Niekatoliccy "męczennicy": Franciszek dodaje 21 zamordowanych Koptów jako "świętych" do Martyrologium Rzymskiego

novusordo-pl.blogspot.com 1 rok temu

Niekatoliccy „męczennicy”: Franciszek dodaje 21 zamordowanych Koptów jako „świętych” do Martyrologium Rzymskiego

17 maja 2023 r

Tłumaczenie polskie za:

https://novusordowatch.org/2023/05/francis-non-catholic-coptic-orthodox-martyrs/

Posoborowa eklezjologia w działaniu...



Ikona 21 koptyjskich prawosławnych, którzy zostali zamordowani przez terrorystów ISIS w 2015 roku (autor: Tony Rezk)

Jeśli mrugnęlibyście, prawdopodobnie byście to przegapili: Jorge Bergoglio, modernistyczny apostata z Buenos Aires, który okupuje Watykan od ponad dekady pod pseudonimem „papież Franciszek”, właśnie ogłosił, iż 21 niekatolickich (koptyjskich prawosławnych) „męczenników” zostanie dodanych do rzymskiego martyrologium, które jest oficjalną listą męczenników zaakceptowanych i czczonych w Kościele łacińskim.

Nawet prasa Novus Ordo uznaje, iż jest to wielka sprawa: „‘Grom z jasnego nieba’: papież Franciszek wywołuje ekumeniczne trzęsienie ziemi”, pisze The Catholic World Report; „Opis tego, jak zmieniła się historia... z uznaniem koptyjskich męczenników” – wyjaśnia Crux.

Różne religijne serwisy informacyjne doniosły o historycznej decyzji:

Ale jak do tego doszło i w czym tkwi problem? Zbadajmy.

Dwaj fałszywi papieże: Franciszek i Tawadros II

W ubiegłym tygodniu, 10 maja 2023 r., Franciszek gościł koptyjskiego prawosławnego patriarchę Aleksandrii, „papieża” Tawadrosa II, z okazji 50. rocznicy podpisania wspólnej deklaracji chrystologicznej między „papieżem” Pawłem VI a „papieżem” Szenudą III, poprzednikiem Tawadrosa. Ponieważ była to środa, a więc dzień cotygodniowej audiencji generalnej Franciszka, argentyński oszust pozwolił Tawadrosowi dołączyć do siebie na scenie jako równorzędny partner na audiencji:

https://www.youtube.com/embed/VYOxftdsvk0

Przemówienie Franciszka z tej okazji zostało opublikowane na stronie internetowej Watykanu, a Tawadrosa w watykańskiej gazecie:

Następnego dnia, 11 maja, Franciszek i Tawadros odbyli prywatne spotkanie. Następnie każdy z nich wygłosił przemówienie:

Tawadros przyniósł Franciszkowi specjalny prezent, a mianowicie „relikwie” 21 zamordowanych Koptów w Libii. Bergoglio wyraził swoją wdzięczność i oświadczył, iż zapisze tych bohaterskich niekatolików jako ekumenicznych męczenników uznanych przez katolików:

Nie mam słów, by wyrazić wdzięczność za cenny dar relikwii koptyjskich męczenników zabitych w Libii 15 lutego 2015 r. Ci męczennicy zostali ochrzczeni nie tylko w wodzie i Duchu, ale także we krwi; krwi, która jest nasieniem jedności dla wszystkich uczniów Chrystusa. Z euforią ogłaszam dzisiaj, iż za zgodą Waszej Świątobliwości [sic] tych dwudziestu jeden męczenników zostanie włączonych do Martyrologium Rzymskiego jako znak duchowej komunii jednoczącej nasze dwa Kościoły.

(Antypapież Franciszek, przemówienie na spotkaniu z Tawadrosem II, Vatican.va, 11 maja 2023)

Witamy w posoborowej eklezjologii, gdzie istnieje „duchowa komunia jednocząca” Kościoły, ale nie ma wspólnego uczestnictwa w Eucharystycznej Ofierze Mszy, nie ma wspólnej Komunii Świętej, jak Franciszek nie omieszkał wskazać:

Niech modlitwy koptyjskich męczenników, zjednoczonych z modlitwami Theotokos, nadal sprawiają, by nasze Kościoły wzrastały w przyjaźni, aż do błogosławionego dnia, kiedy będziemy mogli wspólnie celebrować przy tym samym ołtarzu i obcować z tym samym Ciałem i Krwią Zbawiciela, „aby świat uwierzył” (J 17:21)!

A jednak, chociaż Bergoglio mówi, iż nie mogą „wspólnie celebrować przy tym samym ołtarzu”, pozwala Tawadrosowi korzystać ze swojego ołtarza w katedrze św. Jana na Lateranie! Po prostu nie „wspólnie” - wiecie, rozumiecie - tylko w różnym czasie mogą korzystać z tego samego ołtarza. I chociaż nie przyjmą od siebie nawzajem Komunii Świętej, to jednak, gdyby obaj zostali zabici za swoje religie, myślą, iż to w jakiś sposób zjednoczyłoby ich w tej samej wierze, tym samym świadectwie, tej samej komunii! To teologiczny ogród zoologiczny!

Oto klip wideo podsumowujący to, co wydarzyło się w Pałacu Apostolskim 11 maja:

https://www.youtube.com/embed/65J8ccmXbms

Dlaczego więc Franciszek mówił o „zgodzie”, którą uzyskał od Tawadrosa, aby dodać tych koptyjskich męczenników do (posoborowego) kalendarza rzymskiego?

Artykuł w La Croix International wyjaśnia, iż zrobienie tego bez takiej uprzedniej zgody może spowodować kryzys w stosunkach ekumenicznych:

Uznanie przez Kościół rzymski koptyjskich prawosławnych męczenników jest rozważane od kilku miesięcy w Watykanie i Kairze, gdzie patriarcha koptyjski ma swoją siedzibę. ...

„Kanonizacja niekatolików może być interpretowana jako papieska ingerencja w inne Kościoły” – wyjaśniło wysokie rangą źródło watykańskie.

Ważne jest również, aby uniknąć oskarżenia, które mogłyby być wysunięte przez inne Kościoły chrześcijańskie, o „katolickie przywłaszczenie” postaci należących do innych wyznań, dodało inne źródło.

(Loup Besmond de Senneville, “Why the Vatican has added Orthodox martyrs to its calendar of saints”, La Croix International, 12 maja 2023 r.)

Widzicie, niekatoliccy święci są problematyczni dla Watykanu, nie dlatego, że wyznawali fałszywą religię lub umarli poza Kościołem, ale dlatego, że inni niekatolicy mogą poczuć się urażeni! Nie moglibyście tego wymyślić!

Franciszek zezwala Tawadrosowi na wykorzystanie Bazyliki św. Jana na Lateranie do schizmatyckiej liturgii

Już w kwietniu donoszono, iż po wizycie w Rzymie Tawadros odprawi Boską Liturgię (to wschodni termin na Mszę Świętą) w papieskiej katedrze św. Jana na Lateranie – oczywiście za wyraźną zgodą Franciszka. (To ten sam kościół katedralny, który niedawno był zbezczeszczony przez anglikańską pseudo-mszę).

https://novusordo-pl.blogspot.com/2023/04/watykan-zezwala-na-anglikanska-msze-w.html

Rzeczywiście, tak właśnie się stało. 13 maja patriarcha koptyjski poprowadził liturgię Nieszporów, a 14 maja Boską Liturgię (Mszę św.) trwającą ponad 3 godziny. W obu przypadkach najwyraźniej użyto ołtarza głównego tej historycznej katedry katolickiej:

https://www.youtube.com/embed/vNvQ68l1h4Q

https://www.youtube.com/embed/BpQ5a8sQ1bY

https://www.youtube.com/embed/rVGlUCT8A00

Dla Tawadrosa II nie był to pierwszy raz, kiedy otrzymał pozwolenie na wykorzystanie historycznego kościoła katolickiego do uroczystego kultu swojej fałszywej religii. 8 lipca 2018 r. odprawił Boską Liturgię w kościele św. Pawła za Murami w Rzymie:

Oto i Bergoglio specjalnie dla was: schizmatycko-heretycki kult w najbardziej historycznym z rzymskich kościołów? Nie ma sprawy! „Ideologiczny” kult katolicki z tradycyjną Mszą łacińską w posoborowym kościele parafialnym? ZAPOMNIJCIE!

Co zatem Franciszek da schizmatyckiemu patriarsze aleksandryjskiemu? Relikwie Prawdziwego Krzyża? Ach, nie, dał je przecież głowie Kościoła anglikańskiego!

Poza Kościołem katolickim nie ma zbawienia

Jaki jest więc problem z ideą niekatolickich męczenników? Zasadniczo jest to sprzeczne z dogmatem, iż zbawienie można znaleźć tylko w Kościele rzymskokatolickim. Wyjaśnijmy.

Tak jak zbawienie jest niemożliwe bez Jezusa Chrystusa (por. Dz 4:10-12), który cierpiał dla naszego Odkupienia na krzyżu, tak zbawienie jest niemożliwe bez Jego Mistycznego Ciała, które wyszło z przebitego boku naszego Odkupiciela, przypominając to, jak Ewa przyszła z boku Adama (Papież Pius XII, Encyklika Mystici Corporis, n. 26, 28; por. Rdz 2:21-23). Ale tym Mistycznym Ciałem Chrystusa jest Kościół rzymskokatolicki (por. Kol 1:24) i tylko on; dlatego nie ma zbawienia poza nim, słusznie nazywanym „Arką Zbawienia” (papież Pius IX, Alokucja Singulari quadam).

http://rodzinakatolicka.pl/pius-xii-mystici-corporis-christi-o-kosciele-mistycznym-ciele-chrystusa/

Zatem Kościół Rzymskokatolicki naucza nieomylnie, iż zbawienie jest możliwe tylko dla tych, którzy umierają w jedności z nim. Aby zjednoczyć się z Kościołem, być „wewnątrz” niego, trzeba albo być członkiem Kościoła, albo przynajmniej pragnąć takiego członkostwa, jeżeli rzeczywiste członkostwo jest niemożliwe. Istnieje powód, dla którego dogmatem Kościoła o konieczności Kościoła do zbawienia jest „nie ma zbawienia poza kościołem”, a nie „nie ma zbawienia poza członkostwem w kościele”.

Aby być członkiem Kościoła we właściwym tego słowa znaczeniu, należy spełnić surowe kryteria ustanowione przez papieża Piusa XII: „Do członków Kościoła w rzeczywistości zaliczać trzeba tych tylko ludzi, którzy sakrament odrodzenia na Chrzcie św. przyjęli i wyznają prawdziwą wiarę, a nie pozbawili się sami w niegodny sposób łączności z Kościołem, ani też władza prawowita nie wyłączyła ich z grona wiernych za bardzo ciężkie przewinienia” (Encyklika Mystici Corporis, 22).

http://rodzinakatolicka.pl/pius-xii-mystici-corporis-christi-o-kosciele-mistycznym-ciele-chrystusa/

Aby być w Kościele jako nie-członek, dusza musi być w stanie łaski uświęcającej, co jest niemożliwe bez nadprzyrodzonych cnót wiary, nadziei i miłości. Ten stan łaski w chwili śmierci jest absolutnie konieczny do zbawienia – nie ma od niego wyjątków ani kwalifikacji – ponieważ łaska ta jest tym, co przebacza wszelki grzech pierworodny i śmiertelny i sprawia, iż dusza jest miła Bogu. Dusza w stanie łaski może cieszyć się wizją uszczęśliwiającą, choćby jeśli musi najpierw zostać oczyszczona z wszelkich pozostałych grzechów powszednich, przywiązań, niedoskonałości i kary doczesnej w czyśćcu, zanim będzie mogła wejść do nieba.

Prawdę, iż rzeczywiste członkostwo w Kościele nie jest absolutnie konieczne, aby być w Kościele można zweryfikować w następujący sposób: ten sam Kościół katolicki, który naucza w swojej teologii dogmatycznej, iż nie ma zbawienia poza nim, naucza również w swojej teologii moralnej, iż stan łaski uświęcającej jest wystarczający do zbawienia. Ale zgodnie z zasadami moralnymi Kościoła możliwe jest, iż ktoś może spełniać wszystkie wymagania, aby być w stanie łaski, ale nie spełnia wszystkich wymagań, aby być członkiem Kościoła.

Wynika z tego koniecznie, iż można być w stanie łaski uświęcającej, nie będąc członkiem Kościoła; ale ponieważ nie ma zbawienia poza Kościołem, a mimo to istnieje zbawienie dla nie-członka w stanie łaski, musimy dojść do wniosku, iż można być w Kościele, nie będąc członkiem tak długo, jak ktoś jest w stanie łaski. (Proszę posłuchać TRADCAST 004 w celu uzyskania dodatkowych informacji.)

Potwierdza to papież Pius XII; po pierwsze, aprobując wyjaśnienie podane przez Święte Oficjum w liście Suprema Haec Sacra z 8 sierpnia 1949 r., dotyczące błędów Leonarda Feeneya; a także w przemówieniu z 1951 r. do położnych, które ze względu na swój zawód muszą czasami dokonywać chrztów z konieczności: „... Stan łaski w chwili śmierci jest absolutnie konieczny do zbawienia. Bez niej nie można osiągnąć szczęścia nadprzyrodzonego, uszczęśliwiającej wizji Boga. Akt miłości może wystarczyć, aby dorosły otrzymał łaskę uświęcającą i wspomożenie w przypadku braku chrztu; dla nienarodzonego dziecka lub dla nowo narodzonego droga ta nie jest otwarta” (Alokucja Vegliare con Sollecitudine).

„Ekumenizm krwi” Bergoglio kontra prawdziwy Chrzest krwi

W ciągu ostatnich dziesięciu lat „papież” Franciszek kilkakrotnie mówił o „ekumenizmie krwi”, w szczególności w odniesieniu do 21 heterodoksyjnych ofiar morderstw w Libii, które teraz quasi-kanonizował.

Wydaje się, iż termin „ekumenizm krwi” został wprowadzony przez Franciszka, ale pojęcie ekumenicznych męczenników, niekatolickich męczenników, zostało już podniesione przez Sobór Watykański II w 1964 r. i przez „papieża” Jana Pawła II w 1995 r.:

... Z drugiej strony muszą katolicy z euforią uznać i ocenić dobra naprawdę chrześcijańskie płynące ze wspólnej ojcowizny, które się znajdują u braci od nas odłączonych. Słuszną i zbawienną jest rzeczą uznać Chrystusowe bogactwa i cnotliwe postępowanie w życiu drugich, którzy dają świadectwo Chrystusowi, czasem aż do przelania krwi.

(Sobór Watykański II, Dekret Unitatis redintegratio, n. 4)

https://portal.tezeusz.pl/2009/01/22/dekret-o-ekumenizmie-unitatis-redintegratio/

Odważne świadectwo licznych męczenników naszego stulecia, należących do innych także Kościołów i Wspólnot kościelnych, które nie są w pełnej komunii z Kościołem katolickim, nadaje nową moc wezwaniu Soboru i przypomina nam o obowiązku przyjęcia i wprowadzenia w czyn jego zalecenia.

... Wszystkie [wspólnoty chrześcijańskie] wydały przecież męczenników chrześcijańskiej wiary [sic].

... W perspektywie teocentrycznej my — chrześcijanie — mamy już wspólne Martyrologium.

(Antypapież Jan Paweł II, Encyklika Ut unum Sint, n. 1, 83, 84)

https://www.vatican.va/content/john-paul-ii/pl/encyclicals/documents/hf_jp-ii_enc_25051995_ut-unum-sint.html

Ale to, co kilkadziesiąt lat temu było dość teoretyczne, zaledwie słowami na kartce, zostało teraz skonkretyzowane przez Franciszka: nakazując włączenie tych ludzi do rzymskiego martyrologium, gdzie będą czczeni jako święci i męczennicy, przeniósł herezję ze zwykłej teorii do praktyki.

Niektórzy mogą argumentować, iż dla Kościoła uznanie kogoś za świętego oznacza jedynie, iż ta osoba jest w niebie, bez dalszego osądzania naśladownictwa lub czci, ale jest to oczywista nieprawda. Upamiętniając 300. rocznicę śmierci św. Franciszka Salezego, papież Pius XI napisał: „Kościół odnosi największe sukcesy w tym dziele uświęcenia, kiedy dzięki miłosierdziu Bożemu może naśladować jedno lub drugie ze swoich najdroższych wiernych dzieci, które wyróżniły się praktykowaniem wszelkich cnót” (Encyklika Rerum omnium, n. 2). Podobnie w pięknej encyklice o Kościele jako Mistycznym Ciele Chrystusa papież Pius XII zauważył, iż święci to „mężczyźni i kobiety, jaśniejący blaskiem świętości, z łona Matki Kościoła świętego [których] powołuje, aby wiernym świecili dobrym przykładem dla wzrostu Mistycznego Ciała” (Mystici Corporis, 39).

http://rodzinakatolicka.pl/pius-xii-mystici-corporis-christi-o-kosciele-mistycznym-ciele-chrystusa/

Gdzie więc Kościół naucza, iż nie może być męczenników niekatolickich?

Najbardziej znanym oświadczeniem na ten temat jest dogmatyczne nauczanie Soboru Florenckiego, ratyfikowane przez papieża Eugeniusza IV:

[Sobór] Mocno wierzy, wyznaje i głosi: iż nikt z tych, co są poza Kościołem katolickim, nie tylko poganie, ale i Żydzi, heretycy i schizmatycy, nie mogą stać się uczestnikami życia wiecznego, ale pójdą „w ogień wieczny, przygotowany diabłu i jego aniołom”, jeżeli przed końcem życia nie będą do niego włączeni; i że jedność ciała Kościoła znaczy tak wiele, iż jedynie ludziom w nim pozostającym sakramenty kościelne, posty, jałmużny i inne dzieła pobożności pomagają do zbawienia, a trudy chrześcijańskiej walki przynoszą nagrody wieczne, gdyż nikt – jakichkolwiek by jałmużn nie udzielał, choćby gdyby dla imienia Chrystusa przelał swą krew – nie może być zbawiony, jeżeli nie pozostaje w łonie Kościoła katolickiego i w jedności z nim.

(Sobór Florencki, Dekret Cantate Domino; Denz. 714; podkreślenie dodane.)

http://rodzinakatolicka.pl/eugeniusz-iv-cantate-domino-bulla-unii-z-koptami/

To absolutnie, definitywnie i nieomylnie wyklucza jakąkolwiek możliwość „ekumenizmu krwi”. Nikt, kto umiera dla imienia Jezusa Chrystusa, nie może osiągnąć życia wiecznego, jeżeli nie jest związany z Kościołem katolickim, czy to jako członek, albo, jeżeli niezwyciężona ignorancja lub inne okoliczności uniemożliwią mu członkostwo, przynajmniej przez stan łaski uświęcającej, który automatycznie i nieuchronnie umieści go w Kościele.

Jak wyjaśnia Msgr. Joseph Clifford Fenton (1906-1969) w swojej fenomenalnej książce The Catholic Church and Salvation (Kościół katolicki i zbawienie):

... przebaczenie grzechów i wlanie życia łaski jest dostępne mocą Chrystusa tylko „wewnątrz” Jego królestwa, Jego Mistycznego Ciała, którym w tym okresie Nowego Testamentu jest widzialny Kościół katolicki.

... Otóż, podczas gdy można mieć pragnienie bycia w Kościele, a choćby być członkiem Kościoła, nie mając miłości miłosiernej do Boga, zupełnie niemożliwe jest posiadanie miłości, nie będąc w prawdziwym Kościele, przynajmniej przez ukryte pragnienie przebywania w nim. Miłość miłosierna jest ze swej natury uczuciem suwerennym.

... Miłość miłosierna jest zasadniczo czymś w linii intencji, a nie zwykłą swobodą. Człowiek, który kocha Boga prawdziwą miłością, rzeczywiście zamierza, na ile jest to możliwe, pełnić wolę Bożą. Z pewnością wolą Boga jest, aby wszyscy ludzie weszli i żyli w Mistycznym Ciele Jezusa Chrystusa. Niemożliwe jest, aby człowiek, który naprawdę kocha Boga miłością miłosierną Boga, nie był członkiem Kościoła lub przynajmniej pragnął ze szczerym i skutecznym, choćby jeżeli tylko dorozumianym, zamiarem wstąpienia do tego grona.

Jeśli więc człowiek nie jest „wewnątrz” Kościoła, przynajmniej przez szczere pragnienie lub uczucie, nie ma prawdziwej miłości miłosiernej do Boga.

(Mgr. Joseph C. Fenton, The Catholic Church and Salvation [Westminster: The Newman Press, 1958], str. 38-40)

Ten scenariusz, w którym ktoś, kto obiektywnie wyznaje herezję, ale subiektywnie nie jest winny grzechu herezji, a zamiast tego posiada miłość miłosierną i autentycznie stara się wierzyć we wszystko, co Bóg objawił, zostaje zabity za wyznawanie Chrystusa, jest znany jako chrzest krwi. (Termin „chrzest” należy tu rozumieć luźno, ponieważ wytwarza on jedynie łaskę odrodzenia, a nie sakramentalne znamię chrztu, a wielu, którzy wyznają herezję, ale nie są subiektywnie winni grzechu herezji, już otrzymali istotny chrzest sakramentalny w swoim własnym kościele. Por. Pietro Parente et. al., Dictionary of Dogmatic Theology, s.v. „ Baptism”.)

Jest zatem możliwe, iż 21 Koptów zamordowanych przez ISIS rzeczywiście zostało zbawionych, iż poszli do nieba. Taki chrzest krwi jest nieskończenie daleki od heretyckiego pojęcia „ekumenizmu krwi” forsowanego przez Franciszka, który utrzymuje, iż katolicy i heretycy są zjednoczeni duchowo w tej samej religii przez bycie zabitymi za wyznawanie wierności Chrystusowi. Gdyby tak było, oznaczałoby to, że motyw zabójcy może spowodować jedność religijną między katolikami i prawosławnymi, dwiema religiami, które wykluczają się nawzajem, ponieważ ich roszczenia wzajemnie się wykluczają i są nie do pogodzenia. Oznaczałoby to również, iż Ciało Chrystusa nie ma „jednej wiary” (Ef 4:5), ale kilka różnych wiar, które są ze sobą sprzeczne. Jedność Kościoła zostałaby zniszczona, a to, co wyznajemy w Credo Nicejskim: „Wierzę w [...] jeden święty, powszechny (czyli katolicki) i apostolski Kościół” – byłoby kłamstwem.

Inną istotną różnicą między chrztem krwi a bergogliańskim ekumenizmem krwi jest to, iż podczas gdy w chrzcie krwi męczennik umiera w Kościele katolickim i jakiekolwiek przylgnięcie do herezji, które może istnieć, byłoby całkowicie przypadkowe (tj. nie umyślnie chciane), w ekumenizmie krwi Franciszka każdy, kto wyznaje wierność Chrystusowi, jest per se uważany za zjednoczonego z Kościołem, niezależnie od jakiegokolwiek przywiązania do herezji lub fałszywej religii. Wyraźnie potępiane jest to w cytowanym wyżej dekrecie Soboru Florenckiego.

Krótko mówiąc: w chrzcie krwi bycie w Kościele katolickim jest koniecznym warunkiem wstępnym, aby męczeństwo prowadziło do zbawienia; podczas gdy w ekumenizmie krwi jedność z Kościołem katolickim jest w najlepszym razie nieuniknionym rezultatem męczeństwa. To uczyniłoby wszystkich męczenników ipso facto katolikami. Ale to jest oczywiście teologiczny absurd na szczudłach!

Aby uzyskać więcej informacji o tym, jak „ekumeniczne męczeństwo” jest sprzeczne z tradycyjnym nauczaniem katolickim, patrz następujące posty:

https://novusordo-pl.blogspot.com/2021/02/chrzescijanscy-swieci-wszystkich-wyznan.html

Chcielibyśmy również zwrócić uwagę na doskonały artykuł Louiego Verrecchio na temat sprawy 21 Koptów:

Wyjaśnienie

Zatrzymajmy się tutaj na chwilę i zajmijmy się obawą lub zarzutem, o którym z pewnością pomyśli teraz wielu ludzi: czy nie jesteśmy bezduszni, pełni pychy i osądzania, iż odmawimy uhonorowania tak heroicznej ofiary, jaką złożyło tych 21 ludzi, kiedy woleli umrzeć ze względu na Chrystusa, niż wyrzec się wiary w Niego?

Jak widzieliśmy powyżej w odniesieniu do możliwości bycia w Kościele bez bycia członkiem, jest rzeczywiście możliwe, iż ci odważni ludzie zostali zbawieni. I z pewnością rozsądne jest przypuszczenie, iż wielu, być może wszyscy z nich po prostu mylili się w swoim przywiązaniu do błędu i schizmy, a nie byli subiektywnie winni grzechów śmiertelnych schizmy i herezji. Ale „zamiarów wewnętrznych, ... Bóg tylko jeden jest sędzią” (Papież św. Pius X, Encyklika Pascendi, 3) - nie Kościół.

http://rodzinakatolicka.pl/sw-pius-x-pascendi-dominici-gregis-o-zasadach-modernistow/

Gdyby było inaczej, gdzie narysowalibyśmy granicę? Co by było, gdyby ci „męczennicy” zamiast być koptyjskimi prawosławnymi, byli Świadkami Jehowy, którzy są arianami? Albo gdyby byli mormonami, którzy wierzą w wielu bogów? Albo gdyby byli kalwinistami, którzy wierzą, iż Bóg stwarza dusze wyłącznie w celu wysłania ich do piekła? Ci ludzie również twierdzą, iż wierzą w Jezusa Chrystusa i bez wątpienia wielu z nich jest całkiem szczerych w swoich błędach. Dlaczego więc, jeżeli Koptowie powinni być uważani za katolickich męczenników, nie mielibyśmy powiedzieć tego samego o kalwinistach, Świadkach Jehowy lub mormonach, którzy są skazywani na śmierć za ich szczere wierzenia?

Nie, to nie ma nic wspólnego z byciem niemiłosiernym, niesprawiedliwym, pysznym czy faryzejskim. Jest całkiem możliwe, iż wiele, a choćby wszystkie, z tych 21 koptyjskich ofiar morderstw są teraz w niebie – ale tylko wtedy, gdy umrą w Kościele katolickim, nie jako członkowie, którymi oczywiście nie byli, ale jako posiadający uświęcającą łaskę w swoich duszach. Ale to byłoby coś znanego tylko Bogu.

Ponieważ Kościół katolicki nie może poznać tego, co jest znane tylko Bogu, może osądzać tylko według tego, co jest zewnętrznie weryfikowalne. Ponieważ te 21 ofiar morderstw nie było członkami Kościoła katolickiego, ani nie wykazywały zewnętrznego pragnienia wstąpienia do Kościoła katolickiego, nie może on uważać ich za katolików, a kanonizacja ich lub uważanie ich za męczenników byłoby równoznaczne ze stwierdzeniem, iż można być zbawionym poza Kościołem, co jest herezją. Dlatego coś takiego jest niemożliwe dla Kościoła.

To wszystko, co tutaj mówimy. Nie próbujemy uzurpować sobie sądu ani udawać, iż znamy ostateczny sąd, jaki Bóg wydał każdemu z tych ludzi. Wskazujemy jedynie, iż nie można ich uważać za prawdziwych męczenników. Taka rzecz postawiłaby prawdziwą doktrynę, której Kościół musi strzec, w wielkim niebezpieczeństwie.

Encyklopedia Katolicka z 1910 roku zauważa:

Heretykom i schizmatykom skazywanym na śmierć jako chrześcijanom odmawiano tytułu męczenników (św. Cyprian, Traktat o jedności 14; św. Augustyn, Ep. 173; Euzeb., Historia Kościoła V.16, V.21). Św. Cyprian jasno formułuje ogólną zasadę, iż „nie może być męczennikiem, kto nie jest w Kościele; nie może osiągnąć królestwa en, który porzuca to, które będzie tam panować”. Św. Klemens Aleksandryjski zdecydowanie nie pochwala (Stromata IV.4) niektórych heretyków, którzy poddali się prawu; „wypędzają oni samych siebie, nie będąc męczennikami”.

(s.v. „Martyr”)

Oprócz tego, iż są schizmatykami, odmawiając podporządkowania się rzymskiemu papieżowi, Koptowie są także heretykami, ponieważ zaprzeczają dogmatycznemu nauczaniu Soboru Watykańskiego I dotyczącemu natury prymatu papieskiego i nieomylności Kościoła i papieża. Bardzo możliwe, iż konkretna osoba, która jest częścią Koptyjskiego Kościoła Prawosławnego, nie jest winna osobistego grzechu herezji lub schizmy, co oznacza, iż chętnie uwierzyłaby w wszystkie katolickie dogmaty i podporządkowałaby się Rzymskiemu Papieżowi, gdyby zrozumiała, iż tego wymagał Jezus Chrystus; ale Kościół nie może po prostu zakładać, iż te dyspozycje są obecne w człowieku, który nie daje żadnych zewnętrznych wskazówek takiego efektu.

Próba ratowania Franciszka autorstwa Michaela Loftona

To naprawdę tragikomiczne widzieć, jak apologeta posoborowia, Michael Lofton, dobrowolnie przyjmuje rolę „pożytecznego idioty” Bergoglio. Lofton stopniowo przechodził od pozycji Uznawania i Oporu do coraz bardziej uznającej i coraz mniej opierającej się, tak iż w tym momencie jest nałogowym „tłumaczem papieskim”, [ang. gra słów – „popesplainer” – „pope explainer” – wyjaśniający papieża – przyp. tłum.] aż do absurdu.

W swoim video z 14 maja „Papież Franciszek uznaje 21 koptyjskich prawosławnych męczenników za katolickich świętych?” Lofton wyraża swoje oburzenie, iż niektórzy ludzie ośmielają się podejrzewać, iż Franciszek może nie być ortodoksyjny; sugerując w ten sposób, że Bergoglio wierzy, iż nie ma zbawienia poza Kościołem katolickim, co jest prawdopodobnie najbardziej absurdalną rzeczą, jaką przeczytacie tego dnia. To niepojęte, jak ktoś taki jak Lofton może patrzeć na to, co Franciszek robił i mówił przez ostatnie dziesięć lat i dojść do wniosku, iż ma on [Franciszek] jakikolwiek szacunek dla prawdziwej Wiary lub zbawienia dusz.

Obrona Franciszka przez Loftona jest następująca: Po pierwsze, wskazuje, całkiem słusznie, iż można być w Kościele, nie będąc rzeczywistym członkiem, i że nie jest to sprzeczne z koniecznością bycia w Kościele do zbawienia. Następnie zapewnia, iż tym, iż Franciszek akceptuje 21 zamordowanych heretyków jako męczenników, przyznaje, iż rzeczywiście byli w Kościele z pragnienia, ale nie z członkostwa. Innymi słowy, Lofton mówi, iż Kościół ma moc wejścia na wewnętrzne forum tych 21 osób i ustalenia, iż mieli adekwatne usposobienie. Co ciekawe, Lofton nie udowadnia, a nawet nie próbuje udowodnić tego absolutnie kluczowego punktu, na którym opiera się cała ta argumentacja.

I dlatego właśnie mówimy, iż jest „pożytecznym idiotą” Franciszka. Nie, nie kwestionujemy jego inteligencji, po prostu mówimy, iż nieustannie montuje głupie argumenty obrony swojego „papieża”, które nie są zgodne z faktami i ostatecznie przynoszą korzyści tylko programowi apostazji Bergoglio.

W swoim filmie Lofton zasadniczo twierdzi, iż adekwatnym sposobem zrozumienia włączenia przez Franciszka 21 zamordowanych Koptów w Libii do martyrologium rzymskiego jest utrzymywanie, iż (a) ci zamordowani Koptowie byli zjednoczeni z Kościołem katolickim poprzez łaskę uświęcającą przed śmiercią – innymi słowy, byli katolikami „z pragnienia”; (b) Franciszek zdecydował, iż tak jest, i to jest w porządku, ponieważ (c) Kościół katolicki ma władzę dokonania tego ustalenia.

Prawda jest jednak taka, iż jest to tylko wykręt Loftona w tej sprawie.

Po pierwsze, papież Pius IX zasugerował, iż nikt nie powinien osądzać forum wewnętrznego:

... konieczne jest utrzymywanie z całą pewnością, iż nieznajomość prawdziwej religii, jeżeli ta ignorancja jest niezwyciężona, nie jest błędem w oczach Boga. Któż jednak ośmieli się rościć sobie prawo do wyznaczania granic takiej ignorancji, biorąc pod uwagę różne warunki ludów, krajów, umysłów i nieskończonej wielości ludzkich rzeczy? Gdy uwolnimy się z więzów ciała, ujrzymy Boga takim, jakim jest, zrozumiemy doskonale, jaką godną podziwu i nierozerwalną więzią łączy się Boże miłosierdzie i Boska sprawiedliwość; ale dopóki jesteśmy na ziemi, ugięci pod ciężarem tej śmiertelnej masy, która obciąża duszę, trzymajmy się mocno tego, czego uczy nas doktryna katolicka, iż jest tylko jeden Bóg, jedna wiara, jeden chrzest; nie wolno zagłębiać się dalej.

(Papież Pius IX, Alokucja Singulari Quadam; podkreślenie dodane).

Po drugie, kiedy spojrzymy na to, co jeszcze Franciszek powiedział na temat niekatolickich świętych i męczenników, otrzymamy inny obraz niż ten namalowany przez Loftona.

16 lutego 2015 r., tuż po egzekucji tych 21 Koptów, fałszywy papież powiedział:

Dzisiaj czytam o egzekucji tych dwudziestu jeden czy dwudziestu dwóch koptyjskich chrześcijan. Ich jedynymi słowami było: „Jezu, pomóż mi!”. Zostali zabici tylko dlatego, iż byli chrześcijanami. Ty, mój bracie, w swoich słowach odnosiłeś się do tego, co dzieje się w ziemi Jezusa. Krew naszych chrześcijańskich braci i sióstr jest świadectwem, które woła, by je usłyszano. Nie ma znaczenia, czy są katolikami, prawosławnymi, koptami czy protestantami. Są chrześcijanami! Ich krew jest jedna i ta sama. Ich krew wyznaje Chrystusa. Wspominając tych braci, którzy zginęli tylko dlatego, iż wyznawali Chrystusa, proszę, abyśmy zachęcali się nawzajem do kontynuowania tego ekumenizmu, który daje nam siłę, ekumenizmu krwi. Męczennicy należą do wszystkich chrześcijan.

(Antypapież Franciszek, Przemówienie do Moderatora i Przedstawicieli Kościoła Szkocji, Vatican.va, 16 lutego 2015)

Sześć lat później Bergoglio opublikował wiadomość wideo, w której powiedział:

Dzisiaj jest dzień, który mam w sercu, ten luty 2015 roku. Trzymam w sercu ten chrzest krwią, tych dwudziestu jeden mężczyzn ochrzczonych jako Chrześcijanie wodą i Duchem, i ten dzień również ochrzczono krwią. Są naszymi świętymi, świętymi wszystkich Chrześcijan, świętymi wszystkich wyznań i tradycji Chrześcijańskich. To są ci, którzy wybielili swoje życie we krwi Baranka, oni są… z ludu Bożego, wiernego ludu Bożego.

Wyjechali do pracy za granicę, aby utrzymać swoje rodziny: zwykli mężczyźni, ojcowie rodzin, mężczyzni ze złudzeniem [pragnieniem] posiadania dzieci; mężczyzni z godnością pracowników, którzy nie tylko starają się przynieść do domu chleb, ale przynieść go do domu z godnością pracy. A ci mężowie byli świadkami Jezusa Chrystusa. Poderżnęli im gardła z brutalnością Izydy, umierali mówiąc: „Panie Jezu!”, wyznając imię Jezus.

To prawda, iż ​​to była tragedia, iż ​​ci ludzie stracili życie na tej plaży; ale jest również prawdą, iż plaża została pobłogosławiona ich krwią. A jeszcze bardziej prawdą jest, iż dzięki swej prostocie, prostej, ale konsekwentnej wierze otrzymali największy dar, jaki Chrześcijanin może otrzymać: dawać świadectwo o Jezusie Chrystusie aż do oddania życia.

Dziękuję Bogu, naszemu Ojcu, ponieważ dał nam tych odważnych braci. Dziękuję Duchowi Świętemu, ponieważ dał im siłę i wytrwałość, aby wyznawali Jezusa Chrystusa aż do przelania krwi. Dziękuję biskupom, kapłanom siostrzanego kościoła koptyjskiego, który ich wychował i nauczył wzrastać w wierze. I dziękuję matkom tych ludzi, tych dwudziestu jeden mężczyzn, które „pielęgnowały” ich w wierze: są matkami świętego ludu Bożego, który przekazuje wiarę „w dialekcie”, dialekcie wykraczającym poza języki, dialekcie przynależności.

Dołączam do was wszystkich, bracia biskupi, w tym wspomnieniu. Tobie, wielki, ukochany Tawadrosie, bracie biskupie i przyjacielu. Do Ciebie, Justinie Welby, który również chciałeś przyjść na to spotkanie. I do wszystkich innych biskupów i kapłanów, ale przede wszystkim przyłączam się do świętego wiernego ludu Bożego, który w swojej prostocie, konsekwentności i niekonsekwencji, z łaskami i grzechami, wyznaje Jezusa Chrystusa: Jezus Chrystus jest Panem.

Dziękuję wam, dwudziestu jeden świętych, Chrześcijańskich świętych wszystkich wyznań, za wasze świadectwo. Dziękuję Ci Panie Jezu Chryste, iż jesteś tak blisko swojego ludu, iż o nim nie zapomniałeś.

Módlmy się dziś razem na pamiątkę tych dwudziestu jeden męczenników koptyjskich: niech wstawiają się za nami wszystkimi przed Ojcem. Amen.

(Antypapież Franciszek, przesłanie wideo ku pamięci koptyjskich męczenników zabitych w Libii, Vatican.va, 15 lutego 2021 r.; podkreślenie dodane.)

Zwracając się kilka lat temu do innego schizmatyckiego patriarchy, Etiopskiego Prawosławnego Kościoła Tewahedo, Franciszek nie przebierał w słowach na temat tego, w co naprawdę wierzy:

Tak jak w pierwotnym Kościele przelanie krwi męczenników stawało się nasieniem nowych chrześcijan, tak dzisiaj krew wielu męczenników wszystkich Kościołów stała się ziarnem jedności chrześcijan. Męczennicy i święci wszystkich tradycji kościelnych są już jednym w Chrystusie. Ich imiona są wpisane w jedno martyrologium Kościoła Bożego. Ekumenizm męczenników jest dla nas wezwaniem, tu i teraz, do podążania drogą coraz większej jedności.

(Antypapież Franciszek, Przemówienie do Abuny Macieja I, Vatican.va, 29 lutego 2016; podkreślenie dodane.)

Mamy to. Franciszek wierzy w niewidzialny „Kościół Boży”, który jest bardziej powszechny [tj. katolicki – przyp. tłum.] niż Kościół katolicki, a ten „Kościół Boży” jest dla niego prawdziwym Mistycznym Ciałem Chrystusa – tylko on jest naprawdę jeden, święty, katolicki (=powszechny) i apostolski – a nie Kościół Rzymskokatolicki!

Słowa Bergoglio wyraźnie nie odzwierciedlają tradycyjnej doktryny „w Kościele katolickim, nie będąc członkiem”, ale eklezjologię Soboru Watykańskiego II, która utrzymuje, iż wszyscy ochrzczeni są członkami Mistycznego Ciała Chrystusa, a zatem chrześcijanami, choć w niedoskonałej komunii ze sobą. Jest to całkowicie sprzeczne z papieżem Piusem XII, który podkreślał naukę, „która uczy o tożsamości Mistycznego Ciała Chrystusa i Kościoła Rzymskokatolickiego.” (Encyklika Humani generis, 27).

http://rodzinakatolicka.pl/pius-xii-humani-generis-o-bledach-przeciwnych-wierze-katolickiej/

Z powyższych cytatów jasno wynika, iż daleki od wiary w to, iż Koptowie umarli w Kościele katolickim, Franciszek wierzy, iż umarli oni poza Kościołem katolickim, ale przez cały czas są częścią tego, co uważa za „większy kościół”, ten tajemniczy „Kościół Boży”, który nie jest Kościołem katolickim, ale Mistycznym Ciałem Chrystusa, którego członkami byli przez chrzest. Fałszywy papież wyraża się całkowicie jasno, iż akceptuje tych koptyjskich męczenników właśnie jako Koptów, a nie jako katolików z pragnienia. Jako Koptowie są dla Franciszka „wiernym ludem Bożym”, tak jak powiedział o luteranach.

https://novusordo-pl.blogspot.com/2022/01/franciszek-katolicy-i-luteranie-sa.html

W rzeczywistości, dodając obrazę do obrazy, fałszywy papież odnosi się nawet do religii koptyjskiej jako „Wiary” i ma czelność dziękować heretyckim biskupom „siostrzanego kościoła koptyjskiego” za nauczanie ich tej fałszywej wiary, jakby to była prawdziwa Wiara!

Tak więc, podczas gdy Michael Lofton uczy ludzi, iż Franciszek mówi, że tych 21 Koptów było zasadniczo katolikami, przynajmniej w intencji, Franciszek nie powiedział nic takiego i powiedział wiele, aby temu zaprzeczyć. Bergoglio nie chodzi o to, iż ci prawosławni naprawdę chcieli być katolikami, ale o to, że prawosławni i katolicy są częścią tego samego „Kościoła Bożego”, wyznają „tę samą wiarę”; mają tylko pewne różnice tutaj na ziemi, które muszą być jeszcze przezwyciężone przez modlitwę i dialog, który doprowadzi do jeszcze nieokreślonej jedności, która nie jest, jednakże „wchłonięciem jednego przez drugie lub dominacją jednego nad drugim”, jak Franciszek cytował z aprobatą wspólne oświadczenie zasad Jana Pawła II i Szenudy III w 1979 r.

Przy okazji: Lofton powinien pamiętać, iż jedynym człowiekiem, który najmniej docenia jego pracę, jest sam Franciszek. Jezuicki squatter w watykańskim pensjonacie gardzi tym, co robi Lofton: apologetyką, prozelityzmem, przekonywaniem ludzi o prawdzie wiary katolickiej (przynajmniej taka jest intencja Loftona). Franciszek mówi, iż dążenie do nawrócenia prawosławnego na katolicyzm jest „wielkim grzechem przeciwko ekumenizmowi”, a jego ciągłe tyrady przeciwko prozelityzmowi są zbyt liczne, aby je tutaj zamieścić. Wspomnimy tylko o jednym: „Nie wolno przekonywać [innych] o swojej wierze; prozelityzm jest najsilniejszą trucizną przeciwko ekumenicznej ścieżce” – powiedział kiedyś fałszywy papież nieszczęsnej 15-latce, która chciała wiedzieć, czy powinna spróbować zrobić chrześcijan ze swoich świeckich przyjaciół.

Najwyraźniej nie zdaje sobie z tego sprawy, ale swoją argumentacją, swoją teologią, Lofton otworzył drzwi do potencjalnej kanonizacji kogokolwiek, nawet Marcina Lutra. Po prostu nie ma niczego, co logicznie mogłoby temu zapobiec. Bo choćby odnośnie Lutra, którego Watykan już nazwał świadkiem Ewangelii”, Franciszek mógł po prostu „zdecydować”, iż umarł w doskonałej skrusze, znanej tylko Bogu – i również odnośnie Bergoglio, oczywiście. Jest to eklezjologiczny subiektywizm, który całkowicie rozmywa Kościół katolicki jako widzialną instytucję zjednoczoną w wierze i rządzie:

Dlatego dalecy są od prawdy Bożej ci, co wymyślają sobie taki kościół, którego ani dotknąć się, ani widzieć (go) nie można, ale jest On czymś całkiem duchowym, pneumatycznym, jak mówią, tak iż wiele społeczeństw chrześcijańskich, chociaż ich wiara treścią między sobą się różni, to jednak węzłem niewidzialnym ze sobą są złączone.

(Papież Pius XII, Encyklika Mystici Corporis, 14)

http://rodzinakatolicka.pl/pius-xii-mystici-corporis-christi-o-kosciele-mistycznym-ciele-chrystusa/

Idea Franciszka o Mistycznym Ciele Chrystusa jako ekumenicznym super-kościele jest godną potępienia herezją!

Historyczny precedens dla niekatolickich „męczenników” przed Soborem Watykańskim II?

Niektórzy mogą wskazywać na pozwolenie papieża Piusa XII na włączenie do kalendarza świętych dla rosyjskich katolików św. Sergiusza z Radoneża (1314-1392), jako historyczny precedens dla działań Franciszka, ponieważ opat Sergiusz jest czczony jako święty przez prawosławnych. Ale tutaj pouczające jest przeczytanie, co Butler’s Lives of the Saints ma do powiedzenia na ten temat, a mianowicie:

Kiedy w 1940 roku Stolica Apostolska zatwierdziła kalendarz liturgiczny do użytku nielicznych rosyjskich katolików, zawierał on, wśród innych słowiańskich modyfikacji kalendarza bizantyjskiego, święta około trzydziestu rosyjskich świętych, z których dwudziestu jeden nie figurowało wcześniej w żadnym kalendarzu używanym dzisiaj wśród katolików. Wszyscy ci ostatni żyli po kłopotach między Rzymem a Konstantynopolem w 1054 roku. Ich dopuszczenie do katolickiego uznania jest kolejnym przykładem praktycznego osądu Stolicy Apostolskiej, iż rozdział Wschodniego Kościoła prawosławnego nie został w pełni dokonany choćby na długo po ekskomunice patriarchy Konstantynopola Cerulariusza w tym roku, a w każdym razie dopełnienie stało się całkowite w różnych miejscach w różnym czasie.

(Herbert Thurston, SJ i Donald Attwater, eds., Butler’s Lives of the Saints: Complete Edition, vol. III [New York, NY: P. J. Kenedy & Sons, 1956], str. 639-640; podkreślenie dodane.)

Autorzy, wyraźnie świadomi absurdalności „niekatolickich świętych”, ostrożnie podkreślają, iż ci święci, dopuszczeni w tej chwili do rosyjskiego wydania kalendarza bizantyjskiego, nie zostali odłączeni od komunii z Biskupem Rzymskim. W rzeczywistości używają włączenia ich do tego lokalnego kalendarza katolickiego jako dowodu, iż schizma nie została jeszcze dokonana w odniesieniu do kanonizowanych osób. Żadnego ekumenizmu!

Podobnie w odniesieniu do św. Sawy (ok. 1174-1236), arcybiskupa Serbów, ci sami pisarze wyjaśniają:

Prawosławni Serbowie patrzą na św. Sawę nie tylko jako na założyciela swojej narodowej Cerkwi, ale także jako świadomego ojca ich oddzielenia od Rzymu. I rzeczywiście wydaje się, iż tak może być – jeżeli na wydarzenia spojrzymy z pozycji w późniejszych czasach. Ale sytuacja w tamtych czasach była zupełnie inna. Za władzami kościelnymi Rzymu, Nicei-Bizancjum i Ochridy stały odpowiednie władze cywilne, wszystkie stanowiły zagrożenie dla powstającego państwa serbskiego. Wśród nich król Stefan II i jego arcybiskup musieli poruszać się ostrożnie; w każdym razie schizma między Rzymem a bizantyjskim Wschodem nie była definitywna; Słowianie południowi, a tym samym wielu „Franków”, nie znali jeszcze żadnego twardego podziału na katolików i prawosławnych. W rzeczywistości św. Sawa „Oświeciciel”, figuruje w kilku kalendarzach łacińskich, a jego święto obchodzone jest również w katolickiej bizantyjskiej diecezji Krizevtsy w Chorwacji.

(Thurston i Attwater, Butler’s Lives of the Saints, vol. I, s. 87)

Również w tym przypadku autorzy starają się podkreślić, iż nie powinniśmy uważać świętego za niekatolika.

Z drugiej strony, Franciszek stanowczo uznaje 21 Koptów właśnie jako niekatolików – do tego stopnia, iż najpierw prosi heretyckiego i schizmatyckiego patriarchę o zgodę, zanim doda ich do rzymskiego martyrologium – i używa tego jako sposobu na przyspieszenie programu posoborowego ekumenizmu, zwłaszcza herezji „ekumenizmu krwi”.

W Butler’s Lives of the Saints [Żywotach świętych Butlera] pozostało jeden punkt, który jest pomocny, jeżeli chcemy zrozumieć, jak Kościół działa w odniesieniu do przywrócenia wschodnich schizmatyków do jedności katolickiej. Autorzy cytują niejakiego ks. Cyryla Korolewskiego, wyjaśniającego to w Eastern Churches Quarterly (lipiec 1946) w następujący sposób:

Kiedy dysydencki Kościół Wschodni [lub jego część] wchodzi do Kościoła katolickiego, wnosi do niego wszystkie swoje obrzędy i całą swoją liturgię; podobnie jak jego menologię czy kalendarz liturgiczny. Wykluczone jest tylko to, co jest bezpośrednio lub pośrednio sprzeczne z wiarą — ale nie przeszkadza to w potrzebie dobrze dobranych standardów krytycznych dla aspektów moralnych, historycznych i hagiograficznych, aby można było zdecydować o włączeniu lub wykluczeniu niektórych świętych do kalendarza katolickiego i aby stanowisko innych mogło zostać poddane nowej analizie zgodnie z rozwojem studiów hagiograficznych.

(Cytowane w: Thurston i Attwater, Butler’s Lives of the Saints, tom III, str. 640; podkreślenie dodane).

Jest to interesujący aspekt: aby dostosować się do powrotu wschodnich schizmatyków, Kościół najwyraźniej pozwala im przez cały czas czcić swoich świętych, o ile nie będzie to związane z niczym sprzecznym z wiarą. Po raz kolejny widzimy, iż Wiara – jedyna prawdziwa Wiara – jest czynnikiem decydującym, ponieważ Wiara nigdy nie może być zagrożona.

Quo Vadis, Kościele posoborowy?

Ciekawie będzie zobaczyć, jak zareagują na to tradycjonaliści, w tym Bractwo Św. Piusa X. Czy uznają zamordowanych Koptów za katolickich świętych?

https://novusordo-pl.blogspot.com/2023/04/biskup-huonder-mowi-franciszek.html

Niemiecki pisarz Martin Mosebach, zazwyczaj uważany za sojusznika tradycjonalistów oporu, w książce zatytułowanej The 21, opublikowanej dwa lata temu, entuzjastycznie popiera ideę włączenia tej grupy niekatolików jako katolickich męczenników i wyraźnie aprobuje teologię leżącą u jej podstaw: „Papież Jan Paweł II stworzył koncepcję ‘ekumenizmu męczenników’ – teraz została ona wypełniona rzeczywistością”, Mosebach napisał do dziennikarzy The Pillar.

Jest to sprytna taktyka Bergoglio, aby uczynić te koptyjskie ofiary morderstw pierwszymi niekatolickimi „świętymi” w posoborowym kalendarzu, ponieważ pozwala mu to ustanowić precedens dla dodawania niekatolików do listy świętych i praktycznie nikt nie odważy się narzekać, ponieważ wszyscy mamy współczucie dla tych odważnych ludzi, którzy tak okrutnie cierpieli z rąk terrorystów.

Tak więc, jeżeli następnym razem zostanie dodany jakiś luterański „wyznawca”, a może dziewica z amiszów, nie będzie to już taka nowość. To się nie wydarzy, powiadacie? Należy pamiętać, że, jak już wspomniano wcześniej, przed laty watykańska komisja luterańsko-katolicka uznała arcyheretyka Marcina Lutra za „świadka Ewangelii” (zob. Od konfliktu do komunii, n. 29; nasz komentarz tutaj), a stamtąd nie jest aż tak daleko do statusu „wyznawcy”, a może... cóż, powiedzmy, że słowo „świadek” w języku greckim to martur. Wyobraźcie sobie te możliwości!

https://ultramontes.pl/traditio_luter.htm

https://ultramontes.pl/hughes_marcin_luter.htm

Jeśli myślicie, iż był to absolutnie pierwszy tak niemożliwy akt Franciszka, jesteście w błędzie. Publikacja Amoris laetitia (i jej „interpretacja z Buenos Aires”) oraz bluźnierczy dokument z Abu Dhabi o ludzkim braterstwie w oficjalnych Aktach Stolicy Apostolskiej to tylko trzy z najbardziej skandalicznych przykładów z przeszłości, kiedy to Franciszek pokazał, iż nie może być papieżem Kościoła katolickiego – chyba iż chcemy zredukować papiestwo do całkowitego (i heretyckiego) bezsensu, co jest tym, czym w tej chwili zajmują się Piotrowie Kwasniewscy całego świata.

https://novusordo-pl.blogspot.com/2022/02/game-over-bluzniercza-i-heretycka.html

https://novusordo-pl.blogspot.com/2023/02/przeciwko-nowemu-papiestwu-piotra.html

Powoli, ale pewnie, Kościół posoborowy oswaja ludzi z ideą „niekatolickich świętych”, otwierając szeroko drzwi uniwersalnej religii „panchrześcijańskiej”, która może być następnie włączona do rodziny religii „Abrahamowych”, zanim zmiesza się z poganami, którzy, według Franciszka, po prostuszukają Boga na różne sposobyi stanowiąubogacenie” ludzkości. Na końcu będzie to tylko jedna gigantyczna masa apostatów i niewiernych, szczęśliwie zjednoczonych naturalnymi więzami ludzkiego braterstwa.

https://novusordo-pl.blogspot.com/2023/02/dom-rodzinny-abrahamowej-z-koscioem.html

https://novusordo-pl.blogspot.com/2022/09/franciszek-rozne-religie-sa-ubogaceniem.html

Stanie się ona łatwym łupem dla Antychrysta.

Idź do oryginalnego materiału