

- O tym, iż kard. Konrad Krajewski mógłby zostać następcą papieża Franciszka, pisał watykanista John L. Allen Jr. Ocenił, iż jest „ulepiony z tej samej gliny, co Franciszek”
- O Konradzie Krajewskim zrobiło się głośno m.in., kiedy w 2019 r. sam podłączył prąd w zajmowanym nielegalnie budynku w Rzymie. „La Repubblica” okrzyknęła go „Robin Hoodem papieża”
- Jego nazwisko od lat wymieniane jest w kościelnych kręgach w kontekście objęcia tronu Piotrowego. Pojawiają się jednak pewne wątpliwości, m.in. dotyczące faktu, iż nie ma doświadczenia duszpasterskiego
- Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Onetu
Następca papieża Franciszka zostanie wybrany przez kardynałów na konklawe. Wśród nich będzie czterech Polaków: Stanisław Ryłko, Kazimierz Nycz, Grzegorz Ryś i Konrad Krajewski. Ostatni z nich, czyli prawa ręka papieża Franciszka od działalności charytatywnej, od dłuższego czasu wymieniany jest jako jeden z jego potencjalnych następców.
Szanse na tron Piotrowy daje Polakowi m.in. watykanista John L. Allen Jr. W artykule dla katolickiego portalu cruxnow.com w 2022 r. stwierdził, iż kard. Krajewski jest „ulepiony z tej samej gliny, co Franciszek”. Wymienia także jego nazwisko w najnowszej rozmowie z „New York Post”, choć w drugim szeregu. Faworytami są według niego włoscy purpuraci: Pietro Parolin i Matteo Zuppi.
Kardynał z Łodzi może zostać papieżem? Był okrzyknięty „Robin Hoodem”
Konrad Krajewski w 1995 r. uzyskał doktorat z teologii na Papieskim Uniwersytecie Świętego Tomasza z Akwinu. W 1999 r. Jan Paweł II mianował go mistrzem ceremonii domu papieskiego. Polak był widoczny w tej roli przez ludzi na całym świecie, gdy w 2005 r. wprowadzał kardynałów do Kaplicy Sykstyńskiej, a później niósł krzyż przed nowowybranym papieżem Benedyktem XVI.
W 2018 r. został jałmużnikiem papieskim, odpowiedzialnym za dobroczynną misję Kościoła. W tym samym roku na mocy decyzji papieża Franciszka został kardynałem.
Seminarium duchowne kończył w Łodzi, tam też się urodził w 1963 r. Jak opisuje „Dziennik Łódzki” nauczyciele Konrada Krajewskiego nie byli zaskoczeni, iż wybrał seminarium. — Gdy usłyszał o tym jego wychowawca, nauczyciel chemii to powiedział, iż nie będzie to zwykła droga kościelna, widzi przed nim wielką przyszłość — mówił w rozmowie z lokalną gazetą jeden z jego licealnych kolegów. Dzisiejszego kardynała wspominał jako osobę konsekwentną, szczerą i zaangażowaną.
Dziennik opisuje, iż podczas jednej z wizyt w Łodzi duchowny odwiedził dominikanów z parafii pw. Podwyższenia Krzyża Świętego i po mszy kupił im na rynku pasztetową, bułki, chleb i wspólnie zjedli śniadanie. Z kolei podczas jednej z podróży do Krakowa na miejsce noclegu wybrał schronisko dla bezdomnych. Wtedy też prosił, by ze względu na pandemię księża oddali jedną pensję potrzebującym. Później mówił, iż „problem w Kościele jest taki, iż my się przyzwyczailiśmy, iż nam się daje, a nie iż my dajemy”.
Podobnych gestów w biografii kardynała z Łodzi jest więcej. W 2019 r. zerwał plomby zabezpieczające liczniki prądu i przywrócił dopływ elektryczności w budynku w Rzymie, z którego włoski polityk chciał pozbyć się ok. 450 nielegalnych lokatorów. Zaoferował też, iż będzie opłacał ich rachunki. „La Repubblica” okrzyknęła Krajewskiego „Robin Hoodem papieża”. Wtedy zyskał też przydomek „kardynała elektryka”. Zaskoczenie wywołał również jego gest z 2020 r. w czasie pandemii COVID-19, kiedy w imieniu papieża wsparł transseksualne prostytutki z miasteczka Torvaianica.
Czy Polak zostanie papieżem?
Teraz w obliczu śmierci papieża Franciszka kard. Konrad Krajewski nie jest zbyt często wymieniany wśród faworytów.
W 2022 r. nieżyjący już ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski w rozmowie z portalem Salon24.pl mówił, iż „jego szanse na konklawe są raczej niewielkie”. — Po pierwsze, pewnym obciążeniem jest fakt, iż reprezentuje polski Kościół. Nasza wspólnota przechodzi przez problemy. Nie chodzi tylko o różne skandale obyczajowe, ale o spadek powołań i laicyzację — tłumaczył. Zwrócił też uwagę na brak doświadczenia duszpasterskiego i to, iż kard. Krajewski nie był nigdy choćby proboszczem.
Kard. Kazimierz Nycz pytany po śmierci papieża Franciszka w Radiu ZET o to, czy jest szansa na to, by ponownie Polak został zwierzchnikiem Kościoła katolickiego, ocenił, iż „ta historia pewnie się już nie powtórzy, przynajmniej w ciągu najbliższych kilkudziesięciu lat”. — To byłoby za dużo szczęścia naraz — dodał.