Kolejne trudne święta Bożego Narodzenia dla kościoła w Gazie

chrzescijanin.pl 13 godzin temu

Dla chrześcijan, którzy schronili się w parafii Świętej Rodziny w Gazie, tegoroczne Boże Narodzenie będzie pozbawione wszelkich wygód.

W regionie od dwóch lat nie działa sieć energetyczna, dlatego parafia zdana jest na to, co uda się pozyskać z generatorów i paneli słonecznych.

Dostęp do czystej wody jest niezwykle utrudniony – ludzie czekają w kolejkach choćby trzy godziny, by zdobyć zaledwie kilka litrów.

– Brakuje nam dosłownie wszystkiego – powiedział ks. Gabriel Romanelli z parafii Świętej Rodziny w rozmowie z organizacją Pomoc Kościołowi w Potrzebie (ACN).

Jak zaznacza duchowny, sytuacja jest w tej chwili nieco lepsza niż w chwili rozpoczęcia zawieszenia broni półtora miesiąca temu, ale – jak podkreśla – „to nie znaczy, iż wszystko jest w porządku”.

– Warunki wciąż są bardzo poważne i bardzo delikatne – mówi.

Pomimo zawieszenia broni, przemoc w regionie nie ustała całkowicie. Ks. Romanelli przyznaje, iż mieszkańcom Gazy trudno uwierzyć w rychłe nadejście prawdziwego pokoju.

– Wielu mówi, iż wojna zaraz się skończy, ale ona jeszcze się nie skończyła. A skoro tak, to i pokój jeszcze nie nadszedł – tłumaczy.

– Największym zmartwieniem jest to, iż mieszkańcy Gazy wciąż nie widzą światełka w tunelu – nie dostrzegają żadnego wyraźnego znaku, iż pokój rzeczywiście nadchodzi.

Trudności pogłębia pogoda – zrobiło się zimno i deszczowo, ziemia zamieniła się w błoto, a na terenie parafii powstały zanieczyszczone zbiorniki wody, co zwiększa ryzyko chorób. Tymczasem dostęp do leków jest bardzo ograniczony.

– System energetyczny, wodociągowy i opieki zdrowotnej są, według Światowej Organizacji Zdrowia, niewystarczające – mówi ks. Romanelli.

– Brakuje lekarstw na choroby przewlekłe, takie jak cukrzyca czy nadciśnienie, a ludzie pilnie potrzebują ciepłych ubrań na zimę – większość straciła dach nad głową i szuka schronienia, gdzie tylko się da.

Trudne warunki utrudniają parafii niesienie pomocy innym członkom społeczności. Mimo własnych braków, parafia robi, co może – od początku wojny wsparła „dziesiątki tysięcy rodzin”. Ks. Romanelli dodaje jednak, iż to wciąż za mało.

Przytaczając słowa Matki Teresy z Kalkuty, duchowny mówi: – To jak kropla w oceanie. Wydaje się nieznacząca, ale bez niej ocean byłby uboższy o jedną kroplę.

Na terenie parafii przebywa w tej chwili ponad 400 osób, z których większość to chrześcijanie. Ks. Romanelli robi, co może, by podtrzymać w nich nadzieję.

– Nieustannie staramy się rozpalić iskrę nadziei – podkreśla.

Źródło: Christian Today

Idź do oryginalnego materiału