno – z nadzieją, iż wyda ono owoc w przyszłości. Dzisiejsza decyzja Leona XIV potwierdza skuteczność takiej strategii w trudnych układach kościelnej polityki.

Czy jednak strategia ta okaże się owocna także w szerszym, kluczowym wymiarze: skuteczności sakramentu zbawienia, jakim ma być Kościół? Czy uda się w Krakowie ponownie otworzyć okno papieskie (o symbolicznym znaczeniu jego zamknięcia przez abp. Jędraszewskiego pisałem tutaj)? Czy wewnątrz KEP ewangeliczne głosy biskupów przez cały czas będą zmarginalizowane? A także: jakiego biskupa otrzyma teraz Łódź? Pytań przez cały czas jest więcej niż odpowiedzi.

Przeczytaj także: Abp Jędraszewski, czyli zamykanie okna papieskiego

Idź do oryginalnego materiału