„Nowenna o czystość kapłanów”, czyli seksualna obsesja i skandaliczna niewiedza

8 godzin temu
Zdjęcie: Eden


By poradzić sobie z problemami natury psychicznej, emocjonalnej czy seksualnej, nie wystarczy zamknąć się w pustelni i więcej się modlić. Sama modlitwa nie uzdrowi człowieka.

Ukazał się tekst, który w założeniu ma służyć formacji duchownych. Chodzi o „Nowennę o czystość kapłanów” autorstwa Karoliny Staszak i Wojciecha Surówki OP. Za pozwoleniem władz archidiecezji poznańskiej materiały te będą przekazane księżom w parafiach.

Dlaczego trzeba o tym napisać? Ponieważ tekst nosi znamiona manichejsko-katarskiego manifestu i oburzenia wobec brudnego świata i świeckich oraz cechuje go wybitna obsesja na punkcie homoseksualności, masturbacji i lęku przed samą seksualnością.

Więź.pl to personalistyczne spojrzenie na wiarę, kulturę, społeczeństwo
i politykę.

Cenisz naszą publicystykę?
Potrzebujemy Twojego wsparcia, by kontynuować i rozwijać nasze działania.

Wesprzyj nas dobrowolną darowizną:

25 zł 50 zł 100 zł 200 zł 500 zł 1000 zł

W trakcie lektury nowenny towarzyszyło mi wrażenie, jakbym czytał teksty rygorystów i katarów, tzw. „czystych” w Kościele (to już na szczęście było), którzy w materii, ciele i seksualności postrzegali zarodek wszelkiego zła i grzechu. A świętość – ich zdaniem – mogła kwitnąć wyłącznie w tym, co duchowe.

Bez wątpienia katarzy byli często bardzo surowi, pobożni i rygorystyczni, zwłaszcza wobec innych, ostatecznie też sami umieszczali się poza Kościołem. Poza tym, „czyści” uważali się za lepszych od innych, brakowało im miłosierdzia i zrozumienia wobec słabości innych. Budowali też zamknięte getta odseparowane od zepsutego świata.

W „Nowennie o czystość kapłanów” pobrzmiewa jansenistyczna obsesja czystości i godności człowieka wierzącego, która w gruncie rzeczy miała dotyczyć tylko „nieczystych myśli”. Tam bowiem kryło się największe zło. A pełne lęku, poczucia winy i skrupułów sumienie utożsamiano niemalże z samym Bogiem.

Nowenna autorstwa Karoliny Staszak i Wojciecha Surówki OP zawiera też dwa przekonania, które można odnaleźć niemalże w każdej sekcie. Po pierwsze, źródła złożonego problemu sprowadzone zostają do jednej przyczyny. Takim kozłem ofiarnym w tym tekście – powołującym się na autorytet Benedykta XVI i jego opinię, która nie jest przecież nieomylna, a także na traktat św. Piotra Damianiego o gomorii – stały się powszechne i wręcz masowe, jak zdają się twierdzić autorzy, homoseksualne praktyki, masturbacja i ciągłe oglądanie pornografii przez księży. To jest – zdaniem twórców nowenny – przyczyna kryzysu powołań i życia kapłańskiego. I problem załatwiony. Wystarczy wyplenić złe zachowania seksualne i wszystko pięknie wróci do normy.

Drugi sekciarski element obecny w nowennie to niechęć i podejrzliwość wobec nauki oraz zatrzymanie się w wiedzy o ludzkiej seksualności, psychice i uczuciach gdzieś na etapie XI wieku.

Nie, nie wystarczy zamknąć się w pustelni i więcej się modlić, żeby poradzić sobie z problemami natury psychicznej, emocjonalnej czy seksualnej. Sama modlitwa nie uzdrowi człowieka. Poza tym zdecydowana większość ludzi żyje w świecie i właśnie tam ma uczyć się żyć Ewangelią.

Nowość Promocja!
  • Tośka Szewczyk

Nie umarłam. Od krzywdy do wolności

31,20 39,00
Do koszyka
Książka – 31,20 39,00 E-book – 28,08 35,10

Warto tez dodać, iż św. Piotr Damiani nazywał gomorią stosunki homoseksualne, ponieważ sodomia była już zarezerwowana na określenie wszelkich aktywności seksualnych (w małżeństwie, poza nim, w związkach homoseksualnych czy zoofilnych), które nie kończyły się umieszczeniem penisa w pochwie kobiety, ale wylewaniem nasienia na zewnątrz.

Pod sodomię można też było podpiąć masturbację, z racji tego, iż postrzegano ją jako grzech przeciwko piątemu przykazaniu. Uważano bowiem, iż to mężczyzna w nasieniu przekazuje niejako „całego” człowieka. Zrozumiałe, jeżeli nikt nie miał pojęcia o plemniku i komórce jajowej. Niestety, dla niektórych odkrycie plemnika i komórki jajowej nic nie zmieniło. Dalej mówią i uczą, iż sodomią jest współżycie, które nie kończy się w narządach rodnych kobiety.

Gdyby ktoś nie był zadowolony z rozmiarów tej obsesji, polecam „Księgi pokutne”, z których można się dowiedzieć, jak zgrzeszyć seksualnie (tam dopiero jest, co czytać…) albo jak się już zgrzeszyło, ale jeszcze się o tym nie wie.

Za sprawą tego, iż przez wieki mnisi kształtowali moralność, także dla świeckich, Kościół cierpi na obsesję związaną z seksualnością. I umęcza nią również wielu dobrych i gorliwych katolików.

Nie powinienem się temu dziwić, zważywszy na fakt, iż pewne idee i herezje ciągle krążą w naszej kościelnej rzeczywistości, przybierając jedynie nowe ubrania i zasłony. Jednak tekst „Nowenny o czystość kapłanów”, poprzez zawarte w nim skandaliczne uproszczenia, obsesje i lęki, ubliża samym księżom. I pokazuje, jak daleką jeszcze drogę mamy do przebycia w Kościele w Polsce.

Wypada mi tylko przeprosić osoby LGBT+, boleję, iż znowu zostały one wrzucone do jednego worka z pedofilią. Wprawdzie nie są wprost z nią utożsamione, jednak homoseksualizm razem z pedofilią zaliczone zostały w tekście do grzechów przeciw naturze.

Jeśli autorzy nowenny nie widzą różnicy między homoseksualnością (gdzie relacje seksualne dotyczą dorosłych osób, które w wolny sposób się na nie decydują) a pedofilią (gdzie dorosły człowiek wykorzystuje seksualnie dziecko czy nastolatka, a czyn ten jest przestępstwem ściganym przez prawo państwowe), to świadczy o skandalicznej wręcz niewiedzy.

W przypadku księży pedofilia wiąże się też z wykorzystaniem relacji zależności, władzy i zaufania, jakie dziecko okazuje kapłanowi z racji roli i funkcji, jakie pełni on w Kościele. A sugerowanie, iż to homoseksualność odpowiada wśród księży za pedofilię, jest haniebne i skandaliczne.

Dziwię się tylko, iż ktoś w poznańskiej kurii pozwolił na wydanie i rozpowszechnianie tekstu zawierającego takie treści.

Tekst ukazał się na Facebooku. Tytuł od redakcji Więź.pl

Idź do oryginalnego materiału