

- Ks. Łukasz Prausa w ostatnich miesiącach życia zmagał się z nowotworem
- Podczas masowych spotkań kapłan – zwany ojcem Łukaszem – utrzymywał, iż leczy z najcięższych chorób, ale i otyłości, bezpłodności czy utraty węchu
- Kościół rzekomych zdolności ks. Prausy nigdy nie potwierdził
- Więcej takich informacji znajdziesz na stronie głównej Onetu
Nieuznawana przez Kościół wspólnota, którą zbudował wokół siebie ks. Łukasz Prausa, podała wiadomość o śmierci 40-latka w ostatni piątek (w mediach społecznościowych). Jednak dotąd brakowało publicznego potwierdzenia tej informacji. Takim potwierdzeniem jest nabożeństwo żałobne, odprawione we wtorek przez proboszcza Parafii Rzymskokatolickiej pod wezwaniem św. Antoniego Padewskiego w Poznaniu, czyli w rodzinnym mieście zmarłego – z udziałem między innymi jego rodziny.
Ks. Prausa w ostatnich miesiącach życia, według słów proboszcza oraz informacji ze wspólnoty zgromadzonej wokół zmarłego, zmagał się z nowotworem. Poznański proboszcz nie komentował dorobku życia ks. Prausy. – Nie nam jest oceniać człowieka – mówił we wtorkowej homilii.
Historia ks. Łukasza Prausy
Ks. Prausa wzbudzał w ostatnich latach ogromne kontrowersje. W 2015 r. wyświęcił go na kapłana warszawski kardynał Kazimierz Nycz. Młody ksiądz najpierw pełnił posługę w jednej z poznańskich parafii. Potem przeprowadził się do Łodzi, gdzie jako pallotyn zaczął prowadzić swoje „modlitwy o uzdrowienie i uwolnienie”.
Z łódzkiej świątyni przeniósł je do wynajmowanej hali sportowej, w końcu miejscem spotkań – choćby dla tysiąca zgromadzonych – stała się polana pod Sieradzem, gdzie od lat osiemdziesiątych miało dochodzić do, nieuznawanych przez Kościół, objawień maryjnych.
Rzekome zdolności uzdrawiania nieuznane przez Kościół
Podczas masowych spotkań ks. Prausa – zwany ojcem Łukaszem – utrzymywał, iż leczy z najcięższych chorób, ale i otyłości, bezpłodności czy utraty węchu. Ojciec Łukasz miał też „wyganiać” z zebranych na polanie „demona homoseksualizmu” czy „demona uzależnienia od pornografii”.
Kościół rzekomych zdolności ks. Prausy nigdy nie potwierdził. Ponadto w 2023 r. pallotyni usunęli organizatora spotkań na polanie ze swojego zgromadzenia. W ostatnich latach życia ks. Prausa był suspendowany – co oznacza, iż dostał on zakaz sprawowania zadań kapłańskich.
Jednak ojciec Łukasz nie stosował się do nałożonej kary, zaś jego zwolennicy zaczęli zwracać się do kapłana określeniami w rodzaju „polski ojciec Pio” (bo ks. Prausa przekonywał, iż na jego rękach pojawiają się stygmaty – jak u włoskiego świętego).
Ks. Prausie przyglądała się również władza świecka: jego finanse zaczęła prześwietlać Izba Administracji Skarbowej w Łodzi, która otrzymała sygnały o ewentualnych nieprawidłowościach (ojciec Łukasz między innymi przyjmował „cegiełki”, formę finansowej wdzięczności za udział w spotkaniach na polanie).