(Nowenna rozpoczyna się od dnia 6 Października)
Źródło: Nowenna na cześć Św. Teresy przez Św. Alfonsa Liguoriego wyd. II Kraków 1937r.
— Grób znajduje się w klasztorze Karmelitów Bosych w Alba de Tormes, w Hiszpanii.
DZIEŃ ÓSMY
(13 Października)
Rozważanie VIII.
O pragnieniu śmierci Św. Teresy.
Jeśli ludzie światowi boją się stracić znikome i nędzne swe dobra, to Święci daleko więcej obawiają się utracić Boga, Który jest Nieskończonym i Wiecznym Dobrem, a obiecuje dać Siebie Samego w Niebie, jako nagrodę temu, kto kochać Go będzie na tej ziemi, dozwalając mu cieszyć się Boską Jego pięknością i Boskim szczęściem Jego. Dlatego też, nie mając w życiu tym innej obawy, jak tę jedyną, żeby nie zgrzeszyć i nie pozbawić się przez grzech przyjaźni ukochanego Pana, cale ich pragnienie jest umrzeć w Łasce Bożej i dobrą śmiercią pozyskać sobie pewność kochania i posiadania Go na zawsze.
Stąd więc jak dla dusz do świata przywiązanych, śmierć jest przedmiotem największej trwogi; tak dla tych, co kochają Boga nie ma nic pożądańszego nad śmierć. Czemu? Bo dla tych co mają szczęście kochać Boga, mówi Św. Bernard, śmierć jest zarazem końcem cierpień i bramą życia. To też widzimy, iż pomiędzy Świętymi, ilu ich tylko było na ziemi, jeden, tak jak Król-Prorok, życie to nazywał więzieniem i błagał Pana, aby go zeń wyzwolił; „Educ de custodia animam meam — ale oczy moje zwrócone są ku Tobie” (Ps 142/141/, 8). Drugi jak Św. Paweł Apostoł nazywał je prawdziwą śmiercią: „Quis me liberabit de corpore mortis hujus — Nieszczęsny ja człowiek, kto mię wybawi od ciała tej śmierci?” (Rzym. 7, 24).
Ale któż potrafi wyrazić smutek i udręczenie, jakiego doznawała, z wielkiego pragnienia śmierci seraficzna Teresa, zwłaszcza od chwili jak Pan do doskonalszej miłości powołać ją raczył. W życiorysie swoim, napisanym z rozkazu spowiednika, oświadcza, iż takie było jej pragnienie śmierci, by pójść oglądać Boga, iż nie pozostawiało jej choćby czasu do myślenia o grzechach. Pokorna Oblubienica Jezusa Ukrzyżowanego mówiła tak, bo opłakiwała bezustannie niedoskonałości swe dawniejsze w miłości Niebieskiego Oblubieńca swego, błędy, które „ogromnymi” nazywała „godnymi piekła”, a które w rzeczywistości nie doszły nigdy, jak powiadają jej życiopisarze aż do grzechu ciężkiego.
Myśląc o niebezpieczeństwie, w jakim za życia była, obrażania Boga i utracenia Go, mawiała, iż jeden dzień, jedna godzina choćby wydawały jej się nadzwyczajnie długim czasem. Dlatego wołała: Ach Panie! póki trwa nędzne to życie, życie wieczne zawsze jest w niebezpieczeństwie. O życie, ty nieprzyjacielu szczęścia mego! czemuż mi nie wolno cię skrócić! Znoszę cię, bo Bóg cię znosi, mam pieczę o tobie, bo do niego należysz; przynajmniej strzeż się zdradzić mnie i nie bądź mi niewdzięcznym. O wolna wolo! kiedyż przyjdzie ów dzień szczęśliwy, w którym ujrzysz się pogrążoną w owym niezgłębionym morzu Najwyższej Prawdy, i gdzie nie będziesz już miała wolności grzeszenia (zob. Twierdza wewn. 7).
Do nieustannej tej obawy obrażenia Boga w tym życiu, łączyło się gorące pragnienie kochającej tej duszy, by oglądać jedyny przedmiot miłości swojej, by móc kochać Go tym doskonalej i złączyć się z nim zupełnie. Dręczona tą obawą i naglona tym pragnieniem, cierpiała niewymownie widząc się na tym padole, zdala od Ojczyzny Wybranych. Stąd to owe skargi, jakie ze łzami zanosiła nieustannie do Boskiego Oblubieńca: „Ach Panie! jakże przedłuża się to wygnanie! Co może robić dusza w więzieniu tym zamknięta! O Jezu! Jakże długie jest życie ludzkie! prawdopodobnie krótkie jest ono dla pozyskania przez nie życia bez końca, ale bardzo długie dla duszy pragnącej stanąć przed Bogiem” (Twierdza wewn. 15). Innym razem, łącząc do miłosnych tych niepokojów i nieufność we własne swe zasługi, z nadzieją jaką pokładała w Bogu, tworzyła owe piękne wdzięczne tony wykrzyków miłości, przez które tak się upodobała Ukochanemu swemu: „O Życie — wołała — o Życie! jakże ty możesz utrzymać się będąc zdała od swojego Życia? O śmierci, śmierci! nie wiem kto się ciebie lękać może, kiedy w tobie znajduje się życie! Ale jakże nie drżeć przed tobą, gdy się życie całe przepędziło nie kochając Boga?… O duszo moja! służ Panu swemu i ufaj Miłosierdziu Jego, a On zaradzi nędzy twojej” (Twierdza wewn. 1-6).
Lecz aby pojąć, jak gorące było pragnienie śmierci naszej Świętej, trzeba by wpierw zrozumieć, jak wielkim było dla niej cierpieniem zostawać między żyjącymi. Wyznała spowiednikowi swemu, iż zdawało się jej, iż to cierpienie musi ją chyba strawić i życia pozbawić, to też z tego powodu zdarzało jej się nieraz wpadać w zachwycenie. Dla wylania tych to zanadto żywych uczuć swoich, napisała w tej materii sławną swą Glossę pieśń ognistą.
Żyję, ale duchem jam stąd tak daleka.
Jakbym nie biegła przez tę życia drogę:
A kiedy patrzę w życie, co mnie czeka;
Żyjąc umieram, iż umrzeć nie mogę!”
Gdzie indziej napisała dobitniejszymi jeszcze słowy: „Kiedyż, o mój Boże, kiedyż dusza moja ujrzy się wreszcie cała zajęta głoszeniem pochwał Twoich? Kiedyż wszystkie jej władze cieszyć się będą Tobą? Nie dozwól, Panie, aby tak ona dłużej podzieloną była i jakby na sztuki rozdartą!” (Życie. Rozdz. 50).
Jednym słowem myśl o śmierci była dla niej jedyną ulgą w cierpieniach obecnego życia. Oto jak pocieszała się sama: Wtedy, wtedy, duszo moja! wnijdziesz do spoczynku twego, gdy tonąc na zawsze w objęciach twojego Boga, tej najwyższej szczęśliwości twojej, poznawać będziesz co on zna, kochać, co On kocha, i posiadać to, co On posiada. W tedy nie będzie już niestałości i zmiany w twej woli (zob. Twierdza wewn. 17). Rzec by więc można iż Święta nasza utrzymywała się na tym padole ziemskim tylko nadzieją życia wiecznego, dla którego wyrzekła się wszystkich dóbr i pociech tego świata. „Wolę — mawiała — żyć i umierać w oczekiwaniu życia wiecznego niż posiadać wszystkie dobra. Nie opuszczaj mnie, Panie! bo w Tobie pokładam nadzieję moją. Daj tylko niech Ci zawsze wiernie służę, a rób ze mną co Ci się podoba“ (Twierdza wewn. 17).
OWOC.
Niech owocem tego rozważania będzie dla nas wielkie pragnienie śmierci. Gdy ofiarowano Św. Filipowi Nereuszowi godność kardynalską, podrzucił do góry biret swój wznosząc oczy ku niebu i zawołał: Raj! Raj!
Błogosławiony Gilles wpadał w zachwycenie i unosił się ponad ziemię, gdy słyszał słowo — Raj, tak dalece, iż dziatki nawet, wiedząc już o tym cudownym zachwycie robiły sobie z tego uciechę i wołały nań: „Bracie Gilles, Raj, Raj!“
Mniemają Doktorowie Kościoła, iż w Czyśćcu jest osobna, a szczególna męka, którą nazywają męką niemocy, a tej doznają ci, którzy w tym życiu mało pragnęli Raju. I bardzo słusznie; gdyż zaiste mało okazujemy miłości ku Bogu, jeżeli słabo tylko i leniwie wzdychamy za tym szczęściem, by twarzą w twarz oglądać Nieskończoną Jego Piękność. Czego tym goręcej winni byśmy pragnąć, gdy zważymy, iż nie możemy żyć tutaj nie obrażając Go ciągle, choćby co najmniej lekkimi błędami, i iż jeżeli kochamy Go, to w sposób tak niedoskonały, iż sami zaledwie tę miłość czujemy.
Wzdychajmy więc za Rajem, gdzie już Pana obrażać nie będziemy i gdzie Go z całych sił będziemy kochali Kiedy nas gnębią troski tego życia, wówczas do cierpliwego ich znoszenia zachęcajmy się nadzieją Raju. Gdy świat lub szatan, kusząc podawać nam będą jaki owoc zakazany odwróćmy się, a wzrok nasz wznieśmy ku niebu. jeżeli bojaźń Sądu Bożego nas trwoży, ożywiajmy się ufnością w Dobroć Jego, pamiętając, iż On, On Sam, aby dać nam poznać, jak bardzo pragnie widzieć nas w Raju, pod utratą zbawienia, kazał nam się go spodziewać od Miłosierdzia Jego, a choćby — kosztem Krwi Swojej i Życia własnego raczył kupić dla nas to niepojęte Dobro, żeby nas zaś o tym, zapewnić chciał nam zostawić zadatek i zakład przyszłego tego dobra oddając się nam cały w Boskim Sakramencie Ołtarza. A o ile lękamy się słabości naszej, wzmacniajmy nadzieję naszą w tę samą Dobroć Pana Naszego, w tym przekonaniu, iż kiedy Zasługi Swoje Nieskończone darować nam raczył, by nam wyjednać prawo do wiecznego szczęścia w Niebie: to tym pewniej i sił nam użyczy do wytrwania w Jego Łasce aż do końca — ilekroć udamy się do Miłosierdzia Jego dla otrzymania tej siły i tej wytrwałości.
MODLITWA.
Święta Orędowniczko moja! Cieszę się z Tobą, żeś stanęła już u portu i u kresu twych pragnień. Tam Ci już nie potrzeba Wiary, bo ty już oglądasz Piękność Bożą; już się nie karmisz nadzieją posiadania Boga, tego Źródła szczęścia i słodyczy, bo Go całego posiadasz, używasz, bez zasłony oglądasz i tak gorąco kochasz, jakeś go za życia pragnęła. A więc zadowolona już miłość twoja i kochające twe serce niczego już więcej pragnąć nie może. Wielka Święta! Miejże teraz litość nade mną, który jeszcze pośród burz zostaję; módl się za mną, bym ukochał tego Ukochanego Boga, Którego tak od wszystkich kochanym widzieć pragnęłaś.
O piękna Ojczyzno! o Błogosławiona Ojczyzno! o błogosławiona Ojczyzno dusz kochających Boga, gdzie Go kochają bez obawy utracenia Go, gdzie Boga kochają bez końca i bez stygnienia w kochaniu! Witam Cię i z daleka z tej łez doliny pozdrawiam; wzdycham i jęczę za tobą a wzdycham jedynie dlatego, bo wiem, iż gdy raz znajdę się w tych rozkosznych Przybytkach kochać będę mojego Boga wiecznie i z całych sił moich.
A Ty, o Jezu, Miłości moja! Kiedy mnie stworzyłeś dla kochania Cię wiecznie, kiedy rozkazujesz mi kochać Ciebie, kiedy dlatego jedynie dałeś mi życie i zachowałeś mnie wtedy nawet, gdy byłem wrogiem Twoim, kiedy tak jesteś dobry i tak kochasz mą duszę, iż wszystko uczyniłeś, żeby mnie, mnie nędznego i niegodnego robaka skłonie do kochania Ciebie: to powiedz mi, Panie, co się to dzieje, iż ja niewdzięczna nicość, mimo tego wszystkiego, jeszcze nie kocham Ciebie? O Nieskończenie Dobry mój Boże! Aż nadto dobrze widzę, na jak straszną zasłużyłem karę; powinienem być skazanym na niemożność kochania Cię. Ale nie, Miłości moja! przyjmuję każdą inną karę, byle tylko nie tę. — Spraw bym Cię kochał, a dopiero potem ukarz mnie, jak Ci się żywnie podoba. Chcę siebie zbawić, ale na to, żeby kochać Ciebie. Zmień wtedy serce moje, pomóż mi do wyrugowania zeń wszelkiej miłości, która nie jest dla Ciebie.
Stwórco mój! Boże mój, Życie moje, Ukochany mój, Miłości moja i moje wszystko — zbaw mnie! ale powtarzam Ci, Panie, iż Cię nie proszę, abyś mnie zbawił, jak tylko dlatego, żeby Cię kochać na wieki i z całych sił moich. Spraw to dla miłości Jezusa i Maryi!… Maryo! Maryo! wszak Ty nadzieją moją jesteś. Możesz wszystko, co zechcesz, nigdy nie odprawiasz bez pociechy tego, kto się do Ciebie udaje. Biegnę więc i tulę się do Ciebie, ufam Tobie i przez Ciebie spodziewam się kochać Boga po wszystkie wieki. Amen.
WIANECZEK NA CZEŚĆ ŚWIĘTEJ TERESY do odmawiania na każdy dzień Nowenny.
Najukochańszy nasz Panie Jezu Chryste! dziękujemy Ci za Dar tak żywego pragnienia śmierci, który Teresie swej ukochanej udzielić raczyłeś. Błagamy Cię przez Twoje i wielkiej tej Świętej najwierniejszej Twej Oblubienicy Zasługi, o Łaskę pragnienia śmierci, by posiąść Ciebie na wieki w Błogosławionej Ojczyźnie.
1x Ojcze nasz. 1x Zdrowaś Marya. 1x Chwała Ojcu.
1. Jezu, Którego całym pragnieniem
Z Nieba znieść Miłość nam,
I tak tym Bożym rozgrzać płomieniem
Jak nim gorejesz Sam.
2. Ty, coś z euforią biegi na katusze,
Biegi, by na krzyżu umrzeć,
By tylko całą mieć moją duszę,
Całe me serce mieć.
3. Ach, jakoś w serce Teresy czyste
Boski zatopił grot —
Aby jak słońce wiodła ogniste
Serc naszych w Niebo lot.
4. Tak puść Twe strzały i w duszę moją,
Stwórz Sobie w niej Twój Raj,
A mnie — Najsłodszą Miłością Twoją
Płonąć i spłonąć, daj.
V. Módl się za nami Św. Tereso.
R. Abyśmy się stali godnymi Obietnic Chrystusa Pana.
V. Módlmy się. Wysłuchaj nas, Panie, Który jesteś zbawieniem naszym, abyśmy jako pamiątką Błogosławionej Twej Dziewicy, Św. Teresy się cieszymy, tak chlebem niebiańskiej jej nauki karmieni i uczuciami tkliwej pobożności przejęci byli. Przez Chrystusa Pana naszego.
R. Amen.
Całość Nowenny na cześć Św. Teresy od Jezusa z Avili.
© salveregina.pl 2024