„Nasz Dziennik” skończył właśnie 27 lat. Jak zaznaczył prezes Marcin Nowina Konopka, czas ten minął bardzo szybko. – Te 27 lat wobec dwóch tysięcy lat cywilizacji, w której jesteśmy, w której wyrośliśmy, którą kochamy, na której nam zależy, której bronimy i którą pragniemy rozszerzać tam, gdzie jeszcze nie dotarła, to jest nic. Te 27 lat codziennej mozolnej pracy przy „Naszym Dzienniku” to jest kropla […], a obok są inne krople, które przez całą historię płyną i tworzą ocean, morze chrześcijaństwa. Morze, na którym jesteśmy ludźmi wolnymi i szczęśliwymi. Bywają sztormy. Czasem nas wyrzuci na jakiś skalisty brzeg i wtedy giniemy, i jesteśmy ratowani. Często płyniemy wespół z innymi łodziami: z naszymi rodzinami, przyjaciółmi, środowiskiem, z naszym Narodem, z innymi narodami, z którymi żyjemy w przyjaźni i czujemy się szczęśliwi. Mamy przed sobą wielką perspektywę, mamy horyzont, za którym wiemy, iż jest słońce – podkreślał wydawca „Naszego Dziennika”.Największą zaletą „Naszego Dziennika” jest jego niezależność. – Niezależność jest kosztowna. Ona coś musi kosztować. o ile są media, gazety, wydawnictwa, które wychodzą w bardzo dużych nakładach – a może wychodziły, bo to jest bardziej adekwatne określenie, dlatego iż nakłady prasy bardzo spadły przez kilka ostatnich lat – to zawsze za taką gazetą, za takim dziennikiem musi stać kapitał, dlatego iż jest niemożliwe utrzymać gazetę codzienną na rynku, używając adekwatnie tylko podstawowych narzędzi, czyli sprzedaży egzemplarzowej i reklamy. To jest reguła, ale jest jeden wyjątek. Tym wyjątkiem jest „Nasz Dziennik”. Szczerze powiem, iż do końca nie wiem, jak to się dzieje, iż po pierwsze, mógł powstać „Nasz Dziennik”, a po drugie, iż te 27 lat jesteśmy w stanie go wydawać. Dosłownie nikt […] oprócz jednej osoby nie wierzył w to, iż jest możliwe powstanie dziennika ogólnopolskiego, niezbudowanego na jakimś potężnym zastrzyku finansowym z zewnątrz, bez inwestora, bez infrastruktury, bez profesjonalistów, a to się stało – mówił gość „Polskiego punktu widzenia”.Podczas 27 lat obecności „Naszego Dziennika” na polskim rynku prasowym wielu wieszczyło rychły upadek gazety. Tak się jednak nie stało. – Słyszę to do dzisiaj. To znaczy, iż te twierdzenia […], te wypowiedzi są nic nie warte. […], To mnie nauczyło patrzeć na przedsięwzięcie, jakim było uruchomienie „Naszego Dziennika” i potem jego […] utrzymywanie w funkcjonowaniu, jako na rzecz bardziej złożoną niż prosty biznes, gdzie są przychody, są rozchody, jest zysk albo jest strata – zwrócił uwagę Marcin Nowina Konopka.Prezes spółki Spes wskazał, iż dalszy byt „Naszego Dziennika” zależy od drobnych decyzji każdego Czytelnika, od tego, czy danego dnia zdecyduje się on na kupno tej gazety. Jednak sensem istnienia „Naszego Dziennika” nie jest tylko to, żeby się dobrze sprzedawał i pozostał na rynku. Tym sensem jest treść w nim zawarta, przekazywanie odbiorcom racjonalnych argumentów, dzięki którym w rozmowie z osobami o innych poglądach mogą oni skutecznie bronić swojego katolickiego i propolskiego światopoglądu.