Liberalizm - szatański rozpuszczalnik społeczny

prawda-nieujawniona.blogspot.com 2 miesięcy temu

Liberalizm - szatański rozpuszczalnik społeczny (4)

Tak wygląda "neutralność światopoglądowa" w tzw. państwie liberalnym przy okazji targowiska próżności zwanego dla niepoznaki igrzyskami sportowymi:
Bluźniercza parodia Ostatniej Wieczerzy podczas transmisji otwarcia igrzysk olimpijskich (więcej: Szokujące sceny podczas otwarcia Igrzysk Olimpijskich w Paryżu. Trans propaganda i nawiązanie do komunizmu. Świat oburzony [FOTO/VIDEO ). Tu liberalizm pokazuje swoją pozornie przyjazną jednostkom twarz w fazie zaprowadzania chaosu, ale potem je sprawnie za ich własną twarz weźmie w ramach jakiejś kolejnej "pandemii" zgodnie ze starym hasłem Ordo ab chao)

To dobra okazja, żeby kontynuować trafne przemyślenia kardynała Ludwika Billota o liberalizmie i tym do czego prowadzi.

Teza: iż zasada liberalizmu zastosowana do spraw ludzkich zakłada rozbicie i rozpuszczenie wszelkich społecznych organów, wprowadzając wszędzie walkę o życie zamiast zgody na rzecz życia, która jest prawem życiowym. Oraz że eliminuje wszystkie prawdziwe wolności poprzez ustrój Państwa despotycznego, absolutnego, za nic nieodpowiadającego, wszystko pochłaniającego, którego wola i wszechwładza nie mają granic”

Należy rozpocząć od uwagi, iż nie ma możliwości by zastosować w sposób doskonały i integralny zasadę, która jest chimeryczna i nienaturalna. Naturam expellas furca, tamen usque recurvet – choćbyś przepędził naturę siłą i tak powróci. Filozofowie wizjonerzy nie będą też nigdy mieć mocy by stworzyć faktyczne społeczeństwo zgodne z ich ideologiami w taki sposób jak garncarz potrafi uformować glinę, by uczynić wedle swej woli dowolne naczynie z jednej i tej samej masy materiału. Albowiem, podobnie jak zło, gdyby było integralne i doskonałe, nie byłoby w stanie podtrzymywać siebie, ale zawaliłoby się pod własnym ciężarem, tak też każdy system sprzeczny z naturą jest w swej integralności nie do utrzymania. Nie może być zatem zastosowany, nie napotykając różnego rodzaju przyczyn i czynników go niweczących i reagujących przeciw niemu, częściowo znosząc szkodliwą siłę jego zasad. Nie możemy zatem oceniać szkodliwości liberalizmu wyłącznie po jego skutkach dotychczas zauważonych w rzeczywistym życiu. Musimy wziąć pod uwagę to co zastosowanie tego systemu z konieczności zakłada, także jakie zło wprowadził do tej pory, proporcjonalnie do swego faktycznego wpływu, to jest zważywszy na większy lub mniejszy stopień, w którym został dopuszczony wskutek mniejszego lub większego oporu czy to religii czy to czysto naturalnej sprawiedliwości, czy też choćby zwykłego instynktu samozachowawczego, stosownie do różnych okoliczności miejsca i osób.

Powziąwszy, jak należało to uczciwie uczynić, tę uwagę wstępną, rozważmy teraz najpierw jak fundamentalna zasada liberalizmu ze swej istoty sprowadza zniszczenie każdej społeczności mniejszościowej czy to naturalnej czy przyrodzonej, która, istniejąc w ramach domeny Państwa, jest od Państwa różna bądź przynajmniej nie otrzymuje swego prawa od Państwa. (…) Liberalizm jako taki zmierza do wyzwolenia jednostki, dla której pragnie zachować absolutnie nienaruszone owo najwyższe i główne dobro człowieka jakim jest Wolność. Ponadto, utrzymuje on, iż społeczeństwo darzy wyzwolenie jednostki odrazą, społeczeństwo zorganizowane, oparte na podstawie trwałych więzów i praw, społeczeństwo wreszcie naprawdę zasługujące na to miano, iż zaledwie jedno społeczeństwo jest tu wyjątkiem to jest oparte na normie zasad umowy społecznej. Ponownie, jedynie takie społeczeństwo jest społeczeństwem umowy społecznej, które zbiera razem jednostki niczym wiele całkowicie równych jednostek arytmetycznych, we wszelkich aspektach od siebie niezależnych, po jednym wspólnym rządem wyłaniającym się z sumy całkowitej indywidualnych woli, któremu to społeczeństwu nadają nazwę Państwa. W konsekwencji zatem liberalizm jest skazany albo na wyrzeczenie się samego siebie, albo na pochód ku rozpuszczeniu każdej społeczności różnej od Państwa, nie zatrzymując się ani na chwilę w swym niegodziwym dziele niszczenia czy też obracania w proch, zanim nie zapanuje nad doskonale rozbitymi monadami, które zostaną zebrane po prostu razem tak jak ziarna kukurydzy są zebrane w kolbach. Do takich z pewnością konkluzji, zgodnie z nieuniknioną logiką, wiodą zasady systemu. (…)

Pierwszą ze wszystkich społeczności jest społeczność ustanowiona przez samego Boga, Stwórcę natury, społeczność nad inne dobroczynna, wyprzedzająca wszelkie społeczności polityczne, dostosowana do bliższych afektów ludzkiego serca i wymagana przez bardziej wyraźne potrzeby naszego życia moralnego i fizycznego. Mam na myśli społeczność domową, powszechnie znaną jako rodzina. Ona zatem także pierwsza doświadczy przeciwnych ciosów liberalizmu, który, w takim samym stopniu w jakim się w niej umieści, wszelkimi środkami i narzędziami, wszelkimi wysiłkami, wszelkimi zasobami jakie ma w dyspozycji, będzie miał na celu zniszczenie i eliminację rodziny. Można zatem z powodzeniem powiedzieć, iż dla prawodawców Rewolucji jest to w istocie Kartagina, która ma zostać zniszczona. I liberalizm niszczy najpierw jej fundamenty. Albowiem fundamentem rodziny jest małżeństwo, małżeństwo nierozwiązywalne, niewidzialną więzią obowiązku łączące w tym samym celu mężczyznę i niewiastę. Łatwo dostrzec nadto już na pierwszy rzut oka jak sprzeczne jest owo zobowiązanie z wolnością i wyzwoleniem jednostki.

Jednakże pewne uprzedzenia przez cały czas istniejące w umysłach ludzkich nie pozwalając by zamierzona reformacja była prowadzona pospiesznie. Stąd liberalizm rozpoczyna od zredukowania małżeństwa do statusu zwykłej cywilnej umowy, sankcjonowanej jedynie przez prawo cywilne. Następnie z takiego cywilnego małżeństwa jest już łatwe przejście do legalnego rozwodu i nie bez powodu albowiem to co moc prawa cywilnego może związać, ta sama moc może również rozwiązać i usunąć. Wreszcie, od legalnego rozwodu nastąpi przygotowanie do stopniowego, niezauważalnego zejścia poziom “wolnej miłości”, w której można znaleźć najbardziej pełne zastosowanie “zasad” a taką jaka istnieje u nierozumnych zwierząt. (…)

Liberalizm próbuje również zniszczyć autorytet rodziny. Po pierwsze, czyni to poprzez prawo, które pozbawia ojca rodziny możliwości dowolnego dysponowania swym majątkiem, tak iż nie ma prawa dać jednemu dziecku większej części niż innemu, ani wydziedziczyć choćby niegodne potomstwo. Jednakże, po drugie i szczególniejsze, jest to czynione poprzez prawa dotyczące publicznego obowiązkowego nauczania, przez które zabiera się faktycznie rodzicom edukację dzieci a cała kontrola nad publicznym systemem szkolnym jest tak całkowicie oddana władzy świeckiej, iż nie uznaje się w żadnym wymiarze możliwości prawa innej władzy do interwencji jeżeli chodzi o dyscyplinę czy program nauczania, czy też wybór lub aprobatę nauczycieli. Jednakże co pozostanie, pytam, z władzy rodzicielskiej gdy prawodawstwo to, osiągając ostateczny kres swej ewolucji całkowicie zastosuje te rzeczy, które w tej chwili muszą pozostać jedynie w sferze pragnień? (…)

Rodzina staje się czysto czasowym zrzeszeniem, które śmierć gwałtownie rozwiązuje i rozprasza na cztery wiatry. Wraz ze stabilnością majątku rodowego przepadła ciągłość rodziny ze stulecia na stulecie, przepadła również ciągłość jej wzorców i tradycji. Nie pozostaje z niej nic poza jednostkami, które odchodzą i znikają, jedna po drugiej. W ten zatem sposób liberalizm podejmuje bezlitosną, demoniczną próbę zniszczenia rodziny dlatego, iż dostrzega w rodzinie, z uwagi na solidność tej instytucji najmocniejszego oponenta swych niegodziwych celów. Jednak nie wyobrażajcie sobie, iż inne pomniejsze społeczności znajdą przychylność w jego oczach, takie jak na przykład te zwane korporacjami jak cechy artystów, rzemieślników i, mówiąc ogólnie, ludzi, których wykonywanie tej samej sztuki w sposób naturalny gromadzi razem pod określonymi prawami i przepisami. (…) Pretekst był zawsze ten sam: zachowanie absolutnie nienaruszonej wolności jednostki, pozostawienie wolnej konkurencji indywidualnych wolności (…)

Jest zatem jasne iż zadaniem liberalizmu jest rozpuszczenie wszystkich organów społecznych w jedno. Albowiem tak jak narządy ciała fizycznego nie są molekułami czy atomami, czy komórkami, ale raczej kończynami i członkami, tak też organy ciała społecznego nie są jednostkami, ale jest nimi rodzina, cech, społeczność lokalna. A jeżeli mają one być pozbawione głosu czy też zlikwidowane w organizmie, do którego należą, to wynika z tego, iż wszystkie prawdziwe wolności muszą całkowicie zniknąć. Powód tego jest oczywisty: ponieważ nad rozbitymi na atomy czy też rozdzielonymi monadami, które wprowadził indywidualizm nie może pozostać nic poza gigantycznym i kolosalnym Państwem, rzeczą, która wszystko pożera, która, zniszczywszy całą organizację i autonomię niższego rzędu, przejmie całą siłę, całą władzę, całe prawo, cały autorytet i stanie się wyłącznym rządcą, prokuratorem, nauczycielem, instruktorem, edukatorem i opiekunem nim nie stanie się także wyłącznym właścicielem i posiadaczem. A cóż to, pytam, zakłada poza monstrualną formą zniewolenia?

Apostoł mówi iż dziedzic, dopóki jest dzieckiem, nie różni się od niewolnika, ponieważ podlega nauczycielom i opiekunom aż do upływu przez czasu oznaczonego przez ojca. Jednakże jeszcze gorszy los spotyka małoletniego umowy społecznej. Albowiem taki małoletni nie zostaje umieszczony w sytuacji podobnej niewolnikowi na jakiś czas jedynie, ale na czas nieograniczony i na zawsze, nie jest pod opieką osoby ustanowionej przez ojca, ale pod panem, którego wola i dominacja nie znajduje, jeżeli chodzi o ów system, ograniczeń. Zaiste, w ostatecznej analizie Liberalizm Rewolucji sprowadza się do owej propozycji potępionej w Syllabusie pod numerem 39: Państwo jako źródło wszelkich praw posiada nieograniczone kompetencje. (…)

Liberalizm odrywa człowieka od jego przodków, czy to naturalnych czy historycznych. Wyzwala go z więzów rodzinnych, korporacji zawodowych i wszelkich innych więzi, społecznych i tradycyjnych. (…) Historia pokazuje jasno, iż indywidualizm ten osłabia jednostki. Jest to pierwszy skutek. Drugim skutkiem jest dominacja, bez możliwości odwołania się do jakichkolwiek praw, nad wszystkimi jednostkami nie należącymi do partii większościowej i w ten sposób zniszczenie ostatniej ostoi prawdziwej wolności (…)”

poprzednie części:
Liberalizm – szatański rozpuszczalnik społeczny (1)
Liberalizm – szatański rozpuszczalnik społeczny (2)
Liberalizm – szatański rozpuszczalnik społeczny (3)
Idź do oryginalnego materiału