Ofiara Chrystusa – miłość czy okrucieństwo Boga? Ojciec Strumiłowski o Wielkim Piątku

poloniachristiana.pl 8 miesięcy temu

Jak to możliwe, iż Bóg wydaje swego Syna na Mękę, na którą skazali Go ludzie swoimi grzechami? Dlaczego Pan Jezus musiał cierpieć i czy przyglądając się wielkiej tajemnicy Krzyża możemy mówić, iż Bóg jest okrutny, na co wskazują ludzie wątpiący? Na te i inne ważne pytania odpowiada o. Jan Strumiłowski w programie Krystiana Kratiuka „Ja, Katolik”, poświęconym symbolice Wielkiego Piątku.

O. Strumiłowski na antenie PCh24 TV prostuje nieporozumienia narosłe wokół znaczenia męki i ofiary Chrystusa na krzyżu. Są one często ukazywane głównie w kontekście zadośćuczynienia Bożej sprawiedliwości, ale Ewangelia Jana inaczej ukazuje ich sens, bo mówi: Tak Bóg umiłował świat, iż Syna swego jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy nie zginął, ale miał życie wieczne.

Jak wskazuje rozmówca red. Kratiuka, Bóg nie urządził świata tak, aby konieczne było cierpienie Syna Bożego. Duchowny nawiązuje tu do tradycji anzelmiańskiej, która uczy, iż grzech Adama był przyczyną wcielenia, a w konsekwencji męki Chrystusa. – Gdyby nie grzech, mówi św. Anzelm, to wcielenie nie byłoby potrzebne i męka też nie byłaby potrzebna – mówi zakonnik, zaznaczając, iż w teologii jest to kwestia sporna.

Ale dlaczego męka Chrystusa ma być uwielbieniem Ojca? – My skupiamy się na tej zewnętrznej warstwie – cierpienia – natomiast istotą Męki Chrystusa nie jest samo cierpienie, ale wierność i miłość pomimo cierpienia, to znaczy: cierpienie jest spowodowane przez grzech, a Chrystus pokazuje, iż miłość Boża – miłość, która jest w Trójcy, miłość Syna do Ojca – jest tak duża, iż choćby o ile Syn staje się człowiekiem i wchodzi w rzeczywistość ludzkiego grzechu, to ludzki grzech nie jest w stanie zgasić tej miłości. Nie stanowi dla niej przeciwwagi. Ona jest większa od całego ogromu zła, które się wydarzyło – odpowiada o. Strumiłowski, zaznaczając, iż na tym polega uwielbienie, gdyż grzech jest zaprzestaniem uwielbiania Boga i zaczątkiem uwielbiania siebie.

Drugi aspekt jest nakierowany na człowieka, na jego ratowanie. – Kiedy człowiek będzie zbawiony? Gdy wróci do Ojca, kiedy zacznie Go uwielbiać, kiedy nauczy się takiej miłości, która stanie się większa od naszego grzechu. Co nam przeszkadza uwielbiać Ojca, co nam przeszkadza być świętymi? Właśnie to zarzewie grzechu, które jest w nas: iż ja sobie obiecuję, iż nie będę więcej grzeszył; iż będę dobry, będę kochał Boga, będę święty, a potem moja natura, w którą jest wpisany grzech pierworodny, to weryfikuje; skutki tego grzechu okazują się silniejsze od miłości, której ja pragnę – mówi gość PCh24 TV. – I Chrystus jest pierwszym, w którym miłość jest większa. W tajemnicy Kościoła, Jego Mistycznego Ciała, daje nam łaskę, dzięki której możemy pokonywać przemoc grzechu i tutaj okazuje się ta miłość – dodaje.

Jest jeszcze jeden bardzo istotny aspekt – zauważa o. Strumiłowski, przywołując przy tej okazji piękną wschodnią tradycję ikon, które nazywamy „błogie milczenie” albo „Anioł Wielkiej Rady”. – To jest bardzo piękna nazwa. Ikona przedstawia pozornie młodzieńca ze skrzydłami anioła w szacie arcykapłańskiej. Ma on skrzyżowane dłonie. Anioł Wielkiej Rady to jest sformułowanie, które pojawia się u proroka Izajasza w czwartej pieśni sługi Pańskiego. Cóż to jest ta Wielka Rada? Była ona rozumiana jako Trójca Święta, która jakby w swoim wnętrzu, w swoim „gronie”, w swoim wewnętrznym życiu rozważa, czy w ogóle dokonać aktu stworzenia – tłumaczy.

Jak objaśnia, Bóg jest wszechwiedzący i dlatego wie, iż jedna z osób Trójcy będzie musiała cierpieć z powodu grzechów człowieka. Wielka Rada to jakby wycinek z szerszego ujęcia – Świętej Trójcy Rublowa – Bóg stwarza człowieka i sam nic z tego nie ma, jest to zatem „akt czystej miłości”. Co istotne w kontekście wątpliwości odnośnie sensu ofiary krzyżowej, nie ma tu żadnego rozdźwięku pomiędzy Ojcem i Synem, nie ma żadnego „skazania” Syna, tylko świadomość tego, co sprowadzi grzech człowieka.

To jest decyzja Boga jedynego w Trójcy, aby człowieka kochać pomimo tego, iż zgrzeszył i ratować, biorąc na siebie konsekwencje tego grzechu. To pytanie wynika wyłącznie z ludzkiej perspektywy, kiedy my przypisujemy Osobom Boskim nasze jakieś ludzkie cechy czy predykaty, jak przymus; ale wiemy, iż w Bogu jest absolutna wolność i jedynym powodem działania Boga jest tylko i wyłącznie miłość – mówi duchowny.

I miłość Ojca, i miłość Syna, i miłość Ducha Świętego były przyczynami decyzji o ocaleniu człowieka, a iż to ocalenie przybrało formę właśnie ofiary, to jest skutek nie decyzji Boga, ale decyzji człowieka; to jest skutek zdeformowania świata przez grzech. Przez grzech śmierć przyszła na świat, więc jak Syn Boży przychodzi na świat, to przychodzi, kiedy ta śmierć już jest i On w nią wchodzi, bo ona jest czymś, co już należy do człowieka – dodaje.

Rozmówca red. Kratiuka został też zapytany o rozumienie samego słowa „ofiara”. Dawniej w różnych religiach składano ofiary, a większość katolików miała do niedawna świadomość, iż Msza Święta jest ofiarą. Dzisiaj, kiedy ta świadomość zatraca się wskutek nowej, sprotestantyzowanej teologii (która mówi o uczcie), sam fakt tego, iż trzeba składać ofiary, staje się przyczyną niezrozumienia dla świata, a choćby dla katolików.

My żyjemy w takim klimacie, który bardzo mocno sprzeciwia się samej idei ofiary. Niektórzy współcześni filozofowie dowodzą, iż kulty ofiarne są prymitywne, pogańskie, działały na takiej zasadzie, iż została naruszona sprawiedliwość, więc trzeba znaleźć kozła ofiarnego i go ukarać – odpowiada o. Strumiłowski.

Patrzymy dzisiaj na ofiarę jako na spłatę, na zabranie nam czegoś, na coś, co jest konieczne. Tymczasem jednak św. Paweł mówi, iż dawać należy z radością, a żydzi w Starym Testamencie mieli jeszcze głębsze rozumienie, pojmując ofiarę jako element odzwierciedlenia utraconego raju, rzeczywistości, w której Bóg był obecny, a kapłan był tym, który przekazywał w sposób symboliczny jakąś rzeczywistość ziemską, która jest oderwana od Boga, Bogu – tłumaczy duchowny.

Ofiara w swojej istocie nie była rekompensatą, ale przejściem – paschą – podkreśla. – I to, co robi Chrystus, to jest oddanie zagubionego człowieka Bogu. Stąd obrazy dobrego pasterza, który wyrusza, aby odszukać jedną zagubioną owieczkę. I tak Chrystus na krzyżu wziął tę owieczkę, czyli ludzką naturę, i dokonał przejścia – dodaje.

Źródło: PCh24 TV

Obejrzyj cały materiał:

Idź do oryginalnego materiału