Nauka miesięczna: w dniu 14 lipca św. Bonawentury.

mocniwwierzeuplf.blogspot.com 2 miesięcy temu

Nauka miesięczna
(w dniu 14 lipca św. Bonawentury).

Kochani Bracia i Siostry !


Każda społeczność pielęgnuje cześć swych założycieli — osobom fundatorów honorowe zastrzega tytuły i miejsca i ten szczególny szacunek przechodzi w tradycję, obowiązującą wszystkich członków. Pouczające o tem przykłady dzisiejsze rzucają się w oczy i dostatecznie stwierdza to historja w przeszłości. W starożytnej Sparcie był uświęcony zwyczaj, iż cotocznie w pewnym dniu urządzano uroczystość ku czci . tych zmarłych obywateli, którzy do rozkwitu ojczyzny przyczynili się, lub odznaczyli się bohaterstwem i dla dobra ogólnego się zasłużyli. Wtedy młodzież tek w rygorze państwowego wychowania wprowadzano do odświętnie przybranej sali, gdzie wokół rozmieszczono zakryte podobizny zmarłych, przyozdobione zielenią wawrzynów. W toku uroczystości jeden z dostojników państwowych ucliylał wobec młodzieży zasłonę pokrywającą posągi i wskazując je przemawiał: ,,I wy dostąpicie kiedyś podobnej chwały, o ile w działaniu waszem chlubnie tych przodków naśladować będzięcie". — Dzisiaj niemal w każdem miasteczku znajdują się też na miejscach publicznych posągi sławnych bohaterów i zasłużonych twórców narodowego dobra w każdym kierunku. Te pomniki, zwykle wystawne dzieła sztuki, są pewnego rodzaju świętością drogą rodakom i jakoby żywem, nieprzebrzmiałem słowem chwały i czci dla zasłużonych i niemilknącem napomnieniem do postępowania wskazanemi przez nich drogami.

W takiej myśli i Kościół św. utrzymuje cześć żywą ku Świętym i różne jej objawy posiada. Świętych, którzy dla chwały Bożej i dobra ludzkości zasłużyli się, codziennie Kościół czci i, nam ich wskazując, wzywa do podobnych ofiar i czynów, równą obiecując nagrodę.

W dniu dzisiejszym stawia Kościół przed oczy nasze św. Bonawenturę, Doktora Serafickiego. Choć szerszej popularności ten Święty nie ma, jednak zasługi jego w Kościele są niepospolite. Św. Bonawentura, to jeden z najpiękniejszych kwiatów franciszkańskiej niwy — to jeden z najsilniejszych filarów franciszkańskiego Zakonu. Z Zakonem św. Franciszka złączył św. Bonawentura już swe pacholęce lata, wprowadzony tam tak przez wewnętrzny głos powołania, jak i przez wolę matki, która ślubowała Bogu w ofierze swe dziecię złożyć. Gdy bowiem drogie dziecko w pierwszych latach życia popadło w chorobę i groźne objawy wskazywały już bliską śmierć, wtedy bolejąca matka, szukając u Boga ratunku, zrobiła ślub, iż gdy choroba szczęśliwie przeminie, odda go do zakonu. Smutek matki wnet przeminął — zdrowie dziecku gwałtownie wracało i św. Bonawentura już ślubem matki miał utorowaną szczęśliwą drogę życia w Zakonie św. Franciszka. Jednak pobożnemu życzeniu matki godnie odpowiadało gorące pragnienie syna. Opowiadanie o szczęśliwem wyzdrowieniu za przyczyną św. Franciszka w duszy młodzieńczej roznieciło i rozżarzyło wdzięczność ku swemu Dobroczyńcy; pragnął spełnić ślub matki i oddać w usługi pracę i siły Temu, który mu życie wyprosił. Mając lat 16 dopiął wyznaczonego celu. Szczęśliwą niezmiernie czuła się matka, gdy odprowadzała swe dziecię do furty klasztornej — ale i dusza młodego kandydata tęskniąca do surowości i umartwień zakonnych jakichże doznała wrażeń błogości, gdy między światem a nim zawarła się na zawsze furta klasztorna. W tej chwili prawdopodobnie nie stały mu przed oczyma ostrości i trudy i walki jakie go blisko czekały, ale prawdopodobnie choćby ujrzał ich ogrom rzeczywisty nie zawahałby się na moment, bo klasztor był przybytkiem, do którego dotąd tęsknił — a odtąd ma być jego stałem mieszkaniem. W Zakonie oddał się obowiązkom tak skrupulatnie i sumiennie, iż ich wypełnieniem uświęcił się i udoskonalił jako wierny naśladowca św. Patrjarchy Franciszką. Stał się też kierownikiem franciszkańskiej rodziny jako generalny Przełożony i poczynił wiele starań do rozwoju Zakonu. Poświęcił się także w wysokim stopniu naukom teologicznym i jako owoc głębokich dociekań i studjów, pozostawił wielotomowe dzieła, przez które słusznie zyskał tytuł Doktora Serafickiego. Umarł w r. 1274 i po kanonizacji rychłej został wyniesiony ku czci publicznej w Kościele.

Św. Bonawentura mimo głębokiej mądrości miał w swym charakterze niezwykłą pokorę i ujmującą prostotę. Sam powiadał, iż do Zakonu z szczególną siłą pociągała go franciszkańska prostota, która zdawała się przywracać początki chrześcijaństwa. W Zakonie cechowała go ta pociągająca cnota i zawsze trzymał się wiernie prawideł prostoty. Oto przykład wyjęty z życiorysu Świętego. Gdy już jako Generał Zakonu wizytował klasztory z wszystkimi choćby najniższymi braćmi stykał się z ojcowską uprzejmością. W jednym z klasztorów pewien brat zakonny chciał z nim porozmawiać, upatrując w tem istotny pożytek swej duszy, ale zamykała mu się każda sposobność. Już św. Bonawentura opuszczał klasztor i brat ten był niepocieszony z niepowodzenia. Ubiegł jednak orszak braci odprowadzających Generała, bo jeszcze na drodze chciał się z nim spotkać — ale tem nie zdołał zwrócić na siebie uwagi Świętego. Gdy ten ostatni sposób zawodził, braciszek nie wytrzymał i w głos się rozpłakał. Skoro dosłyszał szlochanie św. Bonawentura, natychmiast zbliżył się do płaczącego, a dowiedziawszy się o przyczynie łez, pozostawił na uboczu orszak, a z bratem tym usiadł przy drodze i po ojcowsku, serdecznie, długo rozmawiał. Wreszcie ucieszony brat powrócił do klasztoru, a św. Bonawentura połączył się z czekającymi braćmi. Niektórzy z ojców delikatnie poczęli robić uwagi, iż nie wypada; by Generał Zakonu tak dalece się uniżał. ale na te wymówki stanowczo odpowiedział św. Bonawentura: ,,Czyż w Regule nasz Ojciec Franciszek nie napisał, iż przełożeni mają być sługami wszystkich braci? o ile tedy służę komukolwiek z braci, spełniam tylko mój obowiązek".

Tak to ochoczo św. Bonawentura, pomimo najwyższego stanowiska jakie piastował, z największą prostotą wszystkim się udzielał.

Kochani Bracia i Siostry. Cnota prostoty trudną jest do określenia, ale w życiu jej istnienie, lub jej brak natychmiast wyczuć się daje. Prostota niema nic wspólnego z prostactwem, które jest wadą objawiającą się szorstkością i nieokrzesaniem obyczajów — przeciwnie zaś prostota jest cnotą pełną wdzięku i powabu. Ma dużo pokrewieństwa do pokory, bo również prostota unika wyniosłości i pychy tak w myślach, jaki w czynach, — odznacza się szczerością i nie znosi obłudy i fałszu. Prostota uczy odpowiedniego i szczerego postępowania z bliźnimi. Cnota prostoty podbija swoim wzrokiem i wdziękiem i o ile jest wśród ludzi rzadką o tyle zawsze cenioną. Pan Bóg znajduje upodobanie w duszach prostych. Ileż to piękna posiada w sobie ten obraz z życia Zbawiciela, gdy Jezus mimo utrudzenia otacza się z lubością drobną dziatwą. W obronę Mistrza biorą apostołowie chcąc mu zapewnić chwilkę wytchnienia, ale Jezus sam słodko przemawia: ,,Dopuście dziateczkom przyjść do mnie". — Niewinność i prostota dziecięca podbiła Jezusa tak, iż odmawiając sobie spoczynku, otacza się gronem dzieci i chętnie zabawia się z niemi. Tę cnotę zaleca uczniom swoim powiadając im: »Bądźcie roztropnymi jako wężowie, a prostymi jako gołębice<. Gdy zaś spotykał Pan Jezus ludzi pysznych, obłudnych, którym brak było wszelkiej prostoty i szczerości, wtedy zapłonął oburzeniem — wtedy mimo swej łagodności i słodyczy rzuca im ostre, karcące nagany. Faryzeuszów, którzy do gruntu duszy byli obłudnikami, gromi Zbawiciel, zwąc ich grobami pobielanymi; swe cnoty mają tylko na pokaz i pozór, a w istocie są pełni zgnilizny i niemoralności. Dla ich obłudy i pychy woła groźnie Jezus: ,,Biada wam Doktorowie i Faryzeusze"! — a innym razem odzywa się z upomnieniem: ,,Jeśli nie staniecie się jako te dziateczki, nie wnijdziecie do królestwa niebieskiego". Już te przykłady są oczywistym dowodem, jak z życiem Chrystusowych uczniów powinna się wiązać prostota, szczerość i jak dalece strzec się winniśmy obłudy, faryzeizmu. Stąd jasno wypływa, iż o tę cnotę powinniśmy się starać gorliwie — bo w przeciwnym razie i do nas stosować się będą surowe groźby Jezusa. A przecież wyznać musimy, iż prostota jest nader rzadkiem zjawiskiem i może stąd potęguje się jej powab. Dziecko posiada wrodzony sposób tej. cnoty, ale z latami zmienia się wybitnie charakter ludzki i to w sposób nieraz skrajnie ujemny. Obok innych narowów adekwatnych wiekowi dojrzałemu objawia się też zanik prostoty, natomiast nieufne wyrachowanie ku bliźnim, podstęp, przebiegła dyplomacja, fałsz, obłuda jak na ugorze zielska bujnie wyrastają.

Bracia i Siostry! Badajmy nasze usposobienie uważniej i czy nie dopatrzymy się tych wad wzmiankowanych ? Sądzę, iż ta kontrola wykaże nam zanik prostoty i walne wypaczenie charakteru. Dążmy ku poprawie opierając się na wzorach Boskiego Mistrza. Z tego to świata czerpał św. Patrjarcha Franciszek tę cnotę i w tym kierunku dziwnie upodobnił się do Jezusa. Był głęboko pokornym, szczerym, bez cienia obłudy; jak w krynicznej wodzie oko dostrzega na dnie każde ziarenko piasku, tak przejrzystą była osoba św. Ojca Franciszka i szczerą zawsze była zgodność myśli z postępowaniem prostem. Tę prostotę przelał w grono pierwszych członków Zakonu tak dalece, iż dzisiejszym ludziom aż naiwną się wyilaje; ale i naiwność ta chwyta za serce dzisiejszego człowieka, skoro dziś brak tej cnoty, a wszędzie góruje lisia przebiegłość i sprytne wyrachowanie. Jakże piękną jest w swej prostocie dziecięcej dusza brata Jałowca, o którym piszą Kwiateczki św. Franciszka — jakże gołębią prostotą wedle zlecenia Zbawiciela cechują się czyny jego! Tę cnotę i św. Bonawentura posiadał i rzec można cały Zakon przyswoił ją sobie do dzisiaj i dzięki temu zdobył sobie tak szeroką popularność i ogólne wzięcie.

Bracia i Siostry! Bądźmy im podobni w prostocie. Niech czyny nasze będą szczere, zgodne z myślą — strzeżmy się pogardy, godnej obłudy i fałszu, podstępu i faryzeuszowskiej cnoty okazowej i powierzchownej, a wzorem św. Bonawentury i innych Świętych franciszkańskich bądźmy wedle słów Zbawiciela w roztropności jako wężowie, ale w prostocie jako gołębice.

S.R.


Pochodnia Seraficka, Lipiec 1929, str. 194-199
Idź do oryginalnego materiału