Jurek Bergoglio całujący w ręku islamskiego imama, wrzesień 2024 |
Pan Jurek Bergoglio z Buenos Aires (Argentyna) przyzwyczaił nas już do tego, iż praktycznie nie potrafi on powiedzieć jednego zdania, bez wypowiedzenia (co najmniej) jednej herezji. Czasem są to herezje bardziej zakamuflowane i ukryte, a czasem jawne i otwarte, jak choćby w 2019 r. w Abu Zabi, gdzie stwierdził, iż „Bóg pragnie pluralizmu religii” (właściwie przyznając się wówczas do satanizmu, gdyż jedynym "bogiem" pozytywnie pragnącym pluralizmu religii, jest diabeł).
Podczas swojej trwającej w tej chwili wycieczki do Indonezji, pan Bergoglio po raz kolejny postanowił uraczyć cały świat swoimi obrzydliwymi herezjami, w równie jawny i oczywisty sposób przeciwstawiającymi się słowom Naszego Pana, Jezusa Chrystusa, które czytamy na kartach św. Ewangelii, oraz całemu nieomylnemu Magisterium Kościoła katolickiego, wszystkich Papieży i Soborów Powszechnych.
Najpierw Bergoglio stwierdził, iż muzułmanie są "światłem świata" [sic!]. Chrześcijaństwo i islam są wg. niego… wspólną drogą ku „światłu”! Chrystus powiada o Sobie, iż jest światłością świata. Bergoglio w Indonezji naucza, iż światłością są chrześcijanie i muzułmanie. Zmierzają wspólnie ku ostatecznemu celowi na drodze braterstwa; a różnice w rytach i doktrynie są tylko powierzchnią, bo to, co naprawdę istotne, jest ukryte pod spodem.
W nauce Kościoła to Jezus Chrystus jest Światłem, które przychodzi ze Wschodu. W powyższej wypowiedzi Bergoglia symbolika światła została jednak wykorzystana zupełnie inaczej. Ku światłu zmierzają nie tylko chrześcijanie, ale również muzułmanie – innymi drogami, niemniej jednak do dokładnie tego samego celu.
Mamy do czynienia nie tylko z rozciągnięciem wymiaru światłości z chrześcijaństwa również na islam, ale także z przeniesieniem tego wymiaru z Boga-Człowieka na ludzi jako takich, co, znowu, zgodne jest z gnostycko-masońską koncepcją samooświecenia, która zakłada, iż przedzierając się poprzez różnorodne ryty i praktyki religijne człowiek odkrywa, iż jest tożsamy z bóstwem, w ten sposób osiągając pełnię swojego istnienia – w samym sobie.
Podczas gdy Chrystus Pan naucza, iż podążanie za Nim prowadzi do światła, Bergoglio uczy, iż do światła prowadzi chrześcijan i muzułmanów co innego, a mianowicie podążanie drogą braterstwa. Innymi słowy, zbawienie zdaje się nie leżeć w Chrystusie, ale w braterstwie, co – czy nam się to podoba, czy nie – znowu odnosi nas do masońskich ideałów, wyrażonych lapidarnie w okrwawionym haśle francuskiej rewolucji. Mamy więc do czynienia z czystym satanizmem!
- o ile zaczniecie się kłócić: "Moja religia jest ważniejsza od twojej! Moja jest prawdziwa, a twoja nie jest prawdziwa!" Dokąd to doprowadzi? - zapytał.
- Wszystkie religie są drogą do Boga - dodał. - Zrobię porównanie. Są jak różne języki, różne idiomy, żeby do Niego dotrzeć. Ale Bóg to Bóg dla wszystkich. A skoro Bóg to Bóg dla wszystkich, wszyscy jesteśmy dziećmi Boga - powiedział.
- "Ale mój Bóg jest ważniejszy od Twojego!" Czy to prawda? - zapytał retorycznie.
Następnie dodał, iż sikhizm, islam, hinduizm i chrześcijaństwo to są różne drogi do Boga. Powyższe stwierdzenia są jawnym zaprzeczeniem nauki Kościoła katolickiego. Błędy tego rodzaju zostały wielokrotnie potępione, między innymi przez Piusa IX w "Syllabus errorum"; przez Piusa IX w "Mortalium aminos"; przez Piusa XII w "Mystici Corporis Christi"; oraz w wielu innych ostatecznych dokumentach.
Bergoglio wygłaszał ten sam błąd już wcześniej, najbardziej radykalnie w deklaracji z Abu Zabi, ale wówczas, dociśnięty przez Athanasiusa Schneidera, jeszcze się tłumaczył. Powyższych stwierdzeń nie da się już wytłumaczyć, bo ogłoszenie, iż każda religia jest warta tyle samo, jest tak wyrazistą herezją, iż zda sobie z tego sprawę choćby dziecko. Data 13 września 2024 roku przejdzie więc do historii.
W 1928 roku prawdziwy Papież Pius XI pisał o poglądach takich, jak Bergoglia:
"[...] one polegają na błędnym zapatrywaniu, iż wszystkie religie są mniej lub więcej dobre i chwalebne, o ile, iż one w równy sposób, chociaż w różnej formie, ujawniają i wyrażają nasz przyrodzony zmysł, który nas pociąga do Boga i do wiernego uznania Jego panowania".
I tłumaczył, iż to apostazja:
"Wyznawcy tej idei nie tylko są w błędzie i łudzą się, lecz odstępują również od prawdziwej wiary, wypaczając jej pojęcie i wpadając krok po kroku w naturalizm i ateizm. Z tego jasno wynika, iż od religii przez Boga nam objawionej, odstępuje zupełnie ten, ktokolwiek podobne idee i usiłowania popiera."