„Ludzie w Syrii żyją bez godności i zaufania” – mówi arcybiskup

pkwp.org 12 godzin temu

Pomimo niezwykle trudnej sytuacji w Syrii i strachu przed przyszłością, arcybiskup Jacques Mourad wierzy, iż zniesienie sankcji może przynieść nową nadzieję.

Syria przez cały czas pogrążona jest w skrajnym ubóstwie i niepewności – mówi syryjsko-katolicki arcybiskup Homs Jacques Mourad. Wiele rodzin chrześcijańskich wciąż próbuje opuścić kraj.

Zdaniem hierarchy, ostatnia zmiana reżimu – zastąpienie rządów Baszara al-Asada władzą o korzeniach fundamentalistycznych – pogłębiła nieufność między różnymi grupami etnicznymi i religijnymi.

– Ludzie w Syrii żyją bez godności i bez zaufania – ani do siebie nawzajem, ani do rządu, ani do społeczności międzynarodowej. To stało się ciężarem, który przygniata nasze społeczeństwo – powiedział arcybiskup Mourad podczas konferencji prasowej online zorganizowanej przez Pomoc Kościołowi w Potrzebie (ACN).

Przemawiając z Syrii, wyjaśnił, iż mimo gestów pojednania ze strony władz wobec chrześcijan i innych mniejszości, niepokój budzi obecność uzbrojonych milicji salafickich na ulicach.

– Dla Syryjczyków to coś obcego, to nie jest część naszej tradycji. Nigdy wcześniej nie mieliśmy do czynienia z tak rygorystyczną wersją islamu – to dla nas coś zupełnie nieznanego i wywołuje społeczny dyskomfort.

Według arcybiskupa, choćby wielu sunnitów – największej grupy religijnej w kraju – czuje się niepewnie w obliczu nowych realiów.

– W historii Syrii nigdy nie było tylko jednej religii – zawsze panowała różnorodność. To miejsce spotkań, gdzie cywilizacje i religie się przenikają. Nasi sunniccy sąsiedzi mówią, iż nie są zadowoleni z nowego reżimu – mówią to innym, ale między sobą są pełni lęku. Bo dla salafitów każdy sunnita, który nie myśli tak jak oni, jest bluźniercą – a kara za bluźnierstwo to śmierć.

Chaos zamiast prześladowań

Mimo napiętej sytuacji, arcybiskup podkreśla, iż chrześcijanie nie są w tej chwili bezpośrednio prześladowani. Problemem jest raczej brak jednolitych zasad i związane z tym poczucie niepewności.

– Kraj pogrążony jest w chaosie, bo nie ma wspólnych reguł. Na przykład – co roku organizujemy dla młodzieży letnie obozy nad morzem, ale w tym roku tego nie zrobimy, bo obawiamy się reakcji nowych władz w tamtych rejonach. Dla nich mieszanie płci nie jest normalne – dla nas jest. Z drugiej strony, w maju mogliśmy bez przeszkód zorganizować tradycyjne procesje ku czci Matki Bożej.

Ucieczka i nadzieja

W obliczu tej rzeczywistości coraz więcej chrześcijan decyduje się na emigrację. Kiedyś byli to głównie młodzi mężczyźni chcący uniknąć służby wojskowej. Dziś to całe rodziny, które nie chcą, by ich dzieci dorastały na ulicach patrolowanych przez salafitów.

Arcybiskup widzi jednak promyk nadziei – mówi się o możliwym zniesieniu sankcji, które od ponad dekady paraliżują syryjską gospodarkę.

– Sankcje miały straszny wpływ na życie ludzi. Po zmianie reżimu większość straciła pracę i nie ma z czego żyć. Codziennie przychodzą do mnie ludzie prosząc o pieniądze na chleb. Do tego punktu doszliśmy. Większości nie stać na opał – jest po prostu za drogi.

– jeżeli sankcje zostaną zniesione, pojawi się praca, szansa na zmianę, poprawę warunków życia, będą nowe możliwości – może ludzie znów zaczną otrzymywać pensje – mówi arcybiskup. Wierzy, iż lepsza sytuacja ekonomiczna zmniejszy skłonność do przemocy i odwetu, a to stworzy przestrzeń dla lepszej przyszłości.

Kościół – źródło nadziei

Do tego czasu Kościół pozostaje jednym z niewielu źródeł nadziei – nie tylko dla chrześcijan. Pomoc humanitarna, którą oferuje, trafia także do wielu innych Syryjczyków.

– W imieniu wszystkich Syryjczyków, a szczególnie chrześcijan, jesteśmy ogromnie wdzięczni PKWP i wszystkim darczyńcom za to, iż nam pomagają – przetrwać czas głodu, pragnienia i braku wszystkiego.

Hierarcha apeluje, by patrzeć w przyszłość, a jego wizja zakłada aktywny udział Kościoła w odbudowie kraju.

– Czujemy się odpowiedzialni za przyszłość Syrii. Chcemy w niej uczestniczyć, chcemy ją współtworzyć.

Jako najpilniejsze potrzeby chrześcijan wskazuje budowę domów, szpitali i szkół:

– Uważam, iż Kościół powinien w tym uczestniczyć – najlepiej poprzez organizację i wsparcie dużych projektów, które dadzą chrześcijanom pracę, odwagę i motywację. Pomóc młodym, którzy chcą założyć rodziny, wspierać szpitale i szkoły chrześcijańskie, a także zachęcać tych, którzy wyjechali, by wrócili – bo jeżeli zobaczą szanse na zatrudnienie, mogą się na to zdecydować.

Wiara silniejsza niż strach

Optymizm arcybiskupa, mimo ogromnych trudności, ma swoje źródło w osobistym doświadczeniu. W 2015 roku, będąc jeszcze mnichem, został porwany i przez kilka miesięcy przetrzymywany przez bojowników tzw. Państwa Islamskiego. To doświadczenie ukształtowało jego wewnętrzną postawę.

– Dla kogoś takiego jak ja, kto dzięki niewoli doświadczył wewnętrznej wolności, nie ma już nic, co by mnie więziło. Nic nie wpędza mnie w poczucie bezradności. Rozważam swoje życie i widzę, iż jest w rękach Boga. Wierzę, iż On mnie prowadzi. Ten, który dokonał dla mnie cudu i przywrócił mi wolność, przez cały czas stoi u mego boku. Widzę to nie tylko w swoim życiu, ale i w życiu Kościoła i chrześcijan w Syrii.

Idź do oryginalnego materiału