Czytelnicy piszą
Było to w 2005 roku, w czasie, gdy pracowałam na amerykańskim statku pasażerskim. W połowie kontraktu, czyli po około trzech miesiącach, kiedy odbywaliśmy ostatni kurs po Karaibach, przed przekroczeniem oceanu i podróżą do Europy, w sercu miałam ogromny smutek i poczucie wielkiego osamotnienia i beznadziei. Nie rozumiałam tego uczucia, było ono ogromne i powodowało wręcz cierpienie. Moja relacja z Bogiem w owym czasie była adekwatnie żadna.
-
Olej św. Michała Archanioła (1 buteleczka) + 5 książek ks. Mateusza Szerszenia CSMA (Zestaw)110,00 zł z VATDodaj do koszyka
-
Olej św. Michała Archanioła + Post Świętego Michała Archanioła (Zestaw)40,00 zł z VATDodaj do koszyka
-
Olej św. Michała Archanioła + Wielkie Zawierzenie Świętemu Michałowi Archaniołowi (Zestaw)40,00 zł z VATDodaj do koszyka
-
Olej św. Michała Archanioła + Anielskie Tajemnice (Zestaw)40,00 zł z VATDodaj do koszyka
W tamto popołudnie przebywałam jak zwykle w sklepie, w którym pracowałam. Dziwne było to, iż właśnie wtedy pozostałam w nim zupełnie sama, choć nasza szefowa bardzo przestrzegała zasady, by w sklepie jednocześnie były obecne co najmniej dwie pracownice.
Stałam przed wielką szybą i układałam krawaty, myśląc o swej samotności. W pewnym momencie ujrzałam po drugiej stronie okna młodego, może dwudziestokilkuletniego, pięknego mężczyznę w garniturze. Zdziwiłam się, bo nie był to żaden wieczór kapitański, i wszyscy pasażerowie ubrani byli w kolorowe hawajskie koszule, a tu mam przed sobą mężczyznę w eleganckim ciemnym garniturze. Wszedł on do sklepu i zanim cokolwiek powiedział, zaproponowałam mu pomoc w zakupach. Człowiek, który stał przede mną, grzecznie odmówił, ale za chwilę, patrząc na mnie, powiedział: „Pamiętaj, nigdy nie jesteś sama. Jest z tobą Bóg, twój Ojciec, który zawsze nad tobą czuwa”. Zaczął następnie mówić o Panu w Niebie, a każde Jego słowo było jak balsam na moje zbolałe serce… Miałam wrażenie, iż człowiek ten potrafi czytać w mojej duszy. Było to niesamowite doświadczenie.
Zanim mężczyzna odszedł, zapytałam go, co tu robi, bo mimo iż mieliśmy tych samych pasażerów od 10 dni, nie przypominam sobie, bym wcześniej go widziała. Zapytałam też o jego imię. Odpowiedział, iż podróżuje z rodziną i ma na imię Efraim…
Nagle za moimi plecami zadzwonił telefon, odwróciłam się więc i podniosłam słuchawkę. Koleżanka po drugiej stronie linii poinformowała mnie, iż wróci za 5 minut. Kiedy się odwróciłam, Efraima już nie było. Wybiegłam ze sklepu i ujrzałam tylko długie, puste korytarze.
Następnego dnia na statku następowała wymiana pasażerów, czekałam więc na Efraima, mając nadzieję, iż przyjdzie się pożegnać, jednak on nigdy więcej się nie pojawił. Początkowo nie wiedziałam, iż spotkałam Anioła, dopiero wróciwszy trzy miesiące później do Polski zaczęłam szukać w internecie informacji na temat Efraima. Pierwszą informacją była wzmianka o świętym Efraimie Syryjczyku. Przedziwne było to, iż zmarł on 9 czerwca 373 roku, natomiast ja urodziłam się 9 czerwca 1973 roku.
Wiem, iż dobry Bóg pozwolił, bym spotkała twarzą w twarz mojego Anioła Stróża; wiedział On, iż wówczas po prostu „chodziłam w śmierci”. Od tamtego czasu minęło jeszcze pięć lat do momentu mojego powrotu do Boga. Dziś wiem, iż spotkanie z Aniołem było początkiem mojej żywej relacji z Bogiem. Chwała Panu!
Joanna
Artykuł ukazał się w dwumiesięczniku „Któż jak Bóg” (6/2018)