Razem z Lighthouse Medical Missions, grupą chrześcijańskich lekarzy z Santa Monica, wyjechałam na jednotygodniową misję medyczną do Liberii.
W dniach 21-25 października, nasz zespół złożony z 14 amerykańskich lekarzy, pielęgniarek i innych pomocników przy asyście personelu afrykańskiego przyjął 1 280 pacjentów. Rozdaliśmy 291 par okularów do czytania i uczestniczyliśmy w wieczornych nabożeństwach odnowy duchowej w kościele Door Christian Fellowship w Monrovia, stolicy Liberii.
Nazwa miasta leżącego na wybrzeżu Atlantyku pochodzi od nazwiska amerykańskiego prezydenta Jamesa Mornoe, a jego początki sięgają 1822 roku, gdy Amerykańskie Towarzystwo Kolonizacyjne założyło tam osiedle dla uwolnionych Afroamerykańskich niewolników.
Była to moja pierwsza podróż na afrykański kontynent, a to, co zobaczyłam, otworzyło mi oczy na obecny tam horror walki duchowej i opresję ubóstwa.
Widziałam pacjentów cierpiących na jątrzące się na nogach czarne owrzodzenia, odrażający objaw palenia psychoaktywnej substancji uzależniającej o nazwie kusz, robionej z wykopywanych na cmentarzach ludzkich kości.
(…)
Poza opatrywaniem ofiar kusz, ze zdumieniem obserwowałam też manifestacje demoniczne.
Jako członek naszego zespołu medycznego miałam swobodę praktykowania mojej wiary i już pierwszego dnia zaczęłam modlić się o pacjentów. Pewna kobieta wyglądała na zmartwioną. Poprosiłam o tłumacza i okazało się, iż w całym ciele w wielu miejscach ma bóle.
Gdy zapytałam, czy jest chrześcijanką, powiedziała, iż nie, iż jest muzułmanką. Gdy podzieliłam się z nią ewangelią, przez chwilę zastanawiała się nad tym, co usłyszała, aż przyjęła Jezusa. Pomodliłam się o jej ciało i została uzdrowiona z bólów.
Ku mojemu zaskoczeniu, nie tylko ona poświadczyła uzdrowienie. Gdy się rozstawałyśmy, kobieta cała promieniała radością!
Drugiego dnia postanowiłam modlić się o pacjentów, którzy czekali w kolejce. Trochę się obawiałam, bo musiałam wyjść na zewnątrz, gdzie nie mieliśmy pilnujących porządku strażników. Poszukałam jakiegoś pastora, by ze mną poszedł.
Wszyscy byli zajęci lub zabiegani, aż w końcu znalazłam pastora Michaela Goba ze Sierra Leone. Był wolny i chętny, by mi pomóc.
Gdy modliłam się z zamkniętymi oczami, nagle usłyszałam poruszenie. Otworzyłam oczy i widzę, iż ludzie wokół mnie padają na ziemię pod wpływem manifestacji demonicznych. Pastor Goba przyszedł mi na pomoc, zaczął wyrzucać demony, a ludzie przestawali się trząść i wstawali z ziemi. Moc Księcia Pokoju uspokoiła burzę!
Następnego dnia znowu wyszłam na zewnątrz, by modlić się wśród zebranego tłumu. W czasie modlitwy demony znowu ujawniały swoją obecność i tym razem sześć lub siedem osób okazało się związanych. Mocą Ducha Świętego demony wyszły.
W czwartek tłum był zbyt hałaśliwy i niespokojny, dlatego modliliśmy się o pacjentów na piętrze dwukondygnacyjnego budynku kościelnego.
W piątek ludzie byli tak samo hałaśliwi, ale mimo to, pastor Goba i ja wyszliśmy na zewnątrz. Wypełniało mnie współczucie. W kolejce czekało zbyt wiele osób i nie dalibyśmy rady przyjąć ich wszystkich.
Byłam poruszona, by zanieść im Jezusa i modliłam się o nich indywidualnie. Wyjaśnialiśmy im ewangelię, a ludzie słuchali i rozważali nasze słowa. Gdy ich zachęcaliśmy, wiele dzieci czepiało się naszych ramion i szło razem z nami. By przedrzeć się przez tłum, kładliśmy im ręce na głowach, mówiąc: „Niech cię Bóg błogosławi”.
Piątek był naszym ostatnim dniem.
Działy się tam niezaprzeczalne cuda, prawdziwie czynione ręką Boga. Czułam się bardzo odświeżona duchowo, widząc, jak bardzo namacalnie Bóg działa w życiu ludzi.
Przed wyjazdem do Afryki dostałam słowo prorocze, iż jeżeli uwierzę i oprę się na Bogu, zobaczę rzeczy, o których choćby bym nie pomyślała, ani nie mogła sobie wyobrazić. I rzeczywiście tak było.
Teraz mam ogromne pragnienie oglądania, jak Bóg działa, i przez cały czas się zdumiewam, iż moje modlitwy i ręce były używane dla niesienia uzdrawiającego dotyku Jezusa.
Autor: Bethany Ashcraft
Źródło: GODREPORTS