Modlitwa Pana Jezusa w Ogrójcu jest jak symboliczne odzyskanie utraconego Raju. Syn Boży przychodzi do ogrodu zdegradowanego przez grzech, aby spełnić wolę Ojca. Przy okazji zaś uczy nas zwracać się do Niego. W jaki sposób to czyni i jakie nieoczywiste lekcje płyną z modlitw w Ogrójcu? To tłumaczy o. dr hab. Jan Strumiłowski w programie Krystiana Kratiuka „Ja, katolik”, poświęconym symbolice Wielkiego Czwartku.
Jak wskazuje rozmówca red. Kratiuka, Pan Jezus w Ogrójcu uczy nas modlitwy. – Tradycja zawsze wskazywała na ten moment modlitwy w Ogrójcu jako wzorcową modlitwę Pana Jezusa. Zresztą to jest jedna z niewielu scen w Ewangelii, kiedy my mamy jakby wgląd do Jego modlitwy – mówi o. Strumiłowski. Zwraca też uwagę na inne ustępy mówiące o Panu Jezusie, który odchodzi by rozmawiać z Ojcem, ale fragmenty te nie opisują samego momentu modlitwy i nie przytaczają słów Zbawiciela.
Inaczej jest przy okazji sceny w Ogrójcu. Modlitwa ta – wskazuje duchowny – pokazuje „ogromną zażyłość z Ojcem” i to w kontekście, który jest „szalenie trudny”. – To jest niewyobrażalne dla nas, żeby znaleźć się w sytuacji takiej trwogi, iż pocimy się krwią – podkreśla.
Niesłychanie ważnym kontekstem modlitwy w Ogrójcu, na który zwraca uwagę o. Jan Strumiłowski jest fakt, iż nie miała ona charakteru jedynie przebłagalnego. – Kiedy Jezus wychodził z uczniami, to był moment śpiewania psalmów hallelu, psalmów uwielbiających Ojca, i rzeczywiście my to mamy zaznaczone i w Tradycji, i w liturgii, iż Jezus nie wychodził tylko na mękę, ale On czekał na ten moment, On widział w tym moment uwielbienia Ojca i dziękował, wychwalał Boga za Jego miłosierdzie – tłumaczy.
– Jednocześnie dla nas po ludzku jest tu sprzeczność – zauważa duchowny, ale jednocześnie przytacza słowa św. Pawła, który radził, by „w każdym położeniu dziękować Ojcu”, co jest echem właśnie modlitwy w Ogrójcu.
Drugi istotny aspekt dotyczy „traktowania w sposób podmiotowy przez Ojca tego, który się modli”. – To nie jest tak z wolą Bożą, iż jest to jakieś fatum, które na nas ciąży i my nie mamy prawa z tego się jakby uchylić czy zrezygnować – mówi o. Strumiłowski. Panu Jezus „przeżywa w swoim człowieczeństwie tak ogromną trwogę i nie dezerteruje, ale mówi do Ojca: – Oddal ode mnie ten kielich”, co jest lekcją dla nas, iż mamy prawo okazać słabość i obawę przed tym, co nas czeka. Ale dalej Pan Jezus robi „korektę” i mówi: – Nie moja, a Twoja wola niech się stanie.
Święci Augustyn i Tomasz z Akwinu zgodnie twierdzili, iż Pan Jezus wchodził w ten sam ogród, który był na początku – Eden, ale już dotknięty grzechem. Trwoga to wejście w przestrzeń, która jest inna od tego, co jest zamysłem Bożym; tego, co wyłamało się z Bożej harmonii stworzenia. Tkanką tego ogrodu jest grzech, jedyna rzecz, która jest w pewien sposób „niepojęta” dla Boga – wskazuje o. Jan.
– Ale czego nas uczy Jezus? choćby o ile po ludzku wydaje się, iż jakaś sytuacja jest katastrofą, to Boża Opatrzność czuwa i Jego Mądrość jest ponad wszystkim; ona zakłada nasze przechodzenie przez ciemną dolinę i większym oparciem jest tutaj miłość Boga niż nasze doświadczenie – kontynuuje cysters. Każde zwątpienie możemy przeżyć w sposób negatywny lub pozytywny, to znaczy idąc za samym sobą lub ufając Bożej wszechmocy i miłosierdziu.
Ponadto, modlitwa w trwodze ostatecznie umacnia Pana Jezusa, który przezwycięża ludzką obawę w obliczu rozmowy z Ojcem i wstaje, by bez lęku skonfrontować się ze swymi oprawcami. I tak moment walki duchowej staje się powrotem do Boga – dodaje o. Strumiłowski, zauważając, iż Adam miał do wyboru wolę Bożą oraz własną i gdy wybrał własną, to zaczął się wstydzić. Tu Pan Jezus przezwycięża te ludzkie uczucia, przywracając niejako rajski porządek pogwałcony przez Adama.
Źródło: PCh24 TV
Obejrzyj cały materiał: