Orfeusz schodzący do Hadesu z lirą, Abraham wyruszający z ziemi Ur, Jezus w ogrodzie oliwnym opuszczony przez uczniów – szli w głąb ciemności bez łatwej pociechy pod ręką.
Edytorial do tygodnika „Więź co Tydzień” z 17 kwietnia 2025:
„Człowiek naprawdę samotny płacze jak porzucone dziecko lub jak Chrystus w Getsemani. Wszyscy lękamy się samotności – poczynając od dziecka, a kończąc na Bogu-człowieku. Albowiem moc i życie znajdujemy tylko w społeczności. Bogów stworzył właśnie ten pra-lęk, a nie trywialny strach” – pisał Gerard van der Leeuw, znakomity filozof polemizujący z psychologicznymi ujęciami religii. jeżeli nadzieja i wiara jedynie uśmierzają nasze banalne niepokoje, to potrzebujemy terapii, a nie eschatologii.

WIĘŹ – łączymy w czasach chaosu
Więź.pl to pogłębiona publicystyka, oryginalne śledztwa dziennikarskie i nieoczywiste podcasty – wszystko za darmo! Tu znajdziesz lifestyle myślący, przestrzeń dialogu, personalistyczną wrażliwość i opcję na rzecz skrzywdzonych.
Czytam – WIĘŹ jestem. Czytam – więc wspieram
Wiele razy, spotykając się z przedstawicielami „twardego” ateizmu, słyszymy, iż wszelkie religijne wyobrażenia o możliwości ocalenia naszego istnienia przed nicością, to jedynie baśnie niegodne nowoczesnego rozumu. W swoim tekście „Gdzie nauka spotyka duszę” Aleksandra Zdanowicz przypomina słowa Stephena Hawkinga, który porównywał ludzki mózg – a więc „siedzibę duszy” – do zwyczajnego komputera. „Ten przecież przestaje pracować, kiedy psują się jego komponenty. A dla zepsutych komputerów nie ma nieba ani życia przyszłego. To po prostu bajka dla ludzi, którzy boją się ciemności” – pisał słynny fizyk.
No i zgoda, z pewnością niektórzy zapychają sobie tanim prefabrykatem nadziei szpary w drzwiach, za którymi zieje otchłań. Co jednak, gdy choćby na gruncie nauki powstają pęknięcia w materialistycznym obrazie świata, a nasza krnąbrna świadomość nie daje się sprowadzić do „enzymu” wydzielanego przez mózg? Co, gdy nadzieja nie jest drogą na skróty – a raczej pozbawionym kresu wędrowaniem przez niepewność ku światłu, którego obecność jedynie przeczuwamy?
Orfeusz schodzący do Hadesu z lirą, Abraham wyruszający z ziemi Ur, Jezus w ogrodzie oliwnym opuszczony przez uczniów – szli w głąb ciemności bez łatwej pociechy pod ręką. Trwali w mroku, nie zaprzeczając jego istnieniu. Nadzieja, którą żyjemy u kresu Wielkiego Postu, to nie bajka dla bojących się ciemności. To opowieść wędrujących jej najgłębszą doliną.
Będziemy o tym pisać jeszcze więcej w dniach tegorocznego Triduum. Błogosławionej Paschy!
Przeczytaj też: Gdzie nauka spotyka duszę