Nie uznaję fatum. Nie sądzę, iż „co ma być, to będzie”
Edytorial do tygodnika „Więź co Tydzień” z 2 października 2025:
Z serialu „Młody papież” zapamiętałem taką scenę. Tytułowy bohater wraz ze znajomym patrzą w niebo. Pada pytanie, czy papież wierzy, iż cokolwiek jest zapisane w gwiazdach. „Niestety nie – odpowiada. – Wierzę w Boga i nie mogę wierzyć w nic innego”.

WIĘŹ – łączymy w czasach chaosu
Więź.pl to pogłębiona publicystyka, oryginalne śledztwa dziennikarskie i nieoczywiste podcasty – wszystko za darmo! Tu znajdziesz lifestyle myślący, przestrzeń dialogu, personalistyczną wrażliwość i opcję na rzecz skrzywdzonych.
Czytam – WIĘŹ jestem. Czytam – więc wspieram
Myślę czasem o tym dialogu. Przypominam go sobie w różnych sytuacjach. Kiedy ktoś pyta mnie, czy sprawdzam horoskop. Albo czy „wyczuwam energię”, „otwieram czakrę”, lub przeciwnie: czy boję się demonów, zaklętych – zdaniem części katolików – w konkretnych przedmiotach (a choćby rodzajach muzyki). Nie – odpowiadam zawsze tak samo. Nic z tych rzeczy mnie nie zajmuje. Podobnie jak nie uznaję fatum. Nie sądzę, iż „co ma być, to będzie”.
Tego typu napięcia pojawiały się w chrześcijaństwie od początku. W nowym numerze tygodnika „Więź co Tydzień” publikujemy tekst Michała Gołębiowskiego o tym, jak św. Paweł, a za nim Ojcowie Kościoła „odczarowywali” pogański świat, skupiony na składaniu ofiar bogom, zlękniony przed „przeznaczeniem”. Tłumaczyli oni, iż skoro Bóg jest Panem stworzenia, wszystko mu podlega.
Nic nie jest zapisane w gwiazdach. Ostatecznie jesteśmy w rękach dobrego Boga. Możemy przestać się bać.