Na KUL pociągiem z Krakowa

3 godzin temu

Dworzec PKP w Lublinie jest jednym z miejsc na mapie miasta, które są naznaczone obecnością Karola Wojtyły. Młody Wojtyła na wykłady na Katolicki Uniwersytet Lubelski przyjeżdżał pociągiem nocnym z Krakowa. Inaczej niż dziś była to podróż wielo- a choćby kilkunastogodzinna. W podróżach towarzyszyli mu niekiedy jego przyjaciele, jak choćby ceniony ksiądz Marian Jaworski. Z czasem, kiedy Wojtyła miał coraz więcej obowiązków, studenci KUL-u na seminaria jeździli do Krakowa.

„Kiedyś pociąg, którym jechał wykładowca KUL-u, ksiądz Karol Wojtyła, spóźnił się.

Czekający na egzamin studenci – wobec braku egzaminatora – rozeszli się. Pozostał tylko jeden ksiądz, który nie znał Wojtyły – nie chodził na jego wykłady, a do egzaminu przygotowywał się z pożyczonych notatek. Po dwóch godzinach wpadł kilka starszy od zdającego, zziajany Wojtyła. Ksiądz – student, ucieszony, iż nie będzie zdawał sam, zapytał:
– Ty też na egzamin?
– Na egzamin – przytaknął ksiądz Wojtyła.
– Facet się spóźnia, wszyscy się rozeszli, a ja czekam, bo muszę zdawać dzisiaj – wyjaśnił student.
– A co, nie znasz Wojtyły? – zapytał nowo przybyły.
– Nie, nie chodziłem na jego wykłady, mówili, iż abstrakcyjne i bardzo trudne – tłumaczył student.
Od słowa do słowa rozmowa przekształciła się w… powtórkę materiału. –  Jaki ty jesteś obkuty! Proszę cię, kiedy przyjdzie ksiądz profesor, nie wchodź przede mną na egzamin, bo po tobie na pewno obleję. Jakież było jego przerażenie, kiedy usłyszał:
– Daj indeks, jestem Wojtyła.
Ksiądz-student zdał na czwórkę z plusem – wspomina ówczesna studentka, Krystyna Sajdok – a KUL-owska młodzież, która powtarzała sobie tę opowieść, zapałała do profesora Wojtyły wielką sympatią” (anegdota o spóźnionym egzaminie prowadzonym przez Karola Wojtyłę – zaczerpnięta została z książki „Kwiatki Jana Pawła II” autorstwa Janusza Poniewierskiego, Wydawnictwo Znak, Kraków 2002).

To tylko jedna z licznych i zabawnych opowieści jakie przekazywali sobie studenci Wojtyły. Filozof–etyk słynął z sytuacyjnego poczucia humoru, dystansu do siebie i daru nawiązywania relacji ze swoimi uczniami.

Droga piesza i duchowa na KUL

Ksiądz Karol Wojtyła pracę na Wydziale Filozoficznym Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego rozpoczął w październiku 1954 roku. Niecałe dwa lata później, został kierownikiem Zakładu i Katedry Etyki na Wydziale Filozofii. Mimo młodego wieku miał już tytuł doktora habilitowanego nadany na Wydziale Teologii Wszechnicy Krakowskiej. Z lubelską uczelnią był związany przez kolejne ponad dwadzieścia lat, aż do momentu wyboru na papieża w październiku 1978 roku. Wojtyła miał w Lublinie oddanych przyjaciół i uczniów, którzy w czasie wspólnych wakacyjnych wypraw nazywali go „Wujkiem”. Jako wykładowca interesował się swoimi studentami, niektórym pomagał materialnie, jadał z nimi w stołówce akademickiej, czasami odwiedzał chorych studentów, lubił zamienić z nimi słowo, zainteresować się ich losem. Zwykł mawiać: „Ten, kto zajmuje się etyką, musi świadczyć o poznawanym i wykładanym dobru”.

Według czasu krakowskiego

Cechą charakterystyczną księdza Wojtyły było to, iż się spóźniał. Fakt ten zapamiętała między innymi siostra Zofia Józefa Zdybicka, urszulanka szara, studentka KUL-u w drugiej połowie lat 50. minionego wieku (obecnie s. prof. Zdybicka ma 97 lat).

„Pamiętam jak dziś, zawsze miał we wtorek na wpół do dziewiątej, ale dokładnie była godzina za dwadzieścia dziewiąta, wchodzi troszkę pochylony, w płaszczu, postawiony kołnierz, takim wolnym, ciężkim krokiem do sali ksiądz profesor Karol Wojtyła i mówi: „Och przepraszam bardzo państwa, ale ja jestem według czasu krakowskiego” (Z.J. Zdybicka, Centrum Myśli Jana Pawła II). Zdarzało się, iż Wojtyła przychodził w ostatniej chwili na umówione spotkania, miał się spóźniać choćby na śluby, które jako kapłan celebrował. Jak wspominała s. Zdybicka, powodem jego zwłoki było przebywanie w innym czasie, w czasie modlitwy i kontemplacji.

W publikacji teoretyka literatury Stefana Sawickiego emerytowanego profesora KUL „Umiał słuchać” zawartej w książce „Obecność. Karol Wojtyła – Jan Paweł II w Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Dar i odpowiedzialność”, czytamy o sytuacji mieszkaniowej przyjezdnych profesorów. W latach 50. nocować było można w hoteliku przy ulicy Szopena 29 w Lublinie. „Warunki były raczej prymitywne: wspólna łazienka, pokoje kilkuosobowe. Jeden tylko mniejszy (dawna służbówka), przeznaczony dla jednej osoby. Każdy z profesorów najchętniej by się chciał w nim zatrzymać. Dochodziło choćby do kłótni o ‘pojedynkę’. W hoteliku zatrzymywał się między innymi dojeżdżający co dwa tygodnie z Krakowa ks. doc. Karol Wojtyła. Prowadził wykłady z etyki. Zwróciło moją uwagę to, iż nigdy nie ubiegał się o ten osobny pokoik. Szedł zawsze tam, gdzie było wolne łóżko, nie wybierał ani miejsca ani osób, z którymi miał przez kilka dni wspólnie mieszkać. Była w tym jakaś naturalna zgoda na sytuację, która go spotyka, na zwykłą codzienną rzeczywistość”.

Wojtyła długie podróże koleją wykorzystywał na pracę, na pisanie, na tworzenie. Bardzo sumiennie przygotowywał się do wykładów, zawsze opracowywał skrypt. Zwracał uwagę głównie na sens omawianych zagadnień w praktyce. Uważał, iż „nie samo przyjęcie prawdy, ale świadczenie o niej swoim życiem stanowi dopiero pełnię”. Czas podróży wykorzystywał również na modlitwę. „Jak jeździliśmy pociągiem z Krakowa do Lublina, Wojtyła mówił różaniec albo się modlił w skupieniu, a ja wolałem towarzystwo i żarty” – opowiadał współtowarzysz Wojtyły, ksiądz Władysław Piwowarski.

Naukowiec i duchowny miał w Lublinie swoje rytuały. Po wyjściu z pociągu pieszo kierował się na uniwersytet, po drodze wstępował do Archikatedry Lubelskiej. Jako upamiętnienie tego zwyczaju, na murach Archikatedry ulokowana została płaskorzeźba przedstawiająca papieża Jana Pawła II z tekstem błogosławieństwa: Niech Pan Bóg pobłogosławi parafii katedralnej w Lublinie, z którą wiąże mnie tyle lat pamięci, modlitwy na tym miejscu w okresie moich dojazdów do Katolickiego Uniwersytetu …”.

Z czasem Wojtyła znalazł jeszcze inną przystań na starym Mieście – Bazylikę oo. Dominikanów przy ulicy Złotej 9. Tam też modlił się, medytował, odprawiał Msze święte, jadł śniadania wspólnie z ojcami i dopiero potem, Krakowskim Przedmieściem szedł na uczelnię. Podczas pobytów w Lublinie nocował również w Klasztorze Sióstr Urszulanek Unii Rzymskiej przy ulicy Narutowicza.

Zielone spodnie i popularność

Cztery lata po rozpoczęciu wykładów na KUL-u, jesienią 1958 r., przyjął sakrę biskupią. Mimo kolejnych godności kościelnych i związanych z nimi obowiązków, nie zrezygnował z pracy dydaktycznej i naukowej. Część seminariów i spotkań naukowych odbywała się odtąd z konieczności w Krakowie, a studenci przyjeżdżali tam na jego koszt. „Od czasu biskupstwa nie odbierał pensji na KUL i te pieniądze przeznaczał na stypendia dla studentów oraz na dojazdy swoich uczniów do Krakowa. Pensję z listopada 1978 r. przekazałem studentom mówiąc, iż mam dla nich dwie wiadomości dobrą i złą: złą, iż to już ostatnie stypendium i dobrą, iż to stypendium papieskie” – wspomina były rektor KUL-u ks. prof. Andrzej Szostek, uczeń Karola Wojtyły, który w jego imieniu rozdzielał pieniądze na stypendia.

Wielu studentów, współpracowników i przyjaciół lubelskiego Profesora wspomina Go jako człowieka skromnego i bezpośredniego. Takiego, który skraca dystans w kontaktach i rozmowach, takiego, który mimo coraz ważniejszych obowiązków i funkcji obejmowanych w hierarchii kościelnej pozostaje tak samo zwyczajny i przyjacielski, choć bardzo wymagający, niebywale inteligentny, stanowczy i pomimo trudnych form przekazu, popularny w środowisku akademickim. Towarzyszyła mu sława wykładowcy, etyka i mistyka poruszającego trudne tematy, będące novum w polskim Kościele. Cenili go studenci. Jak wspominał śp. prof. Jerzy Gałkowski, choć Karol Wojtyła na co dzień miał „zniszczone rękawy od sutanny, zniszczone zielone spodnie, podniszczone buty, to jednak skupiał wokół siebie młodzież akademicką. Należał do najbardziej popularnych wykładowców. W największej Sali – nr 33 – na Jego wykładach był zawsze tłok. Siedzieliśmy na parapetach okien, obok podium, przy którym stał Ksiądz Wojtyła, po prostu na podłodze, staliśmy pod ścianami. Na wykłady przychodzili również studenci innych wydziałów” (J. Gałkowski, „Mądrość i miłość”, w „Obecność. Karol Wojtyła…”).

W artykule wykorzystano wątki zawarte w książce Bartłomieja Gapińskiego „Karol Wojtyła na tle kultury epoki. Lata krakowskie 1938-1978”.

Monika Stojowska / KUL

Idź do oryginalnego materiału