Na dzień św. Magdaleny: Pierwsze królowanie Najśw. Serca Jezusowego w rodzinie.

mocniwwierzeuplf.blogspot.com 2 miesięcy temu

Na dzień św. Magdaleny.

Pierwsze królowanie Najśw. Serca Jezusowego w rodzinie.

Posłuchajmy przepięknego ustępu z Ewangelji, w którym mowa o Chrystusie w Betanji; jeżeli się nad nim zastanowić sercem, tak, a nie inaczej musiała scena wyglądać.

Gdy po raz pierwszy Jezus prosił o gościnę w Betanji, Łazarz i Marta przyjęli Go sami, bo Magdalena opuściła była ognisko domowe. Przyjęto Go nieśmiało i z pewną powściągliwością. Wszak przychodził do pomu człowiek głośny, cudotwórca, o którym świat cały mówił. Kimże mógł On być? Może Rabbim!... To też gospodarze czuli się zaszczyceni, zachowano wszelkie formy towarzyskiej grzeczności, pewien dystans... i na tem koniec. Wszakże jakiś dziwny urok otaczał osobę Zbawiciela, bo gdy odchodził, Łazarz i Marta ośmielili się wyszeptać nieśmiało: „Mistrzu, wróć do nas".

I Jezus powrócił.

Tym razem nowe uczucia zaświtały w ich sercach! Przygotowano się na Jego przyjście, oczekiwano Go z upragnieniem, a gdy przyszedł, śmielej i serdeczniej zbliżono się do Niego; rozmowa była bardziej zażyła, poufna i radosna; wszak Mistrz był tak dobry, tak prosty.

Gdy odchodził, wszyscy błagali i nalegali niemal; „Mistrzu powróć, uczyń z domu naszego mieszkanie Swoje".

Jezus obiecał... Odtąd zostanie ich Przyjacielem!

Jakże różne od dwóch poprzednich było trzecie przyjście Zbawiciela do Betanji. Była to prawdziwa i n t r o n i z a c j a.

Dusze zalewała słoneczna radość... w domu panował nastrój odświętny... wszędzie widać było kwiaty! Łazarz i Marta liczyli godziny... Ach! jakże długo Mistrz każe czekać na siebie...

Wreszcie, nie mogąc się Go doczekać, wyszli naprzeciw Niego... a potem gdy wprowadzili i posadzili na pierwszem miejscu, zbliżyli się Doń z pełnem zaufaniem i z miłością. Rozmowa stała się całkiem zażyła, płynąca z serca do serca; wreszcie widząc słodycz, dobroć, współczucie i potęgę Mistrza, Łazarz pada Mu do nóg i głosem przerywanym od łkania, zwierza się Jezusowi z bolesnej tajemnicy rodzinnej:

„Mistrzu!.. nas tu dwoje tylko! było nas troje... Marja!... siostra nasza, dziś Magdaleną zwana, opuściła
nas... stała się hańbą naszej rodziny. Mistrzu, daj by powróciła!“

Jezus zapłakał. A tegoż wieczora, opuszczając przyjaciół, rzekł do nich te słowa nadzieji:
Obiecuję wam, Magdalena wróci“,

Wiemy, co się stało... Grzesznica u nóg Zbawcy... cudowne nawrócenie.

Gdy Jezus przyszedł do Betanji po raz czwarty, byli wszyscy troje jak dawniej.

Była tam i Magdalena, która odtąd nie odstępuje od stóp Zbawcy. Nierozdzielne od tej chwili rodzeństwo skupia się około Źródła życia, około Serca Jezusowego, oto Betanja przeobrażona, gotowa dla wieczności!

Jezus, Bóg wszechwiedzący, znał troskę tej rodziny: jednakże by ją uleczyć, czekał na poufne zwierzenie. Pragnąc dokonać wielkiego cudu, oczekiwał chwili, kiedy z gorętszem sercem miano Go przyjąć w ognisku rodzinnem.

Zaiste dzieje Betanji, to dzieje intronizacji!

Codzienne cudą są odpowiedzią na ufność rodzin, co umieją powiedzieć: „Mane nobiscum!“ Pozostań z nami! Pozostań... pragniemy, byś z nami był na zawsze!"*

*O. Mateo, Jezus, Król Miłości.


Pochodnia Seraficka, Lipiec 1935, str. 207-209
Idź do oryginalnego materiału