Ks. Piotr Skarga: Żywot Gedeona i Jefty, Sędziów Ludu Bożego (1 września)

mocniwwierzeuplf.blogspot.com 4 tygodni temu


ŻYWOT GEDEONA I JEFTY, SĘDZIÓW LUDU BOŻEGO, z Pisma Świętego
wybrany, Indicum 6, 7 etc.

Po śmierci Baraka i Debory Prorokini, znowu on lud Izraelski od Boga wybrany i w Ziemi Świętej osadzony, odstąpił P. Boga swego i udał się w grzechy, w towarzystwo pogańskie, w cielesność i w to, co zatem idzie, w odszczepieństwo i bałwochwalstwo, w czary i w gusła szatańskie, opuszczając ołtarz i służbę Boską, a inne sobie bogi i wiary wynajdując. Dla tego pokarał ich P. Bóg i dał je w moc i w niewolę Madyanitom przez 7 lat, którzy złączywszy się z innymi wschodnimi narodami pogańskiemi, i mając wojsko niezliczonych ludzi i wielbłądów, przychodzili w ziemię Izraelitów, i w niej się z obozami swemi stanowiąc, począwszy, od trawy i siejby, wszystko pustoszyli, a nic ku żywności nie zostawiali; bydło, osły i wszystką majętność ich brali, a jako szarańczy wszędzie ich było pełno. Bardzo się lud on poniżył i ucisk wielki uczuł; niektórzy zaś na wysokich skałach i ogromnych miejscach śmierci i niewoli uchodzili.

Gdy tedy tak zdręczeni i ukarani byli, otworzyli na grzech swój oczy i zawołali do P. Boga swego, prosząc, aby ich wybawił od owych Madyanitów. A Pan Bóg nieprzebrany w miłosierdziu, chcąc się dać użyć w politowaniu swem ku nim, pierwej do nich posłał Proroka, który im grzech ich na oczy przełożył i nauczyć, a ku pokucie lepszej pobudkę dać im umiał; aby im nie to było ciężko, iż na ciele tę nędzę i uciski cierpią, ale iż Pana i dobrodzieja swego, (który ich z niewoli Egipskiej cudami przedziwnemi wyprowadził i na tej ziemi, pobiwszy ich nieprzyjacioły osadził) do gniewu przywiedli, a jemu posłuszni nie byli. Bo prawa pokuta nic więcej nie żałuje, jedno, iż P. Bóg i majestat jego obrażony i zelżony jest w grzechach naszych.

Gdy za tem upominaniem świecką nędzę na prawą skruchę obrócili, obrał im P. Bóg ku wybawieniu hetmana, Gedeona syna Joasa, z pokolenia Manasse, (który się bałwochwalstwem i grzechami pospolitemi nie zmazał) takim sposobem: posłał P. Bóg do niego Anioła, który go znalazł młócącego zboże tajemnie dla Madyanitów, i ukazawszy mu się Aniół, rzekł: Pan z tobą, przemocny mężu! A Gedeon, mniemając, aby był zacny a mądry człowiek, odpowiedział, uskarżając się na nędzę swoję i ludu wszystkiego, i mówiąc: Proszę cię, panie mój, jakoż to P. Bóg jest z nami, gdyż nas taki ucisk, i tak wiele złego spotyka? Gdzież teraz są cuda one, o których powiadali ojcowie nasi, jako nas Pan Bóg wywiódł z Egiptu? a teraz zapomniał nas Pan Bóg i dał w tę niewolę Madyanitom. A P. Bóg, widząc wiarę i mężne serce jego, rzekł przez onego Anioła: idź, w tern męztwie twem wyzwolisz lud z ręku Madyanitów; i wiedz, iżem cię na to posłał i obrał. A on to słysząc, z pokory rzekł: Proszę cię, Panie, jako ja wyzwolić mam lud, gdyżem jest z najmniejszego pokolenia Manasse i najmłodszym w domu ojca mego? A Pan odpowiedział: Ja z tobą będę, a porazisz wszystkich Madyanitów, jako jednego męża.

Tedy Gedeon otuchę tę wziąwszy, a one słowa dziwne usłyszawszy, począł myśleć, jako mądry, jeżeli to było od P. Boga, co słyszał; i chcąc tego doznać, prosił męża onego, żeby mu się dał dobrze poznać, ktoby był, i żeby poczekał, a z nim zaraz P. Bogu ofiarę uczynił; i poszedł Gedeon i przyniósł chleb przaśny i mięso. A Anioł kazał mu te rzeczy postawić na skale i laską którą miał w ręku, dotknął się mięsa i chleba; zaczem wnet się ogień uczynił i spalił ofiarę onę, a sam zniknął z oczu jego. Dopiero poznał Gedeon, iż był Anioł Pański i rzekł: Ach mnie, Boże, iżem widział Anioła Pańskiego twarz twarzą. A P. Bóg tym sposobem, jako on chciał, (i jako Gedeon słyszeć mógł) rzekł do niego: Pokój z tobą, nie bój się, nie umrzesz. Zatem Gedeon chcąc wdzięczność ku P anu swemu ukazać, ołtarz mu, który już był w zapomnieniu, zbudował i wznowił mężnem i nabożnem sercem służbą Pańską, ofiary na nim czyniąc, a nazwał miejsce ono, pokój Pański; i usłyszał głos Boży, którym mu rozkazował, aby ołtarz Baala zburzył i gaj około niego wysiekł, a zabiwszy wołu, onemi drwami spalił na skale onej, co i pierwiej, na ofiarą. To wszystko Gedeon w nocy, ostrożnie z dziesięcią sług swoich uczynił.

A nazajutrz obaczywszy to sąsiedzi, (którzy jeszcze prawej pokuty i nawrócenia do Pana Boga nie mieli) i dowiedziawszy sią, czyja to była robota, wzburzyli sią na Gedeona i mówili do ojca jego: Wydaj nam syna twego, zabijemy go wnetże, iż śmiał zburzyć ołtarz Baala i gaj jego wysiekł. A Joas im powiedział: jeżeli Bóg jest Baal, niechże sią sam pomści krzywdy swej nad tym, który zepsował ołtarz jego. A Gedeona Duch P ański napełnił i dał mu męztwo i wielkie serce na oną posługą ludu wszystkiego, tak, iż zwoływać i z trąbami chodząc zbierać lud poczynał; począwszy od powinnych swoich i od pokolenia swego, aż do innych, iż sią do niego trzydzieści tysięcy ludzi zebrało.

Widząc takie dobre początki Gedeon, dla innych ludzi, aby tem się mężniej do boju mieli, żądał upewnienia od Pana swego o zwycięztwie, przez cud; prosił Pana Boga na pokornej modlitwie swojej, sobie i wojsku onemu nie dufając, a widząc, iż on sam zwycięztwo z ręki swej daje i tak mówił: Jeśli, Panie mój, przeze mnie niegodnego sługą swego wybawić lud twój masz, racz nas takim cudem posilić:
położą runo, albo wełną na podwórzu; jeżeli w nocy rosa na nią spadnie, a ziemia wszystka sucha będzie, poznam, iż ręką moją lud twój wybawić będziesz raczył. Uczynił to na jego prośbą Pan Bóg tak, iż z runa onego miednicą wody wycisnął. On jeszcze dla większego umocnienia nadziei swej i ludu przy nim, prosił, aby drugi cud uczynił Pan Bóg, żeby wszystka ziemia była mokra, a wełna sucha; i tak się stało. Ale żeby nikt nie rozumiał, aby Pan Bóg bez mocy i wojska ich obronić ludu swego pokutującego i pobić nieprzyjaciół ich nie mógł, kazał Gedeonowi, aby obwołał w obozie, żeby sią bojaźliwi i płochego serca do domu wrócili, i wróciło się dwadzieścia tysięcy ludzi, jedno dziesięć zostało.

A jednak rzekł Pan Bóg: Jeszcze to ludzi wiele, wiedź ich do wody, a patrz, którzy będą garścią brać, a do ust wodą nieść i jako psy ją łeptać, abyś tych na stroną oddzielił i na wojną z sobą wziął; a którzy się schylą i wodą samą gębą pić będą, odprawisz ich i odeślesz do domu. Znalazło się takich, co garścią pili, tylko trzysta. Z tymi sią samymi na wojną oną mężny Gedeon puścił; który lubo wiedząc o wojskach nieprzyjacielskich niezliczonych, iż jako szarańcza, tak byli ziemią osiedli, iż ich z wielbłądami było, jako piasku na brzegach morskich, nic jednak nie zwątpił w mocy i w obietnicy Boskiej. Którego chcąc Pan Bóg jeszcze więcej w nadziei umocnić, kazał mu w nocy z jednym jego sługą Farą wkraść sią między straż nieprzyjacielską i słyszeć, jaką rozmową mają między sobą; co tak uczynił i słyszał, iż jeden drugiemu sen powiadał. Widziałem, a ono jakoby się podpłomek z jęczmiennej mąki toczył, a gdy między namioty nasze wpadł, rozprószył je i z ziemią wszystko zrównał. Na to mu drugi powiedział: Nic to innego nie jest, jedno miecz Gedeonów, bo Pan dał w moc jego Madyanitów i wszystek obóz ich. To proroctwo Pan Bóg przez usta tego, ktokolwiek był, czyli zły, czy dobry, wydał, które słysząc Gedeon, bardzo się posilał, kłaniając sią Panu Bogu swemu.

Wróciwszy się tedy do swych, kazał im wziąść trąby i bukłaki, które miały wewnątrz zakryty ogień i rozdzieliwszy ich na trzy części, ze trzech stron obtoczył obóz nieprzyjacielski i przystąpiwszy bliżej, kazał bukłaki one rozbijać, trąbić i wołać wszystkim te słowa: Miecz Pański i Gedeonów. Co gdy uczynili, a z miejsca się nie ruszali, padła wielka trwoga na Madyanity, którzy, wołaniem, trzaskiem , trąbami i światłością przestraszeni, mniemali, aby lud wielki na nie przyszedł i budząc się, sami na się bić i jeden drugiego zabijać, a wszyscy uciekać poczęli. Ze zaś z onym tak małym ludem bić ich Gedeon nie mógł, tejże godziny rozesłał posły po wszystkiej ziemi, aby sią zebrali co najprędzej, a bili uciekające nieprzyjacioły swoje; zastąpili im zatem u Jordanu i pobili ich sto dwadzieścia tysięcy ludzi do boju, ledwie ich piętnaście tysięcy uszło. Pojmali też dwóch królów: Oreba i Zeba, których głowy do Gedeona przynieśli. Tak Pan Bóg dziwną mocą swoją wybawił lud swój pokutujący.

Lecz na Gedeona inna trwoga przyszła. Pokolenie Efraim, po wygranej onej bitwie, przyciągnęło do Gedeona i fukali na niego, mówiąc: Czemuś nas nie przyzwał na tę potrzebę, a namiś tak wzgardzić, jako niepożytecznymi i płochego serca ludźmi śmiał? I to mówiąc, mało się na niego mocą nie targali. A mądry Gedeon, widząc upór (i iż pospólstwa niebacznego rozumem uchodzić, a krwi tych, którzy za jednego albo kilku wzburzeniem na swych się przełożonych targają pragnąć nie trzeba), pięknem i ich słowami i cichą odprawą zbywał; a chwaląc ich, mówił: Większąście wy posługę uczynili, aniżeli ja i lepsze jest grono Efraima, niżeli winnica Abiezera domu mego: wszakeście wy pojmali Oreba i Zeba, czegom ja nie dokazał. To mówił mądry mąż, upokarzając się sam i sobie nie nie przypisując, chociaż przez niego wszystko zwycięztwo Pan Bóg dał, aby tylko ucichli, a rozterków nie czynili; i poszczęścił rozum, skromność i pokorę jego Pan Bóg, bo wnetże się spostrzegli i uspokoili; jednak Pan Bóg Gedeona swego nowem i drugiem zwycięztwem wsławił.

Bo się jeszcze za onymi nieprzyjaciołami, którzy uchodzili, puścił, dogonił ich i poraził ostatek, one piętnaście tysięcy, i pojmał Zebea i Salmane, drugich dwóch królów. A wracając się ze zwycięztwem, nieposłusznych poddanych, którzy mu żywność dać, gdy jechał w onę pogonię, nie chcieli, na postrach innym pokarał w mieście Sokot i na twierdzy Fanuel starszych (którzy inny lud prosty zwodzili) po cierniu włóczyć i pomorzyć kazał. Obojga bowiem rzeczy potrzeba, i łaskawości i karności, wedle czasu swego i potrzeby dla innych, aby łaskawość do dobrego przyciągała i karność od złego odwodziła.

Oni tedy wszyscy ludzie, wybawieni od Gedeona, do wolności, bojaźni i służby Bożej przywróceni, widząc mądre i szczęśliwe postępki jego, zebrawszy się, rzekli: Bądź panem naszym, i synowie twoi i potomstwo twoje, boś nas wyzwolił z mocy nieprzyjaciół naszych. A Gedeon wielką swoję pokorę pokazując i państwa żadnego nie pragnąc, rzekł: Nigdy ja panować nad wami nie będę, ani syn mój; niech sam Pan Bóg Panem waszym będzie, a ja sługą waszym, przestrzegając pożytków i pokoju waszego, zostanę. Jakoby rzec chciał: Już to wszystko panowanie moje, szczęście i sława jest moja, gdy wysłużyć Panu Bogu Stworzycielowi i Dobrodziejowi swemu, a jemu samemu kłaniać się będziecie. O gdyby panowie to rozumieli ci, którzy się na państwa dla próżności czci i pożytków swoich kwapią, a nie dla tego, aby Pan Bóg, który je stawi, przez nich sławny i wielki w obronie ludzkiej zostawał. Przetoż Gedeon radził im i upominał ich, aby statecznie służyli Panu Bogu i żeby na ozdobę ołtarza i służby jego z łupów onych i korzyści wojennej dali złoto, to tylko, które nieprzyjaciołom z uszu ich zebrali (bo Madyanitowie nausznice nosili drogie), co oni radzi bardzo uczynili.

Z onego złota sprawił Gedeon ornaty i naczynie rozmaite do służby Bożej. Taka ma być wdzięczność w ludziach chrześciańskich, gdy im Pan Bóg daje zwycięztwo, majętność świecką i szczęście, aby też część obracali na służbę Bożą, ozdobę kościołów i ołtarzów jego. Sądził tedy i sprawował lud Izraelski długo Gedeon w pokoju wielkim przez lat czterdzieści, i rozmnożył Pan Bóg dom jego, iż zostawił własnych synów swych siedmdziesiąt i w dobrej starości skonał.

A po jego śmierci, znowu lud on niestateczny opuścił Pana Boga swego a pokoju onego na rozkoszy używając, w kacerstwa i w bałwochwalstwo rozmaite upadł. Co się poczęło najprzód od synów Gedeonowych, którzy szaty drogie kapłańskie i naczynia służby Bożej, które ojciec ich sprawił, i zostawił, obrócili na służbę djabelską bałwochwalską i inne ludzie popsowali. Przetoż Gedeona Pan Bóg na synach i na domie jego najprzód karać począł. Bo będąc między nimi jeden syn jego Abimelech, zmówiwszy się z Sychemitami, między którym i matkę i powinnych miał, zebrawszy łotrzyków ubogich i tułaczów, dawszy im pieniędzy, pojmał wszystką bracią swoję, chcąc sam na państwo wstąpić, pozabijał ich i pogubił na kamieniu jednym mężów siedmdziesiąt, ledwie tylko jeden Jonatas uszedł. Wiele ludzi złości onej Abimelechowej pomagało, nieznośną niewdzięczność ku Gedeonowi, który ich wybawił z ręku nieprzyjacielskich, na synach jego tak sprośnie zamordowanych pokazując; którzy sobie za pana wzięli mordercę onego niezbożnego Abimelecha. ale nie długo za przekleństwem Jonaty, jednego brata pozostałego, gdy się zobaczyli Sychemitowie, a zbrzydzili się onem okrucieństwem jego, odstawili Abimelecha i wojnę przeciw niemu podnieśli. A on ich pierwiej pobiwszy i pomordowawszy, i miasto ich zburzywszy, sam też źle zginął. Bo gdy dobywał miasta Tebes, baba jedna z wysokiej wieży, kamieniem głowę jego przebiła, tak, iż mu z niej mózg wypadł, i umierając krwi rozlewca, wołał na pacholę swoje: Dobij mię, aby nie rzeczono, iżem od niewiasty zginął. Co on uczynił. Jaka pociecha piekielnemu tyranowi z onej śmierci. O, jako Pan Bóg złości karać umie i tych, którzy komu złego pomagają, gdy się zaś sami, co na złe zgodni byli, wadzą, sami siebie spoinie gubią.

Nie upomnieli się synowie Izraelscy karaniem onem nad synami Gedeonowymi, których Pan Bóg za kacerstwo i bałwochwalstwo pokarał, ale do starych grzechów nowych przyczyniali i służyli Baalowi, Astarotowi i bogom Syryjskim i Sydońskim, i rozgniewany P. Bóg, dał ich w moc i w niewolę Filistynom i Ammonitom, i byli bardzo uciśnieni przez lat ośmnaście. ale upamiętywając się karaniem onem ręki Boskiej i nędzą swoją, zawołali znowu do Pana i mówili: Zgrzeszyliśmy przeciw tobie, iżeśmy cię Pana Boga naszego opuścili, a służyliśmy Baalowi. A P. Bóg im pomocy swej, a na gorętszej prośby ich wzbudzenie odmawiał i mówił: Tylemkroć już was wybawiał, gdyście na mię zawołali, a jednak śmieliście mię tak często i prędko odstępować, a służyć obcym bogom? już dalej myślić o was i wybawiać was nie chcę; idźcie, a wzywajcie sobie na pomoc tych bogów, którymeście służyli i sobieście ich za pomocników obrali, niech was czasu tych ucisków wybawią. A lud pokutując, tem rzewniej zapłakał i wołał: Z grzeszyliśmy, dajemy się i spuszczamy na karanie twoje; czyń z nami, co chcesz, a karz nas sam, jako jest wola twoja, tylko racz nas teraz wybawić z ręku nieprzyjaciół naszych. To były żywej i prawej pokuty i pokory słowa, które wnetże skutkiem i uczynkiem pełnili. Bo te bogi, do których ich P. Bóg w gniewie odsyłał i którym i gniewali jego majestat, wnetże potłukli, popalili i wyrzucali grzech z domów swoich i z serc swoich; a nie tylko z domów, ale i z ziemi swej wygnali wszystko bałwochwalstwo i kłaniali się samemu P. Bogu, od niego pomocy czekając. Toć jest piękna droga do proszenia łaski i miłosierdzia jego, gdy to z domu i z serca wymiatamy, czymeśmy go gniewali.

A Pan Bóg schylił zatem ucho swoje do modlitwy i zmiękczył się miłosierdziem nad nędzą ich, i dał im znowu zacnego i wielkiego Hetmana Jeftę, syna jednej nierządnicy, z którą zgrzeszył Galaad ojciec jego. To, co mu na uczciwem łożu schodziło, cnotą i wielkiem męztwem Jefte nadgradzał. Bo choć pierwiej wiele się łotrzyków do niego nazbierało, ale potem mężów z nich i żołnierzy poczciwych poczyniwszy godnym się stał, iż wszystek lud Izraelski posłów zacnych do niego posłał, aby ich przełożonym był, a wybawił je od nieprzyjaciół ich.

On to chcąc czynić, wzbudzony Duchem Pańskim , zbierał wojsko około Galaad i w pokoleniu Manasses u Massy. A już idąc na wojnę, uczynił ślub, choć nie bardzo roztropny, ale z serca prawego, wzywając P. Boga na pomoc, jemu samemu dufając i obiecując to: iż jeżeli mu Pan Bóg da zwycięztwo, miał dać na ofiarę P. Bogu, ktobykolwiek z domu jego najpierwiej wyszedł wtenczas, gdy się z wojny z weselem wracać będzie. Gdy tedy bitwę stoczył, poraził wielkie wojsko nieprzyjaciół i wybawił lud Boży z niewoli i ucisku wielkiego. A wracając się z zwycięztwem do domu, spotkał córkę swoją, którą miał jedyną, iż ona najprzód z domu jego wychodzi, z śpiewaniem i bębnami na witanie ojca swego. Skoro ją ujrzał, wesele w smutek się wielki obróciło tak, iż Jefte, drapając szaty swe, mówił: Ach córko miła, oszukałaś mię i samaś oszukana jest; uczyniłem taki a taki ślub P. Bogu, otwarzając usta moje jemu i nie mogę uczynić inaczej. A ona dziwna a mężna i Boga m iłująca córka nic na onę nowinę śmierci swej niezastraszona, nie do płaczu się, ani do smutku, ani do prośby rzuciła, ale rzekła one, wielkiej pamięci słowa godne: Najmilszy ojcze, jeśliś to obiecał Panu Bogu, a otworzyłeś usta twoje i dałeś słowo jemu, ja się z takiej śmierci nie wymawiam, gdyż Pan Bóg dał tobie zwycięztwo nad nieprzyjaciołami twymi. Prawie mądra i nabożna panienka dziewiczem a czystem sercem umiała państwem, na które ojciec jej wstąpił, światem, młodością swoją i zdrowiem wzgardzie, tylko żeby Pan Bóg uczczony był, a grzechem (jako rozumiała) ludzkim obrażony nie był. A wolała śmierć swoją, niźli ojcowski grzech; wolała zdrowie stracić, aby Pan Bóg dzięki i chwały z niej nie tracił. O, jako i pospolite dobro miłowała, i w śmierci się swej kochała, tem się tylko ciesząc, iż P. Bóg dał wybawienie i zwycięztwo ludowi swemu. Prosiła tylko ojca o to, aby jej na opłakanie dziewictwa dwa miesiące dał, co on uczynił. A ona z towarzyszkami swemi po górach chodząc i na onę się śmierć gotując, gdy mogła uciec i wolna być, wróciła się do ojca na onę ofiarę. Ojciec zaś jawnie zezwawszy wszystkich panów, lud i powinnych swoich, ołtarz zbudował i drwa ułożywszy, gdy nabożnie szyję swoją pod miecz schyliła sam ją ręką swoją ofiarował. Zkąd jest wielki znak, jako się ten ojciec bał Pana Boga rozgniewać, iż jedyne dziecię swoje zgubić i wszystko przyrodzenie i skłonność ojcowską ku miłej córce w sobie umorzyć wolał na cześć Boską, aby się tylko uiścił Panu Bogu, a uchronił się straszliwego gniewu jego. Potem sześć lat żyjąc, a sprawując lud Boży, wzięty jest do ojców swych; a Królowi nad królmi i Panu nad panami, pokłon i chwała na wieki wieków, Amen.

Obrok
Duchowny.

Czy dobry to był ślub taki, a jeżeli rozumiał w nim Jefte człowieka, którego się ofiarować na śmierć Bogu nie godzi, albo jeśliby zgrzeszył w tem, iż ślub on wypełniał, Pismo nic znać nie dało; przetoż rozmaite są około tego Doktorów świętych rozumienia. Jedni go w tem ganią, a drudzy go wymawiają, mówiąc, iż to z Ducha Bożego, i z osobnego natchnienia i objawienia uczynił. Jakożkolwiek jest, te są rzeczy pewne i w nauce katolickiej nieodmienne: Pierwsza, iż się krwi ludzkiej Bogu ofiarować nie godzi, i brzydzi się Pan Bóg ofiarą taką mężobójską. Druga, iż co się źle a nieroztropnie Panu Bogu obiecuje, to się jeszcze z większym grzechem pełni. Źle obiecał Herod głowę Jana świętego tanecznicy darować, ale jeszcze gorzej uczynił, iż obietnicy i słowa dotrzymał, które złamać wnetże i żałować za tak złą obietnicę był winien. Trzecia, iż śluby, które kto Panu Bogu czyni w rzeczach przystojnych, winien je pełnić, i takie obietnice wielce się Panu Bogu podobają. Ślubujcie, mówi Prorok, uiszczajcie się Panu straszliwemu, który dusze panom wydziera, i straszliwy jest po wszystkiej ziemi. A iż tego Jefte Apostoł między świętych kładzie, rozumiem, iż go słusznie wymawiają; bo osobne w tem objawienie Boże i polecenie, dla figury jakiej i tajemnicy odkupienia naszego mieć musiał. A jeżeli co zbłądził, znać, iż z niewiadomości to i z prostoty uczynił, i znalazł za to odpuszczenie u Pana Boga. Bo kto się wydziwić może takiej cnocie jego wielkiej, iż wolał na jednej i najmilszej córki swej krew i śmierć patrzyć, a niźli rozgniewać P. Boga, i jemu skłaniać. Tak ciężką i trudną rzecz nad przyrodzenie ojcowskie wolałby był zdrowiem swem odkupić; znać, iż mu z wielkiego dobrodziejstwa, i z bojaźni a miłości ku Panu Bogu, przyszła. Wiedzą rodzice, które dzieci mają, co to za męztwo i jakiej jest miłości ku Bogu, na takie się rzeczy odważanie. Wtemże doświadczał Pan Bóg i Abrahama, którego onej wielkiej ku sobie chęci i miłości doznał, iż się z tego nie wymawiał, gdy mu syna jedynego ofiarować kazał. Niemniej się też takiemu posłuszeństwu prostemu panienki tej dziwuję; czem ta od Izaak a Patryarchy różni się, nie widzę. Do tak mężnej śmierci pobudziła ją cześć Boża, aby go grzechem ojciec jej nie obrażał, aby za zwycięztwo rzeczypospolitej, swoją krwią Bogu podziękowała, i miłość ku Ojcu, aby go od grzechu i niełaski Boskiej wybawiła. Niewypowiedziane to cnoty, których daj Boże nam naśladować.


Ks. Piotr Skarga ,,Żywoty Świętych Starego i Nowego Zakonu na każdy dzień T.I", str. 590-594
Idź do oryginalnego materiału