Wizyty duszpasterskie zaczynają się zwykle po świętach Bożego Narodzenia i realizowane są do początków lutego. Jak dowiadujemy się z badania przeprowadzonego niedawno przez SW Research, 48,9 procent respondentów przyjmie w tym roku księdza. 37,7 procent badanych tego nie planuje, a 13,4 procent nie podjęło jeszcze w tej sprawie decyzji.
REKLAMA
Zobacz wideo Polacy o teściowych:
Czytelnicy o kolędzie 2025. "Bardzo dobre rozwiązanie"
Mimo iż takie wizyty księży mają wielu krytyków, niektórzy są zadowoleni z tego, jak one przebiegają. "Nasz dom odwiedzają normalni księża, życzliwi. Rozmawiają normalnie, życzą wszystkiego najlepszego domownikom", "U nas nikogo ksiądz nie przepytuje. Święci dom, porozmawia trochę. Ja akurat lubię kolędę", "Ja przyjmuję kolędę. Mamy tak fajnego księdza, iż do siebie przyciąga. Nigdy nie woła o datki. I u niego co łaska nie znaczy 500 złotych, tylko co łaska" - możemy przeczytać pod naszymi artykułami w mediach społecznościowych. Jedna z osób podzieliła się ciekawym rozwiązaniem, które przypadło jej do gustu. "U mnie ksiądz zaprasza wiernych do kościoła na mszę świętą. I to jest bardzo dobre rozwiązanie" - napisała.
Przeczytaj także: Tych rzeczy ksiądz już nie zrobi. Nowe zasady w czasie kolędy
Nie przyjmuje już księdza. "Człowiek był młody i głupi"
Nie wszyscy są jednak zwolennikami wizyt duszpasterskich. Pod jednym z postów odezwała się kobieta, która zdradziła, iż od jakiegoś czasu nie przyjmuje księdza. Zdecydowała się na ten krok, gdyż takie odwiedziny wiązały się zwykle ze sporym stresem. "To zawsze był dla mnie stres. Człowiek był młody i głupi. Cieszę się, iż na starość zmądrzałam" - napisała. "Ja jestem wierzącą, ale nie znoszę obcych ludzi w domu" - stwierdziła inna czytelniczka.
Nie wpuszcza księdza po kolędzie. Pytał m.in. o datę ślubu jej dziadków PawelKacperek//shutterstock
Kolejna osoba opisała nietypowe pytania, jakie zadawał kapłan. "Już od kilku lat nie wpuszczamy, a wcześniej zawsze starałam się być poza domem. Bo o ile ksiądz z parafii, w której miałam komunię i bierzmowanie prosi mnie o wypełnienie formularza, w którym jest pytanie o datę ślubu moich dziadków, to już przesada" - napisała.
Pewna kobieta podzieliła się swoimi obserwacjami z ostatnich kilkudziesięciu lat. "Mieszkam pod moim ostatnim adresem niemal 30 lat. W pierwszej dekadzie mojego mieszkania tutaj, gdy ksiądz chodził po kolędzie, obejście mieszkań jednej klatki schodowej (cztery piętra, cztery mieszkania na każdym) zajmowało mu trzy-cztery godzin. Oprócz dwóch rodzin wpuszczali go wszyscy pozostali. Od mniej więcej dziesięciu lat, zabiera to księdzu maksymalnie godzinę" - zdradziła.