Kościół, czyli arcypolityczna walka o najwyższą władzę

3 miesięcy temu
Zdjęcie: Papież Franciszek Źródło: PAP/EPA / RICCARDO ANTIMIANI / POOL


W Kościele chodzi o władzę, krzyczą antyklerykałowie. Owszem, chodzi o władzę – a w każdym razie także o nią.


Ktoś tym wszystkim przecież musi rządzić – i zasadniczo jest to papież. Ostatnie dziesięciolecia, a może choćby całe stulecia kazały wierzyć obserwatorom, iż choćby o ile w Kurii Rzymskiej dochodzi do wielu ostrych przepychanek między kardynałami i biskupami, to zasadniczo jedno jest pewne: wszystkim zawiaduje papież, jego pozycja jest niezachwiana i pewna.


Od kilku lat wcale nie jest to już takie oczywiste. Sytuacja i spory w Kościele katolickim mogą zainteresować już nie tylko wiernych, teologów czy ewentualnie polityków mających styczność z watykańską dyplomacją. Każdy, kto interesuje się polityką jako taką, polityką jako nieustannym zmaganiem o prawo i przestrzeń do sprawowania władzy, może znaleźć w Kościele naprawdę bardzo wdzięczne pole do obserwacji.


Przypomniał o tym ostatnio arcybiskup Carlo Maria Viganò, który w oświadczeniu sprzed kilku dni ogłosił Jorge Mario Bergoglio uzurpatorem zajmującym bezprawnie tron papieski. Odwołując się do dokumentów papieskich z XVI stulecia wezwał do tego, by Franciszka po prostu obalić, to znaczy – zlikwidować go jako najwyższy podmiot suwerennej władzy w Kościele i zastąpić skutecznie kimś innym. W przeciwieństwie do wielu innych ludzi głoszących podobne poglądy, Viganò ma na całym świecie wielu zwolenników. choćby o ile jest skrajnie nieprawdopodobne, by rzeczywiście doprowadził do obalenia Franciszka, to przecież będzie skutecznie wywoływać chaos, który podważa papieską władzę. Bo co to za władza, której wielu nie chce słuchać?
Idź do oryginalnego materiału