Kto może zostać nowym papieżem? Watykanista wskazuje „najważniejsze kryterium”

news.5v.pl 9 godzin temu

Szymon Piegza, Onet: Być może jesteśmy właśnie w przededniu kolejnego konklawe, czyli wyboru nowego papieża. Wiadomo, iż głowę Kościoła katolickiego wybiera Kolegium kardynalskie. Jak dziś rozkładają się siły w tym gremium?

Edward Augustyn, „Tygodnik Powszechny”: Na pewno papież Franciszek przez ostatnie 11 lat solidnie przygotował Kolegium kardynalskie do wyboru swojego następcy.

Zrobił to, co mógł, czyli po prostu mianował bardzo wielu kardynałów wedle własnego klucza. Dziś na 138 kardynałów-elektorów, czyli tych, którzy będą głosować podczas konklawe, aż 110 jest tych „franciszkowych”.

Nie powiedziałbym, iż każdy z nich jest liberalny i progresywny. Kardynał „franciszkowy” oznacza raczej, iż niemal na pewno będzie kontynuatorem tych zmian, które w Kościele katolickim rozpoczął obecny papież.

To przede wszystkim franciszkowa wizja Kościoła: otwartego, synodalnego, ubogiego, czy wychodzącego na peryferia świata, geograficzne i egzystencjalne.

Często, mówiąc o podziale wśród kardynałów, mówi się o tych „konserwatywnych” i „liberalnych”.

To duże uproszczenie. Kardynałowie na pewno bardzo różnią się miedzy sobą, tak jak różnią się wierni w Kościele.

Często zdarza się, iż kardynał, który w jednych sprawach jest konserwatystą, już w innych wydaje się postępowy. Sam Franciszek zresztą w jednych sprawach jest bardzo liberalny, a w innych jednak dość konserwatywny i zachowawczy. Te podziały wcale nie są takie oczywiste, dlatego lepszym kryterium jest grupa kardynałów „franciszkowych” i reszta. Tych pierwszych jest zdecydowanie więcej.

Można założyć, iż także ci „franciszkowi” kandydaci bardzo się od siebie różnią.

Zdecydowanie. Myślę, iż dla papieża najważniejsze było, i na tym mu najbardziej zależało, by Kościół był Kościołem żywym, nie schematycznym, nie zastygłym, czy wręcz martwym. Niekoniecznie dostosowanym do obecnego świata, ale na pewno szukającym porozumienia z nim. To jest to najważniejsze kryterium.

Właśnie dlatego niewielkie szanse na kolejnym konklawe będą mieli ci konserwatywni kandydaci, którzy będą mówić, iż Kościół ma być taki, jaki był kiedyś.

Papież FranciszekTIZIANA FABI/AFP/EAST NEWS / East News

Jaki będzie nowy papież? Watykanista: trzeba uwzględnić kilka czynników

Watykaniści od wielu lat spekulują nt. różnych „papabili”, czyli potencjalnych kandydatów na papieża. Kto jest na tej liście?

Wynajdywanie nazwisk to faktycznie ulubione zajęcie dziennikarzy i ulubiona lektura czytelników. Myślę, iż w tych analizach o ewentualnych kandydatach trzeba uwzględnić kilka czynników.


Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideo

Jakich?

Franciszek wprowadził 110 kardynałów, ale trzeba pamiętać, iż ci elektorzy są z przeróżnych zakątków świata. Tak naprawdę Kolegium kardynalskie nigdy nie było tak zróżnicowane geograficznie, jak teraz.

Trudno tak naprawdę wskazać jednego, czy choćby kilku pewnych kandydatów. Zdecydowanie łatwiej jest wykluczyć, kto na pewno nie zostanie papieżem. Myślę, iż bez szans są ci kardynałowie, których nominował Jan Paweł II i Benedykt XVI. Mało prawdopodobne też jest, by nowy papież pochodził z Ameryki Łacińskiej.

Dlaczego?

Ponieważ za wiele problemów obecnego pontyfikatu i błędów obecnego papieża zwykło się obwiniać latynoskie pochodzenie i temperament Franciszka. Na przykład za chaos, jaki zapanował w Kościele i w Watykanie, a który wielu przeszkadza.

Idąc dalej, można uznać, iż prawie na pewno nie będzie to kolejny jezuita. A akurat kardynałów jezuitów w Kolegium kardynalskim jest całkiem sporo. Myślę, iż elektorzy po prostu nie będą chcieli oddawać Kościoła na kolejne lata w ręce jednego zakonu.

Trzecie kryterium to rozpoznawalność i przewidywalność. Nie widzę szans, by po raz kolejny wybrano kardynała, którego mało kto zna. Przypomnijmy, iż argentyński kardynał Jorge Bergoglio jeszcze 11 lat temu był człowiekiem bardzo mało znanym.

Ale mimo to został papieżem.

Tak naprawdę większość kardynałów, którzy w 2013 r. przyjechali na konklawe, dopiero wtedy go poznała. Tuż przed konklawe realizowane są tzw. kongregacje kardynalskie, gdzie robi się pierwsze przymiarki kandydatów, bada ich szanse, a wszyscy kardynałowie wygłaszają krótkie przemówienia.

Bergolio miał takie 3-minutowe wystąpienie, które podobno napisał na kolanie w taksówce.

Jaką wizję Kościoła wówczas zapowiadał?

Właściwie dokładnie taką, jaką realizował przez kolejne 11 lat, czyli Kościół wychodzący na peryferia, otwarty dla wszystkich, Kościół nieoceniający, stawiający wyżej człowieka, niż doktrynę.

Oceniając pontyfikat Franciszka z dzisiejszej perspektywy, trzeba pamiętać, iż nie wszystkim się on podoba, a pewnie niektórzy kardynałowie choćby mocno żałują tego wyboru. Myślę, iż wyciągnęli z tego lekcję i nie pozwolą, by tym razem głową Kościoła został ktoś nieznany. Nie popełnią drugi raz tego samego błędu.

Jaki powinien być nowy papież? Watykanista ma gotową odpowiedź

Nie będą chcieli kolejnego rewolucjonisty?

Ten pontyfikat niewątpliwie był rewolucją. Inna sprawa, czy rewolucją udaną, ale to już temat na kolejną dyskusję. Myślę, iż kardynałowie na pewno będą chcieli nieco uspokoić sytuację w Kościele. Obstawiam, iż poszukają kogoś, kto będzie dobrym administratorem.

Franciszek niewątpliwie był wizjonerem, mniej lub bardziej rewolucyjnym, ale jednak wprowadzał swoje pomysły z uporem godnym sprawy. Czasem odbywało się to dużym kosztem. Dlatego myślę, iż dziś spore szanse miałby kardynał, który zaprezentuje się jako dobry administrator, kto rozpoczęte przez Franciszka procesy uporządkuje i spokojnie doprowadzi do końca. Ktoś, kto będzie umiał też instytucjonalnie skoordynować te rzeczy i wprowadzić je w życie.

Jak to się przekłada na konkretne nazwiska?

Można się spodziewać, iż to premiuje tych kardynałów, którzy dali się poznać w czasie synodu o synodalności.

Co ciekawe, to mogą być także pracownicy Kurii Rzymskiej. Jeszcze kilkanaście lat temu Kuria Rzymska była synonimem tego, co w Kościele katolickim złe, wszelkiej korupcji, przekrętów, malwersacji, biurokracji i karierowiczostwa. Franciszek to mocno zmienił. Dziś kardynałowie, którzy pracują w kurii, to ludzie o zupełnie innej osobowości i przeszłości. I oni też będą brani pod uwagę podczas konklawe. Praca w kurii nie jest już obciążeniem i przeszkodą.

„Nie sądzę, by Trump miał wpływ na konklawe. Aż tak daleko jego władza nie sięga”

Czy to wskazuje, iż z dużym prawdopodobieństwem nowym papieżem będzie Europejczyk, na przykład Włoch?

To wcale nie jest takie pewne. Całkiem możliwe, iż mógłby to być ktoś z Azji, ponieważ Franciszek bardzo mocno stawiał na Kościół azjatycki. Także w kurii pracuje znany filipiński kardynał Tagle. Ale tak samo możliwe, iż to będzie ktoś z Afryki, czy z Ameryki Północnej, bo to również kontynent, który nigdy nie miał papieża.

Na przykład pierwszy papież ze Stanów Zjednoczonych? Czy w ogóle wygrana Donalda Trumpa w USA będzie brana pod uwagę przez kardynałów przy wyborze Ojca Świętego, czy elektorzy nie wchodzą tak mocno w politykę?

Myślę, iż aż tak daleko nie sięgają. Oczywiście, kardynałowie, jak my wszyscy, dostrzegają, co się dzieje na świecie, w którym kierunku on się zmienia, wyciągają wnioski i myślą również politycznie.

Zresztą wraz z powrotem Donald Trumpa do Białego Domu istotnie odżyło to konserwatywne skrzydło w Kościele katolickim, ale nie sądzę, by Trump miał wpływ na konklawe. Aż tak daleko jego władza nie sięga.

Ma pan swojego faworyta w wyścigu o Tron Piotrowy?

Szczerze mówiąc, zupełnie nie mam. Gdybym miał być konsekwentny i wyciągnąć wnioski z tego, co sam mówiłem, to kardynał Mario Grech z Malty pasowałby mi do tego obrazu. Ale wszystko się może wydarzyć.

ZOBACZ TAKŻE: Dlaczego młodzi odchodzą z Kościoła? Biskup dla Onetu: to stawia nas w bolesnej prawdzie

Chcesz porozmawiać z autorem? Napisz: szymon.piegza@redakcjaonet.pl

Czytaj inne artykuły tego autora tutaj.

Idź do oryginalnego materiału