Wszystko układa się idealnie, twoje plany wypełniają się
w 100%, aż tu nagle dochodzi do nieprzyjemnego zdarzenia. Choroba i to poważna
choroba. To nie grypa, którą łatwo dziś wyleczyć. Twoje życie jest zagrożone,
stajesz na progu śmierci i nie wiadomo, co zrobić.
I nagle mało ważna staje się twoja sprzeczka z koleżanką
z pracy, która powiedziała, iż przytyłaś.
Mało
ważne stają się pomówienia ludzi z twego otoczenia, którzy kłamliwie cię
obgadali i rozpuścili plotkę, iż masz romans z żonatym mężczyzną.
Mało
ważne, iż nie dostałaś awansu, na który tak liczyłaś.
W
momencie stanięcia na krawędzi życia, „problemy”, które przed chwilą były dla
ciebie prawdziwą katastrofą, stają się mało ważne, przestają się liczyć.
No
właśnie, czasem jesteśmy tak przywiązani do takich błahostek, iż aby przejrzeć
na oczy musimy doświadczyć prawdziwego problemu, jakim jest np. poważna
choroba.
Czasem
tylko takie trudne doświadczenie może nas wyrwać z tego snu, w którym tkwimy.
Truda sytuacja jest po to, aby cię wzmocnić, a nie załamać. W tej sytuacji
musisz nauczyć się pokonywać siebie – twoje stare „ja” musi umrzeć, żeby mógł
się narodzić nowy człowiek. Nie zmarnuj tej szansy.
Ewelina
Szot