Konwertyta rozkochany w różańcu
Kardynał John Henry Newman, jeden z najbardziej znamienitych konwertytów z anglikanizmu na katolicyzm, był rozmiłowany w modlitwie różańcowej. Uważał ją za niezbędną praktykę w życiu każdego katolika.
Ex-anglikanin podkreślał, iż dążenie do świętości to nic innego jak wykonywanie codziennych czynności i obowiązków z należytą dbałością. Jego krótka droga do doskonałości zawierała m.in. praktykę kontemplowania tajemnic różańcowych: Nie leż w łóżku dłużej niż wymaga tego czas odpoczynku, pierwsze myśli kieruj zawsze ku Bogu, pobożnie nawiedzaj Najświętszy Sakrament, odmawiaj w skupieniu Anioł Pański, jedz i pij na chwałę Bożą, dobrze odmawiaj różaniec, bądź skupiony, wystrzegaj się złych myśli, należycie odbywaj wieczorną medytację, codziennie rób rachunek sumienia, kładź się spać we właściwym czasie – i już jesteś doskonały. […] Nie musimy wychodzić poza krąg dnia.
Naszyjnik z krzyżykiem
John Henry Newman, nazywany „papieżem anglikanów”, tuż przed swoją konwersją do Kościoła rzymskokatolickiego przebywał w Littlemore położonym nieopodal Oksfordu. Pewnego razu przeglądając w tym oto miejscu stare zeszyty z czasów szkolnych, natknął się na swoją pierwszą książkę zawierającą łacińskie wiersze. Na pierwszej stronie – jak wspomina w autobiografii „Apologia pro vita sua” – ujrzał datę 11 lutego 1811 roku i słowa Verse Book. Między Verse a Book widniała figura stojącego krzyża, a obok coś, co przypominało naszyjnik lub rząd nawleczonych paciorków z przyczepionym do nich małym krzyżykiem. Tym przedmiotem był różaniec narysowany przez Newmana, który wówczas nie miał jeszcze ukończonych dziesięciu lat. Świadomość przyszła w wieku dojrzałym.
Tenże anglikanin z urodzenia, a katolik z wyboru przypuszczał, iż przyswoił sobie tę rzecz za sprawą jakiegoś obrazu religijnego lub przeczytanej powieści. Dziwnym jest, jak się to stało, iż wśród tysięcy przedmiotów, na które trafiają oczy chłopca, te tak utkwiły w moim umyśle – odnotowuje w swojej autobiografii. W kościołach, do których uczęszczał oraz w anglikańskich modlitewnikach, które czytał – jak wyznaje ten święty konwertyta – nie mógł dojrzeć wizerunku różańca, ponieważ nie były wtedy tak dekorowane, jak zdaje się są obecnie. Antymaryjny anglikanizm pozbawiony był tego rodzaju dewocjonaliów. Tuż przed swoją śmiercią, osiem dekad później, widziano go często ze „sznurem koralików” w zniedołężniałych dłoniach.
Przez Maryję do Jezusa
W jesieni życia John Henry Newman prowadził jeszcze intensywniejsze życie modlitewne. Kilka miesięcy przed swoją śmiercią jego wzrok pogorszył się na tyle, iż nie mógł ani odprawiać mszy św., ani odmawiać brewiarza. Skupił się wyłącznie na modlitwie różańcowej, którą ukochał bardziej niż wszystkie inne pobożne praktyki. W zaciszu swego serca kontemplował tajemnice narodzin, cierpienia i chwalebnego z martwych powstania Chrystusa. Profesor Charles William Russell z katolickiego seminarium w Maynooth w Irlandii odnotował w korespondencji zaadresowanej do Newmana, iż różaniec jest niczym innym jak serią rozważań na temat Wcielenia, Męki i Chwały naszego Odkupiciela.
Modlitwa różańcowa dla tegoż konwertyty z anglikanizmu na katolicyzm przedstawiała bardzo dużą wartość. Była wyznaniem wiary w Jezusa Chrystusa. Każdego dnia szeptał słowa anielskiego pozdrowienia. Na ustach miał Maryję, a w sercu Jej Syna. Newman wyznawał, iż wielka moc Różańca polega na tym, iż czyni z Credo modlitwę. Oczywiście Credo jest w pewnym sensie modlitwą i wielkim aktem hołdu Bogu, ale Różaniec podaje nam wielkie prawdy o Jego życiu i śmierci, aby je medytować, i przybliża je do naszych serc. Jednocześnie wyjaśniał, iż wielkość różańca bierze się ze szczególnego spojrzenia na każdą z tajemnic, albowiem wszystkie nasze myśli o Nim [Jezusie] mieszają się z myślami o Jego Matce.
Różańcowy kardynał
Newman wzrastający w Kościele anglikańskim i przesiąknięty jego duchowością z euforią przyjął wiadomość o wprowadzeniu przez Leona XIII nabożeństwa październikowego. Ten jakże maryjny papież mianował ex-anglikanina kardynałem w roku 1879. Namiestnik Chrystusa zachęcał do gorliwej modlitwy z różańcem w ręku. Podkreślał, iż jest to skuteczna broń przeciwko laicyzmowi, który czyni spustoszenie w ludzkich umysłach.
Konwertyta z wiktoriańskiej Anglii w pełni podzielał papieskie stanowisko w tej kwestii. Za papieżem powtarzał, iż różaniec jest formą oddawania czci Niepokalanej, środkiem umacniania życia chrześcijańskiego i narzędziem jedności między wyznawcami Chrystusa. Jeszcze jako nominalny członek Kościoła anglikańskiego płonął miłością do Najświętszej Dziewicy. Jej wizerunek wisiał w jego prywatnej kaplicy. Wypraszał Jej wstawiennictwa i stawał w Jej obronie wobec wrogo do Niej nastawionych protestantów. Ukazywał, iż Maryja nie przesłania Jezusa, ale prowadzi do Niego. Świadczył o mocy różańca, który ma moc odmienić oblicze świata.
Justyna Majewska-Michy
za: Głos Luksemburga
Justyna Majewska-Michy
organizator sympozjów naukowych i debat o charakterze ekumenicznym; niezależny publicysta; członek Polskiego Towarzystwa Historycznego; specjalizuje się w tematyce poświęconej Kościołowi anglikańskiemu i osobie Johna Henry’ego Newmana; jej drugim domem jest Francja; to kolejny artykuł Autorki na filipini.eu