Bałka udowadnia, iż materiałem rzeźbiarskim jest nie tylko glina i gips, ale wszystko, co nas otacza.
„Istniejemy w czasie przeszłym, we własnej i cudzej pamięci”
Wojciech Jerzy Hass
W niewielkiej przestrzeni Common Arts Foundation, na ósmym piętrze nowoczesnego biurowca w Warszawie, do końca lutego 2026 roku trwa wystawa, a adekwatnie mini-retrospektywa w 40-lecie twórczości Mirosława Bałki.
To wydarzenie znaczące, nie tylko dlatego, iż twórczość Bałki częściej można oglądać za granicą niż w Polsce, ale przede wszystkim dlatego, iż wystawa stanowi niejako poemat przestrzenny rozpisany na cztery dekady i złożony z jedenastu zaledwie punktów orientacyjnych.
Puste naczynia czy klucze?
Między wersami tego poematu – siedmioma rzeźbami i czterema rysunkami – tworzą się relacje i powiązania, które więcej mówią o twórczości artysty niż prosta chronologia. Ich ustawienie w przestrzeni, w poszukiwaniu odpowiedniego światła, pola widzenia i odległości, podkreśla ich zatrzymanie w czasie – po to, by znaleźć takie miejsce czy chwile, w których rzeczy będą „swą własną ciszą”(Thomas Merton). Po to również, by zostały one dopełnione obecnością i interpretacją innych. Tak jak od lat robi to kuratorka tej i wielu innych wystaw Bałki, Anda Rottenberg. Ostatnio ukazała się zresztą wspólnie napisana przez nich książka „Kosmos. Rozmowy, teksty, przyjaźń”.
Rzeczy – przedmioty, znalezione i wybrane przez artystę – tworzą konstrukcje ze stalowej blachy, z desek, rynny, resztki starych murów, juty. Na pierwszy rzut oka mogą wydawać się trudne w interpretacji, bo są otwarte jak puste naczynia, czekają na wypełnienie ich znaczeniem. Dopiero kiedy odkryjemy, iż to jedynie klucze pozwalające wejść w głąb opowieści konsekwentnie prowadzonej przez Bałkę, zrozumiemy, dlaczego każdy szczegół ma znaczenie, a za każdym gestem stoi jakaś historia.

WIĘŹ – łączymy w czasach chaosu
Więź.pl to pogłębiona publicystyka, oryginalne śledztwa dziennikarskie i nieoczywiste podcasty – wszystko za darmo! Tu znajdziesz lifestyle myślący, przestrzeń dialogu, personalistyczną wrażliwość i opcję na rzecz skrzywdzonych.
Czytam – WIĘŹ jestem. Czytam – więc wspieram
Ważne okazują się ich wymiary, zapisywane jako tytuły. Kształt, długość, szerokość powtarzają miarę ludzką, ślad obecności człowieka – różnorodne odbicia samego twórcy. Jego cielesność obecna jest poprzez sprzęty, jakich używał, skalę – tzn. wzrost i wszelkie inne parametry potrzebne do określenia ludzkiej miary.
To prezentacja światu osoby artysty jako świadka konkretnego czasu i miejsca, w formie sprowadzonej do niezbędnego minimum, w którym liczy się każdy szczegół – materiał, jakiego użył, miejsce i historia jego pochodzenia, to, jaki przybiera kształt, jakie gesty powtarza, jakie zmysły pobudza. A przede wszystkim, jaką i czego pamięcią zostały nasycone.
Poznać dzieło, poznać biografię
Te wszystkie biedne, domowe, okoliczne i znalezione materiały stanowią rekonstrukcje i jednocześnie wznoszą coś nowego. Najważniejszym odniesieniem pozostaje dom rodzinny artysty i dlatego odbioru prac dopełnia znajomość jego biografii.
Mirosław Bałka urodził się i wychował w Otwocku pod Warszawą, nad rzeką Świder, wśród uzdrowiskowej architektury i cmentarzy, w rodzinie mistrzów kamieniarskich, od dziecka wprowadzających go w tajniki warsztatu rzeźby w kamieniu. Wyniósł stąd doświadczenie przestrzeni, dyscyplinę i pewien rygor, który uczy precyzji w kształtowaniu materiału. Znajdował nad rzeką kamienie z różnych epok. Oglądał nagrobki, istniejące i zniszczone, zapomniane, dzięki nim także odkrył znaczącą nieobecność dużej części dawnej społeczności Otwocka.
19 sierpnia 1942 roku wywieziono z tamtejszego getta blisko 8 tys. Żydów – ta świadomość i powinność wobec współmieszkańców stała się drugim, obok domu, dominującym motywem twórczości Bałki.
Uczestniczył on w najbardziej prestiżowych, międzynarodowych prezentacjach sztuki (m.in. Biennale w Sao Paolo, Biennale w Wenecji, Documenta w Kassel). Jako dziesiąty artysta w historii Tate Modern w Londynie został zaproszony do zaprezentowania swojej pracy w Sali Turbin, słynna już „How is it” zebrała entuzjastyczne recenzje. Jego twórczość obejmuje figuratywne i abstrakcyjne rzeźby, instalacje site-specific, krótkie filmy video i prace na papierze, głównie rysunki.

Nie od początku oszczędność i minimalizm formalny były znakami rozpoznawczymi tych prac. Bałka debiutował w połowie lat 80., włączając się w ruch nowej ekspresji i tworząc sugestywne rzeźby figuralne, gdzie za pośrednictwem własnej postaci stawiał pytania o historię, wiarę, jak np. w rzeźbach Pamiątka I komunii, Chłopiec i orzeł.
Na obecnej wystawie pokazana jest jedna tylko figuratywna rzeźba z juty, tworzącej skórę nagiej, pozbawionej głowy postaci (Jan). Artysta zamknął ten czas wraz z następną dekadą, pozostając już tylko w obrębie znaczących abstrakcyjnych gestów, gdzie ciało istnieje jako ślad, inspiracja, urealniona fizycznością widzów. Ale nie mniej ważne jest bezpośrednie przywoływanie doświadczenia w instalacjach zbudowanych tak, by odbierać je wszystkimi zmysłami, jak np. monumentalne pasaże – korytarze, którymi prowadzi widzów.
Jeden z nich, pokazany najpierw w Wenecji, stanowił potem część przejmującej wystawy w warszawskiej Zachęcie, zatytułowanej „Gdzie jest brat twój Abel?”. Bałka wprowadzał zwiedzających w korytarz z mydła, sprawiając, iż doświadczali realnego strachu w mydlanym zaduchu. Poczucie ciemności i ciszy, przejmującej samotności w tłumie, dominuje też we wspomnianej już instalacji „How it is” w Tate Gallery, czyli w ogromnym stalowym kontenerze – nasyconym czernią wagonie.
Tożsamość lokalna
Mimo iż wydają się surowymi lekcjami minimalizmu, rzeźby artysty potrafią zmienić odpady i fragmenty stali, drewna czy betonu w znaki i poruszające metafory. Pochodzą z prywatnych „archeologicznych stanowisk” Bałki. A więc tego, co go otacza i stanowi rzeczywistość, w jakiej się porusza. Jak pokazana na obecnej wystawie konstrukcja z desek szalunkowych, wznosząca się jak kolumna (albo szubienica), którą w równowadze utrzymuje ustawiona na szczycie szklanka. Dzięki temu, a także drewnianemu schodkowi, w tę swoistą architekturę wpisana jest potencjalna akcja.

- Maria Czarnecka
- Ewa Kiedio
Zostały mi słowa miłości
Inna praca zbudowana została ze stalowej blachy ustawionej w kształcie litery L, tworząc kątownik, wygięty w sposób przypominający figurę ludzką, most, albo może trzepak podwórkowy. Spięte dwoma paskami – artysty i jego syna – podkreślają wspólnotę najbliższych, wyrosłych z tej samej pamięci, osób. W innym miejscu wystawy znalazł się fragment muru jako ślad zniszczenia jako odcisk pamięci, gruz, który nosi w sobie ślady tych, którzy żyli w domu, z którego pochodzi.
Mirosław Bałka, mimo międzynarodowej sławy, podkreśla swoją tożsamość lokalną, bada miejsce, w którym się urodził, udowadniając, iż materiałem rzeźbiarskim nie jest tylko glina i gips, ale i to, co nas otacza, choćby najbardziej skromne i proste worki po ziemniakach, z których rzeźbił ludzkie torsy, wycięte sosenki, albo drzewa adekwatne innym krajom i klimatom, gdzie przyszło mu pracować.
Fragmenty, które widzimy, zajmują nasze myśli, nie możemy i nie próbujemy objąć wzrokiem ani poznać całości. Bałka ceni prawdę zawartą w ułomkach i odpadkach – niczego się nie wyrzuca, każdą rzecz można na nowo użyć – stosując swoisty recycling.
To poszukiwanie formy przypomina zarzucanie sieci, by złowić odłamki bytu. Jak mówił artysta w rozmowie z Zygmuntem Baumanem:, „Choć nie jest to, rzecz jasna, do końca przypadkowe. To, co nam się trafi, jest w pewnym sensie kwestią decyzji. To w końcu my wybieramy łowisko, na którym tę sieć zarzucamy. […] I dopiero wtedy zaczynamy pracować. Rozbierać i składać. Słowa, znaczenia i rzeczy”.
Czasem potrzeba gotowości na zobaczenie, odnalezienie takiego obrazu, który można zmienić w wieloznaczny, pełen symboli kadr – jak sfilmowane sarenki spacerujące w zimowej aurze nad sadzawką, do której wrzucano ludzki popiół w Treblince („Winterreise”). – Zima to ziemia jałowa. Krajobraz śmierci albo snu. Śnieg przykrywa użyteczność ziemi i życie. Ale jednocześnie staje się doskonałym tłem dla akcji, tego, co dzieje się na powierzchni – mówi Mirosław Bałka.
Rysunki współtworzą wiele jego wystaw. Tym razem pokazał wielkoformatowe, zatopione w głuchej czerni węgla, niepokojące sylwety – silnika czołgu i odrzutowca. Technika oraz sposób rysowania sprawiają, iż rysunki te wydają się bliskie trójwymiarowości rzeźb i jak one pełne są tajemnicy.
A tajemnica zawarta w oszczędnych gestach artysty uświadamia nam, iż ciągle wypada mierzyć się z pytaniami, nieustannie ponawianymi przez twórców, niezależnie od formy, w jakiej je zadają. Ostatecznie przecież „odpowiedzialność za odbiór dzieła sztuki spoczywa także na widzu”.