Zagarnianie ziemi osiągnęło najwyższy poziom w historii. choćby nakazy sądowe, które uzyskaliśmy w celu ochrony Palestyńczyków, są ignorowane przez władze – mówi Michael Sfard, izraelski prawnik specjalizujący się w prawach człowieka.
Wojciech Albert Łobodziński: Spotykamy się 20 października, w związku z tym muszę zapytać, jaka jest pana perspektywa na trwające w tej chwili zawieszenie broni w Strefie Gazy? Czy uważa pan, iż faktycznie się utrzyma? Widzieliśmy choćby wczoraj izraelskie ataki na terytorium Strefy.
Michael Sfard: W izraelskim rządzie istnieją potężne siły, które nie chciały tego zawieszenia broni i byłyby przeszczęśliwe, gdyby wojna trwała dalej. Promują one – i tego nie ukrywają – wizję czystki etnicznej wymierzonej w Palestyńczyków zamieszkałych w Gazie, czyli w ponad dwa miliony mieszkańców, oraz ustanowienia tam osiedli żydowskich.
Jednak siły te napotkały na większą siłę…
– Zgadza się. Tą większą siłą jest prezydent Donald Trump i jego administracja, otoczeni przez grupę państw arabskich i muzułmańskich. Kraje te razem tworzą dla Trumpa interes w utrzymaniu zawieszenia broni. Zatem odpowiedź na pana pytanie, czy to zawieszenie broni się utrzyma, nie ma nic wspólnego z tym, czy Hamas naruszy warunki porozumienia.
Jeśli prezydent straci tą wojną zainteresowanie, a kraje arabskie i muzułmańskie wokół niego stracą na niego wpływ, wtedy izraelskie siły skrajnej prawicy będą naciskać na kontynuację działań wojennych. Teraz wydaje się, iż strony, które mają żywotny interes w zakończeniu wojny, są silniejsze i potężniejsze niż te, które życzą sobie jej kontynuacji, zwłaszcza, iż zbliżają się wybory w Izraelu. Zatem ich zdolność wywierania nacisku na premiera jest znacznie słabsza niż była, powiedzmy, rok czy dwa lata temu.
Wybory i tak się odbędą?
– Tak, jeżeli nie za rok, to za dziewięć miesięcy lub za pół roku. Nie mogą więc skrócić życie tego rządu o dwa lata, a jedynie o pół roku.
WIĘŹ – łączymy w czasach chaosu
Więź.pl to pogłębiona publicystyka, oryginalne śledztwa dziennikarskie i nieoczywiste podcasty – wszystko za darmo! Tu znajdziesz lifestyle myślący, przestrzeń dialogu, personalistyczną wrażliwość i opcję na rzecz skrzywdzonych.
Czytam – WIĘŹ jestem. Czytam – więc wspieram
Nic, co powiedziałem, nie ma związku z wartościami, a jedynie z interesami. Mógłby pan nazwać mnie naiwnym, ale chciałbym, aby tego rodzaju straszna wojna zakończyła się ze względu na cierpienie, które powoduje, ze względu na okropne okrucieństwa, które zostały popełnione. Niemniej jednak nie to stanowi powód, dla którego może się zakończyć.
A co z izraelskim społeczeństwem? Na pierwszy rzut oka wydaje się, iż jest ono również niezwykle wewnętrznie podzielone, podobnie jak izraelska klasa polityczna, szczególnie w kwestii przyszłości Izraela, a zwłaszcza wojny.
– Społeczeństwo izraelskie jest zmęczone. Myślę, iż – przynajmniej według sondaży – zdecydowana większość Izraelczyków od dawna chce zakończenia tej wojny. Niemniej jednak Izraelczycy są bardzo posłuszni. Nie ma znaczącej mobilizacji osób, które odmówiłyby udziału w wojnie, choćby jeżeli chcą, by się ona skończyła, choćby jeżeli uważają, iż trwa ona z powodów, które nie mają nic wspólnego z bezpieczeństwem.
Nie widzi pan Izraelczyków sprzeciwiających się kontynuacji wojny, wychodzących na protesty, które sparaliżowałyby państwo, tak jak to miało miejsce, gdy zajmowaliśmy się reformą sądownictwa Bibiego. Zatem, choć większość okazuje się przeciwna kontynuowaniu wojny, nie jest też gotowa walczyć w sposób, który zmusiłby rząd do jej zakończenia.
Dlaczego tak się dzieje?
– Cóż, przede wszystkim dlatego, iż – jak powiedziałem – jeżeli chodzi o armię, Izraelczycy są posłuszni. Dla społeczeństwa izraelskiego armia stanowi świętość. Posłuszeństwo rozkazowi zaciągnięcia się i uczestniczenia w działaniach wojskowych pozostaje czymś, co tylko minimalna liczba Izraelczyków poddałaby w wątpliwość. To po pierwsze.
Po drugie, Izraelczycy przez cały czas znajdują się w traumie po 7 października. Media ten stan podtrzymują, nieustannie relacjonując okrucieństwa z 7 października i zajmując się nimi. Jednocześnie całkowicie blokują dotarcie informacji i materiałów filmowych z Gazy do izraelskiej opinii publicznej, uniemożliwiając stworzenie dyskusji na temat naszej odpowiedzialności za to, co tam robimy.
Siły, które mają żywotny interes w zakończeniu wojny, są dziś potężniejsze niż te, które życzą sobie jej kontynuacji
Michael Sfard
Dochodzi do tego ogólne przekonanie, iż jesteśmy w ciągłym niebezpieczeństwie ze strony Hamasu, mimo iż Hamas został znacznie uszkodzony i osłabiony.
Ale po tym wszystkim, co powiedziałem, chcę znowu powtórzyć: większość Izraelczyków uważa, iż ta wojna powinna się zakończyć.
A czy uważa pan, iż Netanjahu faktycznie łatwo odda władzę? Być może 7 października był strategiczną okazją, ale i szansą, którą wykorzystał w polityce wewnętrznej, by skonsolidować wokół siebie izraelską opinię publiczną i stworzyć „nowy Izrael”. Pan przez cały czas odwołuje się do wyborów i tym podobnych symboli oraz ceremoniałów demokracji, które znamy z przeszłości. Niemniej jednak być może Netanjahu tak łatwo władzy nie odda, wpędzając Izrael w coraz to kolejne wojny.
– Netanjahu nie może oddać władzy. jeżeli straci stanowisko premiera, pójdzie do więzienia.
To aż tak proste?
– Owszem. Dla niego pozostanie u władzy ma wymiar osobisty. Wie pan, całe życie mieszkałem w Izraelu – nigdy, w najśmielszych snach, nie wyobrażałem sobie, iż powiem: tak, myślę, iż Netanjahu zrobi wszystko, co konieczne, by utrzymać się u władzy.
Jego główne strategie będą dotyczyły ograniczania frekwencji wyborczej w palestyńskim sektorze izraelskiego elektoratu, między innymi poprzez zastraszanie. Narzędziem do tego jest ekosystem organizacji pozarządowych sprzymierzonych z jego rządem, skupionych wokół koalicji Netanjahu. Są one niezwykle agresywne, niektóre z nich wręcz przerażające, co sprawia, iż palestyńscy wyborcy znajdą się na celowniku.
Zapowiada się brutalny sezon wyborczy?
– Bardzo. Spodziewam się ogłaszania list, partii lub pojedynczych kandydatów za niekwalifikujących się do udziału. Myślę, iż po raz pierwszy w historii Izraela możliwe jest, iż czołowym listom, które reprezentują palestyńskich wyborców w Izraelu, władze odmówią udziału w wyborach. To nie byłby pierwszy taki przypadek, jednak nowością może być to, iż Sąd Najwyższy Izraela na to pozwoli. W ciągu ostatnich dwóch dekad i on przesunął się bardzo na prawo. Wynika to zarówno z pokoleniowej zmiany sędziów, jak i z faktu, iż to skrajnie prawicowe rządy Netanjahu w ostatniej dekadzie nominowały sędziów.
Jako prawnik, który śledzi te sprawy, mogę powiedzieć, iż w kilku ostatnich cyklach wyborczych palestyńscy kandydaci byli dyskwalifikowani przez Centralną Komisję Wyborczą, a następnie przywracani przez sąd. Myślę, iż istnieje realne niebezpieczeństwo, iż po raz pierwszy przynajmniej część z nich nie zostanie przywrócona. To jedna z opcji.
A następna?
– Niektórzy izraelscy eksperci wspominają o niebezpieczeństwie, iż Netanjahu wznowi wojnę z Iranem, aby odroczyć wybory. Nie wiem, czy rozważa coś takiego, ale im bliżej dnia wyborów i im wyraźniej sondaże wskażą, iż straci władzę, tym będzie bardziej niebezpiecznie.
Odwołuje się pan do Trumpa i jego wpływu na decyzje Netanjahu dotyczące Gazy, ale dlaczego Trump adekwatnie oświadczył, iż Izrael nie zamierza anektować Zachodniego Brzegu?
– Nie mam źródeł w amerykańskiej administracji, po prostu czytam gazety i słucham komentatorów. Zatem nie jestem najlepszą osobą do szukania odpowiedzi na powyższe pytanie. Mam jednak wrażenie, iż wszystko, co Trump robił w kwestii Izrael–Palestyna lub wojny w Gazie, miało związek z jego interesami w miejscach takich jak Katar, Egipt, Turcja i, oczywiście, Arabia Saudyjska. Te kraje, wraz z Emiratami, Indonezją i innymi narodami muzułmańskimi, otoczyły go i stworzyły powiązania ekonomiczne, zarówno międzynarodowe, angażujące USA, jak i personalne, związane z rodziną Trumpa. I wydaje się, iż to są rzeczy, które miały na niego wpływ, obok pragnienia zdobycia Pokojowej Nagrody Nobla.
- Andrzej Stanisław Kowalczyk
Toledo i inne przygody w Kastylii
Czy jest to stabilna struktura interesów? Nie wiem. Wiem tylko, iż kiedy nie opiera się polityki na wartościach, wszystko krąży wokół cynicznej chęci zysku.
Pan jest prawnikiem i aktywistą na rzecz praw człowieka.
– Zgadza się. Wierzę w idee filozofii, polityki i moralności ideału praw człowieka. I proszę spojrzeć, gdzie się znalazłem: pokładam nadzieje w ludziach takich jak Mohammed Bin Salman, Recep Tayyip Erdoğan, totalitarni przywódcy religijni Kataru i ten populistyczny, autorytarny narcyz, Donald Trump. Ale mam nadzieję, iż poprzez sieć interesów zrobią oni adekwatną rzecz. Doprowadzą do pokoju.
Pomówmy o Zachodnim Brzegu. Według raportu „Al Jazeery” z lipca bieżącego roku Izrael zabił tam 1000 Palestyńczyków od 7 października 2023 roku. Jaka panuje w tej chwili sytuacja?
– Najgorsza, jaką kiedykolwiek widziałem przez te trzy dekady, w trakcie których bardzo intensywnie śledziłem wydarzenia na Zachodnim Brzegu. Wcześniej nigdy nie byliśmy choćby blisko tego, co teraz ma miejsce.
Przemoc ze strony osadników jest w szczytowym momencie. Stała się codziennością. Najazdy w stylu Ku Klux Klanu dokonywane są przez bandy skrajnie agresywnych osadników. Ta przemoc – fizyczne atakowanie Palestyńczyków, głównie rolników na ich polach uprawnych, ale także kobiet i dzieci w ich osiedlach, rajdy gangów, które podpalają plony, pojazdy, a choćby domy – wszystko to ma strategiczny cel.
Jaki?
– Stworzenie atmosfery przymusu, która zmusi palestyńskie społeczności do opuszczenia tych terenów. W ten sposób mają zostać oczyszczone otwarte obszary, takie jak Dolina Jordanu, południowe Wzgórza Hebronu i „koperta jerozolimska” (obszary wokół Jerozolimy) z ich palestyńskich mieszkańców. Chodzi o wyeliminowanie palestyńskiej obecności i umożliwienie żydowskiej dominacji na tych obszarach.
Nic więc dziwnego, iż zagarnianie ziemi osiągnęło najwyższy poziom w historii. Oficjalna budowa nowych osiedli i rozbudowa starych jest na najwyższym poziomie w ciągu ostatnich dwóch dekad. choćby nakazy sądowe, które mój zespół i ja zdołaliśmy uzyskać w celu ochrony Palestyńczyków i ich własności, są ignorowane przez organy ścigania – nie tylko przez osadników, ale też przez same władze…
…których zadaniem jest egzekwowanie prawa.
– A co one na to? Nie podejmują działań mających na celu wymuszenie przestrzegania i szanowania postanowień izraelskiego systemu sądowego.
Od 7 października doszło do przymusowego przesiedlenia dziesiątek społeczności. Według danych B’Tselem przesiedlonych zostało ponad sześćdziesiąt społeczności. Co więcej, izraelska armia najechała obozy dla uchodźców w Dżaninie i Tulkarem, siejąc tam spustoszenie i zabijając setki ludzi. Wszyscy patrzymy na Gazę, co jest zrozumiałe, ponieważ zginęły tam dziesiątki tysięcy osób, ale setki Palestyńczyków, w tym dzieci i kobiety, poniosły śmierć na Zachodnim Brzegu w ciągu ostatnich dwóch lat. Panuje tam, powtórzę raz jeszcze, najgorsza sytuacja w historii.
Choć większość Izraelczyków okazuje się przeciwna kontynuowaniu wojny, nie jest gotowa, by zmusić rząd do jej zakończenia
Michael Sfard
Jako prawnik reprezentujący wiele osób, rodzin i społeczności na Zachodnim Brzegu, znajduję się w sytuacji, w której nigdy wcześniej nie byłem. Narzędzia, które miałem – prawo i wstyd, pewien rodzaj zakłopotania odczuwanego przez izraelskich urzędników – zniknęły. Prawie nie mam do kogo zadzwonić. Dziesięć lat temu prowadzilibyśmy tę rozmowę i powiedziałbym panu: „W porządku, sytuacja jest zła, ale zawsze jest dowódca wojskowy, funkcjonariusz policji lub prokurator prokuratury państwowej, ktoś, z kim mogę porozmawiać, aby upewnić się, iż przynajmniej sprawy nie wymkną się całkowicie spod kontroli”. Już tak nie jest. Ci ludzie albo opuścili te instytucje, albo dostosowali się do nowego, dominującego ducha.
Co jest tym nowym duchem?
– Bezceremonialna i kompletna żydowska supremacja. Była ona obecna wcześniej, ale ograniczały ją czynniki instytucjonalne. Teraz mamy niepowstrzymaną niczym politykę i praktykę żydowskiej supremacji – to nowa filozofia moralna i polityczna. Co innego, jeżeli nakazy sądowe naruszają Żydzi. Natomiast w przypadku Palestyńczyków nakaz sądowy nie jest choćby potrzebny, aby wymierzyć „karę”.
A jaka jest reakcja palestyńskiego społeczeństwa obywatelskiego i władz Autonomii Palestyńskiej? Czy istnieje jakiś rodzaj zorganizowanego oporu?
– Społeczeństwo palestyńskie stara się, jak może. Mam klientów w najsłabszych, małych społecznościach z południowych Wzgórz Hebronu, Doliny Jordanu i podobnych miejsc. Jednym z ważnych narzędzi, które zostało zastosowane, jest obecność ochronna ze strony izraelskich aktywistów.
Spędzają oni czas w tych małych społecznościach przez całą dobę, w systemie zmianowym, zakładając, iż obecność Izraelczyków złagodzi zachowanie zarówno sił bezpieczeństwa, jak i osadników. Było to bardzo skuteczne w przeszłości.
A obecnie?
– w tej chwili ma coraz mniejszy wpływ na działania obu tych grup. Fakt, iż Izraelczycy tam są, oraz ich zdolność do natychmiastowego kontaktu z dziennikarzami, prawnikami i dyplomatami, faktycznie zapewnia pewną ochronę i pomoc. To najważniejsze narzędzie ochronne. Prawo przez cały czas istnieje, ale – jak wspomniałem – jest coraz mniej skuteczne.
Czy zatem upatruje pan nadzieję tylko w czynnikach zewnętrznych – w zewnętrznych politykach – czy może widzi pan jakąś nadzieję na miejscu?
– Sytuacja poprawi się nie tylko dzięki presji zewnętrznej i nie tylko dzięki presji wewnętrznej. Będzie to raczej kombinacja obu. Presja zewnętrzna, wywierana przez tych, którzy nazywają siebie sojusznikami państwa Izrael – rządy europejskie, administracja amerykańska czy społeczności żydowskie na całym świecie – umacnia wewnętrzne głosy sprzeciwu.
Wewnętrzne głosy sprzeciwu również istnieją. Istnieje opozycja wobec koszmarnego traktowania Palestyńczyków, co więcej, opozycja ta rośnie. Wiele osób, które w przeszłości nie przejmowały się zbytnio sytuacją Palestyńczyków pod naszą okupacją, w ciągu ostatnich dwóch lat uświadomiło sobie, jak bardzo wpływa to na nas jako społeczeństwo.
Istnieje zatem mniejszość, która jest mała, ale znacząca, i która rozumie tę sytuację w podobny sposób co ja.
Im więcej presji zewnętrznej napływa z zewnątrz, tym bardziej was to wewnętrznie wzmacnia?
– Tak. Pyta mnie pan o nadzieję. Mam nadzieję, iż ten okrutny, zły rząd zakończy swoje dni. Nie jestem naiwny, by sądzić, iż zastąpi go rząd, który mi się spodoba. Będzie inny rząd, wobec którego najprawdopodobniej również będę w opozycji, ale przynajmniej niech przywróci on pewne podstawowe zasady dotyczące sposobu rozwiązywania konfliktu: minimalny szacunek dla rządów prawa, ograniczenie przemocy osadników (która jest w istocie przemocą państwową wspieraną i zachęcaną przez państwo), a także umożliwi aktywistom praw człowieka i pokojowym działaczom przestrzeń do działania i walki o ich moralne i polityczne przekonania, a także ograniczy niewyobrażalną przemoc, którą siły bezpieczeństwa stosują bezpośrednio przeciwko palestyńskim cywilom.
Byłaby to pozycja wyjściowa, z której moglibyśmy rozpocząć powolne i bardzo trudne wspinanie się z otchłani, w której w tej chwili się znajdujemy.
Michael Sfard – izraelski prawnik specjalizujący się w prawach człowieka i prawie konfliktów zbrojnych ze specjalnym uwzględnieniem okupacji. Był doradcą wielu izraelskich organizacji humanitarnych i broniących praw człowieka. W sądzie reprezentuje palestyńskie społeczności oraz palestyńskich i izraelskich aktywistów. Autor książki „The Wall and the Gate: Israel, Palestine, and the Legal Battle for Human Rights”. Jest wnukiem Zygmunta Baumana.

5 godzin temu
















