(Nowenna rozpoczyna się od dnia 6 Października)
Źródło: Nowenna na cześć Św. Teresy przez Św. Alfonsa Liguoriego wyd. II Kraków 1937r.
— Grób znajduje się w klasztorze Karmelitów Bosych w Alba de Tormes, w Hiszpanii.
DZIEŃ SIÓDMY
(12 Października)
Rozważanie VII.
O ranie miłości, którą Bóg obdarzył serce Św. Teresy.
Od chwili, jak Pan Jezus w sposób tak czuły ogłosił Św. Teresę Oblubienicą Swoją (jak to widzieliśmy w trzecim rozważaniu) Ona też ukochała Go tak gorąco, iż nie mogła myśleć już jak tylko o tym, żeby Mu się podobać. Widząc się tak uprzywilejowaną przez Boskiego Oblubieńca swego, a zarazem tak niezdolną odpowiedzieć tym Łaskom, wołała słodko z Oblubienicą z Pieśni Salomona: „Fulcite me floribus, stipate me malis; quia amore langueo — Obłóżcie mnie kwieciem, obsypcie mnie jabłkami, bo mdleję od miłości” (Ks. Pieśń 5, 8). Tak to żarliwość jej pobudzała ją już to do żądzy cierpień dla przypodobania się więcej Panu, już to do żywego pragnienia śmierci, by móc kochać Go doskonalej: takie to były Kwiaty, które ją podtrzymywały. Ale żarliwiej jeszcze starała się owocami miłości wzmocnić stęsknione serce swoje, a takim i są
święte czyny, pokuty, upokorzenia, a zwłaszcza prace, które przedsięwzięła i znosiła mężnie w wielkim dziele reformy Zakonu swego: założyła trzydzieści dwa klasztory, mimo iż była ubogą i pozbawioną wszelkiej ludzkiej pomocy, a możni tego świata stali jej na przeszkodzie, jak to Kościół Święty w Lekcjach Officium o Niej wspomina.
Wszystko to nie wystarczyło jednak do zadowolenia gorących jej pragnień podobania się Niebieskiemu Oblubieńcowi Swemu, na widok Łask, którymi ten Ukochany jej obdarzać ją nie przestawał. Oświadcza Mu, iż już nie zdoła wytrzymać boleści na myśl tę, iż tak wiele otrzymuje, a tak mało Mu oddaje. — Dlatego też często bardzo, wskroś przejęta świętym płomieniem Miłości Bożej, wpadała w zachwycenie, omdlewała i trawiła się w błogim tym ogniu. Och! co za piękny widok dla otaczających ją Duchów Błogosławionych, patrzeć na obumierającą szlachetną tę Oblubienicę Jezusa Ukrzyżowanego i słyszeć ją wołającą w rozkosznym swym cierpieniu dla Boga; idźcie powiedzieć Ukochanemu, iż omdlewam z miłości. „Adjuro vos, filiae Jerusalem, si inveneritis Dilectum meum, ut nuntietis ei quia amore langueo — Poprzysięgam was, córki Jerozolimskie, jeżeli najdziecie miłego mego, abyście mu oznajmiły, iż mdleję od miłości” (Ks. Pnp 5, 8); Skutek świętego tego omdlewania jest ten, według wykładów doktorów , iż dusza tak traci pamięć samej siebie i wszystkiego co się jej tyczy, iż nic innego już nie kocha, już ani o czym innym nie myśli, jak tylko jedynie 0 przypodobaniu się Ukochanemu. Tak to kocha Boża Oblubienica, jak naucza nas Św. Bernard, kładąc w usta duszy prawdziwie Jezusowi poświęconej następujące słowa: Servus timet, filius honorat, mercenarius sperat; at ego, quia sponsa sum, amo am are, amo amare, amo amorem: Niewolnik boi się, syn czci, najemnik spodziewa się; ale ja, co jestem Oblubienicą, lubię kochać, lubię być kochaną i tylko kocham miłość. — Taką była właśnie Seraficka nasza Święta; cała pogrążona w błogiej tęsknocie, zapominająca na wszystko, co nie służyło ku Miłości Bożej, kochana i kochająca nie szukała innej przyjemności jak tylko upodobania Boga, i nie pragnęła innej nagrody, jak tylko Boga jeszcze więcej kochać.
Strzelec chcący ująć zdobycz, za którą goni, nie czeka aż ta znużona pogonią padnie u stóp jego; ale już zdała godzi w nią swymi pociskami, by ją zranić i pewniej dostać; tak też zdaje się, jakoby Łucznik Niebieski chciał tego samego użyć sposobu ze Świętą Teresą, i kilka razy posłał Serafina uzbrojonego w grot Miłości Bożej, by ranił to serce, które całe dla Siebie zdobyć pragnął. Oto, jak Święta opisuje sama Łaskę tę nieporównaną: „Chciał Pan, bym kilka razy ujrzała przy sobie u lewego boku Anioła, małego i bardzo pięknego, z twarzą pałającą, wyglądającego na jednego z tych, których Serafinami zowią. W jego ręku widziałam strzałę, na ostrzu której było trochę ognia. Bronią tą przeszywał mi od czasu do czasu serce, zanurzając ją aż do wnętrza, którego jak mi się zdawało, za każdym razem cząstkę jakąś wraz z żelazem wyciągnął, a mnie zostawiał całą zapaloną ogniem Miłości Bożej. Ból był tak dojmujący, iż aż kilka razy musiałam jęknąć żałośnie; ale zarazem błogie rozkosze, których mi ta męka dała zakosztować, tak były wielkie, iż mojej duszy niepodobna było pragnąć końca tej męki — albo też znaleźć jakie szczęście poza Bogiem swoim. Nie jest to cierpienie cielesne, ale duchowe, choć także i ciało ma w nim udział, a choćby wielki udział. Istnieje wtedy między duszą, a Bogiem tak i słodki związek miłości, iż wyrazić go niepodobna. Błagam Boską Dobroć, aby pozwolił doświadczyć tego komukolwiek, kto by prawdzie słów moich nie chciał dać wiary” (Życie. Rozdz. 29).
O rano najmilsza! zawołać trzeba, o słodka boleści! o ogniu pożądany! rano, która pobudzasz do miłości tego, co ci ją zadaje! Boleści słodsza od wszelkich uciech świata tego. Ogniu cenniejszy nad wszystkie królestwa ziemskie! Ty jesteś darem najkosztowniejszym, jakiego udzielić może Boski Oblubieniec drogim i wiernym Swym oblubienicom; dar pochodzący wprost z serca pełnego miłości Pana naszego, a Który sprawia, iż dusza — jak mawiała Święta — „nie może już znaleźć szczęścia poza Bogiem swoim“.
Kto wielką nosi ranę w swoim sercu, ten nie może wstrzymać się od myślenia 0 tym, który go zranił, a gdyby choćby i chciał go zapomnieć, to ból jakiego doznaje, przypominać mu go będzie. Tak samo dusza zraniona Miłością Jezusa, żyć nie może nie kochając Jezusa, nie myśląc o Jezusie. Kiedy się zdarzy, iż świat, iż stworzenia starają się oderwać ją od miłosnych tych myśli, natenczas rana serca zmusza ją powoli wracać doń i omdlewać z miłości ku Temu, Który ją Miłością Swą zranił. Oto jest właśnie, czego doznawała nasza Święta, która tymi gorącymi słowy, kończy opowiadanie swoje: „Byłam zupełnie odurzoną, nie byłabym już chciała ani nic widzieć, ani nic mówić, ale pozostać zatopioną w słodkim cierpieniu moim, gdzie mi się zdawało, iż więcej cierpię euforii i zadowolenia, niż by wszystkie dobra stworzone sprawić mogły“.
A któżby nie biegł chętnie na takie cierpienie, jeżeli cierpieniem zwać można to, co najsłodszym ogniem Miłości Bożej rozpalała, co stanowi szczęście Świętych w Niebie i co ma napełniać ich euforią przez wieczność całą! ale by usposobić serce nasze do przyjęcia tego ognia i tych ran, powinniśmy postanowić raz na zawsze wygnać zeń wszystko, co nie jest Bogiem i oderwać się wielkodusznie od wszystkich stworzeń mówiąc im:
Świecie, zaszczyty, bogactwa, stworzenia — czego wy chcecie ode mnie? Czy mego serca? Och, ja się was wyrzekam zupełnie, ja was opuszczam, na zawsze! Bóg mój wzruszył me serce, zranił je; On Miłością Swoją pozyskał je całe; On dał mi poznać, iż nie będzie zadowolony, jeżeli serca mego w całości posiadać nie będzie. A więc, idźcie sobie precz ode mnie; uciech jakie wy dajecie — nie pragnę, bo wy pragnienia mego nigdy zaspokoić nie możecie. Idźcie sobie cieszyć tych głupców, co was szukają; ale co do mnie, ja was już nie chcę przenigdy. Czegóż więc pragnę? Ach tylko Boga, tylko Boga Samego: dość mi Boga posiadać; bo On mi Sam za wszystko wystarcza i wystarczy za wszystko. Zbyt długo, na nieszczęście moje, kochałam was i wam służyłam. Czas jeżeli mi jeszcze jak i zostaje na ziemi, choćby był długi, chcę użyć zupełnie i jedynie na miłowanie Tego Boga, Który mnie pierwszy tak gorąco umiłował, a Który zasługuje i żąda ode mnie całej, a niepodzielnej miłości mojej.
OWOC.
Narzekamy, iż szukamy Boga, a nie znajdujemy. „Oderwij serce od wszelkich rzeczy — mówi Święta Teresa — i szukaj Boga, a znajdziesz Go” (Rady 36). Inaczej, rzeczy które lubimy, zawsze będą się nam przedstawiać i przeszkadzać do znalezienia Boga. .Powiedział raz Zbawiciel do Świętej naszej: O jak chętnie przemawiałbym do wielu dusz! ale świat taki gwar w sercu i uszach ich robi, iż głos mój dosłyszanym być nie może. Bodajby się choć nieco oddaliły od świata.
Jest wiele osób pobożnych, w których Miłość Boża mało tylko, lub też wcale miejsca nie znajduje. Czemu? Bo idą na modlitwę sercem pełnym skłonności ziemskich. Dlatego to Św. Ignacy Loyola twierdzi, iż dusza oderwana od świata więcej skorzysta przez kwadrans modlitwy, niż te, które takim i nie są przez kilka godzin zyskają. Skoro tylko ptaszek wyrwie się z ziemi, wnet radośnie i gwałtownie wzlatuje; tak i dusza, która nie może żyć bez miłości albo stworzeń albo Stworzyciela, gwałtownie leci ku Bogu, skoro tylko uwolni się od ziemskich skłonności. Mistrzowie życia duchowego nauczają, iż błędy nie przeszkadzają nam w postępie ku doskonałości, jeżeli po upadku dusza usiłuje natychmiast powstać z pokorą i bez trwogi; ale najmniejsze przywiązanie, choćby to była cieniutka niteczka, krępuje serce nasze jak łańcuch jaki żelazny. Święty Augustyn przytacza, iż Senat rzymski przyznał cześć boską trzydziestu tysiącom bóstw, tj. tym wszystkim, które w świecie znane były; ale nie chciał przypuścić doń Boga Chrześcijan, Którego nazwał Bogiem pysznym: wiedział bowiem, iż On Sam jedynie czczonym być pragnie. I rzeczywiście co do ostatniego tego punktu Senat miał słuszność: nie żeby Bóg nasz był pysznym, ale iż jest prawdziwym Bogiem. Złodziej poprzestaje na cząstce, ale właściciel nie jest zadowolonym jeżeli wszystkiego nie posiada. Bóg chce więc sam posiąść całą miłość naszą: dlatego też każdemu z nas nakazuje kochać się z całego serca: „Diliges Dominum Deum tuum ex toto corde tuo — Będziesz miłował Pana Boga twego ze wszystkiego serca twego” (Łuk. 10, 27). Święta Teresa taką dała radę jednemu przełożonemu: „Trzeba pilnie starać się prowadzić dusze do oderwania się od wszelkiej rzeczy stworzonej, gdyż powinny być oblubienicami Króla tak zazdrosnego, iż chce aby doszły do zaparcia się siebie samych”. Usiłujmy więc mieć serce oderwane od bogactw, przez zamiłowanie świętego ubóstwa, od uciech ziemskich, przez umartwienie, od zaszczytów przez pokorę, od rodziny, przez święte wyrzeczenie się jej, wreszcie od własnej woli przez posłuszeństwo przełożonym nie przestając powtarzać doskonałej tej modlitwy: Cor munduru crea in me Deus. Daj mi Panie serce wolne i oderwane od wszystkiego, czym Ty nie jesteś, aby całe Świętą Miłością Twoją napełnione było.
MODLITWA.
O Dziewico Seraficka, Św. Tereso od Jezusa! Ty, którą Boski Oblubieniec, z taką czułością ogniem swoim zapalił i zranił — módl się za mną, abym i ja także zraniony i zapalony przez Boga mojego, cały odtąd pałał miłością ku Temu, Który Sam jedynie wart jest kochania i zapomniał o stworzeniach, by kochać tylko Stwórcę mojego. A Ty Boski Oblubieńcze mej duszy, Jezu mój słodki, kiedy chcesz bym Cię kochał, to sprawże przez Zasługi Krwi Twojej, przez Czystość Matki Najświętszej Maryi, przez miłosny zapal zranionego serca najdroższej Oblubienicy Twej Teresy, spraw — aby serce moje, któreś stworzył, by tylko Ciebie kochało, Boże mój i moje Wszystko, od dziś zaczęło dobra ziemskie cenić tak, jakimi są rzeczywiście, podle i nędzne i żeby Cię kochając zaczęło czcić Ciebie i cenić jak tego jesteś godzien, jedyne Dobro a Dobro Nieskończone. O dozwól, Panie, by serce moje jakkolwiek niegodne by Ciebie kochać, ukochało Cię na koniec po tylu wzgardach i zniewagach, jakie Ci wyrządziło kochając stworzenia. Ja to wyznaję, iżem dla tej przyczyny niegodzien już kochać Ciebie, aleś T y przecie nie przestał być Bogiem Nieskończenie Dobrym, tak jakim byłeś zawsze. Pozwól wtedy i spraw, bym kochał Cię bardzo, a kochał tylko Ciebie. Och! gdybym kochał Cię, Zbawco mój najmilszy, gdybym kochał Cię prawdziwie, natenczas pewnie żadne przywiązanie ziemskie nie znalazłoby miejsca w sercu moim. Ale Panie mój drogi! czemu nie zapanujesz zupełnie nad moim sercem, kiedy Ci je oddaję bezwarunkowo! jeżeli to serce przywiązane jeszcze do stworzeń, oderwij je słodkim i powaby Twojej Miłości. Ach, mój Boże, mój Boże! mój Boże! przyjdź do biednego serca mego, a błogosławionym płomieniem Miłości Twojej spal i zniszcz wszystkie pragnienia, wszystkie myśli i wszelkie przywiązania, które nie są dla Ciebie!
Maryo, Matko moja, ratuj mnie! Jezu, Miłości moja, wysłuchaj mnie! Niech zwyciężą Zasługi Twoje; o tak, niech Zasługi Twoje przeważą szalę mojej niegodności, niech Twoja Dobroć przewyższy złość zwycięży niewdzięczność serca mego! Amen. — Tak błagam, tak się spodziewam — niech się tak stanie! Amen.
WIANECZEK NA CZEŚĆ ŚWIĘTEJ TERESY do odmawiania na każdy dzień Nowenny.
Najmiłościwszy nasz Panie Jezu Chryste! dziękujemy Ci za osobliwy Dar rany zadanej sercu ukochanej Twej Teresy. Błagamy Cię przez Twoje i wielkiej tej Świętej Serafickiej Oblubienicy Twej Zasługi, o podobną ranę miłości, byśmy na przyszłość Ciebie tylko kochali i o tym tylko myśleli, jak Ciebie kochać jedynie.
1x Ojcze nasz. 1x Zdrowaś Marya. 1x Chwała Ojcu.
1. Jezu, Którego całym pragnieniem
Z Nieba znieść Miłość nam,
I tak tym Bożym rozgrzać płomieniem
Jak nim gorejesz Sam.
2. Ty, coś z euforią biegi na katusze,
Biegi, by na krzyżu umrzeć,
By tylko całą mieć moją duszę,
Całe me serce mieć.
3. Ach, jakoś w serce Teresy czyste
Boski zatopił grot —
Aby jak słońce wiodła ogniste
Serc naszych w Niebo lot.
4. Tak puść Twe strzały i w duszę moją,
Stwórz Sobie w niej Twój Raj,
A mnie — Najsłodszą Miłością Twoją
Płonąć i spłonąć, daj.
V. Módl się za nami Św. Tereso.
R. Abyśmy się stali godnymi Obietnic Chrystusa Pana.
V. Módlmy się. Wysłuchaj nas, Panie, Który jesteś zbawieniem naszym, abyśmy jako pamiątką Błogosławionej Twej Dziewicy, Św. Teresy się cieszymy, tak chlebem niebiańskiej jej nauki karmieni i uczuciami tkliwej pobożności przejęci byli. Przez Chrystusa Pana naszego.
R. Amen.
Całość Nowenny na cześć Św. Teresy od Jezusa z Avili.
© salveregina.pl 2024