O. Wiśniewski: Wierzę, choć przez cały czas szukam światła

2 godzin temu
Zdjęcie: Ludwik Wiśniewski OP


Kto naprawdę kocha, to – często nie zdając sobie sprawy – widzi Boga – mówi O. Ludwik Wiśniewski w „Tygodniku Powszechnym”.

W „Tygodniku Powszechnym” ukazała się rozmowa Artura Sporniaka z o. Ludwikiem Wiśniewskim, w którym dominikanin opowiada o swoim życiu, wierze i wątpliwościach, jakie towarzyszą mu na starość.

Więź.pl to personalistyczne spojrzenie na wiarę, kulturę, społeczeństwo
i politykę.

Cenisz naszą publicystykę?
Potrzebujemy Twojego wsparcia, by kontynuować i rozwijać nasze działania.

Wesprzyj nas dobrowolną darowizną:

25 zł 50 zł 100 zł 500 zł

„Wielokrotnie przeżywam ciemność – nic nie wiem i nic nie rozumiem” – przyznaje. Te doświadczenia, zwłaszcza na szpitalnym łóżku, są dla niego trudne, gdyż w młodości wiara wydawała się oczywista i klarowna. Z czasem jednak pojawiły się pytania, „skąd św. Paweł to wszystko wiedział?” – pyta duchowny. Choć ojciec Ludwik nie neguje blasku Jezusa, otwarcie mówi, iż „wierzę, choć przez cały czas szukam światła”.

Jego wątpliwości nie omijają również podstawowych kwestii. „Przecież nigdy nie widziałem Boga wprost” – wyznaje, a pragnienie zobaczenia Go prowadzi do pytania, „a gdybym Go nie zobaczył?”. Mimo to nie uważa tego za zwątpienie, raczej za część poszukiwania. Ojciec Ludwik mówi, iż opiera swoją wiarę na trzech filarach: Ewangelii, rozumie oraz osobistym doświadczeniu. „Nie ma żadnego powodu, abym odrzucił to, co przekazują ewangeliści” – tłumaczy, dodając, iż gdyby Boga nie było, „to cały świat i wszystko byłoby absurdem”. Jednak w swoim życiu przeżył momenty, w których „niemal widziałem twarz Boga”.

Jednym z najtrudniejszych momentów dla niego są pytania o cierpienie. „Kiedy dostrzegam bezsensowne cierpienie – dzieci, żołnierzy…”, zastanawia się, dlaczego Bóg na to nie reaguje. Odpowiedź, w jakiej znajduje pocieszenie, jest nadzieją na to, iż ci, którzy nie zaznali euforii na ziemi, otrzymają ją u Boga. „Nie lubię, gdy teologowie mówią, jak w szczegółach będzie wyglądać niebo” – podkreśla, uznając, iż o sprawach przyszłego życia powinno się mówić oszczędnie.

Ojciec Ludwik jest świadom, iż jego życie nie było pozbawione błędów. „Wielu rzeczy żałuję” – wyznaje, zwłaszcza tego, iż nie napominał hierarchów Kościoła, gdy dostrzegał nieprawidłowości. „Chrześcijanin powinien być odważny, licząc na pomoc Jezusa” – mówi, podkreślając, iż dzisiaj postąpiłby inaczej. Mimo to ma głębokie przekonanie, iż całe jego życie było prowadzone przez Boga. „Przez całe życie miałem świadomość, iż jestem prowadzony” – wyznaje, choć dodaje, iż często wykonywał swoje zadania z trudem, „jakby z musu”.

Podczas rozmowy dominikanin przyznaje, iż jednym z kluczowych cytatów, które ostatnio do niego dotarły, są słowa św. Jana: „Kto kocha, widzi Boga”. Dla ojca Ludwika miłość jest czymś więcej niż uczuciem – to „ofiarowanie siebie, wszystkiego, co mam, drugiej osobie”. W tym kontekście wspomina swoją posługę duszpasterską i mówi, iż „ważną rzeczą jest powiedzieć drugiemu człowiekowi: «kocham cię»”. Zwraca też uwagę na to, iż miłość nie jest przymusem, ale naturalnym służeniem innym, choć czasem bywa trudna w szczególnych okolicznościach.

Mimo ciemności i niepewności, ojciec Ludwik przez cały czas szuka światła i wierzy, iż „kto naprawdę kocha, to – często nie zdając sobie sprawy – widzi Boga”.

Przeczytaj również: Ks. Boniecki: Od nas zależy smak naszego życia

KG

Idź do oryginalnego materiału