Ks. Piotr Skarga: O Męczeństwie św. Jana, Ewangelisty w Rzymie. (6 maja)

mocniwwierzeuplf.blogspot.com 1 tydzień temu

O MĘCZEŃSTWIE JANA Ś. EWANGELISTY W RZYMIE, z powieści
starego doktora Tertuliana, libro de praescriptione haeretieorum
i św. Hieronima lito. contra Jovinianum, krótka rzecz.

Jako gdy miasta mocnego dobywają, prowadząc hufce i lud wojennny do murów, który na pewną śmierć idzie, ciałami swemi wały zasłaniając, krwią swoją i ranami trudząc nieprzyjaciela, innym za sobą towarzyszom dobry przystąp do miasta i zwycięztwo w swej śmierci gotuje; tak Pan Bóg chcąc miasto szatańskie, bałwochwalstwo i ślepotą pogańską zburzyć i zamki te przez kazanie Ewangelii i światłość prawdy zwojować, posłał naprzód hufce męczeńskie (jako mówi Apostoł), niby na śmierć oddane, którym i przez trzysta lat, aż do Konstantyna Wielkiego, głębokie pogańskie ślepoty gubił, męką i śmiercią sług swoich zwycięztwo nad poganami dawał. Tak ich wiele do tych najazdów posłał, iż świat wszystek pogański na ich zabijaniu ostre swoje żelaza stąpił i siły swe na ich krwi rozlaniu tak osłabił, iż podać ręce, a dać się w moc Chrystusowi musiał. Lubo Pan Bóg nie tak czyni, jako świeccy królowie czynią, do murów i przekopów co podlejszy lud posyłają; a Chrystus hetman nasz, najcelniejszy, najmocniejszy, najzacniejszy, i w którym sią najwięcej kochał, lud na tą potrzebą straszliwą przypuścił. Chorążowie tej piechoty byli wielcy Apostołowie, oni synowie pierworodni, one Ducha świętego pierwiastki, cudotwórcy i kolumny wszystkiego Kościoła, najpierwiej u tego dobywania polegli; po nich oni Męczennicy przedziwni, którzy wzgardzie świata i własnego zdrowia swego, dając je za swego Króla, nie na prostą, lekką i krótką śmierć, ale na długie a nieznośne męczeństwo, (które się wielom śmierciom równało), miłość nieoszacowaną ku Bogu i ku nam, którym pokój i zwycięztwo gotowali, dokazać chcieli. Tak mocne fundamenta we krwi tak drogiej ludzi przezacnych, sług Chrystusowych, Kościoła Bożego zasadzone są,. Na tych wysoko poszło budowanie nigdy nieobalone prawdy katolickiej. A im droższa ta krew była, tem za nią pewniejsze zwycięztwo następowało, przez Pana naszego Jezusa, który im przez krew i śmierć swoją oną siłą dawał, bo inni podlejsi, tem ochotniej za tak zacnymi hetmanami idąc, zwycięztwo Kościołowi ś. i wszystkim wiernym czynili. Bez wątpienia wszyscy Apostołowie męczeńską śmiercią na wzór Pana swego zeszli. O jednym Janie ś. Ewangeliście pewna jest historya, iż postarzały przyrodzoną śmiercią sam w grób wstępując, umarł. Wszakże korony męczeńskiej, nie stracił i z swymi towarzyszami równo w tej mierze poczytany jest; bo w Rzymie na męczeństwo dany i na śmierć dla Chrystusa skazany był, i w ogień wielki wrzucony dla prawdy jego, cierpiał tym sposobem.

Za czasu Domicyana, gdy chrześcian na śmierć szukano, najpierwsi byli biskupi i starsi chrześciaństwa, na które się jad pogański więcej, jako na pierwsze głowy kościelne rozciągał. Już było po męce Pańskiej blizko lat pięciudziesiąt i kilka, a jeszcze Jan św., jako ze wszystkich Apostołów najmłodszy, żyw był i patrzył na zburzenie Jeruzalem i królestwa żydowskiego, wedle proroctw a Pańskiego, upadek; rządził Kościołem w Azyi, kiedy Domicyan zabijać chrześciany i przedniejszych do Rzymu związanych posyłać rozkazał. Pojmany jest w Efezie Jan św. Ewangelista i ciężko związany z wielkiem utrudzeniem przyprowadzony jest do Rzymu. Gdzie chrześciany od Piotra ś. i Pawła nawrócone posilając, a zbawienną im też nauką, jako skarb bogaty, zostawując, bardzo je uweselił, iż patrzyli na oną Anielską twarz, już sędziwą, onego ucznia, którego miłował Chrystus. Na ten czas Klemens Rzymianin rodu senatorskiego zacnego, uczeń Piotra św., Kościół Boży sprawował, który z wielką czcią, ile w onym ucisku i prześladowaniu być mogło, przyjął takiego gościa.

Zbiegali się do tego więzienia, w którem był posadzony, chrześcianie, a jako pszczoły z onego ula tajemnic Bożych, miód słodkiej nauki brali i z onej skrzyni, w którą był Pan Jezus swoją wysoką o Bóstwie swem nauką schował, bogacili. Potem Domicyan przyprowadzić do siebie kazał Jana św. i gdy jego wyznanie zrozumiał i kazanie o Bogu naszym Jezusie usłyszał gardząc tem, a każąc mu swym bogom ofiary czynić, usłyszał z czystego onego panieńskiego serca mężny głos: Nie godzi sią w tem ciebie słuchać, cesarzu! bogowie ci, o które się zastawiasz, djabli są, sami mizerni i potępieni, a jeden jest Bóg twórca Nieba i ziemi, i Syn jego Chrystus Jezus, rodzony od wieku bez początku, który w żywocie Dziewicy Przeczystej ciało nasze na się wziął i w niem sprawił zbawienie świata wszystkiego, dając mu wolność od nieprzyjaciół dusznych i żywot bez końca po tym doczesnym. Nie chciał dalej słuchać on tyran, ale przynieść okrutnego jadu i trucizny kazał, aby ją pił Jan ś., a karanie wziął za nieposłuszeństwo. Wypił ochotnie Jan św. one napoje śmierci, ale nie tylko śmierci, ale boleści nie uczuł. O dziwna mocy Boska i uiszczenie obietnicy onej: Jeśli, powiada, co śmierć przynoszącego wypiją, szkodzić im nie będzie! Patrzył długo cesarz, czy rychło się powali i umrze? ale doczekać się nie mógł; a jednak nie poznał mocy Boskiej i nie skłonił serca do prawdy, ale w uporze zostając, skazał Jana ś. na inną śmierć, aby w ogniu spalony i w kocieł oleju wrzącego wrzucony był.

Wiedziono Apostoła do bramy, którą Łacińską zowią w Rzymie, i tam ogień wielki naniecono, na dwóch słupach kocieł wysoki oleju pełny zawiesiwszy, gdy już wrzeć się olej począł, wrzucono w niego ciało ono, które w czystości wiecznej żyło i zmazy nie znało. Wrzał olej, a ogień się wysoko podnosił i przez płomień nie widać było Jana ś. aż gdy rozumieli, iż już uduszony został, ugasić ogień kazano; aż ujrzą Apostoła w kotle zdrowego i chwalącego Pana Boga, żadnej szkody na członkach nie mającego. Zdziwili się wszyscy i wielu pogan zawołało: Wielki Bóg chrześciański. A cesarz gdy się o tern dowiedział, wolał mordowania zaniechać, aniżeli się więcej o człowieka onego, jako mniemał, nieśmiertelnego, kusić, a sławę większą i pociechę chrześcianom czynić. Tedy go wygnać na wysep Patmos rozkazał, gdzie one widzenia miał i objawienia, które napisał. I był tam aż do śmierci Domicyana, po którym nastąpiwszy Nerwa i Trajanus, sądy i postępki jego jako okrutne i niesprawiedliwe potępili, a zatem też i Jan św. wolnym został i wrócił do Efezu.

To męczeństwo dzisiejszego dnia Kościół święci, z którego się pokazuje, jako jest szczęśliwy Kościół Rzymski, o którym stary doktor Tertulianus tak mówi: O szczęśliwy Kościele Rzymski, w który Apostołowie wszystką ze krwią swoją naukę wlali, gdzie Piotr do męki Pańskiej przyrównany (bo także ukrzyżowany jest jako Pan Jezus, acz prosił, aby dla różności od Pana głową na dół na krzyżu zawieszony był), gdzie Paweł taką śmiercią jako Jan Chrzciciel (to jest, iż ściętym był) koronowany jest. Gdzie Jan Apostoł, gdy wrzucony w ogień i we wrzącym oleju pogrążony był, a żadnej szkody nie odniósł, na wysep wygnany jest. Te są słowa jego: W tem się wielkie zaprawdę błogosławieństwo Boskie nad tym Kościołem Rzymskim pokazuje, iż od tych trzech wielkich i pierwszych Apostołów szczepiony, nauką ich wyuczony i męczeństwem przyozdobiony jest. I inni Apostołowie, jako wielkie jest podobieństwo, Rzym nawiedzili; bo i Jakób ś. Zebedeuszów syn, gdy do Hiszpanii zabiegał, nie minął pewnie Rzymian, których się wiara po wszystkim świecie sławiła, aby im błogosławieństwa i skarbów nauki swej udzielił. I Barnabas uczeń Chrystusów w Rzymie też nasienie słowa Bożego rozsiewał, jako napisał Klemens. A którzy za żywota Apostołowie w Rzymie być nie mogli, po śmierci na posiłek Kościołowi onemu pokwapili się. Tam dziś Jakób sprawiedliwy odpoczywa, tam Filip z nim pospołu leży, tam Bartłomiej ś. na wyspie Tybru kościom swoim dnia sądnego czekać każe, tam Jędrzej św. głową swoją przy Piotrze, jako bracie rodzonym, położony jest, tam Maciej Apostoł u jasełek Pańskich w kościele Marine Majoris miasta strzeże. Szczęśliwe prawie miasto, które w rozwalinach i ruinie obalonego świeckiego panowania leżąc, a innej obrony nie mając, takiemi murami obtoczone, szerzej swoję duchowną władzę, niżeli kiedy państwo Rzymskie, rozciąga, a żadnego się, na opoce wiary siedząc, upadku nie boi. Prawie do tego miasta, takiemi działami wiary osadzonego, kacerstwo przystąpić, jako mówił św. Cypryan, nie może. Strzeż go Królu błogosławiony Jezu Chryste aż do końca na zatrzymanie jedności wiary i na związek miłości chrześciańskiej, za przyczyną świętego tego Apostoła Jana, nauczyciela miłości i jedności, który z Ojcem i z Duchem ś. królujesz na wieki, Amen.

Ks. Piotr Skarga ,,Żywoty Świętych Starego i Nowego Zakonu na każdy dzień T.I", str. 429-431
Idź do oryginalnego materiału