Na pieszo do św. Michała Archanioła (1)

kjb24.pl 1 miesiąc temu
Zdjęcie: Pielgrzymka Agaty Ślusarczyk śladami św. Franciszka z Asyżu


Dziennikarka portalu Opoka Agata Ślusarczyk wędruje przez Włochy śladami św. Franciszka z Asyżu. Jej pielgrzymka zakończy się przy Grocie Objawień św. Michała Archanioła na Górze Gargano. Patronat medialny nad wyprawą objął dwumiesięcznik „Któż jak Bóg”.

Poniżej znajdziecie korespondencję z pierwszych dni pielgrzymki. Panią Agatę i jej towarzyszy ze wspólnoty Woda Życia można wesprzeć w wędrówce modlitwą oraz ofiarą ().

Św. Michał wspierał mnie po nawróceniu. Teraz idę do niego

Czy można spotkać serce, które wciąż mówi?

Od samego początku pobytu w Borgo San Pietro nie dawał mi spokoju majestatyczny posąg św. Filipy Mareri. Czułam, iż owa święta, górująca nad tym malowniczym miasteczkiem, ma mi do powiedzenia coś ważnego.

To już czwarty dzień mojej wędrówki śladami św. Franciszka do Groty św. Michała Archanioła w Gargano – i czas na dłuższy odpoczynek…

W sanktuarium bł. Filipy Mareri w Borgo San Pietro przechowywane jest jej serce. Odnaleziono je podczas ekshumacji – po 500 latach od jej śmierci! Wiele osób modląc się przy tej relikwii doznaje uzdrowienia, przemiany serca, doświadcza miłości… Obecne w tym miejscu siostry franciszkanki mówią, iż to serce niesie przesłanie jej życia: św. Filipa doświadczyła miłości Boga i przekazała ją ludziom. Na wzór św. Franciszka, którego życie zainspirowało ją do porzucenia rodzinnych bogactw, słuchała wiernie Ewangelii i ją wypełniała.

fot. arch. Agaty Ślusarczyk
fot. arch. Agaty Ślusarczyk
fot. arch. Agaty Ślusarczyk
fot. arch. Agaty Ślusarczyk
fot. arch. Agaty Ślusarczyk
fot. arch. Agaty Ślusarczyk
fot. arch. Agaty Ślusarczyk
fot. arch. Agaty Ślusarczyk
fot. arch. Agaty Ślusarczyk

Fascynująca historię jej życia kontempluję nad jeziorem, w którym… został zatopiony założony przez św. Filipę klasztor.

Polecam jej wstawiennictwu swoje serce, by potrafiło kochać każdego człowieka, którego Bóg postawi na mojej drodze.”

Widziałam Pana!

Opuszczam Borgo San Pietro poruszona historią, która wydarzyła się na tej ziemi. Przesłanie życia św. Filipy Mareri o sercu, które dzieli się z innymi miłością, promieniuje tu do dziś. Do jej sanktuarium pielgrzymują mieszkańcy regionu i ci wędrujący śladami św. Franciszka.

Ostatnie kroki kieruję do Groty św. Filipy, która znajduje się około dwie godziny drogi od miasta w górach Cicolano. Św. Filipa wraz z pierwszymi mniszkami przebywała tam latach 1227-1228. To miejsce pokuty i modlitwy. Tradycja mówi, iż do pustelniczego życia zainspirował ją św. Franciszek! Kanonizowana w 1247 r., jest pierwszą franciszkańską świętą.

fot. arch. Agaty Ślusarczyk
fot. arch. Agaty Ślusarczyk
fot. arch. Agaty Ślusarczyk
fot. arch. Agaty Ślusarczyk

Po godzinie wspinaczki roztacza się przede mną malowniczy widok na jezioro Salto i okoliczne wioski. W blasku zachodzącego słońca ze współtowarzyszami drogi modlimy się za miasto, prosząc o błogosławieństwo jego patronkę.

W drodze powrotnej zatrzymuję się przy krzyżu – malowniczym punkcie widokowym. Otwieram Słowo Boże, które przemieniało serce św. Filipy. Czytam ewangelię o Marii Magdalenie przy pustym grobie. Mój wzrok pada na słowa Marii Magdaleny wypowiedziane do Apostołów: „Widziałam Pana!”.

To kolejne przesłanie, które zostawia mi św. Filipa. Spotkała Jezusa i z tego spotkania uczyniła misję swojego życia.”

Wielkie Zawierzenie Św. Michałowi Archaniołowi – ks. M. Szerszeń

Pustynia

Płaskowyż Rascino rozciąga się na długości około 7 kilometrów. Znajdujemy się na wysokości 1150 metrów n.p.m. Stadami pasą się tutaj krowy, owce, konie. Na zmianę słychać muczenie, parskanie i beczenie. Czas dawno się tu zatrzymał. Kiedyś znajdował się tu zamek Castello di Rascino, strzegący drogi z Królestwa Neapolu do Państwa Kościelnego. Dziś magnesem przyciągającym do tego miejsca jest jezioro krasowe.

fot. arch. Agaty Ślusarczyk
fot. arch. Agaty Ślusarczyk
fot. arch. Agaty Ślusarczyk
fot. arch. Agaty Ślusarczyk
fot. arch. Agaty Ślusarczyk
fot. arch. Agaty Ślusarczyk
fot. arch. Agaty Ślusarczyk
fot. arch. Agaty Ślusarczyk

Brat Słońce pozdrawia nas upalnie. Cień dają w zasadzie tylko… przeciwdeszczowe parasolki. Włosi na nasz widok uśmiechają się pod nosem: przecież nie pada… Scenka rodzajowa okazuje się doskonałą okazją do rozmów o cammino i naszej wędrówce, o św. Franciszku, Michale Archaniele i św. Filipie Mareri.

Upaleni pustynną drogą docieramy do noclegu. Nie ma zasięgu. To także dzień duchowej pustyni. Nie mamy możliwości być na codziennej Eucharystii. W restauracji, w której jemy posiłek, akurat dziś częstują nas lokalnym specjałem: agnello, co po włosku znaczy… baranek. W pokoju – przypomnę: w domku na płaskowyżu pośrodku gór – kolejna niespodzianka. Na regale obraz Serca Pana Jezusa, tak mocno korespondujący z zachowanym sercem – relikwią św. Filipy.

Właściciel agroturystyki nie może wyjść ze zdziwienia, „jak ich znaleźliśmy”. Prawdopodobnie jesteśmy pierwszymi Polakami odwiedzającymi ten urokliwy zakątek. Rozmawiamy o cammino i naszej wyprawie do Gargano. Tłumaczę gospodarzom, iż włoscy święci są w Polsce bardzo popularni: św. Rita, o. Pio, św. Franciszek… „Polska to katolicki kraj” – słyszę w odpowiedzi.

Tego dnia o udział w Eucharystii w naszej intencji poprosiliśmy przyjaciół.

Modlimy się za wszystkich, ofiarując każdy trud i umartwienie za owoce cammino.

Cud wina św. Franciszka

W pierwszych dniach wędrówki śladami Biedaczyny z Asyżu zatrzymujemy się u Włocha o imieniu Mauro. „Będzie nam bardzo miło ugościć was w naszym domu” – mówi na powitanie, szeroko się uśmiechając. Mauro wraz z żoną od lat przyjmują pielgrzymów, którzy podążają szlakami św. Franciszka.

Mauro mieszka nieopodal sanktuarium Matki Bożej „La Foresta”. Św. Franciszek przybył tu w 1225 r. na zaproszenie biskupa Rieti, by poddać się leczeniu postępującej ślepoty. Zatrzymał się w położonej w lesie wiejskiej kaplicy św. Fabiana. Był już wtedy bardzo znany w okolicy, dlatego schodziły się do niego tłumy, by słuchać jego kazań. Miejscowy proboszcz denerwował się, iż przybywający tu pielgrzymi zrywają winogrona z jego winnicy. Obawiał się, iż skąpe zbiory nie wystarczą do zrobienia wina. Św. Franciszek zapewnił go, iż jeżeli będzie dzielił się z innymi tym, co ma, na pewno niczego mu nie zabraknie. I tak się stało. Zbiory winogron okazały się wyjątkowo obfite.

„To cud wina. Takie przesłanie zostawił nam w tym miejscu św. Franciszek, dlatego dzielimy się z pielgrzymami, tym, co mamy” – mówi Mauro. Na stole makaron z domowym pesto, omlet z cukinią i warzywna zapiekanka. Do tego domowej roboty wino. I otwarte serce, by utrudzonym pielgrzymom niczego nie zabrakło.

fot. arch. Agaty Ślusarczyk

Mauro poznałam w ubiegłym roku na szlaku Via di Francesco. Schroniłam się w barze przed burzą, nie mając pojęcia, co robić dalej. Napotkana przypadkiem – nie wierzę w przypadki – para Włochów zaproponowała, iż na nocleg może mnie podrzucić ich przyjaciel. To był właśnie Mauro. Bezinteresowny i uczynny. Apostoł św. Franciszka.

***
Ciąg dalszy wkrótce.

Idź do oryginalnego materiału