
List z Wysypy – środa, 25 marca 2025
Maczeta dla mężczyzn, wiadro dla kobiet
Dziś świętujemy Zwiastowanie. Wcześnie rano w naszej kaplicy, lubię te poranne momenty, kiedy pozostało ciemno i rześko, myślałam o Maryi i Jej “tak” na Boże zaproszenie. To “tak” nie było biernym poddaniem się losowi, ale wyborem odwagi, gotowości na Boże niespodzianki. “Nie bój się, Maryjo, znalazłaś bowiem łaskę u Boga” (Łk 1,30). Maryja nauczyła nas ufać.
Wczoraj, w miesięczne wspomnienie Wspomożycielki Wiernych, byłyśmy na wieczornej Mszy i kolacji w szkole salezjanów w Rapopo. To około 35 minut jazdy samochodem od naszej wspólnoty. Lubię te spotkania – przypominają mi, jak bogaty jest salezjański charyzmat. Różne kultury, różne języki, a jednak to samo posłanie. Wczoraj, najpierw w kaplicy, a potem przy wspólnym stole, spotkali się Papuasi, Wietnamczycy i Wietnamki, Filipińczycy i Filipinki, Polka i Kongijczyk. Ta szkoła to technikum zawodowe i liceum dla chłopców, którzy uczą się i mieszkają w salezjańskim internacie. Wielu nauczycieli to kobiety, głównie z Papui i Filipin, ale bywały tu też wolontariuszki z innych krajów. Salezjanie dbają o ich obecność, by miały wpływ na formowanie młodych mężczyzn w szacunku do kobiet. To bardzo ważne, bo w tutejszej kulturze równość płci wciąż jest odległym ideałem. Około 6 wieczorem w drodze na Mszę mijałyśmy dzieci, kobiety i rodziny z taczkami, wiadrami… Rzadko widać było mężczyzn. choćby jeżeli są z dziećmi, to nie oni niosą kontenery z wodą ani nie pchają taczek. To zawsze mnie boli. Często czuję się bezradna, bo z ludzkiego tylko punktu widzenia można mieć wrażenie, iż walczymy z wiatrakami. Tu maczeta to narzędzie dla mężczyzny, a taczka, wiadro, bilum czy miska na głowie – dla kobiety. Wierzymy, iż edukacja może to zmienić, ale zmiany zachodzą powoli.
Wczoraj wieczorem patrzyłam na uczniów salezjanów. W kolegium, gdzie uczę, połowa studentów to młodzi mężczyźni. Wielu wykładowców to mężczyźni. I myślę o Maryi, którą katoliccy mężczyźni w Papui tak kochają. Modlą się do Niej, noszą różańce jak bransoletki i naszyjniki, śpiewają piękne pieśni ku Jej czci. A jednak dla wielu z nich tak trudno przełożyć ten szacunek na życie codzienne – na swoje żony, partnerki, narzeczone, córki, siostry. Nasze miejsce – salezjanek i salezjanów tutaj – to edukowanie, formowanie serca i emocji. Dziewczynek i chłopców, kobiet i mężczyzn. Bo przykład idzie z góry.
W zeszłym tygodniu w papuaskim parlamencie toczyła się debata o działaniach na rzecz równości płci. Dobrze, iż o tym się mówi! My, współpracując z salezjanami, prowadzimy rekolekcje dla chłopców, organizujemy spotkania, które uczą równości. Pokazujemy Maryję jako kobietę odważną, mądrą, pokorną i kochającą. Przykład Maryi jako kobiety, która stanowi o sobie, służąc Bogu, podajemy naszym dziewczynom i kobietom. Jesteśmy córkami Maryi Wspomożycielki. Nasze codzienne misyjne “tak” jest odpowiedzią kobiet wolnych i kochających. “Nie wystarczy kochać, trzeba, by młodzież czuła, iż jest kochana” – mawiał Don Bosco. “Tak” w każdej lekcji, w każdej rozmowie. Dla Maryi i dla Jej dzieci.
s. Jolanta Kosińska
Kokopo, Papua-Nowa Gwinea
WESPRZYJ KURSY DLA KOBIET PROWADZONE PRZEZ SALEZJANKI W KOKOPO. ZAJRZYJ NA STRONĘ KAMPANII „ŚWIATŁO DLA PAPUI”

