Patti Smith w 1973 rokuJako uczennica ostatniej klasy szkoły średniej, niespodziewana ciąża zaprowadziła Patti Smith – zupełnie nieświadomą, co ją czeka – do biura Planned Parenthood, które dopiero co rozpoczęło działalność w 1973 roku.
„Ktoś mi powiedział, iż dadzą mi tam jakieś informacje” – wspomina Patti Smith w rozmowie z God Reports. – „Ale gdy potwierdzili, iż jestem w ciąży, od razu wyznaczyli termin aborcji na następny tydzień, bez żadnej rozmowy czy wsparcia, po prostu zakładając, iż skoro jestem w liceum, to oczywiście będę chciała usunąć ciążę.”
Opcja urodzenia dziecka nie została jej choćby przedstawiona. „Pamiętam, jak pielęgniarka zapytała: Nie chcesz przecież zrujnować swoich planów na studia, prawda? Co powiedzą twoi rodzice? Jak zajmiesz się dzieckiem mając 18 lat?”
Patti zdobyła się jednak na odwagę, by porozmawiać z liderami swojego kościoła. „Byli cudowni – powiedzieli, iż dam radę, iż mi pomogą, iż będą za mną stać. I to było wszystko, czego potrzebowałam – wiedzieć, iż mogę to zrobić i iż mam ich wsparcie.”
Jej rodzice, choć byli wyraźnie zmartwieni, nie wspomnieli ani słowem o aborcji. „Mój chłopak wziął odpowiedzialność za dziecko i pobraliśmy się przed moimi 19. urodzinami. Myślę, iż gdyby nie wsparcie tylu ludzi, którzy pomogli ocalić życie mojego dziecka, mojego syna Jeremy’ego mogłoby dziś nie być – po 50 latach.”
Patti wiedziała, iż sama została adoptowana. Kiedy miała 34 lata, zaczęła odczuwać wewnętrzne przynaglenie, by odnaleźć swoją biologiczną matkę. „To, iż ją odnalazłam, było całkowitym cudem. Większość ludzi wynajmuje prywatnych detektywów, a ja znalazłam ją bez testów DNA – Bóg sam wszystko ułożył.”
Znała nazwisko panieńskie matki i miasto, w którym kiedyś mieszkała. „Zadzwoniłam na informację (4-1-1) i poprosiłam o nazwiska Longhenry w St. Paul w stanie Minnesota. Operator podał mi cztery numery. Zadzwoniłam pod pierwszy – odezwał się mężczyzna. Powiedziałam, gdzie się urodziłam, iż jestem adoptowana i w jakim roku.”
„Poczekaj chwilę!” – zawołał mężczyzna. – „Nie mów nic więcej. Znam cię! Mieliśmy cię adoptować, ale nic z tego nie wyszło. Wiem, gdzie jest twoja matka. Zadzwonię do niej.”
Kolejne 24 godziny oczekiwania na telefon od matki były najdłuższymi w życiu Patti. Wreszcie telefon zadzwonił. „Rozmawiałyśmy długo i płakałyśmy. Powiedziała: Naprawdę chcę cię zobaczyć. Wsiadła w samolot w Spokane (Waszyngton) i przyleciała do mnie do Los Angeles. Spędziła trzy dni w moim domu, z moimi synami – swoimi wnukami.”
Patti opisuje to spotkanie jako nierzeczywiste, cudowne, pełne łez i emocji. „Nie mogłam uwierzyć, iż to się dzieje. To było zbyt wielkie, zbyt cudowne, by było przypadkiem. Wiedziałam, iż Bóg wszystko to zaplanował w określonym celu.”
Potem rozmowa przybrała jednak dramatyczny obrót. „Kiedy zapytałam o mojego ojca, mama zaczęła drżeć i płakać.” Patti pomyślała, iż może dotknęła bolesnego tematu.
„Muszę ci coś powiedzieć – zostałam zgwałcona. Znam jego imię, dam ci je, ale nigdy nie możesz mu powiedzieć, gdzie jestem.”
Patti dowiedziała się, iż był to mężczyzna, z którym jej matka krótko się spotykała. „Czuła, iż to zły człowiek. Chciała zakończyć znajomość, ale on się wściekł i ją zgwałcił.”
Kiedy kobieta poinformowała go o ciąży i spotkała w restauracji, usłyszała tylko: „Nie znam pani, proszę odejść.”
Był to dla niej druzgocący cios, ale mimo to zdecydowała się urodzić dziecko. Choć w 1955 roku aborcja była nielegalna, funkcjonowało wiele nieoficjalnych kanałów. „Czarny rynek był wszędzie, mogła to zrobić, gdyby chciała” – mówi Patti.
Zadała matce jedno z najtrudniejszych pytań: „Jak mogłaś nosić mnie pod sercem przez dziewięć miesięcy, wiedząc, iż jestem bolesnym przypomnieniem o przemocy, której doznałaś?”
„Byłaś światłem w ciemności mojego życia” – odpowiedziała matka. – „Przyniosłaś mi nadzieję pośród rozpaczy. Przetrwałam tamten czas, bo wiedziałam, iż daję życie i piękno w mrocznym świecie.”
Mimo upływu lat Patti chciała poznać swojego biologicznego ojca. „Chciałam mu przebaczyć, ale zmarł miesiąc wcześniej.”
Być może był to akt Bożego miłosierdzia.
Patti SmithOd tamtej pory Patti angażuje się aktywnie w działalność pro-life.
Dowiedziała się również więcej o stygmatyzacji związanej z dziećmi poczętymi w wyniku gwałtu. „Ludzie uważają, iż nie są one tak samo godne życia jak inni. Mamy prawo, które dopuszcza wyjątki w przypadkach gwałtu – jakby te dzieci były obywatelami drugiej kategorii.”
Wielu polityków i działaczy pro-life dopuszcza takie wyjątki. Patti zapytała jedną z liderek ruchu:
„Jak możesz nazywać się obrończynią życia, jeżeli wykluczasz całą grupę ludzi?”
Kobieta odpowiedziała: „To tylko 1% wszystkich ciąż.”
„Dlaczego więc ścigamy ojca, a nie dziecko? My nic złego nie zrobiliśmy. Jedynym naszym ‘błędem’, jeżeli można to tak nazwać, jest to, iż się urodziliśmy. Czy powiedziałabyś mi w twarz, iż nie powinnam się urodzić?”
Patti wspomina także rozmowę z pastorem, który również dopuszczał wyjątki: „Powiedział: Gdyby moja żona została zgwałcona, chciałbym, żeby miała aborcję. Ale cieszę się, iż cię poznałem. Choć zdania nie zmieniam.”
„Kiedy ktoś mówi mi: Nie mogłabym donosić dziecka, gdybym została zgwałcona, odpowiadam: Patrzysz właśnie na wdzięczną kobietę, poczętą w wyniku gwałtu, adoptowaną z miłością. Ja jestem tym ‘dzieckiem z gwałtu’.”
Patti współpracuje z wieloma organizacjami pro-life, m.in. Save the One, 40 Days for Life i Lutherans for Life, a także występuje na licznych wydarzeniach w obronie życia.
„Kiedy spotkałam moją biologiczną mamę, mogłam jej podziękować za życie i przedstawić wnuki. Miałam ten dar – dwa lata, które spędziłyśmy razem, zanim odeszła. Bóg dał jej przed śmiercią szczególny prezent – ponowne spotkanie z córką, której kiedyś musiała powiedzieć ‘żegnaj’. Dał jej pewność, iż zrobiła to, co słuszne.
Bóg wziął akt przemocy i zła, i uczynił z niego coś pięknego – moje życie.”
„Żyj dla Pana, bądź silny i odważny. Bądź głosem życia.”
Autor: Mark Ellis
Źródło: God Reports















