Leon XIV w Turcji. Powrót do źródeł dialogu

1 godzina temu

Watykan zna wagę pierwszych gestów. W Stambule, podczas pierwszej pielgrzymki papieża Leona, otrzymaliśmy plan jego pontyfikatu.

Idąc przez Stambuł, kilka można było dostrzec znaków papieskiej obecności. Nie było watykańskich flag ani portretów Leona. Nie było choćby kościołów, do których można by zajrzeć.

Mimo laickiego i republikańskiego profilu Turcja jest krajem o muzułmańskiej tożsamości. Wszędzie dokoła wieżyczki minaretów, z których raz po raz rozlega się nawoływanie muezzina; majaczące na horyzoncie statki przedzierające się przez wzburzony Bosfor; wszechobecne koty i mewy.

To wyznacza rytm tego niezwykłego miasta, położonego na dwóch brzegach, na dwóch kontynentach i wielu stykach kultur, języków i religii. Stambulskie lotnisko im. Atatürka przyjmuje kolejne samoloty tak, jakby najbardziej naturalne w świecie było łączyć Wschód z Zachodem.

WIĘŹ – łączymy w czasach chaosu

Więź.pl to pogłębiona publicystyka, oryginalne śledztwa dziennikarskie i nieoczywiste podcasty – wszystko za darmo! Tu znajdziesz lifestyle myślący, przestrzeń dialogu, personalistyczną wrażliwość i opcję na rzecz skrzywdzonych.

Czytam – WIĘŹ jestem. Czytam – więc wspieram

I może właśnie dlatego w świecie, który coraz częściej myli różnorodność z podziałem a pluralizm z fundamentalną niezgodą, papieska pielgrzymka do Turcji (pierwszy zagraniczny wyjazd Leona XIV) wybrzmiała jak starannie uderzony dzwon: dźwięk jasny, głęboki, odmieniający akustykę debaty o przyszłości chrześcijaństwa i relacji tego, co od dawna podzielone. Po trzech dniach pobytu w Turcji nikt już nie ma bowiem chyba wątpliwości: nowy papież stawia ekumenizm nie tylko na liście priorytetów, ale w samym centrum swojego pontyfikatu.

Wybór Turcji nie był przypadkowy. To tutaj, w dawnej Nicei, dziś İzniku, przed 1700 laty zarysowano fundamenty chrystologii, definiując Credo, które do dziś wyznacza granice ortodoksji. I właśnie tam w piątek 28 listopada wydarzyło się coś, co z watykańskiej perspektywy można nazwać momentem tektonicznym.

Na jednej scenie stanęli papież, patriarcha ekumeniczny Bartłomiej, sekretarz generalny Światowej Rady Kościołów oraz przedstawiciele chrześcijańskich wspólnot z Turcji i Bliskiego Wschodu. Widok rzadki, w swojej symbolice wręcz profetyczny. Zwłaszcza jeżeli zauważyć, iż stali oni na chybotliwej, drewnianej, niczym nieprzyozdobionej i surowej w swojej prostocie scenie. Można pomyśleć: zupełnie jak soborowi ojcowie w 325 roku. Bez przesady, ale z wielką powagą.

Po trzech dniach pobytu w Turcji nikt już nie ma wątpliwości: nowy papież stawia ekumenizm nie tylko na liście priorytetów, ale w samym centrum swojego pontyfikatu

Michał Kłosowski

Udostępnij tekst
Facebook
Twitter

Leon XIV uszanował też miejsce, do którego przyjechał, z całą jego historią i tradycją. Nie przyniósł ze sobą nowych doktryn ani świeżych formuł, gotowych rozwiązań czy wielkich słów, od których rozpalały się media. Zamiast tego wskazał w tej pielgrzymce na coś starszego, bardziej pierwotnego, a zarazem bardziej nowoczesnego niż jakikolwiek innowacyjny projekt teologiczny: wspólne wyznanie wiary w Chrystusa.

– To wyznanie wiary chrystologicznej ma fundamentalne znaczenie w drodze ku pełnej komunii – mówił papież. W świecie, w którym chrześcijańskie Kościoły różnią się w strukturach, liturgiach, kodeksach kanonicznych i praktykach duchowych, Credo pozostaje najpotężniejszym wspólnym mianownikiem. Nie ma mocniejszego fundamentu jedności niż sam Chrystus.

Symboliczne słowa gwałtownie przekształciły się w konkret. W sobotę, podczas ceremonii w Stambule, Leon XIV i patriarcha Bartłomiej podpisali deklarację, która choć pozornie skromna, może okazać się jednym z najważniejszych dokumentów ekumenicznych ostatnich dekad. Stwierdzili w niej jasno: to wiara wyrażona w Credo nicejskim stanowi „oś jedności”, a przypadająca właśnie rocznica Soboru Nicejskiego powinna stać się impulsem do „nowych i odważnych kroków na drodze do jedności”.

Nowość Nowość Promocja!
  • Wiesław Dawidowski OSA
  • Damian Jankowski

Leon XIV. Papież na niespokojne czasy

19,25 35,00
Do koszyka
Książka – 19,25 35,00 E-book – 17,33 31,50

W dyplomacji religijnej słowa są walutą, a te zostały wypowiedziane z wyjątkową ostrożnością i determinacją, wskazując jednocześnie bardzo konkretny punkt dojścia – ustanowienie wspólnej daty Wielkanocy. Kiedy? Nie wiadomo. Ale to, co zapisane, musi się wydarzyć. Stanie się więc, choć nie wiadomo kiedy.

Niedzielnym wystąpieniem Leon dopiął pewną klamrę, wyraźnie wskazując obszary, w których chrześcijanie niezależnie od wyznania mogą i powinni współpracować. Papież mówił o pokoju w świecie coraz bardziej naznaczonym wojną i przemocą, podkreślając, iż wspólnoty chrześcijańskie mają obowiązek stawać się zaczynem pojednania tam, gdzie inni widzą wyłącznie szansę i pole konfliktu. Akcentował też troskę o stworzenie, przypominając, iż kryzys ekologiczny nie jest ani kwestią ideologiczną, ani doraźnym problemem politycznym, ale wezwaniem do głębokiego nawrócenia i odzyskania odpowiedzialności za powierzony nam świat.

Zwrócił również uwagę na nowe technologie, które jeżeli zostaną pozostawione bez moralnej kontroli, mogą – zamiast służyć człowiekowi – zacząć go ograniczać. Leon XIV zarysował także pola, na których chrześcijańskie świadectwo może stać się realną, transformującą siłą: budowanie pokoju, ochrona stworzenia oraz odpowiedzialne kształtowanie cyfrowej przyszłości.

To trzy obszary, w których różnice konfesyjne nie są przeszkodą, ale pretekstem do wspólnego działania. Ekumenizm praktyczny zapowiedziany przez Leona XIV podczas tej pielgrzymki nie neguje więc dogmatycznych różnic, ale przenosi je na adekwatne miejsce: za jedność chrześcijańskiego świadectwa w świecie, który tego świadectwa wymaga, jak nigdy dotąd.

Watykan zna wagę pierwszych gestów. Pierwsza wizyta papieża jest manifestem, inicjacją, może choćby proroctwem, a na pewno signum temporis drogi, którą obierze Leon. W przypadku tego papieża trudno oprzeć się wrażeniu, iż oto w Stambule otrzymaliśmy plan pontyfikatu: konsekwentne, odważne i zarazem bardzo teologiczne dążenie do jedności. Nie politycznej, nie socjologicznej, ale zakorzenionej w tym, czym chrześcijaństwo jest od początku: w jednym Credo, jednej nadziei, jednej wierze i jednej Osobie.

Jeśli ten kurs zostanie utrzymany, może się okazać, iż nowy papież zmieni nie tylko ton watykańskiej dyplomacji, ale i przesunie linię horyzontu całego chrześcijańskiego świata. A to w naszej epoce fragmentaryzacji byłoby wydarzeniem naprawdę epokowym.

Idź do oryginalnego materiału