Meaculpizm i mit starszych braci w wierze. U źródeł kryzysu Kościoła

3 godzin temu
Zdjęcie: Książka Pawła Lisickiego Źródło: Fronda


Niemal co miesiąc, może dwa, piszę w tym miejscu o, eufemistycznie to ujmując, osobliwych wypowiedziach papieża Franciszka. Ostatnio wspomniałem o jego naukach na temat muzułmanów, którzy są rzekomo „światłością świata”.


Mógłbym też zająć się inną tezą, do której Franciszek wraca, a mianowicie twierdzeniem, iż wszystkie religie prowadzą do Boga lub iż „różnorodność religijna jest darem od Boga”. Wielu katolików słusznie się oburza tymi słowami. Widzą oni jednak, obawiam się, jedynie wierzchołek góry lodowej. Nie dostrzegają, a może nie chcą dostrzec, iż Franciszek jest w znacznym stopniu, co się tyczy stosunku do dialogu międzyreligijnego, kontynuatorem swych soborowych i posoborowych poprzedników. Bez Asyżu nie byłoby Aby Dabi. Żeby to zrozumieć trzeba sięgnąć do korzeni, do źródeł. I to właśnie postanowiłem zrobić w swojej najnowszej książce „Mit starszych braci w wierze”, opublikowanej właśnie przez wydawnictwo Fronda, gdzie pokazuję skąd wziął się nowy stosunek katolicyzmu do judaizmu i jakie są skutki tej zmiany nastawienia. Poniżej specjalnie dla Czytelników mojego felietonu wybrałem fragment książki.


XXX


„Dlaczego postanowiłem napisać „Mit starszych braci w wierze”? Cóż, nie była to łatwa decyzja. Musiałem przecież pokazać, iż u samego źródła obecnego kryzysu i choroby katolicyzmu, czego najpełniejszym przejawem jest powszechne odchodzenie od Kościoła, leży szereg gestów i dwuznacznych wypowiedzi hierarchów, teologów, a choćby papieży, niestety na czele z Janem Pawłem II na temat judaizmu.


Czytelnik znajdzie w książce szczegółowe analizy tych wszystkich wypowiedzi. Postaram się pokazać, jaką rolę w przyjęciu nowego, fatalnego stanowiska wobec judaizmu, odegrał „meaculpizm”, a więc irracjonalne i niedające się okiełznać poczucie winy za Holocaust. To co było niemiecką zbrodnią masowego zabijania Żydów zostało imputowane katolikom. Ci, którzy powinni tę operację napiętnować, radośnie się jej poddali. W książce pokazuję też źródła ideowe tego nowego podejścia: zarówno pisma modernistycznych teologów katolickich, jak i rozważania rabinów. Nie wyobrażam sobie, by odrodzenie katolicyzmu było możliwe bez przezwyciężenia tej osobliwej, fałszywej nauki, która od tylu lat zagnieździła się w życiu Kościoła. Dopiero wtedy Kościół odzyska to, co zawsze było jego chlubą, a więc moc przyciągania.
Idź do oryginalnego materiału