Kościelne podziały. Z pełną prędkością ku katastrofie

3 miesięcy temu

To nie jest opinia przeciwników Kościoła katolickiego w Polsce, ale przekonanie tych katolików, którzy przewidująco odczytują znaki nieuchronnego upadku. Teologicznego, duszpasterskiego, organizacyjnego. Uważnych obserwatorów wspólnoty, którym jej los leży na sercu. Autor stawia pytania i nie ustaje w wysiłkach, by znaleźć najważniejsze odpowiedzi. Kto lub co rządzi polskim Kościołem? Kto odpowiada za jego strategię, kierunek, przyszłość. I kto odpowiada za szaleńczy pęd ku katastrofie?

Kościół jako instytucja jest strukturą hierarchiczną. Diecezją rządzi biskup i jest tam panem na zagrodzie. Biskupi tworzą Konferencję Episkopatu Polski i jest ich 147 (2022 rok), jak pisze Ignacy Dudkiewicz, dziennikarz katolicki i publicysta, który, chcąc dociec przyczyny butwienia tysiącletniej polskiej instytucji, zwrócił się do ponad 100 polskich biskupów z prośbą o spotkanie. Większość z nich w ogóle nie zareagowała, ale udało się autorowi spotkać z 10 z nich. „Wielu rozmówców, gdy mówiłem, iż spotkałem się z 10 biskupami, reagowało zaskoczeniem. Nie, iż tylko z 10. Dziwili się, iż aż do 10 zdołałem się dostać” – przyznał autor. Ale rozmówców, których opinie składają się na opasły publicystyczny tom, było więcej.

„Odbyłem rozmowy z 68 osobami z 17 polskich miejscowości znajdujących się w 16 różnych diecezjach, a także mieszkającymi w Belgii, USA i Holandii. Wśród rozmówców 35 księży, w tym 15 diecezjalnych, oraz 20 zakonników z siedmiu zakonów męskich. Rozmawiałem z siedmioma siostrami zakonnymi (dwie z nich były w trakcie opuszczania zakonu) z pięciu zgromadzeń, dwiema osobami skrzywdzonymi w dzieciństwie przez księży oraz z trojgiem świeckich pracowników kościelnych instytucji. Plus dziesiątka świeckich ekspertów od Kościoła. Razem ponad 100 godzin nagrań”. Skąd oczywiste, a lekceważące milczenie polskich biskupów? Przyczyn jest kilka i są one tożsame z procesem upadku polskiego Kościoła jako instytucji. Problem tkwi w tym, iż „polscy biskupi słabo radzą sobie w komunikacji kryzysowej. To, iż skandale długo nie były w stanie zachwiać ich pozycją w społeczeństwie, wynika z wysokości «konia», z którego spadają, a nie umiejętności woltyżerskich”.

Idź do oryginalnego materiału